Marmik pisze:Ogólnie to jest dobry pomysł, ale na przeciąganie budowy Ślązaka w nieskończoność.
Zapewne, ale ciekaw jestem jestem Twojej reakcji, gdy za jakiś czas ktoś (kmdr. Max?) "wyskoczy" z pomysłem reanimacji obu naszych "Tarantul".
Wymiana siłowni, SEA GIRAFFE od Szwedów, RBS15 mk2 et voila!
Patrolowiec jak sie patrzy!
A jaki przejaw myślenia gospodarskiego
Krzysztof Kucharski pisze:... ciekaw jestem jestem Twojej reakcji, gdy za jakiś czas ktoś (kmdr. Max?) "wyskoczy" z pomysłem reanimacji obu naszych "Tarantul".
Wymiana siłowni, SEA GIRAFFE od Szwedów, RBS15 mk2 et voila! ...
A nie taniej wyszłoby zbudowanie kolejnych Orkanów ? Przecież dopasowywanie wszystkiego do innego kadłuba drożej kosztuje niż budowa od podstaw.
Oczywiście pod warunkiem stabilnego finansowania całego przedsięwzięcia.
No i przy motorówkach Marmika wyglądałyby, jak krążowniki.
Zresztą takie motorówki, ale nafaszerowane np. wyrzutniami Spike'ów mogłyby się postawić przeciwnikowi na dużych przeszkodach wodnych. Powiedzmy, że taka namiastka Flotylli Wiślanej.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Tomahołki na Ślązaku... Normalnie mentalny powrót do przedwojennej Sanacji... To ja proponuję jeszcze wodnosamolot na śródokręciu i kabinę szkolną... Przypominam, że okręt ten mimo wcześniej wspomnianego braku OPL nie dysponuje nawet stacją hydroakustyczną nie wspominając już o WRE... Bujan-M to pływająca bateria rakietowa o dużym potencjale do oddziaływania / nacisku nie tylko na szczeblu wojskowym ale i politycznym. Żeby stworzyć coś na ich wzór a potem umiejętnie to użyć to najpierw trzeba mieć przewagę w powietrzu, ew. silną obronę powietrzną - własną lub brzegową, ZOP, świadomość (jak i do czego to użyć) i na koniec trochę szczęścia... Oczywiście zakładam, że to nie my pierwsi zaatakujemy...A na pytanie czym z tych rzeczy wymienionych przeze mnie dzisiaj dysponujemy odpowiedzcie sobie sami...
Kol. Szafran, jak zwykle zapomniał się tutaj pochwalić pięknymi zdjęciami Ślązaka. Są tu: https://www.facebook.com/Stowarzyszenie ... 729302079/
Jest też np. takie (Foto: Marian Kluczyński):
Jak odbieracie to malowanie?
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
Budowa ORP Ślązak dobiega końca. Okręt pozytywnie przeszedł przegląd dokowy w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni i teraz będą na nim kontynuowane prace przed wyjściem na próby morskie – poinformowało na Twitterze Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. Testy jednostki zaplanowano na luty 2018 r. http://www.gospodarkamorska.pl/MW,Sluzb ... rskie.html
Zejście z doku Ślązaka
A tak zaczynano Korweta proj.621
Bardzo ładnie się prezentuje. Malowanie też. Ogółem jak się zestawi Ślązaka razem z Orkanami i Kormoranem to widać, że są tam jakieś wizualne części wspólne. Pasują do siebie.
Po przejęciu stoczni przez PGZ wszelkimi umowami na budowę „Ślązaka” nadal związany był syndyk, ale pojawił się kłopot, bo nie dysponował już ani zapleczem technicznym, ani ludźmi, którzy budowali okręt. Syndyk chciał więc zawrzeć porozumienie, które pozwoliłoby kontynuować budowę. Najpierw porozumienie miało zostać zawarte z Inspektoratem Uzbrojenia, jako zamawiającym, a później z nowym właścicielem zakładu, czyli Stocznią Wojenną.
[...]
Od zeszłego poniedziałku wszelkie prace na okręcie przerwano, ponieważ ich dalsze kontynuowanie byłoby niezgodne z prawem. Porozumienie miało obowiązywać do 15 lutego, czyli do czasu, aż PGZ Stocznia Wojenna przejmie na własność niedokończonego „Ślązaka” i podpisze nową umowę na dokończenie budowy z IU - PGZ publicznie zadeklarował, że przejmie okręt z rąk syndyka. Jednak, jak się dowiadujemy, termin ten jest bardzo mało realny.
[...]
A pracy na „Ślązaku” jest jeszcze sporo. W połowie przerwano próby portowe, w trakcie których wychodzą niedociągnięcia wynikające m.in. z racji długiego czasu budowania okrętu. Przerwano współpracę z podwykonawcami, a samo ustalanie nowych terminów w branży stoczniowej do najprostszych zadań nie należy. Spowolnienie prac zaczęło się już od nowego roku, czyli w chwili przejęcia stoczni przez PGZ. Stocznia nie ma podstaw prawnych, aby wykonywać jakiekolwiek zakupy na „Ślązaka”. Nie może też pobierać sprzętów z magazynów, które należą do syndyka, ani nawet składać zamówień na części wymagające wymiany.
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Stocznia Marynarki Wojennej formalnie weszła w struktury Polskiej Grupy Zbrojeniowej z początkiem stycznia 2018 roku. Z masy upadłościowej, którą przejęła spółka PGZ Stocznia Wojenna został jednak wyłączony patrolowiec ORP "Ślązak". Jego właścicielem pozostał syndyk SMW. Równocześnie z przejęciem stoczni rozpoczęto rozmowy dotyczące przekazania okrętu nowemu właścicielowi SMW. Ma to jednak nastąpić dopiero w połowie lutego 2018 roku.
Kontynuacja prac związanych z budową "Ślązaka" wymaga także rozliczenia dotychczasowej umowy oraz zawarcia nowej - na dokończenie budowy okrętu przez PGZ Stocznia Wojenna.
- Zarząd PGZ Stocznia Wojenna sp. z o.o. informuje, że w sprawie kontynuacji budowy ORP "Ślązak" od kilku miesięcy przedstawiciele spółki są w stałym kontakcie roboczym z Inspektoratem Uzbrojenia oraz syndykiem masy upadłości Stoczni Marynarki Wojennej -czytamy w oświadczeniu przesłanym do redakcji Trojmiasto.pl. - Pracownicy stoczni kontynuują prace w zakresie przygotowania dokumentacji oraz zaplecza warsztatowego, które pozwolą na płynne przejście do realizacji prac na okręcie przez PGZ SW po podpisaniu umowy. Angażują się także w zdanie dotychczas wykonanych prac i rozliczenie aktualnej umowy, której stroną jest SMW w upadłości likwidacyjnej.
Czyżby stocznia miała wyprawić Ślązakowi 18 urodziny...
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
Ministerstwo obrony sięga po nadzwyczajne środki po wpadce, która doprowadziła do przerwy w ciągnącej się od 17 lat budowie okrętu patrolowego Ślązak. Jak dowiedział się reporter RMF FM, szef MON Mariusz Błaszczak właśnie wydał zgodę na podpisanie w uproszczonym trybie umowy na dokończenie prac przez Stocznię Marynarki Wojennej w Gdyni. Prace zostały przerwane, bo zmieniła się sytuacja prawna stoczni po przejęciu jej od nowego roku przez Polską Grupę Zbrojeniową.
Przerwa w budowie potrwa co najmniej kilka tygodni, bo tyle czasu potrzeba na podpisanie nowej umowy.
"Inspektorat Uzbrojenia wystąpił z wnioskiem do Ministra Obrony Narodowej o dokonanie oceny występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa w odniesieniu do okrętu patrolowego w wersji podstawowej typu "Ślązak". Wniosek uzyskał akceptację ministra, co pozwala na podjęcie kroków mających na celu zawarcie umowy na dokończenie budowy okrętu przez przedsiębiorstwo należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A." - informuje MON.
Po tej decyzji szefa MON, Inspektorat Uzbrojenia może podpisać umowę z należącą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Stocznią Marynarki Wojennej w Gdyni bez prowadzenia przetargu ani negocjacji z innymi wykonawcami. Trwają prace związane z przygotowaniem postępowania zapewnia MON.
Inspektorat Uzbrojenia przyznaje też, że do przerwy w pracach doszło przez problemy z podpisaniem umowy pomostowej z syndykiem.
"(...) zamawiający przyjął wariant polegający na podpisaniu porozumienia z Syndyk Masy Upadłości SMW S.A umożliwiającego kontynuację prac na okręcie (poprzez wynajem przez Syndyk potencjału ludzkiego i technicznego Stoczni Wojennej) do czasu podpisania umowy z nowym wykonawcą, należącym do Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Niestety strony nie doszły do porozumienia" - czytamy w komunikacie.
Przynajmniej jest nadzieja, że to tylko chwilowa przerwa, jednak te "kilka tygodni" może spowodować, że ostateczne próby odbiorcze odbędą się kolejnej zimy, a więc większą rolę odegra pogoda, która jak należy się domyślać na pewno nie będzie sprzyjać Ślązakowi.
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
W czasie III Forum Bezpieczeństwa Morskiego, przedstawiciel Inspektoratu Uzbrojenia, poinformował, że doniesienia medialne o przerwaniu prac na okręcie patrolowym „Ślązak” są nieprawdziwe. Wyjaśniono również, że czasowe ograniczenie zadań realizowanych przy budowie jednostki wynikają wyłącznie z trwającego obecnie procesu przejmowania przez PGZ Stocznia Wojenna majątku Stoczni Marynarki Wojennej. Pierwsze wyjście „Ślązaka” w morze jest planowane na przełom marca i kwietnia 2018 r.
Wcześniej informacje o przerwaniu prac podawała GW i Radio Gdańsk. Dzisiaj GW pisze:
Zarówno Inspektorat Uzbrojenia (komórka ministerstwa obrony odpowiedzialna za zamówienia dla wojska), jak i syndyk, który sprawuje nadzór majątkowy nad budowanym od 17 lat „Ślązakiem", potwierdzają informacje „Wyborczej” z poniedziałku.
Ujawniliśmy wówczas, że wraz z przejęciem od stycznia przez Polską Grupę Zbrojeniową (spółka skarbu państwa) Stoczni Marynarki Wojennej (nowa nazwa to Stocznia Wojenna) pracownicy stoczni nie mogli prowadzić prac na okręcie - przed ogłoszeniem upadłości stoczni „Ślązak” został wyłączony z masy upadłościowej. Syndyk nie dysponował już bowiem pracownikami ani zapleczem technicznym stoczni.
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
Za zawieszenie budowy "Ślązaka" Inspektorat Uzbrojenia MON obwinia syndyka, a syndyk za wszystko wini inspektorat - ustaliła "Gazeta Wyborcza". Do tego nie wiadomo, kiedy prace zostaną wznowione, a w tle szykuje się spór sądowy o 220 mln zł, który na lata przylgnie do najdłużej budowanego polskiego okrętu.
Inspektorat Uzbrojenia MON: wina syndyka
– Strony nie doszły do porozumienia z uwagi na niekorzystne zapisy dla zamawiającego, które zaproponowane zostały przez panią syndyk – informuje „Wyborczą” ppłk Robert Wincencik, rzecznik Inspektoratu Uzbrojenia.
Na "Ślązaku" pracować mogą jedynie serwisy dwóch firm zewnętrznych, z którymi umowy podpisane były bezpośrednio z Inspektoratem Uzbrojenia. Porozumienie inspektoratu z syndykiem miało zapewnić ciągłość prowadzenia kluczowych w dokończeniu budowy prób portowych okrętu (z ang. HAT), które pozwalały m.in. zdiagnozować, jakie prace produkcyjne są jeszcze konieczne do przeprowadzenia. A jest ich całkiem sporo, m.in. z racji tego, że okręt nie opuścił stoczni aż od 17 lat i wiele elementów nadaje się już do wymiany.
Syndyk: wina inspektoratu
Syndyk z kolei wskazuje, że 9 stycznia, w obecności prawników obu stron, ustalono warunki porozumienia o kontynuacji prac do czasu podpisania nowej umowy.
– Uzgodniona treść porozumienia była w ocenie syndyka korzystna dla obu stron, została zaakceptowana również przez sędziego komisarza. Niestety Inspektorat Uzbrojenia zmienił jednostronnie treść porozumienia w sposób rażąco niekorzystny dla masy upadłości, wobec czego do zawarcia porozumienia nie doszło. W tej sytuacji syndyk zmuszony był do zawieszenia prac na okręcie – przekazuje stanowisko syndyka sędzia Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Syndyk dodaje, że od wielu miesięcy informował inspektorat o losach umowy na budowę.
"Niepodjęcie przez zamawiającego żadnych faktycznych czynności zmierzających do przejęcia jednostki i powierzenia kontynuacji budowy innemu podmiotowi wygenerowało aktualną sytuację" – informuje syndyk w piśmie do „Gazety Wyborczej Trójmiasto”.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, negocjacje były nerwowe. Po wymianach pism syndyk wreszcie, na skutek braku porozumienia, wyznaczyła Inspektoratowi Uzbrojenia termin odbioru niedokończonego okrętu na 28 grudnia ubiegłego roku. Inspektorat termin oczywiście odrzucił i zażądał od syndyk 220 mln złotych – taką kwotę uzyskał bowiem w trakcie rozliczeń umowy na budowę, która przestała obowiązywać po sprzedaży stoczni.
– To kwota należna tytułem kar wynikających z umowy za nieterminowe wykonywanie prac. Sprawa została skierowana do sędziego komisarza, który nadzoruje pracę pani syndyk – informuje ppłk Wincencik.
Spór ten zakończy się najpewniej procesem, który będzie trwał latami, bowiem syndyk – jak poinformowano nas w piśmie – „kwestionuje w całości twierdzenia zamawiającego oraz nie zgadza się z żądaniami Inspektoratu ze względu na brak zasadności roszczeń, sprzeczny z zapisami umowy sposób wyliczenia kar”.
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Spór o kontynuowanie prac nad budową najdłużej powstającego polskiego okrętu zatacza coraz szersze kręgi. Syndyk, który nie może dojść do porozumienia z Inspektoratem Uzbrojenia MON, prosi o interwencję najważniejsze instytucje w państwie. A w samej stoczni trwają zwolnienia.
– Z uwagi na dużą ilość spornych kwestii, jak też dużą rozbieżność co do wysokości wzajemnych roszczeń nie ma możliwości szybkiego porozumienia w zakresie rozliczenia całego kontraktu – mówi „Wyborczej Trójmiasto” sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
