Okręty Rzeczypospolitej XVI-XVIII w.

Wszelkie tematy związane z PMW

Moderatorzy: crolick, Marmik

maxgall
Posty: 148
Rejestracja: 2008-10-28, 08:01
Lokalizacja: Silesia

Post autor: maxgall »

Ramond pisze:Czy gdzieś w dokumentach z epoki zachowały się sumy pozwalające na oszacowanie kosztów utrzymania naszych okrętów?
Co do floty Zygmunta III to warto przejrzeć dokumenty zawarte w "Acta Commissorialia...". Na przykład w liście z 27 marca 1628 roku jest informacja o wysokości zaległego żołdu - 12 000 florenów. Na podstawie tych dokumentów analizę kosztów utrzymania floty Zygmunta III wykonał E. Koczorowski w "Flota Polska w latach 1587-1632".

Jeżeli zaś chodzi o flotę Władysława IV, to mozna by się przyjrzeć bliżej Rachunkom Hewla. Niestety nie wiem czy ktoś w Polsce wydał jakieś opracowanie tych dokumentów - sam bym z chęcią poczytał :) - a oryginały znajdują się w Riksarkivet w Sztokholmie. Ewentualnie można poszukać u Czaplińskiego, który wielokrotnie w swoich pracach powoływał się na te dokumenty.

pozdr
Ramond
Posty: 240
Rejestracja: 2007-12-12, 17:53
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ramond »

Dziękuję bardzo za odpowiedź. O ile mi wiadomo, budowa dwupokładowa nie jest w żaden sposób potwierdzona dla Wodnika. Prawdą jest jednak, że istnieją taki właśnie plany modelarskie i współczesne obrazy. Ponieważ z jednej strony na jednych i drugich zauważam więcej miejsc na działa (czasami nawet samych dział) niż wymagałoby te 20 dział, a z drugiej strony nie mam pojęcia, jaką budowę miały żaglowce 100-łasztowe, 20 działowe w połowie 1 poł. XVII wieku, postanowiłem zapytać. Zdaję sobie sprawę, że z braku źródeł ciężko coś stwierdzić z pewnością, ale można pokusić się o określenie tego z pewnym prawdopodobieństwem.
Krzysztof Gerlach
Posty: 4452
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Rzecz w tym, że nie bardzo wiadomo, z czym porównywać. Przyzwyczailiśmy się nazywać nasze żaglowce z bitwy pod Oliwą okrętami wojennymi i z pewnością taką pełniły rolę. Ale czy również miały taką konstrukcję?
W marynarce angielskiej okresu 1625-1642 było szereg okrętów o tonażu około 200 ton, a ich uzbrojenie obejmowało na ogół 12-20 dział. Nazywano je jednak pinasami, nie galeonami. WYDAJE SIĘ, że miały budowę jednopokładową, były niskimi, zwinnymi okrętami wojennymi. Z drugiej strony z całą pewnością pływały wtedy także małe galeony towarowe, o tej wielkości oraz ponad 300-tonowe, a ich 8-12 dział mieściło się pod górnym pokładem, na którym w ogóle nie stawiano dział (poza obszarem nadbudówki dziobowej i rufowej). Dozbrojenie takiego żaglowca kilkoma bardzo lekkimi działkami na otwartym śródokręciu mogło podnieść jego sumaryczne uzbrojenie do 20 dział i stworzyć dokładnie ten rodzaj budowy dwupokładowej, jaki przypisywany jest – słusznie lub nie – polskiemu okrętowi „Meermann”.
Krzysztof Gerlach
Ramond
Posty: 240
Rejestracja: 2007-12-12, 17:53
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ramond »

Dziękuję za odpowiedź. Z okrętów polskich z czasów Oliwy pinki oraz przynajmniej 3 z 4 galeonów były budowane do ROLI okrętów wojennych. Logiczne wydawałoby się budowanie ich również według KONSTRUKCJI okrętów wojennych, ale przyznam Panu rację - nie postawiłbym na to zbyt wysokiej sumy.
Meermann był określany jako galeon w odróżnieniu od niewiele od niego mniejszych pinek, można by się spodziewać więc, że pod jakimś istotnym względem się od nich różnił - ale to znów jedynie przypuszczenia, a nasi przodkowie nie wykazywali takiego jak my zamiłowania do jednoznacznych klasyfikacji.
Informacja o kilku-kilkunastudziałowych galeonach o "głównej baterii" (jeśli można o czymś takim mówić w przypadku jednostek, jak rozumiem, handlowych) POD pokładem otwartym jest właśnie tym rodzajem informacji, którym nie dysponuję i którego szukam :) Nawiasem mówiąc, taka myśl przyszła mi do głowy - czy możliwe jest, że pokłady otwarte na tych jednostek były na tyle niewielki, że niemal w całości zajęte przez luki tak, że na jakiekolwiek działa poza np. relingowymi zwyczajnie nie było na nich miejsca?
Krzysztof Gerlach
Posty: 4452
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Pisząc o angielskich pinasach z około 1627 myślałem przede wszystkim o serii wielu jednostek noszących wspólną nazwę Lion’s Whelp (Lyon’s Whelp), ale nie znalazłem u siebie nigdzie ich wizerunku, więc musiałem być ostrożny. Tymczasem jest człowiek, który poświęcił budowie i historii tych małych trójmasztowców dużo wysiłku, a swoje dokonania przedstawił na własnej stronie John Wassell’s Website, na którą warto wejść. Miałem rację sądząc, że chodzi o jednopokładowce, z prawie całą artylerią rozmieszczoną na jednym poziomie, niskie i typowo wojenne. Jednak nawet one miały śródokręcie między nadbudówkami przykryte przez gretingi, osłaniające obsługę dział przed spadającymi z góry odłamkami. Na gretingach nie dało się – rzecz jasna – ustawić żadnych dział lawetowych.
Bardzo podobnie wyglądające małe angielskie statki handlowe z tego okresu dysponowały mniejszą liczbą dział na pokładzie głównym, lecz za to stałym pokładem górnym na całej długości. Na otwartym śródokręciu było rzeczywiście bardzo mało miejsca na armaty, lecz nie z powodu luków (skromniutkich wymiarowo w tamtych czasach), lecz zwyczaju trzymania tam łodzi okrętowych. Poza tym normalnie nie uzbrajano tego miejsca z wielu innych przyczyn – statek handlowy i tak nie miał wystarczającej liczby artylerzystów, nadburcia były tu często bardzo lekkie, nie nadające się do przenoszenia siły odrzutu przy strzelaniu, nie chciano bez powodu pogarszać stateczności wysoko umieszczanymi ciężarami. Ale w razie potrzeby wszystkie te trudności dało się pokonać. Po wstawieniu na otwarte śródokręcie (z solidniejszym nadburciem) kilku lekkich i krótkich armatek można było otrzymać zbliżoną (pod względem liczby sztuk) artylerię do tej na wspomnianych pinasach oraz (w pewnym sensie) dwupokładową budowę. Okręt taki z pewnością nie był tak szybki i zwrotny jak tamte pinasy, budowane specjalnie z naciskiem na walory żeglarskie (wzorowano je na francuskich jednostkach korsarskich), lecz nadawał się na jednostkę wojenną w marynarce o rozmiarach i zadaniach floty polskiej. Oczywiście miał „niewykorzystane” miejsca na burtach, w których teoretycznie można by wstawić działa – pamiątka po cywilnym doświadczeniu ich budowniczego – lecz by to zrobić trzeba by: po pierwsze, dysponować jakąś nadwyżką artylerii; po drugie, uznać, że taka łupinka rzeczywiście mogła zostać jeszcze dodatkowo bezkarnie obciążona w miejscach nie przewidzianych przez konstruktora. Na obrazach przedstawiających m.in. angielskie okręty podczas oblegania przez Francuzów La Rochelle, czyli dokładnie z interesującego nas okresu, jest pełno żaglowców (oczywiście nie wszystkie!) z rozmaitymi nieciągłymi bateriami i rozłożeniem dział daleko odbiegającym od późniejszych równych rzędów – taka to była epoka.
Sadzę więc, że jest całkiem spore prawdopodobieństwo, iż polski okręt „Meermann” z bitwy pod Oliwą mógł tak rzeczywiście wyglądać i mieć w ten sposób rozłożoną artylerię.
Co zaś tyczy się nazwy – większość znanych autorów uważa, że w XVII w. mały galeon NICZYM się już nie różnił konstrukcyjnie od dużej pinasy.
Krzysztof Gerlach
maxgall
Posty: 148
Rejestracja: 2008-10-28, 08:01
Lokalizacja: Silesia

Post autor: maxgall »

Witam,
Czy posiada ktoś może jakieś informacje dotyczące pozyskania przez flotę Zygmunta III okrętu Święty Jakub (Sankt Jakob)?

pozdr
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6360
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Z innego forum:

In 1700 a Polish (?) privateer harassed the merchant ship in southern Baltic and the Swedish navy started a search with frigates and smaller ships. Since Poland didn´t have access to a port at the time it was a sort of mystery.

avm
Ramond
Posty: 240
Rejestracja: 2007-12-12, 17:53
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ramond »

Czy posiada ktoś może jakieś informacje dotyczące pozyskania przez flotę Zygmunta III okrętu Święty Jakub (Sankt Jakob)?
A czy my wiemy, że to był galeon polski?

A teraz:
Zainspirowany przez artykuł Waldemara Gurgula "Solen jakiego nie znamy" (i obficie się nim posiłkując) spróbuję dokonać luźnych przemyśleń pt. "Galeony Zygmunta III jakich nie znamy" na podstawie inwentarza Wismarskiego.
Na początek coś przez nikogo jeszcze chyba nie wspomnianego - ŻADEN z trzech galeonów polskich w Wismarze nie ma fokbramsla, a dwa z nich mają grotbramsel. Oczywiście brak danego żagla nie oznacza, że okręt nigdy go nie posiadał, ale brak u WSZYSTKICH okrętów...znacie to: jeden to przypadek, dwa to zbieg okoliczności, trzy to już przyzwyczajenie. Wygląda więc na to, że polskie galeony z tego okresu nosiły bramsle jedynie na grotmaszcie.
Trochę o uzbrojeniu:
König David miał w tym czasie następujące uzbrojenie:
- 1 półkartauna brązowa 22-funtowa, brak wagi, ale półkartauny ważyły zwykle 2000-2500 kg;
- 2 działa brązowe 12-funtowe, jedno z nich ważyło 6 szyffuntów 4 lisfunty czyli (zakładając, że w tym przypadku 1 szyffunt = 20 lisfuntów = 400 funtów = ok. 200 kg) ok. 1240 kg;
- 2 działa brązowe 9-funtowe, jedno z nich ważyło 38 cetnarów 18 funtów, drugie 38 cetnarów 108 funtów czyli (zakładając 1 cetnar = 120 funtów = ok. 60 kg) ok. 2300 kg każde (dwa razy więcej niż działo 12-funtowe i tyle samo co półkartauna! to były długie działa);
- 10 dział żeliwnych 6-funtowych, danych brak, ale W. Gurgul podaje ciężar dla takich dział szwedzkich ok. 800 kg;
- 9 dział brązowych 3-funtowych o ciężarach ok. 810-1115 kg;
- 3 działa brązowe 2-funtowe, z których jedno ważyło ok. 600 kg, a o reszcie tego nie wiemy;
- 2 działa szrotowe brązowe o ciężarach ok. 250 kg;
- 2 brązowe falkonety 3/4-funtowe, na widełkach, ciężar nieznany;
- 2 żelazne działa kamienne (dziwnie to brzmi...) odtylcowe (w typie foglerzy), diabli wiedzą jakiej wielkości i jakiego ciężaru, ale pewnie niezbyt wielkie.
Gdzieś tu na forum zamieszczono obraz przedstawiający port w Wismarze i okręt, mający podobno być galeonem admiralskim König David. Pójdźmy tym tropem by przekonać się, czy to ma sens. Okręt ten ma budowę jednopokładową, na pokładzie głównym widzimy na burcie 7 furt plus 1 za uskokiem plus 1 prawdopodobną dziobową pościgową. Razem o jedną furtę więcej niż Solen u Gurgula. Ponieważ König David był o 5 stóp dłuższy od Tigerna (siostrzanego do Solena) jest całkiem możliwe, że korzystając z tego dało się upchnąć jeszcze jedną parę dział.
Doliczając rufowe furty pościgowe, na pokładzie tym dałoby się upchnąć 20 dział, w tym wszystkie 22, 12, 9 i 6-funtowe oraz najcięższe z 3-funtówek. Te ostatnie obsadziłbym w charakterze dziobowych pościgówek, 9-funtówki jako ciężkie i długie umieściłbym za uskokiem pokładu jako rufowe pościgówki i/lub działa burtowe (stosunkowo łatwo byłoby je przetaczać między furtami). Pozostałe 3-funtówki i 2-funtówki można spokojnie pomieścić w charakterze dziobowych pościgówek w kasztelu dziobowym oraz jako działa burtowe na pierwszej kondygnacji rufowego kasztelu (po 4 działa na burtę w tym miejscu to standard na obrazach z epoki). Działa szrotowe, foglerze i falkonety można spokojnie utknąć na drugiej kondygnacji kasztelu rufowego i/lub na otwartym śródokręciu (dla mnie raczej to pierwsze).
Acha - obraz pokazuje okręt z zamkniętymi galeriami rufowymi, więc całkiem możliwe, że tak należy rekonstruować nasze galeony - Holendrzy w latach 20-tych już takie budowali, o czym świadczą obrazy.

Wszelka merytoryczna krytyka mile widziana.

cdn.
maxgall
Posty: 148
Rejestracja: 2008-10-28, 08:01
Lokalizacja: Silesia

Post autor: maxgall »

Ramond pisze:
Czy posiada ktoś może jakieś informacje dotyczące pozyskania przez flotę Zygmunta III okrętu Święty Jakub (Sankt Jakob)?
A czy my wiemy, że to był galeon polski?
Właśnie na to pytanie próbowałem znaleźć odpowiedź. Dla mnie nie jest to tak całkowicie pewne. O okręcie Sankt Jakob pisał Czołowski (a na nim opierali się autorzy Sveriges Sjokrig), jednak w pracy Czołowskiego jest sporo błędów, np. w podawanym przez niego składzie okrętów biorących udział w bitwie pod Oliwą.
Zagadek dotyczących okrętów wysłanych do Wismaru jest więcej. Najbardziej intrygujący jest dokument znaleziony przez R. Skowrona w archiwach hiszpańskich, gdzie Władysław IV domaga się od króla hiszpańskiego odszkodowania za wysłane do Wismaru 10 (!!!) okrętów.
Ramond pisze: Wygląda więc na to, że polskie galeony z tego okresu nosiły bramsle jedynie na grotmaszcie.
Na temat bramsli noszonych jedynie na grotmaszcie wypowiadał się już na tym forum K. Gerlach ( http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php ... &start=144 ).
Ja ze swojej strony był bym wielce ostrożny odnośnie przypisywania tej cechy jako jakiegoś wyróżnika okrętów Zygmunta III. Taki układ ożaglowania jest dosyć często spotykany na obrazach z epoki i to nie tylko dla okrętów holenderskich.

pozdr
Ramond
Posty: 240
Rejestracja: 2007-12-12, 17:53
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ramond »

Właśnie na to pytanie próbowałem znaleźć odpowiedź. Dla mnie nie jest to tak całkowicie pewne. O okręcie Sankt Jakob pisał Czołowski (a na nim opierali się autorzy Sveriges Sjokrig), jednak w pracy Czołowskiego jest sporo błędów, np. w podawanym przez niego składzie okrętów biorących udział w bitwie pod Oliwą.
Okręt został zdobyty w Wismarze, ale to nie oznacza, że pochodził z polskiej floty.
Zagadek dotyczących okrętów wysłanych do Wismaru jest więcej. Najbardziej intrygujący jest dokument znaleziony przez R. Skowrona w archiwach hiszpańskich, gdzie Władysław IV domaga się od króla hiszpańskiego odszkodowania za wysłane do Wismaru 10 (!!!) okrętów.
Cóż, jakieś okręty mogły zostać dosłane do Wismaru później, a jakieś mogły być wysłane, ale do Wismaru nie dotrzeć ;) Sprawa wymaga głębokich i szerokich badań źródłowych.
Na temat bramsli noszonych jedynie na grotmaszcie wypowiadał się już na tym forum K. Gerlach ( http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php ... &start=144 ).
Ja ze swojej strony był bym wielce ostrożny odnośnie przypisywania tej cechy jako jakiegoś wyróżnika okrętów Zygmunta III. Taki układ ożaglowania jest dosyć często spotykany na obrazach z epoki i to nie tylko dla okrętów holenderskich.
Wiem o tym, jednak p. Gerlach wyraził przekonanie, że z pojedynczego wypadku nie należy wysuwać zbyt daleko idących wniosków i że oczekiwałby jednak bramsli i na fok- i na grotmaszcie. Tyle, że to nie jest odosobniony wypadek - żaden polski galeon z tego spisu nie miał fokbramsla, co uważam za warte podkreślenia. Nie traktuję również tej cechy jako wyróżnika okrętów Zygmunta III - zwracam po prostu uwagę, jakie ożaglowanie zdawały się nosić. Wiem, że brak fokbramsli jest spotykany w ikonografii i tym prawdopodobniejsze jest, że polskie galeony też były ich pozbawione.
Ramond
Posty: 240
Rejestracja: 2007-12-12, 17:53
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ramond »

"Galeony Zygmunta III jakich nie znamy" cd.

Tiger (ex-Tigern).
Tu sprawa jest ciekawa - okręt siostrzany do Solena, można by więc bezpośrednio użyć planu furt działowych z artykułu Gurgula. Można by, gdyby nie to, że wszystkie posiadane przez Tigera ciężkie działa nie zmieszczą się na takim pokładzie działowym, nawet obsadzając na stałe rufowe furty pościgowe. Sytuację poprawia nieco fakt, że dwie żeliwne 5-funtówki, które Gurgul wlicza do uzbrojenia Tigera były umiejscowione w ładowni w charakterze balastu :)
FUNKCJONALNE ciężkie działa na Tigerze to:
- 2 brązowe 12-funtówki, ciężaru brak ale przez analogię do KD można przyjąć po ok. 1250 kg każda;
- 10 brązowych 5-funtówek o ciężarach od ok. 700 do ok. 1060 kg;
- 2 brązowe 4-funtówki o ciężarach ok. 730-850 kg (cięższe od niektórych 5-funtówek);
- 2 żeliwne 6-funtówki; ciężaru nie znamy, ale ponownie można przyjąć ok. 800 kg;
- 2 żeliwne 5-funtówki; ciężaru nie znamy, ale pewnie nie więcej niż powyższe - a może mniej.
Wszystkie te działa DAŁOBY się upchnąć na pokładzie działowym jak z rekonstrukcji Solena, pod warunkiem stałego obsadzenia furt pościgowych. Za Chiny nie dałoby się tam upchnąć dodatkowych dwóch 5-funtówek (tych z balastu), a całkiem możliwe, że pierwotnie miały stanowić uzbrojenie, ale zanadto pogarszały właściwości morskie. Istnieje wobec tego możliwość, że wszystkie cztery 5-funtówki miały być umiejscowione nie na pokładzie działowym, tylko w rufowym kasztelu, gdzie ostatecznie pozostawiono tylko parę.
Pozostałe uzbrojenie Tigera czyli:
- 2 brązowe 3-funtówki po ok. 500 kg;
- 2 brązowe falkonety na widełkach;
- 1 brązowe działo szrotowe o ciężarze ok. 300 kg;
- 1 żeliwne odtylcowe działo szrotowe o diabli wiedzą jakim ciężarze;
- 2 żeliwne odtylcowe działa kamienne jw.;
- 6 'botthunde';
- 2 hakownice;
można upchnąć po kasztelach (przy czym 3-funtówki to pewnie pościgówki z dziobowego kasztelu).

cdn.
Ramond
Posty: 240
Rejestracja: 2007-12-12, 17:53
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ramond »

Na początek pytanie - czy ktoś wie, na jakiej zasadzie obliczano "łasztaż" okrętów do "Inwentarza"? Z jednej strony Vogel podawał wzór na ilość łasztów jako iloczyn długości stępki, szerokości i głębokości (wszystko w stopach) podzielone przez 200. W "Inwentarzu" nikt jednak nie mierzył długości stępki a sądzę, że zamieszczono wszystkie zmierzone z natury wymiary i to je wykorzystano do obliczenia "łasztażu". Po podstawieniu do wzoru Vogla (długość zmierzona w miejsce długości stępki) otrzymujemy:
König David - wynik 218,4, zanotowano 200 łasztów.
Tiger - 151,8, zanotowano 150.
Meer Mann - 123,84, zanotowano 100.
Jak na razie zgodność nie najgorsza (pierwsze dwa to w zasadzie zaokrąglenia). Dalej jest jednak gorzej:
Arca Noë - 120,96 - 90.
Delphin - 120,96 - 90.
Meer Weib - 71,82 - 80.
Weisse Hundt - 72,9 - 40.
Nie mam w ogóle zielonego pojęcia, dlaczego łasztaż Weisse Hundt jest dwa razy mniejszy niż Meer Weib, skoro jednostka jest dłuższa (90 wobec 84 stóp) i nieznacznie tylko węższa (18 wobec 19 stóp) przy tej samej głębokości (9 stóp).

Jednocześnie warto zauważyć, że Meer Mann jest znacznie krótszy od Tigera, ale za to tej samej szerokości i głębszy, co powinno oznaczać jednostkę zdolną do niesienia nader zbliżonego ciężaru uzbrojenia.
Czy tak będzie?
cdn.
Krzysztof Gerlach
Posty: 4452
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Łasztów na ogół nie liczono dokładnie wg żadnych ścisłych wzorów (te Vogla i innych są zwykle adaptowane z późniejszych czasów, by dać nam jakieś wyobrażenie o wielkości ówczesnych okrętów), tylko wg nich szacowano, a potem deklarowano, kierując się przede wszystkim doświadczeniem, ale między innymi także modą! W pewnym momencie we Francji uchodziło za eleganckie, by tonaż poszczególnych jednostek kończył się zawsze „ładnymi”, okrągłymi liczbami, więc bez względu na to, co wychodziło z jakichkolwiek obliczeń, zawsze podawano 100 ton, 200, 300, 400, 500 itd. Glete pisał, że ponieważ wyniki wszystkich wzorów i tak daleko odbiegały od prawdy, często doświadczony oficer oceniał „na oko” wielkość żaglowca w łasztach znacznie lepiej. Stąd też w każdej flocie okręt trochę dłużej służący ma w dokumentach kilka różnych wartości, nawet jeśli go w ogóle nie przebudowywano. Tak np. szwedzki Tigern miał sobie raz 160 łasztów, a raz 150 łasztów i nikt o to włosów z głowy nie darł.
Natomiast dla Weisse Hundt mamy do czynienia z OCZYWISTĄ POMYŁKĄ (literówką). Okręt ten, zdobyty przez Szwedów w Wismarze w 1632, służył potem w szwedzkiej flocie jako Vita Hunden (Hvita Hunden) o 80 lub 90 łasztach, więc sprawa jest jasna.
Warto właśnie porównać wielkość w łasztach podawaną przez inwentarz z Wismaru (na pierwszym miejscu) z wielkością zawartą w Svensk Armen Generalstaben, Sveriges Sjökrig 1611-1632 (na drugim miejscu) oraz cytowaną na stronie koti.mbnet.fi dla okrętów szwedzkich (na trzecim miejscu).
König David – 200 – 200 –
Meer Mann – 100 – 100 – 120
Tiger – 150 – 160 – 160/150
Arca Nöe – 90 – 90 – 100
Delphin – 90 – 90 – 100
Meer Weib – 80 – 80 – 100
Weisse Hundt 40 (literówka) – 90 - 80
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Ramond pisze:Weisse Hundt - 72,9 - 40.
Czyli po prostu nie 40, a 70?
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6360
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Lista okretow wydzierzawionych 24.03.1626 w Gdansku, a zdobytych w Pilawie
SCHWARZER LOWE 120 L 10 dzial ex DANZIGER HUND -> SVARTA HUNDE
VERGOLDETE BOHNE (GOLDENE SONNE) 150L 13 dzial -> FORGYLDA BONAN
MEERMANN (SEEMANN) 150L 10 dzial -> MEERMAN
DELPHIN 150L 10 dzial -> DELFINEN

Jeden z nich wszedl na brzeg 4.07.1626 w sztormie na Zalewie kolo Balga
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6360
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Dr.Meyer
Die Wallensteinische Floatte in der Ostsee 1627 bis 1632
Schiff und Zeit #37

König David 200L 40 dzial
Meermann 120L 17-22 dziala
Tiger 150L 23-36 dziala
Arca Nöe 100L 16-22 dziala
Delphin 100L 12-23 dziala
Meerweib 100L 8-12 dzial
Weisser Hund 80L 12-26 dziala
ODPOWIEDZ