Brawa dla autorów
Kawał dobrej roboty.
Ponieważ w artykule kilka razy pada zachęta do dyskusji
, naszła mnie refleksja, czy KMW potrafiłoby w 1939 właściwie wykorzystać ścigacze. W ogóle na świecie nie było za dużo doświadczeń w użyciu ścigaczy z okresu Wielkiej Wojny i nie wiem, czy którykolwiek z naszych oficerów służąc jeszcze we flotach zaborców z takimi okrętami się zetknął. Obawiam się, że potrzeba by kilka lat doświadczeń (ćwiczeń, manewrów floty), aby wypracować koncepcję użycia ścigaczy, na co oczywiście i tak zabrakłoby czasu.
Myślę, że w 1939 r. i tak postawionoby je w porcie w Helu lub Jastarni, gdzie oczekiwałyby na ew. pojawienie się okrętów niemieckich godnych ataku (co jak wiadomo, nie nastąpiło), a po kilku dniach zostałyby rozbrojone i załogi przeniesione do lądowej obrony wybrzeża. Może, jeśliby przetrwały, na przełomie września i października mogłyby jeszcze próbować ucieczki do Szwecji.
Chyba jednak dobrze, że okręty nie zdążyły wejść do służby przed wojną
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim