Peperon pisze:Kpt. Kobylińska - Walas już dawno temu dowodziła dużo większą jednostką niż Lublin.
Tyle że ona była wyjątkiem od reguły, zresztą na skalę światową - prawdopodobnie jako jedna z kilku pierwszych*. Regularne przyjmowanie kobiet na polskie WSM wprowadzono dopiero na początku lat 70., i po paru latach zarzucono (tzn. mowa o nawigacji). Kilka z ówczesnych studentek osiągnęło potem dyplom kpt. ż.w., ale dopiero w latach 90. (czyli już po odejściu Kobylińskiej z pływania), wtedy też wznowiono przyjmowanie pań na studia nawigacyjne, i chyba po raz pierwszy (za PRL nigdy) mechaniczne. Ale wydaje mi się, że do dzisiaj liczba Polek-kapitanów jeszcze nie przekroczyła dziesiątki.
Nie trzeba nawet wspominać, że w MW to jeszcze "mniejsza mniejszość".
* Pomijając kilka przypadków kobiet, które dowodziły statkami (gł. żaglowymi lub jakimiś drobiazgami) "rodzinnie", tzn. po ojcu, mężu itd. - pierwszą kobietą-kapitan była Rosjanka Anna Szczetinina, w ZSRR pod koniec lat 30.