Seehund w PMW

Wszelkie tematy związane z PMW

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Bohuś
Posty: 4
Rejestracja: 2007-02-10, 13:04

Seehund w PMW

Post autor: Bohuś »

Drodzy Forumowicze,

chciałbym się dowiedzieć coś o losie okrętu typu SEEHUND, który ponoć przejęła PMW. Andrzej Drzewiecki w książce "Polska Marynarka Wojenna od II do III RP" wydawnictwa Napoleon V, na str. 914 podaje: W planach zamierzeń W. Steyera na 1948 rok w "dziale budownictwa okrętów", zapisano do wykonania następujące zadania:
- remont nawodnych i podwodnych elementów okrętów podwodnych i pjp;
- kapitalny remont okrętów;
- bieżące remonty okrętów;
- demagnetyzację okrętów;
- ukończenie budowy okrętu podwodnego typu "Liliput" i przeprowadzenie prób doświadczalnych (stocznia Elbląg);
- budowę reprezentacyjnej motorówki;
- budowę szalup sześciowiosłowych (stocznia nr 3 w Gdańsku, na wzór przedwojenny);
- kapitalny remont jachtu „Santa Maria” dla marszałka (Roli-Żymierskiego) oraz jachtu „Karla” dla prezydenta (Bieruta); - adaptację holownika dla celów przeciwpożarowych.
*CAW, sygn. IV.501.1/A.1207, zespół akt SG WP, Plan zamierzeń na 1948 r. w dziale budowy okrętów (12.06.1947 r.) , s. 297.

W „Budownictwie Okrętowym” Nr.2/87 Doc. dr Inż. Jerzy Rożanowski w artykule „Rozwój polskiego przemysłu okrętowego (39). VII. Stocznie, których już nie ma. C. Stocznia nr 16 w Elblągu na str.92 pisze: -„ Dwie inne zatopione jednostki – prawie gotowe miniaturowe okręty podwodne typu SEEHUND, spoczywające na dnie rzeki w pobliżu pochylni – również podniesiono w 1946 r. Skompletowano z nich jeden w pełni wykończony okręt i przekazano Marynarce Wojennej.”

Co się stało z tym okrętem? Nie mogłem znaleźć żadnej informacji o losach tego okrętu.
Awatar użytkownika
Miner
Posty: 715
Rejestracja: 2012-03-01, 20:17

Re: Seehund w PMW

Post autor: Miner »

Mieczysław Filipowicz "Ludzie, stocznie i okręty" (Gdańsk 1985)
Str. 234:
"Niemcy opuszczając stocznię nie zdążyli zniszczyć między innymi będących w toku produkcji sekcji miniaturowych okrętów podwodnych (w 1948 r. sprowadziłem do Gdyni parę kompletów tych sekcji, lecz z braku dokumentacji marynarka wojenna nie podjęła ich dobudowy)".
Str. 286:
"W 1948 r., z bosmanem Wincentym Dziabasem, ściągnąłem z Elbląga do Gdyni kilka członów miniaturowych łodzi podwodnych. Łódź składała się z trzech członów: rufowy zawierał urządzenia napędowe z silnikiem elektrycznym, środkowy miał baterie akumulatorów, główny silnik "Büsingmak" o 100 KM i nad nim punkt dowodzenia, a człon dziobowy - dwie wyrzutnie torped, a raczej zaczepy (nasady teowe) i wgłębienia w kadłubie drugim, wypornościowym. W ciągu roku 1944 w Elblągu zbudowano 360 takich "liliputów" (załoga - 2 ludzi). W 1945 r. w Elblągu szukałem ich dokumentacji, ale bezskutecznie, przeto parając się tą sprawą w Gdyni w latach 1948-1950 nie zdołaliśmy ich odbudować."
Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Re: Seehund w PMW

Post autor: Marek T »

Tak myślę, że najwyraźniej nie chcieli tego odbudowywać - albo dostali polecenie porzucenia tematu, a z jakiegoś powodu Filipowicz po 40 latach nie chciał tego przyznać.

Brak dokumentacji Seehunda?
Wolne żarty. Nie takie rzeczy były odbudowywane bez dokumentacji. Choćby pływający tabor rzeczny, Albo statek WARTA (późniejszy PREZYDENT GOTTWALD) - nie sądzę, aby stocznia dysponowała oryginalną dokumentacją podczas jego odbudowy.
Awatar użytkownika
Miner
Posty: 715
Rejestracja: 2012-03-01, 20:17

Re: Seehund w PMW

Post autor: Miner »

Chodzi o miniaturowy okręt, ale jednak podwodny, który wymagał większej dokładności wykonania niż w przypadku taboru rzecznego. Posiadanie dokumentacji technicznej z pewnością by uprościło sprawę. Nie znaczy to jednak, że decydującym czynnikiem nie mógł być brak tzw. woli politycznej, żeby wykorzystać poniemiecki sprzęt. Filipowicz dość otwarcie pisał w książce (jak na lata 80.) o roli towarzyszy radzieckich, o zwalnianiu przedwojennych oficerów, procesie komandorów itd., lecz o kulisach decyzji MW w tej sprawie mógł nie wiedzieć. Tym bardziej, że w roku 1950 (m.in. zwolnienie Steyera) raczej nie było dobrej "atmosfery" dla takich przedsięwzięć.
ODPOWIEDZ