Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Okręty Wojenne do 1905 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Pan P
Posty: 50
Rejestracja: 2005-12-25, 19:13
Lokalizacja: Szczecin

Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Post autor: Pan P »

W książce o min. artylerii lądowej wyczytałem że doświadczalny zasięg strzału armat 24 funtowych ( przełom XVIII/XIX w. ) wynosił około 4 km. ( doświadczenia na lądzie w warunkach powiedzmy idealnych przy podniesieniu lufy pod kątem 45 stopni).
Na okręcie trudno podnieść lufy pod kontem 45% ( niby można pobawić się balastem ale nie wiem czy tak robiono ), stąd i zasięg pewnie mniejszy, niecałkowicie niwelowany wyższą pozycją działa. Z jakiego zasięgu mogły ostrzeliwać cele na lądzie okręty wyposażone w artylerię 24 funtową ?
Mój blog o książkach i historii : https://monitor-historyczny.pl
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Jeśli mówimy na serio o przełomie XVIII i XIX w. i nie ekstrapolujemy wyników na drugą połowę XIX w. czy jeszcze dalej, to podstawowa trudność w uzyskaniu dużej donośności polegała zupełnie na czym innym. Zresztą całkowicie nie rozumiem, o co mogłoby chodzić z tym "bawieniem się balastem" - żadna taka potrzeba nie istniała. Artyleria 24-funtowa nie była wtedy najcięższą artylerią okrętową (tę rolę pełniły 32- i 36-funtówki), ale jednak ciężką. Oznaczało to, że w praktyce prawie wszystkie takie armaty stały w furtach. Ze względów wytrzymałościowych furty na drewnianym okręcie nie mogły być zbyt wysokie. Działo zaś cofało się daleko przy wystrzale, więc głowa lufy musiała w tym ruchu wstecznym mijać górny parapet furty przy swoim maksymalnym wychyleniu, do czego jeszcze często dochodził podskok. W rezultacie tych wszystkich okoliczności przyjmowano, że przy strzelaniu z furty nie powinno się podnosić lufy pod kątem większym niż 5 stopni. Oczywiście bywały rzadkie wyjątki, lecz taki przyjęto powszechnie standard. TO ON BYŁ PODSTAWOWYM CZYNNIKIEM LIMITUJĄCYM DONOŚNOŚĆ. Druga kwestia, to wielkość ładunków miotających, również ogromnie wpływających na zasięg pocisków. W artylerii lądowej działa stały jednak dość daleko od siebie i na w miarę otwartej przestrzeni (nawet jeśli na wałach). Łatwiej było ryzykować wielkie ładunki , bo w razie rozerwania armaty ginęli tylko najbliżej stojący, a zresztą nawet oni mogli się przy eksperymentalnym strzelaniu odddalić. Skutki rozerwania działa w ciasnej przestrzeni międzypokładowej na zatłoczonym okręcie były nieporównywalne, więc i maksymalne ładunki (te właśnie do strzelania na dalekie odległości) dużo mniejsze.
POJEDYNCZE (na więcej nie pozwalała niedostateczna stateczność), nawet ciężkie działa można było ustawić na najwyższym pokładzie i wtedy strzelać ponad nadburciem, bez oglądania się na furty. Tak czasem robiono, lecz i to przysparzało trudności. Skoro z reguły i tak nie podnoszono luf pod kątem większym niż 5, góra 15 stopni, odpowiednio do tego konstruowano lawety okrętowe. Czopy sytuowano mniej więcej w środku ciężkości (z lekko cięższym tyłem), zatem niewiele mniej niż połowa długości lufy znajdowała się w tył od nich. Przy ostrzejszym podniesieniu wylotu, ten tył musiał się gdzieś zmieścić, o co w niskiej lawecie okrętowej było bardzo trudno. Po drugie, okręt przełomu XVIII i XIX w. był żaglowy (pomijając rozmaite jednostki wiosłowe, bo to odrębne zagadnienie). To oznaczało wszędzie gąszcz lin takielunku, żagle i drzewca. Strzelanie w górę (przy silnym podniesieniu lufy) przez coś takiego było szalenie ryzykownym pomysłem.
Przechodząc do konkretów i nie tracąc z oczu powyższych czynników, kluczowych dla donośności ówczesnej artylerii okrętowej. W pierwszej połowie XIX w. (konkretnie dane brytyjskie) działo 24-funtowe o masie 50 cetnarów i długości 9 stóp 6 cali oraz takie o masie 48 cetnarów i długości 9 stóp, miały przy standardowym ładunku miotającym donośność 1850 jardów przy podniesieniu lufy o 5 stopni. Działo 24-funtowe o masie 40 cetnarów i długości 7 stóp 6 cali miało w takich warunkach donośność 1800 jardów. Działo 24-funtowe o masie 33 cetnarów i długości 6 stóp 6 cali miało w takich warunkach donośność 1560 jardów. Te modele najcięższe i najdłuższe dział 24-funtowych uzyskiwały przy kącie podniesienia 10 stopni 2630 jardów. Dla porównania, co można było uzyskać, przy bardzo ostrożnym strzelaniu z pojedynczych armat ustawionych na pokładzie dziobowym lub rufowym i podnoszonych pod wyższymi kątami - działo 32-funtowe sięgające przy 5 stopniach 1939 jardów, przy 15 stopniach dawało już 3513 jardów. Oczywiście podnoszenie jeszcze wyżej, do z grubsza 45 stopni, oraz używanie zwiększonych ładunków miotających poprawiało te wyniki (okrętowe moździerze 13-calowe, dla których trzeba jednak było budować specjalne okręty, przy kącie 45 stopni strzelały na 4200 jardów), lecz z powodów, które wymieniłem, było to bardzo rzadkie i absolutnie nie mogło dotyczyć podstawowych baterii żaglowca, usytuowanych na dolnych pokładach działowych.
Awatar użytkownika
Pan P
Posty: 50
Rejestracja: 2005-12-25, 19:13
Lokalizacja: Szczecin

Re: Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Post autor: Pan P »

Krzysztofie - bardzo ci dziękuję za odpowiedź, miałem cichutką nadzieje że się odezwiesz :-) Ta zabawa balastem o której wspomniałem, to spowodowanie przechyłu okrętu aby sam okręt zapewnił jakieś podniesienie kąta. Oczywiście to tylko moje wyobrażenie, zielonego pojęcia nie mam czy coś takiego stosowano.

Oczywiście w swoim pierwszym poście podałem dane lądowe, gdyż po za bardzo ogólną informacją z książki Wieczorkiewicza innymi danymi nie dysponowałem, a mimo oczywistych różnic zawsze to lepszy puknt wyjścia do rozmowy niż typowo internetowe " elo ziomki, napiszta mi ..." :-)

Rozumiem że im mniejszy kaliber to i odległość mniejsza, i taka 18 funtówka musiała mieć krótszy zasięg, czy raczej kompensowała to np długością lufy ?

Czyli przechodząc do przykładu z życia wziętego, ostrzał Kołobrzegu przez Szwedzką fregatę musiał się odbywać na granicy zasięgu ( zdaje się że właściwy kołobrzeg był ok 2 km od morza ), a sam okręt maksymalnie musiał zbliżyć się do brzegu, pewnie stał w ujściu rzeki ?
Mój blog o książkach i historii : https://monitor-historyczny.pl
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Teraz rozumiem, o co chodzi z tym balastem, ponieważ poprzednio pojawiło się w kontekście podniesienia lufy pod kątem 45 stopni, więc lekko mnie to zdetonowało. Natomiast przechylanie całego okrętu, aby pokłady się pochyliły, a przez to wzrósł kąt podniesienia luf, było oczywiście możliwe. Kiedyś czytałem nawet o jakimś przypadku zaczepienia lin za maszty i wybraniu ich kołowrotami w dół do nabrzeża, ale nie sądzę aby ktokolwiek ważył się na zabawy balastem na pełnym morzu - to było zbyt ciężkie i zbyt niebepieczne. Jeśli jednak okręt zakotwiczył w porcie lub ujściu rzeki, to pewno się dało. Na nieosłoniętych wodach praktykowano znacznie bezpieczniejszą metodę - kiedy żaglowiec się kołysał odpalano działa przy maksymalnym podniesieniu burty zwróconej do nieprzyjaciela; w razie silnego kołysania to dodatkowe przechylenie pokładu, a więc i dodany kąt podniesienia lufy miały istotną wartość.
W "normalnym" ciągu wagomiarowym dział tak właśnie było, że armata cięższa miała większą donośność. Czyli np. 24-funtówka o długości 9 stóp 6 cali i masie 50 cetnarów strzelała przy kącie podniesienia 5 stopni na 1850 jardów, a odpowiadająca jej w tym ciągu 18-funtówka o długości 9 stóp i masie 42 cetnarów strzelała przy kącie podniesienia 5 stopni na 1780 jardów.
Ale oprócz "normalnych" były jeszcze działa specjalne, np. o wydłużonej lufie dla lekkiego zwiększenia donośności i celności, albo wręcz przeciwnie, silnie skracane, aby zyskać na masie i przestrzeni. I tu dochodzimy do szwedzkich fregat typu "Bellona", ponieważ - jak wynika z uzupełnienia - o nie właśnie nam chodziło. Otóż ich 24-funtówki to właśnie taki ultrakrótki i ultralekki wariant, który miał zamienić projektowane dla tych jednostek zwykłe działa 18-funtowe , kiedy się okazało, że wszystkie proroctwa Chapmana co do rozwoju flot kompletnie się nie sprawdziły (pisałem o tym w artykule o "Żaglowych fregatach liniowych") i trzeba było na gwałt szukać możliwości sztukowania słabej i krótkiej szewdzkiej linii przez tak uzbrojone fregaty. Zatem, w przeciwieństwie do brytyjskich, francuskich i amerykańskich fregat z 24-funtówkami w głównej baterii, niosących tam "zwykłe", długie armaty, fregaty szwedzkie i budowane na ich wzór (po zdobyciu "Venus" w 1789 r.) fregaty rosyjskie miały 24-funtówki krótkie i lekkie, zatem nie tylko o donośności nie większej niż działa 18-funtowe, ale prawie na pewno mniejszej. Nie mam bezpośrednich danych szwedzkich, lecz wspominałem, że brytyjska 24-funtówka o masie 33 cetnarów i długości 6 stóp 6 cali strzelała przy kącie podniesienia 5 stopni na odległość tylko 1560 jardów, a więc znacznie bliżej niż "normalna" 18-funtówka.
Natomiast co do samego ostrzału Kołobrzegu. Trzeba by jeszcze wiedzieć, jak on wyglądał. Czy chodziło o oddawanie salw burtowych, czy też dokonanie byle jakich zniszczeń, mających głównie symboliczny charakter. Jeśli dowódca okrętu chciał zaznaczyć swoją obecność i bezkarność, napsuć trochę krwi i sterroryzować ludność, bez żadnych mrzonek o zmuszeniu kogokolwiek do kapitulacji, to często brał na pokład armatę dalekiego zasięgu, na wysokiej, lądowej lawecie, ustawiał ją na górnym pokładzie, zwijał żagle i starannie podpinał liny, po czym grzmocił z tego działa na odległość dla normalnej artylerii okrętowej nieosiągalną. Mógł to zresztą robić z okrętowej lawety improwizowanej, pozwalającej na wysoki kąt podniesienia lufy. Kiedy strzelał do miasta, bez celowania w cokolwiek szczególnego, zawsze w coś trafił, a jeśli na dodatek używał pocisków zapalających, mógł pojedynczym trafieniem wyrządzić całkiem spore szkody w drewnianym budownictwie. Czyli bombardowanie z konkretnym celem wojskowym, a bombardowanie "terrorystyczne" to dwie różne sprawy, niekoniecznie wykorzystujące ten sam sprzęt.
Awatar użytkownika
Pan P
Posty: 50
Rejestracja: 2005-12-25, 19:13
Lokalizacja: Szczecin

Re: Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Post autor: Pan P »

Krzysztofie - bardzo ci dziękuje za pomoc. Wniosek taki że Szwedzi musieli faktycznie blisko brzegu stanąć aby móc solidnie prowadzić ostrzał, a jeśli chcieli zrobić atak terrorystyczny to mogli z większej oddali, wykorzystując róże podane przez ciebie sztuczki. Czy znasz może jakieś opracowanie wojny 7 letniej na Bałtyku ? W szczególności o działaniach wokół Kołobrzegu ? Czy raczej nie jest to temat poruszany jakoś szerzej w polskiej i zagranicznej prasie/literaturze ?

Artykuł który wskazałeś chętnie przejrzę przy następnej wizycie w książnicy.
Mój blog o książkach i historii : https://monitor-historyczny.pl
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Nie da się ukryć, że dla wielkich potęg morskich wojna siedmioletnia toczyła się przede wszystkim na Atlantyku i na kontynencie amerykańskim, więc historycy tych krajów za wiele o Bałtyku nie piszą. Z kolei dla państw nadbałtyckich dużo ważniejszy był lądowy teatr działań niż morski. Tym niemniej i tak warto zajrzeć do stareńkiego R.C. Andersona ("Naval Wars in the Baltic 1522-1850"). Oczywiście o operacjach pojedynczych okrętów on nie pisze, lecz daje wiele szczegółów (okręty, uzbrojenie, ruchy, daty) przy akcjach flot, w tym stosunkowo dużo o Kołobrzegu. Rzecz jasna można też znaleźć informacje na ten temat w opracowaniach rosyjskich (bądź co bądź to teren działań ich floty w wojnie siedmioletniej) i niemieckich - ale akurat ja nie mam takiego, które mógłbym szczególnie polecić (ździebko jest w "Istoriji rossijskovo fłota" pod red. Potraszkowa, Moskwa 2008; w opisach historii operacyjnej licznych okrętów u Tredrei, Sozaeva "Russian Warships in the age of sail", troszkę o okrętach pruskich u Manteya "Unsere Kriegsmarine"). Generalnie dawne opracowania pruskie i rosyjskie.
Awatar użytkownika
Pan P
Posty: 50
Rejestracja: 2005-12-25, 19:13
Lokalizacja: Szczecin

Re: Ostrzał/bombardowanie celów na lądzie.

Post autor: Pan P »

Krzysztofie - raz jeszcze dziękuje za pomoc ! Jak byś kiedyś pisał jakiś artykuł o tej tematyce, to daj koniecznie znać.
Mój blog o książkach i historii : https://monitor-historyczny.pl
ODPOWIEDZ