Także nie wiadomo, co było czynnikiem krytycznym i czy inne nieamerykańskie pancernik przy zamkniętej wentylacji, przy takiej temperaturze, lepiej by wypadły.
Co prawda w tym samym starciu brały udział dwa nieamerykańskie pancerniki, ale po starciu strasznie z ich załóg ciężko wyciągnąć jakieś informacje. Ale przecież następnego dnia cztery nieamerykańskie pancerniki ( dobra, niech będzie dwa pancerniki i dwa krążowniki liniowe ) trochę sobie postrzelały w tym rejonie.
Co prawda przeciwnik taki jakiś słaby był, ale wstrzymano ogień jak dowódca kazał się zbierać.
Co prawda action raportów nie czytałem, zresztą z japońskim to u mnie cienko, ale coś tam ocalało.
Na forum navweaps jest ktoś kto czytał – przynajmniej niektóre. W sumie można by zapytać.
Czy inne przykłady z Morza Śródziemnego. Co prawda, to nieco dalej od równika, ale też nie koło podbiegunowe. Trochę tam powalczono.
Sam zresztą pisałeś artykuł o tym starciu co to Warspite trafił z daleka. Może masz w notatkach jaka tam była wtedy temperatura powietrza?
Reasumując nie wiadomo, czy się zmęczyli od przekładania liny przez te gypsy heady, czy od chodzenia, czy od samego stania.
Od leżenia.
Mniej więcej na oko na wewnętrznym 60 na zewnętrznym 100. To jest 80 salw - jakieś przykłady?
No to policzyłem. Dokładnie, nie „na oko”. Dla Iowki (BB-61), z OP 769 ( „primary source” )
Krąg obrotowy 72 pociski. Po 36 w wewnętrznym i 36 zewnętrznym. Taka sama ilość w każdym krętu, tylko przesunięte względem siebie.
To daje 24 pełne salwy. Albo po prostu liczymy 72 pociski x 3 ( bo trzy wieże ) to daje 216 pocisków.
Dużo/mało?
Przychodzą mi do głowy akcje w których wystrzeliwano więcej.
Ale i takie w których wystrzeliwano mniej.
Przecież nie ciągnęli bezpośrednio tylko przez wielokrążki.
Wielokrążek to nie perpetum mobille. Jak chcesz mieć przełożenie 1:10, to wyciągasz 10x więcej liny. W zasadzie to nawet więcej jeśli to ma być realne 10x z uwzględnieniem tarcia.
Pewnie że się da. Pytanie jak długo i przy jakich przechyłach.
Mamy jakiś raport, źródło, które mówią, że sprawiało to problemy?
W życiu.
Każdy wie, że targanie ( przepraszam, przeciaganie ), przy pomocy wielokrążków tonowych pocisków, to pikuś jest i to wspomaganie mechaniczne w okresie międzywojennym to dorobili nie wiedzieć po co.
Czy wieszanie firanki jest męczące? Przynajmniej dla mnie nie. Ale spróbuj powiesić 40 firanek
No właśnie. Przeciągnąć sobie przy pomocy linek czy wielokrążków pocisk można. Czemu nie. Samochód się pcha nawet bez wielokrążków jak trzeba.
Ale to nie jest kwestia jednego pocisku, tylko systematycznego dostarczania w odpowiednim tempie takich pocisków.
Do tego jak wszystko jest płasko to też inaczej niż jak się pokład pod nogami kołysze.
Po ludzku – jak morze płaskie to fajowo jest. Ale jak się pomarszczyło to już gorzej.
Na wcześniejszych filmikach nie widać aby artylerzyści mocno się przemęczali przy pociskach.
Zauważ, że to są filmiki z czasów kiedy już elektryczne wspomaganie transportu pocisków było. Te polery na które nawijano liny miały w tym czasie już napęd elektryczny. Gość ciągnął za linkę tylko z taką siłą, żeby mu się nie splątała.
No i oczywiście to były filmy instruktażowe i ćwiczenia nie na tempo. Zobacz jak starannie układali ładunki miotające na podajnikach, jak długo i starannie operowali czym się dało. Pieścili się jak z dziewczyną normalnie. Szybkostrzelność tak z raz na dwie minuty albo i rzadziej ( na oko, nie stałem ze stoperem )
Nie dziwię się – film instruktażowy ma pokazać o co chodzi, jak wszyscy działają najszybciej jak się da, to potem trzeba go oglądać klatka po klatce.
Ale przy kręceniu w takim tempie to i zmęczenie nieco mniejsze.
A do tego na starych pancernikach musieli te pociski ciągać ręcznie. Tylko winy do góry miały napęd.
W okresie międzywojennym dorobiono im napęd tych polerów.