PiterNZ pisze:specjalista ds. ogólnych pisze: Gdyby armia Polska rozwijała drugi rzut czyli np. 30 dywizji rezerwowych ( 1 Dp czynna wystawia 1 Dp rezerwową ) to te masy DPanc, DL i Dzmot nie miałby gdzie manewrować i w konsekwencji ich skuteczność byłaby o wiele mniejsza niż w była.
Polska przed II WŚ to:
1) Powierzchnia = 388634 km²,
2) Długość granic = 5534 km, w tym z:
2.1. Niemcy - 1912 km (po aneksji Czech i Moraw do Rzeszy w marcu 1939 liczba ta wzrosła do 2638 km).
2.2. ZSRR - 1412 km.
2.3. Czechosłowacja - 984 km (po jej rozbiciu przez Niemców, długość granicy Polski ze Słowacją wynosiła 638 km).
2.4. Litwa - 507 km.
2.5. Rumunia - 349 km.
2.6. Wolne Miasto Gdańsk - 121 km.
2.7. Łotwa - 109 km.
2.8. Węgry - 277 (granica ta powstała dopiero w 1938 r. po aneksji przez Węgrów tzw. Rusi Zakarpackiej).
W związku z powyższym proponuję nie żartować te 60xDP nie wystarczyłoby nawet na I rzut umożliwiający Niemcom manewrowanie.
DP II rzutu nie posiadające appanc ani radiostacji to żadnych DPanc by nie zatrzymały a zostałyby po prostu rozjechane.
specjalista ds. ogólnych pisze: Podobnie działo się we wszystkich kampaniach np. francuskiej, rosyjskiej. Właśnie masy takiej "niemanewrowej" piechoty ratowały od klęski i blokowały wojska szybkie już w przestrzeni operacyjnej, o strategicznej nie wspominając
1) Ta piechota, która blokowała to posiadała bardzo silną artylerię i równie liczne czołgi.
2) Sama piechota to generalnie dostawała lanie.
specjalista ds. ogólnych pisze:To dawało możliwość wystawienia większej ilości w.j.
Dodatkowe dywizje musiałyby posiadać uzbrojenie i wyposażenie inaczej byłyby to bezbronne masy piechoty uzbrojone w karabiny.
specjalista ds. ogólnych pisze:Skoro z ok. 4,5 mln przeszkolonych rezerw zamierzano wykorzystać tylko ok 900 tys to szkolenie rezerw w takiej skali było porostu marnotrawstwem, za zaoszczędzone pieniądze można było doposażyć te 30pare kadrowych dywizji piechoty.
Błąd w sztuce.
W 1939 r. wykorzystano 900 tysięcy żołnierzy a te rezerwy umożliwiałyby w razie np. dłuższej wojny z ZSRR trwającej 3-4 miesiące uzupełnianie strat.
Od czasów rzymskich obrona limesu – czyli całej granicy w praktyce nie była stosowana. Trudno się temu dziwić, bo nikomu sił nie starczało, a losy wojen rozstrzygano poprzez walne bitwy pomiędzy wojskami obu stron. Tak i było w przypadku tzw. kampanii wrześniowej.
Tak więc zarzut, że nie mogliśmy się obronić bo układ granic był taki a taki to dziecinada.
Na wszystkich kierunkach ( oznaczanych przez Polaków jako A, B,C,D) Niemcy mieli znaczącą przewagę, co oznaczało, że broniące się na nich Polskie zgrupowania będą zniszczone bądź zepchnięte z linii obrony. Nie byłoby tragedią gdyby „wewnątrz kraju” ( co by nie zaśmiecać terminologią), stał jakiś odwód zdolny do rozstrzygnięcia (czytaj powstrzymania), przynajmniej na jednym z kierunków. Nic takiego we wrześniu 1939 roku nie występowało. A dwie walne bitwy zostały wymuszone przez przeciwnika.
Próbował to zmienić Porwit wystawiając wszystko co się da do walki, przez co przedłużała się bitwa graniczna i ( tego wprost nie napisał bo nie mógł) opóźniało atak Stalina i zwiększało presje na „sojuszników” do zrobienia czegoś.
Pewnie jedyne rozwiązanie z tym co mieliśmy w 1939 roku.
Armia made in Piłsudski była skreowana na 60 dywizyjne (plus kawaleria) zgrupowanie armii czerwonej. Ponieważ z definicji Rosjanie mieli 2 przewagę powodzenie miał zapewnić OND w składzie circa about 10-15 dywizji. Do tego wyspecjalizowana kawaleria , podzielona na samodzielne jednostki ( DK), jednostki de facto zaporowo – rozpoznawcze (SBK) ect.
30 dywizji z łatwością starczało na 100 tys Reichswehrę. Słusznie zakładano że kampania musi być z definicji krótka , a na wojnę materiałową Polska nie może sobie pozwolić.
Problem poległa na tym, że na początku lat 30 tych świat się mocno zmienił.
Polska zareagowała na te wyścig zbrojeń rozpoczynając rozbudowę zaplecza przemysłowego i technologicznego. Jeśli chodzi o to pierwsze to właściwie od postaw budowano komplementarny sektor zbrojeniowy, który jako że jest zawsze najbardziej zaawansowany technologicznie jest najbardziej kapitałochłonny , wymagał ogromnych środków. Obaj głowni przeciwnicy mieli ten proces już za sobą i ich sektory zbrojeniowe rozpoczynały produkcję właśnie rezerwy materiałowej ( która w przypadku np. niemiec wynosiła 0 ). W sferze technologicznej dążono również do komplementarnego wytworzenia wszystkich typów uzbrojenia we własnym przemyśle ( nawet śladowe ilości armat 155 czy moz. 310). W praktyce nie udało się ( nawet do tego nie dążono) to żadnemu krajowi ( no może poza USA).
Ponieważ nie było pieniędzy na zamówienia (dla przykładu produkcja armat ), ratowano się często eksportem ( najbardziej kabaretowy przykład to lotnictwo).
Ponieważ za rozbudowę tej bazy wzięto się o dekadę za późno, dysproporcja pomiędzy WP a przeciwnikami rosła a nie malała.
Atutem Polski były rezerwy ludzkie i te stanowiły groźbę dla Niemiec ( to one przesunęły początek wojny z 26 sierpnia na 1 września), wytworów naszego przemysłu zbrojeniowego nikt się nie bał.
Byłbym wdzięczny za przykłady tych dywizji piechoty z silną artylerią i czołgami J))