JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
W ciągu paru lat przy średnim zainteresowaniu mediów i polityków zlikwidowana została całkiem pokaźna bo licząca kilkaset statków flota cywilna pod polską banderą. Z perspektywy Warszawy(myślę o politykach, absolutnie nie obrażam porządnych mieszkańców Stolicy)sprawy morskie albo nie istnieją albo są mało ważne bo dalekie.W MONie najbliżej ucha premiera, ministra i szefa sztabu generalnego są "zieloni" generałowie. I oni walczą o swoje kosztem MW a do niedawna także lotnictwa. Przypomina mi się wypowiedż pewnego baaardzo ważnego polityka pochodzącego znad morza(nie przytaczam nazwiska bo człowiek nie zyje): "Marynarka Wojenna to czarna sotnia, po co nam to? Zostawić im ze dwa okręty żeby banderę mieli na czym podnosić i wszystko..." albo innego(też nie żyje-był ministrem)-odpowiadając na pytanie dziennikarza czy wobec poteżnych cięć w MW zasługuje ona nadal na miano samodzielnego rodzaju sił zbrojnych rzekł: -"to świetne pytanie, też się nad tym zastanawiam." Tak jest od lat niezależnie od opcji która dzierży władzę.
To przez politykę a nie światowy kryzys nie kupiliśmy nowego okrętu podwodnego(rozmowy z Niemcami były naprawdę zaawansowane, "214" oglądali kilkakrotnie eksperci z MW RP. Marynarka Wojenna znika a zakup NDR czy RBS to tylko przedłużanie agonii. I to się nie zmieni do czasu poteżnego nacisku środowiskowo-medialnego. Myślę że patrząc dalekosieżnie dobrze byłoby powrócić do wzorca przedwojennego i przenieść dowództwo MW do Warszawy aby być bliżej władzy-gmach KMW nadal istnieje...No ale dowódca MW byłby w stolicy tylko jednym z kilku(kilkunastu)ważniaków. A w Gdyni jest cesarzem(kiedyś był nawet Słońcem Bałtyku).
To przez politykę a nie światowy kryzys nie kupiliśmy nowego okrętu podwodnego(rozmowy z Niemcami były naprawdę zaawansowane, "214" oglądali kilkakrotnie eksperci z MW RP. Marynarka Wojenna znika a zakup NDR czy RBS to tylko przedłużanie agonii. I to się nie zmieni do czasu poteżnego nacisku środowiskowo-medialnego. Myślę że patrząc dalekosieżnie dobrze byłoby powrócić do wzorca przedwojennego i przenieść dowództwo MW do Warszawy aby być bliżej władzy-gmach KMW nadal istnieje...No ale dowódca MW byłby w stolicy tylko jednym z kilku(kilkunastu)ważniaków. A w Gdyni jest cesarzem(kiedyś był nawet Słońcem Bałtyku).
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Hasło aktualne w stosunku do twardogłowych z warszawki.
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Wyjść z kręgu "samych swoich";
Nad naszym morzem nie bywam ostatnio (niestety!) za często, nad innymi (cieplejszymi) jescze żadziej. Niemniej raz czy dwa razy będąc w nadmorskiej miejscowości nad Morzem Śródziemny miałem okazję za (chyba) każdym razem widzieć jakąś drzemiącą na redzie jednostkę miejscowej floty. Mimo, że szara, cicha i pusta, na brzegu wzbudzała większe zaintersowanie niż setki jachtów wokoło. Nad Bałtykiem ostatni, kręcący się "bez powodu" okręt wojenny pamiętam gdzieś z lat siedemdziesiątych-osiemdziesiątych ( no ale wtedy nad morzem bywałem znacznie częściej). Sezon turystyczny nad Bałtykiem trwa 6 do 8 tygodni. To krótki okres. Wtedy na morzem jest mnóstwo "szczurów lądowych", dla których wszystko co pływajace i wszystko co dzieje się na wodzie stanowi niesamowitą atrakcję. Tłumy plażowiczów wyskakują ze swoich dołków, wyciągają lornetki czy aparaty fotograficzne i i biegną do brzegu, gdy na horyzoncie pokaże się kawałek masztu czy kadłuba. Czy Marynarka Wojenna zbankrutowałaby z tego powodu, że przez te kilka tygodni pokazałaby się ludności? Już sobie wyobrażam to wrażenie jakie zrobiłby jakiś niewielki nawet "okręcik" powoli defilujący wzdłuż plaży w Mielnie czy Pobierowie. O wejściu jakiegoś niszczyciela min do portu w Kołobrzegu czy Ustce w godzinach popołudniowych spacerów już nie mówię. Wejście do portu w Darłowie pewnie byłoby w ogóle niemożliwe gdyż most trzebaby było rozsuwać razem z uczepionymi gapiami.
Środki masowego przekazu. Trzeba wejść z kącikami morskimi do cywilnych redakcji radiowych, telewizyjnych oraz do gazet i czasopism "cywilnych". Zwłaszcza sytuacja na rynku prasowym wydaje mi się zwodnicza. Co z tego, że wychodzi coraz więcej pięknie wydawanych czasopism fachowych, typu "MSiO", "OW", "Okręty", "Nasze Morze" itd, jak są to czasopisma niszowe, zamknięte, pisane przez "swoich" i kupowane przez "swoich". Wąski krąg tych samych osób je kupuje (czasem wszystkie na raz) i następnie analizuje przecinki i myślniki w publikacjach na ten sam temat. I co z tego że się sprzedają i utrzymują na rynku? To tylko pozory potęgi (jak przedstawienie parafialnej amatorskiej grupy teatralnej zapełniające po brzegi przez kilka dni pustą na co dzień salę miejscowego domu kultury, tyle że większość widzów to mężowie, żony, narzeczeni, rodzice i inni krewni czy znajomi aktorów, niektórzy przychodzący na każdy seans). Obawiam się, że jak stopniowo nieuchronnie wymrze rzesza emerytowanych marynarzy wojennych i handlowych (było nie było większych liczebnie flot z lat 60-90), byłych członków załóg służby zasadniczej, którym pozostało zainteresowanie sprawami MW, to kwitnący rynek wydawniczy uschnie. Od kolejnego, bogato ilustrowanego i utrzymanego na wysokim poziomie edytorskim miesięcznika przeznaczonego dla "samych swoich" ważniejsza jest cotygodniowa (powiedzmy) rubryka pod tytułem (powiedzmy) "Co słychać w MW?" w "Wyborczej" lub "Rzeczypospolitej" albo "Polityce" czy "Wprost" (tytuły wymieniłem całkowicie przypadkowo). Czy dowództwo MW nie stać na próbę "dogadania" tego z wydawcami? Nie stać czy nie chce? W Hollywood obowiązuje podobno zasada; "nie ważne jak piszą, dobrze czy źle, byleby pisali po nazwisku". W dowództwie MW wydaje się, że wyznaje się zasadę odwrotną; "byleby o nas zapomnieli". Przypomną sobie, przypomną. Jak się nam jakiś samolot rozbije, to tematyka lotnicza "wylewa się" z każdego miejsca do znudzenia, w kraju objawiają się tysiące ekspertów lotniczych, a problematyka właściwego szkolenia załóg intersuje większość gospodyń domowych. Jako że samoloty rozbijają się nam ostatnio w miarę regularnie, tematyka lotnicza jest należycie wyeksponowana. Możeby więc coś zatopić, jak nie chce samo tonąć? Wtedy kolega "Marmik" pewnie i zaproszenie od redaktora Lisa zbyłby słowami; "zajęty jestem". Tylko czy nie warto wyprzedzająco spróbować innych sposobów popularyzacji sprawami morza i MW, bo ten nie wydaje mi się najlepszy. Ja przynajmniej mam nadzieję, że się nie doczekamy "takiego" pobudzenia zainteresowania.
Nad naszym morzem nie bywam ostatnio (niestety!) za często, nad innymi (cieplejszymi) jescze żadziej. Niemniej raz czy dwa razy będąc w nadmorskiej miejscowości nad Morzem Śródziemny miałem okazję za (chyba) każdym razem widzieć jakąś drzemiącą na redzie jednostkę miejscowej floty. Mimo, że szara, cicha i pusta, na brzegu wzbudzała większe zaintersowanie niż setki jachtów wokoło. Nad Bałtykiem ostatni, kręcący się "bez powodu" okręt wojenny pamiętam gdzieś z lat siedemdziesiątych-osiemdziesiątych ( no ale wtedy nad morzem bywałem znacznie częściej). Sezon turystyczny nad Bałtykiem trwa 6 do 8 tygodni. To krótki okres. Wtedy na morzem jest mnóstwo "szczurów lądowych", dla których wszystko co pływajace i wszystko co dzieje się na wodzie stanowi niesamowitą atrakcję. Tłumy plażowiczów wyskakują ze swoich dołków, wyciągają lornetki czy aparaty fotograficzne i i biegną do brzegu, gdy na horyzoncie pokaże się kawałek masztu czy kadłuba. Czy Marynarka Wojenna zbankrutowałaby z tego powodu, że przez te kilka tygodni pokazałaby się ludności? Już sobie wyobrażam to wrażenie jakie zrobiłby jakiś niewielki nawet "okręcik" powoli defilujący wzdłuż plaży w Mielnie czy Pobierowie. O wejściu jakiegoś niszczyciela min do portu w Kołobrzegu czy Ustce w godzinach popołudniowych spacerów już nie mówię. Wejście do portu w Darłowie pewnie byłoby w ogóle niemożliwe gdyż most trzebaby było rozsuwać razem z uczepionymi gapiami.
Środki masowego przekazu. Trzeba wejść z kącikami morskimi do cywilnych redakcji radiowych, telewizyjnych oraz do gazet i czasopism "cywilnych". Zwłaszcza sytuacja na rynku prasowym wydaje mi się zwodnicza. Co z tego, że wychodzi coraz więcej pięknie wydawanych czasopism fachowych, typu "MSiO", "OW", "Okręty", "Nasze Morze" itd, jak są to czasopisma niszowe, zamknięte, pisane przez "swoich" i kupowane przez "swoich". Wąski krąg tych samych osób je kupuje (czasem wszystkie na raz) i następnie analizuje przecinki i myślniki w publikacjach na ten sam temat. I co z tego że się sprzedają i utrzymują na rynku? To tylko pozory potęgi (jak przedstawienie parafialnej amatorskiej grupy teatralnej zapełniające po brzegi przez kilka dni pustą na co dzień salę miejscowego domu kultury, tyle że większość widzów to mężowie, żony, narzeczeni, rodzice i inni krewni czy znajomi aktorów, niektórzy przychodzący na każdy seans). Obawiam się, że jak stopniowo nieuchronnie wymrze rzesza emerytowanych marynarzy wojennych i handlowych (było nie było większych liczebnie flot z lat 60-90), byłych członków załóg służby zasadniczej, którym pozostało zainteresowanie sprawami MW, to kwitnący rynek wydawniczy uschnie. Od kolejnego, bogato ilustrowanego i utrzymanego na wysokim poziomie edytorskim miesięcznika przeznaczonego dla "samych swoich" ważniejsza jest cotygodniowa (powiedzmy) rubryka pod tytułem (powiedzmy) "Co słychać w MW?" w "Wyborczej" lub "Rzeczypospolitej" albo "Polityce" czy "Wprost" (tytuły wymieniłem całkowicie przypadkowo). Czy dowództwo MW nie stać na próbę "dogadania" tego z wydawcami? Nie stać czy nie chce? W Hollywood obowiązuje podobno zasada; "nie ważne jak piszą, dobrze czy źle, byleby pisali po nazwisku". W dowództwie MW wydaje się, że wyznaje się zasadę odwrotną; "byleby o nas zapomnieli". Przypomną sobie, przypomną. Jak się nam jakiś samolot rozbije, to tematyka lotnicza "wylewa się" z każdego miejsca do znudzenia, w kraju objawiają się tysiące ekspertów lotniczych, a problematyka właściwego szkolenia załóg intersuje większość gospodyń domowych. Jako że samoloty rozbijają się nam ostatnio w miarę regularnie, tematyka lotnicza jest należycie wyeksponowana. Możeby więc coś zatopić, jak nie chce samo tonąć? Wtedy kolega "Marmik" pewnie i zaproszenie od redaktora Lisa zbyłby słowami; "zajęty jestem". Tylko czy nie warto wyprzedzająco spróbować innych sposobów popularyzacji sprawami morza i MW, bo ten nie wydaje mi się najlepszy. Ja przynajmniej mam nadzieję, że się nie doczekamy "takiego" pobudzenia zainteresowania.
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Pomysł niezły, jednak obawiam się, że rubryka
składałaby się z samego nagłówka. Zwróć uwagę, że MSiO początkowo poświęcały wiadomościom z naszej MW dwie strony i więcej, zaraz za spisem treści, potem rubryka się kurczyła i przesuwała na dalsze strony. Początkowo było coś o modernizacjach (planowanych bądź rzeczywistych), ćwiczeniach itp. a teraz to tylko informacje o awansach i 30-tych, albo 40-tych rocznicach podniesienia bandery - NUDA. Nuda nawet dla miłośników, a co dopiero dla zwykłego czytelnika."Co słychać w MW?"
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
– Carl Gustaf Mannerheim
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Jeśli chodzi o temat "promowania się" naszej MW (bo musi to robić ona sama) to chciałbym dorzucić kilka słów.
Całkiem niedawno, przypadkowo dowiedziałem się, że w grudniu 2010 odsłonięto we Fiume (obecnie Rijeka) tablicę poświęconą Polakom, absolwentom k.u.k. Marineakademie.
Zdumiało mnie, że nigdzie o tym fakcie nie poinformowano (czy była informacja na forum?). Nie przypominam sobie żadnej notatki na ten temat w MSiO – choć może się mylę ale taka informacja rzuciłaby mi się w oczy (no, chyba żeby to była malutka wzmianka) bo temat k.u.k. Kriegsmarine i służących w niej Polaków jest mi bliski i zajmuję się nim już trochę czasu.
Kiedy bliżej zapoznałem się z tym „dziełem” (tablicą) to gdybym nie był łysy włosy stanęłyby mi na głowie – jedna wielka zgroza i kompromitacja.
Otóż tablicę poświęcono (cytuję): „Pamięci polskich oficerów, współtwórców Marynarki Wojennej II RP, absolwentów Akademii Marynarki Wojennej w Rijece w latach 1866-1918”.
- oczy przecieram ze zdumienia, sprawdziłem nawet w internecie ale w tych latach nie było w Rijece żadnej
k.u.k. Marineakademie, takowa znajdowała się jedynie we Fiume!!!!!!!!
Przypomina to mi identyczną sytuację mojego ojca, który urodził się koło Kijowa w 1896 roku a w PRL-u wpisywali mu
jako kraj urodzenia ZSRR (myślałem, że te czasy i metody dawno minęły ale nasza MW chyba pozostała mentalnie w
tych czasach)
- jeśli tablica poświęcona jest „współtwórcom” i „absolwentom” to zachodzę w głowę dlaczego pominięto
(zapomniano???) Hugo Pistela – był on przecież i jednym i drugim a na dodatek jednym z nielicznych Polaków, dowódców
k.u.k. okrętów z dużym doświadczeniem i dorobkiem bojowym
- zastanawiam się, kto to jest, jak napisano na tablicy, Karol TrzaskO-Durski? Bo ja znam jedynie
Karola Durskiego-TrzaskA
- jeżeli już na tablicy uwzględniono nazwisko i używany wraz z nim herb to należy pisać:
- Louis-Wawel (akurat to nazwisko i herb napisano na tablicy poprawnie)
- Durski-Trzaska a nie Trzasko(!!!)-Durski
- Morgenstern-Podjazd a nie Podjazd-Morgenstern
Już nie wspominam, że to jedno zdanie (cytowane wyżej) można było napisać również w języku niemieckim, gdyż tradycje k.u.k.Kriegsmarine są w Austrii i na Węgrzech bardzo żywe a stowarzyszenia miłośników austro-wegierskiej MW w tych krajach organizują wiele wycieczek po dawnych bazach na wybrzeżu Adriatyku (sam byłem na takiej) a tablica w takim stanie jest dla nich zupełnie nieczytelna i traci swoją wymowę propagandową. A miejscowych to mało interesuje.
Reasumując: jeśli w tak drobnej sprawie popełniono tyle błędów to co dopiero mówić o sprawach ważnych i pierwszoplanowych dla naszej MW.
A więc może i dobrze, że taka MW zniknie z naszej rzeczywistości, byle stało się to w miarę szybko aby nie obciążać dalej podatników.
pozdrowienia
Całkiem niedawno, przypadkowo dowiedziałem się, że w grudniu 2010 odsłonięto we Fiume (obecnie Rijeka) tablicę poświęconą Polakom, absolwentom k.u.k. Marineakademie.
Zdumiało mnie, że nigdzie o tym fakcie nie poinformowano (czy była informacja na forum?). Nie przypominam sobie żadnej notatki na ten temat w MSiO – choć może się mylę ale taka informacja rzuciłaby mi się w oczy (no, chyba żeby to była malutka wzmianka) bo temat k.u.k. Kriegsmarine i służących w niej Polaków jest mi bliski i zajmuję się nim już trochę czasu.
Kiedy bliżej zapoznałem się z tym „dziełem” (tablicą) to gdybym nie był łysy włosy stanęłyby mi na głowie – jedna wielka zgroza i kompromitacja.
Otóż tablicę poświęcono (cytuję): „Pamięci polskich oficerów, współtwórców Marynarki Wojennej II RP, absolwentów Akademii Marynarki Wojennej w Rijece w latach 1866-1918”.
- oczy przecieram ze zdumienia, sprawdziłem nawet w internecie ale w tych latach nie było w Rijece żadnej
k.u.k. Marineakademie, takowa znajdowała się jedynie we Fiume!!!!!!!!
Przypomina to mi identyczną sytuację mojego ojca, który urodził się koło Kijowa w 1896 roku a w PRL-u wpisywali mu
jako kraj urodzenia ZSRR (myślałem, że te czasy i metody dawno minęły ale nasza MW chyba pozostała mentalnie w
tych czasach)
- jeśli tablica poświęcona jest „współtwórcom” i „absolwentom” to zachodzę w głowę dlaczego pominięto
(zapomniano???) Hugo Pistela – był on przecież i jednym i drugim a na dodatek jednym z nielicznych Polaków, dowódców
k.u.k. okrętów z dużym doświadczeniem i dorobkiem bojowym
- zastanawiam się, kto to jest, jak napisano na tablicy, Karol TrzaskO-Durski? Bo ja znam jedynie
Karola Durskiego-TrzaskA
- jeżeli już na tablicy uwzględniono nazwisko i używany wraz z nim herb to należy pisać:
- Louis-Wawel (akurat to nazwisko i herb napisano na tablicy poprawnie)
- Durski-Trzaska a nie Trzasko(!!!)-Durski
- Morgenstern-Podjazd a nie Podjazd-Morgenstern
Już nie wspominam, że to jedno zdanie (cytowane wyżej) można było napisać również w języku niemieckim, gdyż tradycje k.u.k.Kriegsmarine są w Austrii i na Węgrzech bardzo żywe a stowarzyszenia miłośników austro-wegierskiej MW w tych krajach organizują wiele wycieczek po dawnych bazach na wybrzeżu Adriatyku (sam byłem na takiej) a tablica w takim stanie jest dla nich zupełnie nieczytelna i traci swoją wymowę propagandową. A miejscowych to mało interesuje.
Reasumując: jeśli w tak drobnej sprawie popełniono tyle błędów to co dopiero mówić o sprawach ważnych i pierwszoplanowych dla naszej MW.
A więc może i dobrze, że taka MW zniknie z naszej rzeczywistości, byle stało się to w miarę szybko aby nie obciążać dalej podatników.
pozdrowienia
- pothkan
- Posty: 4504
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
W tym wypadku akurat bzdurzysz - Rijeka to po prostu chorwacka/słowiańska nazwa miasta zwanego przez Węgrów i Włochów Fiume, a znacząca (w obu formach) "rzekę". Było to bowiem miasto wielokulturowe (w 1910: Włosi 55%, Chorwaci 30%, Węgrzy, Niemcy i in. 15%). W Encyklopedii Orgelbranda (1896) stoi wyraźnie: "Fiume, miasto portowe, ob[acz]. Rjeka".otto pisze:- oczy przecieram ze zdumienia, sprawdziłem nawet w internecie ale w tych latach nie było w Rijece żadnej
k.u.k. Marineakademie, takowa znajdowała się jedynie we Fiume!!!!!!!!
Przypomina to mi identyczną sytuację mojego ojca, który urodził się koło Kijowa w 1896 roku a w PRL-u wpisywali mu
jako kraj urodzenia ZSRR (myślałem, że te czasy i metody dawno minęły ale nasza MW chyba pozostała mentalnie w
tych czasach)
Zaś twój ojciec oczywiście nie mógł urodzić się w 1896 w ZSRR, gdyż to państwo powstało 26 lat później. Tutaj pełna zgoda.
No widzisz, a ja znam Durskiego-Trzasko. Żeby było zabawniej, Rocznik Oficerski (1932) się ze mną zgadza, na stronie 393: zaś stronę dalej odnosi się do Morgensterna:otto pisze:- zastanawiam się, kto to jest, jak napisano na tablicy, Karol TrzaskO-Durski? Bo ja znam jedynie
Karola Durskiego-TrzaskA
O ile pamiętam, ukończenie kuk MA przez Pistela nie jest pewne - ponoć brak na to dokumentów. Choć z drugiej strony, ciężko sobie wyobrazić, jakby mógł takowej nie ukończyć - chyba że był absolwentem innej szkoły? Przyznam, że nie znam odpowiedzi.otto pisze:- jeśli tablica poświęcona jest „współtwórcom” i „absolwentom” to zachodzę w głowę dlaczego pominięto
(zapomniano???) Hugo Pistela – był on przecież i jednym i drugim a na dodatek jednym z nielicznych Polaków, dowódców
k.u.k. okrętów z dużym doświadczeniem i dorobkiem bojowym
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Szanowny Pothkanie:
1. To, że Chorwaci używali potocznie swojej narodowej nazwy Rijeka jest w tym przypadku sprawą drugorzędną; oficjalna nazwa uczelni brzmiała:
„K.u.k Marineakademie Fiume”
i tak należy jej używać.
Podobnie potocznie używano słowiańskiej nazwy Celoviec ale oficjalnie jest to Klagenfurt. Również w poważnej światowej literaturze historycznej nie mówi się o bitwie nad Soczą tylko o bitwie nad Isonzo.
2. To, że w „Roczniku Oficerskim” nazwiska wpisano w takiej kolejności to nie znaczy, że właściwie. Wystarczy wrzucić w Google oba nazwiska, obojętnie w jakiej kolejności to i tak otrzymuje się właściwą kolejność czyli: Morgenstern-Podjazd i Durski-Trzaska.
Ostatecznie nie upierałbym się tak przy tym, nie musimy być takimi purystami heraldycznymi.
Natomiast napisanie „Trzasko” zamiast „Trzaska” to ewidentny błąd: i ojciec Karola, stary generał i jego rodzony brat Antoni, pułkownik, używają właściwej formy „Trzaska”. Takie też są dokumenty Karola z marynarki austro-wegierskiej.
Po prostu pomyłka w druku „Rocznika Oficerskiego” i tyle. Nie wszystko co jest przedwojenne to musi być bezbłędne.
I w „Rocznikach Oficerskich” i „Dziennikach Personalnych” jest masa błędów (wystarczy popatrzeć na obfite erraty np. w tym drugim wydawnictwie). Jak były rozbieżności w pisowni (bo akurat tylko Karola pisali różnie) i wątpliwości to należało to sprawdzić (mogli się i mnie spytać)
3. Co do Hugo Pistela to i istnieją dokumenty ukończenia przez niego Marineakademie jak i jego fotografia wśród absolwentów rocznika 1909 (wstawiam opis fotografii bo samej fotografii nie umiem wstawić), Pistel na poz.22 – wystarczyło się tylko ciut przyłożyć do poszukania a nie odpieprzyć roboty byle szybciej.
Inna sprawa to co z uhonorowaniem innych Polaków, absolwentów uczelni, którzy albo zginęli w czasie wojny lub przeszli po wojnie do Marynarki Handlowej? Np.Józef Serda-Teodorski (zginął na „Szent Istvan”) czy Knoetgen.
A co z absolwentami uczelni w Trieście? Oni nie są godni pamięci choć też po wojnie tworzyli naszą MW?
Moja opinia co do naszej MW pozostaje bez zmiany.
Opis fotografii
1) Obwurzer Eckard 20) Nostitz Franz
2) Bielobradek Otto 21)
3) Augustin Karl 22) Pistel Hugo
4) Perok Stephan 23)
5) 24) Müller Ludwig
6) Riedl Otto 25)
7) 26)
27) Preradovic Ivan von
9) Horn Friedrich 28) Linienschiffsleutnant Racic Ernst
10) Chizzola Richard 29) Banfield Gottfried
11) 30) Dürrigl Hermann
12) 31)
13) Rigele Hermann 32) Künsti Erich Edler von
pozdrowienia
1. To, że Chorwaci używali potocznie swojej narodowej nazwy Rijeka jest w tym przypadku sprawą drugorzędną; oficjalna nazwa uczelni brzmiała:
„K.u.k Marineakademie Fiume”
i tak należy jej używać.
Podobnie potocznie używano słowiańskiej nazwy Celoviec ale oficjalnie jest to Klagenfurt. Również w poważnej światowej literaturze historycznej nie mówi się o bitwie nad Soczą tylko o bitwie nad Isonzo.
2. To, że w „Roczniku Oficerskim” nazwiska wpisano w takiej kolejności to nie znaczy, że właściwie. Wystarczy wrzucić w Google oba nazwiska, obojętnie w jakiej kolejności to i tak otrzymuje się właściwą kolejność czyli: Morgenstern-Podjazd i Durski-Trzaska.
Ostatecznie nie upierałbym się tak przy tym, nie musimy być takimi purystami heraldycznymi.
Natomiast napisanie „Trzasko” zamiast „Trzaska” to ewidentny błąd: i ojciec Karola, stary generał i jego rodzony brat Antoni, pułkownik, używają właściwej formy „Trzaska”. Takie też są dokumenty Karola z marynarki austro-wegierskiej.
Po prostu pomyłka w druku „Rocznika Oficerskiego” i tyle. Nie wszystko co jest przedwojenne to musi być bezbłędne.
I w „Rocznikach Oficerskich” i „Dziennikach Personalnych” jest masa błędów (wystarczy popatrzeć na obfite erraty np. w tym drugim wydawnictwie). Jak były rozbieżności w pisowni (bo akurat tylko Karola pisali różnie) i wątpliwości to należało to sprawdzić (mogli się i mnie spytać)
3. Co do Hugo Pistela to i istnieją dokumenty ukończenia przez niego Marineakademie jak i jego fotografia wśród absolwentów rocznika 1909 (wstawiam opis fotografii bo samej fotografii nie umiem wstawić), Pistel na poz.22 – wystarczyło się tylko ciut przyłożyć do poszukania a nie odpieprzyć roboty byle szybciej.
Inna sprawa to co z uhonorowaniem innych Polaków, absolwentów uczelni, którzy albo zginęli w czasie wojny lub przeszli po wojnie do Marynarki Handlowej? Np.Józef Serda-Teodorski (zginął na „Szent Istvan”) czy Knoetgen.
A co z absolwentami uczelni w Trieście? Oni nie są godni pamięci choć też po wojnie tworzyli naszą MW?
Moja opinia co do naszej MW pozostaje bez zmiany.
Opis fotografii
1) Obwurzer Eckard 20) Nostitz Franz
2) Bielobradek Otto 21)
3) Augustin Karl 22) Pistel Hugo
4) Perok Stephan 23)
5) 24) Müller Ludwig
6) Riedl Otto 25)
7) 26)
27) Preradovic Ivan von
9) Horn Friedrich 28) Linienschiffsleutnant Racic Ernst
10) Chizzola Richard 29) Banfield Gottfried
11) 30) Dürrigl Hermann
12) 31)
13) Rigele Hermann 32) Künsti Erich Edler von
pozdrowienia
- pothkan
- Posty: 4504
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Ad. 3. - w pełni się zgadzam, a za sprostowanie sprawy Pistela dziękuję. Ad. 1 - podtrzymuję, tutaj się czepiasz. Ad. 2 - cóż... może jednak masz trochę racji.
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
2/ Otto - to też jest pomyłka w dokumencie?
3/ Fotka Pistela:
Źródło: http://www.kuk-kriegsmarine.at/
3/ Fotka Pistela:
Źródło: http://www.kuk-kriegsmarine.at/
- Załączniki
-
- KDTo.jpg (98.54 KiB) Przejrzano 12609 razy
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Wielkie dzięki Crolick za wstawienie fotografii Pistela, to przesądza sprawę jego nauki w akademii
Tak więc fakt pominięcia go na tablicy jest oczywistą kompromitacją jej projektodawców i twórców.
A co do poprawności pisania herbu Durskich; „Trzaska” czy „Trzasko”. Ten dokument (czy jest to tekst pisany własnoręcznie przez K.Durskiego?) zupełnie mnie nie przekonuje, że forma „Trzasko” jest prawidłowa (choć była używana).
Tak się pisał tatuś Karola:
„Durski-Trzaska Karol (ur. 6 września 1849 w Spas, zm. 15 sierpnia 1935 w Wadowicach) – polski dowódca wojskowy, feldmarschalleutnant Cesarskiej i Królewskiej Armii, generał broni Wojska Polskiego.”
a tak jego rodzony brat
„Antoni Durski-Trzaska [1] (ur. 21 listopada 1895, zm. 16 maja 1982 w Lailly-en-Val we Francji) - generał brygady [2]Wojska Polskiego. Był synem Karola, generała-porucznika Cesarskiej i Królewskiej Armii i generała broni Wojska Polskiego”
A tak jest na oficjalnej, angielskojęzycznej stronie Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej:
“..... In 1995 the Naval Aviation Brigade in Gdynia has been given the name of the Polish Naval Aviation co-founder, Commander Karol Trzaska – Durski.”
Ale to zamieszanie jest dla mnie zrozumiałe: po prostu, gdzieś na początku, ktoś się pomylił (może jakiś kancelista), wpisał błędnie i tak dalej poszło. A że późniejsza zmiana byłaby skomplikowana to pewnie tak i zostało i Karol używał obu form (w mojej rodzinie, dwaj rodzeni bracia, urzędas sie pomylił i jeden przez całe życie miał w nazwisku prawidłową literę "t" a drugi błędną "d").
Znany mi osobiście bratanek Karola mówił, że tą właściwą formą jest „Trzaska” (ja też kiedyś miałem wątpliwości przygotowując artykuł o Karolu).
Nawiasem mówiąc w marynarce austro-węgierskiej raz pisali „Durski” a innym razem „Dursky” (też błąd kancelisty).
Niezależnie jednak od błędu i zamieszania jakie spowodował to na tablicy powinna być forma właściwa.
Tak więc fakt pominięcia go na tablicy jest oczywistą kompromitacją jej projektodawców i twórców.
A co do poprawności pisania herbu Durskich; „Trzaska” czy „Trzasko”. Ten dokument (czy jest to tekst pisany własnoręcznie przez K.Durskiego?) zupełnie mnie nie przekonuje, że forma „Trzasko” jest prawidłowa (choć była używana).
Tak się pisał tatuś Karola:
„Durski-Trzaska Karol (ur. 6 września 1849 w Spas, zm. 15 sierpnia 1935 w Wadowicach) – polski dowódca wojskowy, feldmarschalleutnant Cesarskiej i Królewskiej Armii, generał broni Wojska Polskiego.”
a tak jego rodzony brat
„Antoni Durski-Trzaska [1] (ur. 21 listopada 1895, zm. 16 maja 1982 w Lailly-en-Val we Francji) - generał brygady [2]Wojska Polskiego. Był synem Karola, generała-porucznika Cesarskiej i Królewskiej Armii i generała broni Wojska Polskiego”
A tak jest na oficjalnej, angielskojęzycznej stronie Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej:
“..... In 1995 the Naval Aviation Brigade in Gdynia has been given the name of the Polish Naval Aviation co-founder, Commander Karol Trzaska – Durski.”
Ale to zamieszanie jest dla mnie zrozumiałe: po prostu, gdzieś na początku, ktoś się pomylił (może jakiś kancelista), wpisał błędnie i tak dalej poszło. A że późniejsza zmiana byłaby skomplikowana to pewnie tak i zostało i Karol używał obu form (w mojej rodzinie, dwaj rodzeni bracia, urzędas sie pomylił i jeden przez całe życie miał w nazwisku prawidłową literę "t" a drugi błędną "d").
Znany mi osobiście bratanek Karola mówił, że tą właściwą formą jest „Trzaska” (ja też kiedyś miałem wątpliwości przygotowując artykuł o Karolu).
Nawiasem mówiąc w marynarce austro-węgierskiej raz pisali „Durski” a innym razem „Dursky” (też błąd kancelisty).
Niezależnie jednak od błędu i zamieszania jakie spowodował to na tablicy powinna być forma właściwa.
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
P.S.
inna sprawa Crolicku, że w tym cytowanym fragmencie dokumentu jest niedopowiedzenie; Durski był nie tylko obserwatorem ale i pilotem (ukończył kurs pilotażu w 1915 roku).
inna sprawa Crolicku, że w tym cytowanym fragmencie dokumentu jest niedopowiedzenie; Durski był nie tylko obserwatorem ale i pilotem (ukończył kurs pilotażu w 1915 roku).
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Ja zabiorę tylko głos w sprawie pisowni nazwisk. Widziałem sporo dokumentów, gdzie zapisano Podjazd-Morgenstern, albo też takie gdzie tylko i wyłącznie samo nazwisko Morgenstern, stąd wniosek co najmniej przez pewien czas obowiązywała inna zasada/kolejność zapisywania herbu (czytałem gdzieś o późniejszym lub wcześniejszym uregulowaniu prawnym tegoż problemu). Mieliśmy tu jednego specjalistę od poprawiania kolejności i oby nie trzeba było wracać do tamtych dyskusji, bo wówczas każdy kto posługując się stosownym dokumentem datowanym na okres, który był tłem opisywanego zdarzenia, był ignorantem/złośliwym gnomem/zębowa wróżką (niepotrzebne skreślić). Dla przykładu, w pewnym interesującym mnie okresie wszystkie znane mi dokumenty podają Podjazd-Morgenstern i tak używam. Jeżeli komuś się nie podoba to pozostaje mi jakoś żyć z piętnem ignoranta . Jednocześnie muszę żyć z tym, że mój ojciec inaczej odmienia nasze nazwisko niż ja .
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
- pothkan
- Posty: 4504
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
A nie prościej po prostu uznać, że obie formy zapisu są poprawne, oczywiście w publikacjach naukowych adnotując to odpowiednio (np. w przypisie)? Czasem hiperpoprawność jest niezdrowa. W tych czasach traktowano to trochę luźniej. Kiedyś robiłem pewne przymiarki do badania genealogii swojej rodziny, i odkryłem że na przełomie XIX i XX wieku stosowano nie tylko dzisiejszą pisownię (Myszor), ale również formy Myschor i Myszór. Często w odniesieniu do tych samych osób.
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
No i chyba tak trzeba przyjąć.
Tylko ten brak Pistela .
Tylko ten brak Pistela .
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
Tak, jest to sprawozdanie pisane własnoręcznie przez Durskiego-Trzaskęotto pisze:czy jest to tekst pisany własnoręcznie przez K.Durskiego?
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Re: JAK WYPROMOWAĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI PMW
kolejny (niepocieszający) przyczynek do sprawy będącej przedmiotem wątku...
chodzi o transport kobbena lądem na miejsce przy AMW
transport tak dużej rzeczy to rzecz widowiskowa, ciekawostkowa, mogąca potencjalnie przyciągnąć mainstreamowe media...
temat nie ściśle MW, ale blisko MW, bo dotyczący szkolenia kadr dla MW i byłego okrętu MW... i dotyczący uczelni związanej z MW...
nie można było rozesłać zaproszeń do mediów / do fotoreporterów na transport okrętu na pontonie i przesuwanie go z pontonu na ląd (a wcześniej może nawet na wydokowanie lub na przesunięcie z doku lub z lądu w stoczni (chyba Nauta) na ponton) ?...
musiało się to tak cichaczem odbywać ?...
wygląda na to, że poinformowano tylko jedną redakcję - "Dziennika Bałtyckiego"
inne media podały info raczej "wtórnie" - np. portal trojmiasto.pl
zdjęcia w "DB" są tylko od jakiegoś faceta z Akademii Marynarki Wojennej i od Tomasza Bołta ("DB")
wiele wskazuje na to, że została powiadomiona (lub sama się dowiedziała) tylko jedna redakcja - "DB", a inne publikacje na ten temat są już tylko wtórne (nie po powiadomieniu bezpośrednim)...
w ogólnopolskich mediach elektronicznych (główne portale newsowe typu onet.pl. wp.pl i podobne oraz telewizje) nie było o tym do chwili obecnej nic (jeśli się ukaża, to będzie wtórne względem wiadomości z "DB"), co też wskazuje na to, że jeżeli kogoś powiadomiono, to tylko (chyba jedno) medium lokalne...
chodzi o transport kobbena lądem na miejsce przy AMW
transport tak dużej rzeczy to rzecz widowiskowa, ciekawostkowa, mogąca potencjalnie przyciągnąć mainstreamowe media...
temat nie ściśle MW, ale blisko MW, bo dotyczący szkolenia kadr dla MW i byłego okrętu MW... i dotyczący uczelni związanej z MW...
nie można było rozesłać zaproszeń do mediów / do fotoreporterów na transport okrętu na pontonie i przesuwanie go z pontonu na ląd (a wcześniej może nawet na wydokowanie lub na przesunięcie z doku lub z lądu w stoczni (chyba Nauta) na ponton) ?...
musiało się to tak cichaczem odbywać ?...
wygląda na to, że poinformowano tylko jedną redakcję - "Dziennika Bałtyckiego"
inne media podały info raczej "wtórnie" - np. portal trojmiasto.pl
zdjęcia w "DB" są tylko od jakiegoś faceta z Akademii Marynarki Wojennej i od Tomasza Bołta ("DB")
wiele wskazuje na to, że została powiadomiona (lub sama się dowiedziała) tylko jedna redakcja - "DB", a inne publikacje na ten temat są już tylko wtórne (nie po powiadomieniu bezpośrednim)...
w ogólnopolskich mediach elektronicznych (główne portale newsowe typu onet.pl. wp.pl i podobne oraz telewizje) nie było o tym do chwili obecnej nic (jeśli się ukaża, to będzie wtórne względem wiadomości z "DB"), co też wskazuje na to, że jeżeli kogoś powiadomiono, to tylko (chyba jedno) medium lokalne...