matrek pisze:Marnik, a z jakich powodów antena znajddywanie sie okretu w wiekszym oddalenie od brzegu miałoby byc wadą, skoro głowna wadą systemu radarowego ndr, jest wlasnie bezużyteczny zasieg wykrywania radaru lądowego, nadający sie jedynie do wykrywania zbliżającego sie do plazy desantu?
Mój nick to "Marmik", a nie "Marnik"
.
A co do pytania to zastanówmy się, czy jeżeli okręt (i antena na nim) zostaje wykryty na środku morza to jakie ma możliwości obrony i ukrycia się. Radar na lądzie ma zdecydowanie łatwiej. To miałem na myśli mówiąc o niektórych sytuacjach.
De facto strzelanie NSM z lądu tylko na wskazanie z własnych radarów jest ograniczeniem się do obrony w strefie około 20 Mm od brzegu (a to zasięg P-15U strzelanej z plaży
).
matrek pisze:nowoczesny polski okręt podwodny z nowoczesnym sonarem znajdujący sie na trawersie Kołobrzegu, będzie w stanie z łatwością słuchać co sie dzieje w wodach przylegających do Petersburga, a nawet w samym porcie. Bo akustyczne fale niskich częstotliwości rozchodzą sie w wodzie niemal bezstratnie i na ogromne odległosci.
No sorry, ale odbieram to li wyłącznie w kategoriach dobrego żartu, nakreślonego z olbrzymim rozmachem. Nie porównujmy oceanu do płytkiego morza o bardzo skomplikowanej hydrologii i znacznym natężaniem ruchu. W tych warunkach okręt na trawersie Kołobrzegu nie będzie w stanie słuchać co się dzieje w wodach przylegających do Bałtijska, a co dopiero St. Petersburga, który tak jakby na dodatek leży w głębi dość długiej zatoki.
Oczywiście jest możliwość, że się nie znam, ale jak to się dzieje, że współcześnie tak trudno jest zlokalizować okręt podwodny, choć przecież jest tyle dostępnych środków.
Zgadzam się, że okręt podwodny dysponuje zdecydowaną przewagą wykrycia, ale chyba warto zachować pewien umiar w określaniu tej przewagi.
matrek pisze:Edit: korekta błędu, niskiej czestotliwosci, a nie f. długich
To z grubsza o to samo chodzi bo taka jest zależność tzn. im dłuższa fala tym niższa częstotliwość.
-------------
@Sabratha
Cieszę się, że zgadzamy się w niemal wszystkim prócz "ogrodu" tzn. ja uważam, że nie uprawiamy ogrodu, więc taczka przyda się tylko na jesienne opady liści (choć może wystarczyłoby jakby wiatr powiał ze dwa dni). Nie widzę uzasadnienia by wydawać na nią pieniądze, bo na horyzoncie nie widzę koniunktury na założenie sadu.
--------------
marek8 pisze:Czy my potrafilibyśmy dokonać jak Duńczycy analizy i dokonać ostrych cięć jeżeli uznalibysmy, że potrzebne są nam okręty określonej klasy? Szczerze wątpię zważywszy fakt wciąż posiadania - w imię trwania floty - i armady trałowców i okrętów desantowych.
Przywoływanie Danii jest o tyle zasadne, że bardzo wyraźnie pokazuje możliwość poświęcania czegoś w imię jasnej, czytelnej wizji. To jest właśnie najsłabszym ogniwem wszystkich naszych "wizji". Brak celu, brak współpracy między ministerstwami, a nawet brak realnej chęci takiej współpracy. Współpraca układa się tak długo, jak długo ktoś nie musi poświęcić czegoś dla realizacji wspólnego celu, co sprawia, że mamy myślenie "swojego będę bronił do ostatniej kropli krwi". A przecież jeżeli realnie dałoby się udowodnić, że wystarczy nam Straż Przybrzeżna to warto przesunąć do niej środki z MW, a gdyby się okazało, że w obecnej formie podległości taka Straż Wybrzeża miałaby pewne ograniczenia to co stałoby na przeszkodzie by podporządkować ją MON i nadać status rodzaju sił zbrojnych. Co stałoby na przeszkodzie? Ano to, że w naszych warunkach to trochę takie przesypywanie węgla z wiadra do wiadra, a i tak MSW i MON kłóciły by się o ostatnią śrubę okrętową. Ale to i tak detale, bo zacząć trzeba od polityki morskiej i doktryny obronnej, a u nas mają często wartość papieru, na którym je wydrukowano. Nawet jeżeli byłby one sensownie sklecone i ktoś z decydentów by to czytał (a można mieć co do tego wątpliwości) to i tak dość swobodnie potraktuje potrzebę realizacji.