Jak przyjąć, że drednot wykasował starsze okręty, to do 1914 roku Amerykanie dojechali do Texasa, czyli masz 8, powiedzmy 10 okrętów ( jeśli dodamy South Caroliny ).
A jak Amerykanie zaczęli budować sobie tą flotę "Second to none", to już nie ma przebacz. Te G3 to miały być jednoznacznie silniejsze od Lexingtonów, a N3 od South Dakot. I wszystkie 8 okrętów budowane w ramach programów z 2 lat. Co prawda Amerykanie te swoje 16 szt, budowali w ramach programów z 3 lat, ale kogo obchodzą te pikusie Colorado?
Toż to tyle co dwa pierwsze typy niemieckie....
Reszta to już okres późniejszy, gdzie potrzeby wojny tak czy inaczej wstrzymywały budowę ciężkich okrętów dla Royal Navy,
Co do "antybrytyjskości". To co wyczyniał wiluś w Niemczech to był majstersztyk. No już lepiej nie dało się zadziałać, żeby nie spowodować zapomnienia wielowiekowych uraz brytyjsko-francuskich i brytyjsko-rosyjskich.
Co prawda nie sądzę, żeby to był jego świadomy cel, ale tak czy inaczej pełen szacun, bo proste do zrealizowania to nie było, a wilusiowi się udało.
Flota ( czy też wygrażanie nią ) miała w tym spory ( decydujący? ) udział.
Wiesz, podejrzewam, że w czasie inwazji, to jednak by trochę tych wysp bronili. Nawet jakimś tam pospolitym ruszeniem, bo jakoś Brytolom w tym czasie nie widziało się siedzieć pod obcym panowaniem. Panować nad innymi to co innego ( w końcu wiadomo, że jak "my panować nad innymi to być wielkie dobro, a jak inni panować nad nami to być wielkie zło" ), ale samemu być pod butem innych?ps. co sobie można zgiąć po inwazji na wyspy?
A takie "pospolite ruszenie" to jednak są pewne straty. A potem jeszcze jakieś represje od okupantów...
Ale to i tak mały pikuś w porównaniu z perspektywą utraty zysków. W sumie to sam się dziwię, jak oni przeżyli końcówkę II Wojny gdzie musieli zejść na dalszy plan za swoimi byłymi koloniami i tą bandą pospólstwa co wycięła arystokrację, burżujów i co tam jeszcze.
Frustrujące.