KFK w polskich rękach
- stara zientara
- Posty: 170
- Rejestracja: 2010-04-27, 13:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: KFK w polskich rękach
Za granicą mają znacznie brzydsze.
Nie chcę zaśmiecać wątku, więc tylko jeden przykład z Francji.
Nie chcę zaśmiecać wątku, więc tylko jeden przykład z Francji.
- Załączniki
-
- SAM_5895.JPG (429.65 KiB) Przejrzano 11259 razy
-
- Posty: 200
- Rejestracja: 2011-12-17, 21:14
Re: KFK w polskich rękach
A Rutkowski/Głowacki, to gdzie Ci się zapodziałChemik pisze:poniemieckie KFK-i - najnowsza wersja wykazu:
http://www.naszbaltyk.com/sylwetki-stat ... u-kfk.html
Re: KFK w polskich rękach
Jako, że jest to SKG-240A będzie razem z SKS-240 (bo nazwa typu prawie taka sama )Jacek Pytkowski pisze:A Rutkowski/Głowacki, to gdzie Ci się zapodziałChemik pisze:poniemieckie KFK-i - najnowsza wersja wykazu:
http://www.naszbaltyk.com/sylwetki-stat ... u-kfk.html
-
- Posty: 200
- Rejestracja: 2011-12-17, 21:14
Re: KFK w polskich rękach
1) a czemu odróżniasz SKS-y od ŚWI-49 do 54? One wszystkie powstały najprawdopodobniej z kadłubów KFK pozostawionych w stoczni w Świnoujściu. Tyle, że SKS-y (i SKG) powstały "państwowo" (zamówienie Ministerstwa Żeglugi), a pozostałe jako "prywatna inicjatywa" i "systemem gospodarczym"?
2) SKS-240 i SKG-240A to było w zasadzie to samo, w sensie konstrukcyjnym kadłuba. Po prostu wyróżniono literą miejsce (od)budowy: SKS = "Świnoujście" , SKG = "Gdynia", ale to było to samo przedsiębiorstwo "Stocznia Rybacka w Gdyni", stocznia w Świnoujściu była jej filią terenową (zresztą z bardzo krótką historią, która zakończyła działalność wraz ze spuszczeniem na Odrę SKS-ów). Nieznaczne w sumie różnice między SKS-240 a SKG-240A (słabszy silnik, większe ożaglowanie i parę innych szczegółów) wynikało z potrzeb PCWM - aby lepiej dostosować ten kuter do jego roli szkoleniowej.
3) pozostawiłeś w opisie ŚWI-54 sugestię, że odkupiło go PCWM i... nie wiadomo, co się dalej z nim stało. Tymczasem jedyny "KFK", jaki zakupiono dla PCWM został przerobiony właśnie na SKG-240A i nazwany wkrótce Henrykiem Rutkowskim. Ale czy to faktycznie był ŚWI-54, to dokumentów chyba nie odnaleźliśmy - o ile pamiętam, było to tylko domniemanie po dopasowaniu pozostałych świnoujskich KFK do następnych nadanych im oznak rybackich. Na zasadzie: z rejestru zniknął ŚWI-54, ale się przecież nie rozpłynął?
4) chyba zbytnio uprościłeś opisy świnoujskich KFK: 1945: ciężko uszkodzony w czasie brytyjskiego nalotu na stocznię, uznany za utracony nie odnaleźliśmy opisów stanu tych kadłubów. Niektóre mogły być faktycznie uszkodzone wybuchającymi bombami, ale inne mogły być po prostu nieukończone w stopniu uniemożliwiającym Niemcom przeholowanie ich do Travemuende (np. niedokończone uszczelnianie kadłuba, niedokończone poszycie itp.), inne mogły być unieruchomione na slipach (zniszczenie torów slipowych w sposób uniemożliwiający ich wodowanie). Po tych alianckich nalotach Niemcy uciekali w panice zabierając tylko to, co na szybko dało się ze stoczni zabrać. Tam zginęło wtedy bardzo dużo mieszkańców, pewnie także pracowników stoczni i ani nie było dość czasu ani dość rąk do tego, aby ewakuować stamtąd więcej kadłubów.
2) SKS-240 i SKG-240A to było w zasadzie to samo, w sensie konstrukcyjnym kadłuba. Po prostu wyróżniono literą miejsce (od)budowy: SKS = "Świnoujście" , SKG = "Gdynia", ale to było to samo przedsiębiorstwo "Stocznia Rybacka w Gdyni", stocznia w Świnoujściu była jej filią terenową (zresztą z bardzo krótką historią, która zakończyła działalność wraz ze spuszczeniem na Odrę SKS-ów). Nieznaczne w sumie różnice między SKS-240 a SKG-240A (słabszy silnik, większe ożaglowanie i parę innych szczegółów) wynikało z potrzeb PCWM - aby lepiej dostosować ten kuter do jego roli szkoleniowej.
3) pozostawiłeś w opisie ŚWI-54 sugestię, że odkupiło go PCWM i... nie wiadomo, co się dalej z nim stało. Tymczasem jedyny "KFK", jaki zakupiono dla PCWM został przerobiony właśnie na SKG-240A i nazwany wkrótce Henrykiem Rutkowskim. Ale czy to faktycznie był ŚWI-54, to dokumentów chyba nie odnaleźliśmy - o ile pamiętam, było to tylko domniemanie po dopasowaniu pozostałych świnoujskich KFK do następnych nadanych im oznak rybackich. Na zasadzie: z rejestru zniknął ŚWI-54, ale się przecież nie rozpłynął?
4) chyba zbytnio uprościłeś opisy świnoujskich KFK: 1945: ciężko uszkodzony w czasie brytyjskiego nalotu na stocznię, uznany za utracony nie odnaleźliśmy opisów stanu tych kadłubów. Niektóre mogły być faktycznie uszkodzone wybuchającymi bombami, ale inne mogły być po prostu nieukończone w stopniu uniemożliwiającym Niemcom przeholowanie ich do Travemuende (np. niedokończone uszczelnianie kadłuba, niedokończone poszycie itp.), inne mogły być unieruchomione na slipach (zniszczenie torów slipowych w sposób uniemożliwiający ich wodowanie). Po tych alianckich nalotach Niemcy uciekali w panice zabierając tylko to, co na szybko dało się ze stoczni zabrać. Tam zginęło wtedy bardzo dużo mieszkańców, pewnie także pracowników stoczni i ani nie było dość czasu ani dość rąk do tego, aby ewakuować stamtąd więcej kadłubów.
Re: KFK w polskich rękach
A "Kapitan Głowacki" właśnie zatonął przy nabrzeżu w Trzebieży
-
- Posty: 200
- Rejestracja: 2011-12-17, 21:14
Re: KFK w polskich rękach
Dokładniej: osiadł kadłubem na dnie basenu portowego zanurzony po dolną krawędź bulajów, czyli zalany wewnątrz do poziomu górnych koi. http://forum.zegluj.net/download/file.p ... &mode=view
Dla przypomnienia: w tym roku minęło 30 lat od jego powrotu do służby po przebudowie (1986 rok) i mija właśnie 40 lat od jego wyłączenia z eksploatacji (1976 rok) z powodu złego stanu technicznego i braku pomysłów działaczy PZŻ na to, co dalej z nim robić.
Historia lubi się powtarzać
Chyba tylko nacisk społeczny pozwoli wyrwać go z rąk PZŻ i przywrócić mu życie.
Dla przypomnienia: w tym roku minęło 30 lat od jego powrotu do służby po przebudowie (1986 rok) i mija właśnie 40 lat od jego wyłączenia z eksploatacji (1976 rok) z powodu złego stanu technicznego i braku pomysłów działaczy PZŻ na to, co dalej z nim robić.
Historia lubi się powtarzać
Chyba tylko nacisk społeczny pozwoli wyrwać go z rąk PZŻ i przywrócić mu życie.
Re: KFK w polskich rękach
Taką fotografię znalazłem w książce "Dalmor. Album floty" autorstwa Bohdana Hurasa
W tekście jest informacja, że Korab I przerejestrowano do Świnoujścia 26 VII 1951 roku
Wydaje mi się to niemożliwe, gdyż ustaliliśmy, że na początku kwietnia 1951 roku "Rutek", jako "Rybak" bierze udział w sesji zdjęciowej dla "Morza"
Datowałbym je na koniec I kwartału 1951 roku
Zaktualizowane listy kutrów typu KFK i SKS-240 można pobrać na stronie Wojtka Zientary
W tekście jest informacja, że Korab I przerejestrowano do Świnoujścia 26 VII 1951 roku
Wydaje mi się to niemożliwe, gdyż ustaliliśmy, że na początku kwietnia 1951 roku "Rutek", jako "Rybak" bierze udział w sesji zdjęciowej dla "Morza"
Datowałbym je na koniec I kwartału 1951 roku
Zaktualizowane listy kutrów typu KFK i SKS-240 można pobrać na stronie Wojtka Zientary
Re: KFK w polskich rękach
W/g "Kutrów rybackich z Helu" autorstwa Bohdana Hurasa, Mirosława Kulika i Franciszka Necla:
11 z nich było kutrami typu KFKW dniach 6 i 7 lutego WOP przekazało Arce do tymczasowego użytkowania 15 kutrów niemieckich
Re: KFK w polskich rękach
Działo się to w roku 1949. Kutrów KFK było 12. Ścigacz WOP CELNIK 1 wprowadził grupę 15 kutrów niemieckich do portu w Helu, aby odstraszyć załogi zachodnioniemieckich kutrów od połowów w rejonie Zatoki Gdańskiej. Kutry nie miały łowić dla „Arki”, firma rybacka miała je jedynie doglądać.
JB
JB