Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
- jogi balboa
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
O proszę. Ja też się pisze jak zwykle. Na PW podesłałem coś tam.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Do mnie też.
Przeglądnąłem nawet rozdział o Martikowcu. Całkiem niezły okręt z bardzo ekologicznym napędem
Że o uzbrojeniu nie wspomnę
Przeglądnąłem nawet rozdział o Martikowcu. Całkiem niezły okręt z bardzo ekologicznym napędem
Że o uzbrojeniu nie wspomnę
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Książka dotarła. Dzięki!!!
- jogi balboa
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Muszę przyznać że na Martikowca czekam chyba z największą niecierpliwością.
Ten cykl to największy hicior serii
Autentycznie.
Ten cykl to największy hicior serii
Autentycznie.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Przekazałem uwagi autorce. Sądząc z reakcji można się spodziewać kontynuacji serii....
Ale przyznacie, że historia skrywająca się za Martikowcem jest dramatyczna. Pamiętam te pierwotne plany - przekroje wzdłużne i poprzeczne, rzut z góry, boku. Widać na czym się wzorowała. Co prawda nieco się przekroje nie składały w całość, no ale projektantka nie ma jeszcze skończonych 10 lat.
NIestety dokumentacja została zniszczona. Nieumyślnie.
Ale przyznacie, że historia skrywająca się za Martikowcem jest dramatyczna. Pamiętam te pierwotne plany - przekroje wzdłużne i poprzeczne, rzut z góry, boku. Widać na czym się wzorowała. Co prawda nieco się przekroje nie składały w całość, no ale projektantka nie ma jeszcze skończonych 10 lat.
NIestety dokumentacja została zniszczona. Nieumyślnie.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Życiowe doświadczenie uczy, że najczęściej za zaginionymi materiałami córeczek stoją ich mamusie. Przeszkadza im wszystko to, czego nie mogą ogarnąć swoją ograniczoną wyobraźnią, więc wywalają do śmieci. Stąd zapewne wziął się wątek zaginionych planów Martinkowca...
Życzę sukcesów przy odtwarzaniu oryginalnych planów.
Pozdrawiam
Piotrek
Życzę sukcesów przy odtwarzaniu oryginalnych planów.
Pozdrawiam
Piotrek
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
W tym przypadku stawiałbym raczej na babcię, ale wolę pozostawić pewną dozę tajemniczości... Może jakiś zawodowy tropiciel wykryje jakiś spisek mający na celu ukrycie planów przed znanymi wszystkim siłami?
Oj szykuje się grubsza afera. Z całą pewnością. Trzeba powołać jakąś komisję.
Oj szykuje się grubsza afera. Z całą pewnością. Trzeba powołać jakąś komisję.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- de Villars
- Posty: 2229
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Do mnie też doszła, dzięki! Zważywszy na ilość omówionych (i narysowanych) różnych niezrealizowanych projektów zapowiada sie arcy smakowicie
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Wchodzimy w okres, który jest bodaj najlepiej opisany jeśli chodzi o wstępniaki. W każdym razie, na temat którego mam dane.
Izmaiła to musiałem nawet odsiewać. Wersje dieslowskie zostawiłem sobie na inną okazję - Amerykanie też chcieli dieslowskiego pancernika, to wtedy będzie pasowało.
Potem znów będzie (nie)fajnie. Dla New Mexico mam do narysowania prawie 20 wstępniaków, ale prawdziwa jazda zacznie się przy początkach Lexingtona.... Aaaaa ile rysowania Aaaaaaa.
Na tym tle Tennessee z 2 (słownie DWOMA) projektami wstępnymi to jest miodzio
Izmaiła to musiałem nawet odsiewać. Wersje dieslowskie zostawiłem sobie na inną okazję - Amerykanie też chcieli dieslowskiego pancernika, to wtedy będzie pasowało.
Potem znów będzie (nie)fajnie. Dla New Mexico mam do narysowania prawie 20 wstępniaków, ale prawdziwa jazda zacznie się przy początkach Lexingtona.... Aaaaa ile rysowania Aaaaaaa.
Na tym tle Tennessee z 2 (słownie DWOMA) projektami wstępnymi to jest miodzio
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Mała prośba - jeśli do kogoś miałem wysłać, a książka jeszcze nie dotarła poproszę o informacje.
W natłoku spraw mogło mi coś umknąć. Od razu uzupełnię braki.
pozdrawiam
Maciej
W natłoku spraw mogło mi coś umknąć. Od razu uzupełnię braki.
pozdrawiam
Maciej
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Powolutku przejechałem już Queen Elizabeth-ki.
A książeczka zaczyna się podobać coraz bardziej
A książeczka zaczyna się podobać coraz bardziej
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
- de Villars
- Posty: 2229
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Co za szkoda, że jest taka luka w archiwach jeśli chodzi o wstępne projekty QE Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale to symptomatyczne, że jakoś nigdzie o alternatywnych wersjach tego typu nikt nie pisał.
Ostatnio zmieniony 2019-07-17, 18:03 przez de Villars, łącznie zmieniany 1 raz.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Widać komuś bardzo musiało zależeć...de Villars pisze:Co za szkoda, że jest taka luka w archiwach jeśli chodzi o wstępne projekty QE
Ale intryguje mnie taka wersja z 10 x 381 i 21 węzłami
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Może komuś zależało, a może po prostu każdy miał w .... głębokim poważaniu co się z tymi projektami dzieje i najzwyczajniej w świecie nie wsadził gdzie powinien. Nie takie rzeczy ginęły, bo ktoś kiedyś coś położył po złej stronie biurka i poszło.....
Co do wariantu z 10x381 - ten rysunek to moja interpretacja opisów pojawiających się tu i tam. W żadnym wypadku nie widziałem żadnego oryginalnego szkicu takiego wariantu! Ale im dłużej patrzę na wnętrze QE, rozkład pancerza, ułożenie sześciocalówek itd, tym bardziej przypomina mi on po prostu wariant z pięcioma wieżami, któremu ktoś zdemontował całe ustrojstwo artyleryjskie ze śródokręcia i zapomniał, że można było przeprojektować podwyższoną część kadłuba, bo się miejsce zwolniło. Ale to tylko takie moje wrażenie.
Co do wariantu z 10x381 - ten rysunek to moja interpretacja opisów pojawiających się tu i tam. W żadnym wypadku nie widziałem żadnego oryginalnego szkicu takiego wariantu! Ale im dłużej patrzę na wnętrze QE, rozkład pancerza, ułożenie sześciocalówek itd, tym bardziej przypomina mi on po prostu wariant z pięcioma wieżami, któremu ktoś zdemontował całe ustrojstwo artyleryjskie ze śródokręcia i zapomniał, że można było przeprojektować podwyższoną część kadłuba, bo się miejsce zwolniło. Ale to tylko takie moje wrażenie.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Nie studiowałem przeróbki Iron Duke'a pod działa 15 calowe, ale sama myśl takiej przeróbki jest intrygująca.
Równie dobrze można rozważać przeróbkę QE na krążownik liniowy i wyjdzie Hood
A tak poważniej to chodzi przede wszystkim o tzw. linie rozwojowe okrętów. Pozwalają one prześledzić sposób rozwoju flot pancernych świata jako pewien cykl oparty na juz zbudowanych, czy opracowanych okrętach.
Dla przykładu Queen Elizabeth-ki były wersją rozwojową Iron Duke. Natomiast japoński Fuso był w dużej mierze oparty na typie Kongo, ale tego już w literaturze raczej się nie znajdzie. A analogii w obu przypadkach jest dużo.
Równie dobrze można rozważać przeróbkę QE na krążownik liniowy i wyjdzie Hood
A tak poważniej to chodzi przede wszystkim o tzw. linie rozwojowe okrętów. Pozwalają one prześledzić sposób rozwoju flot pancernych świata jako pewien cykl oparty na juz zbudowanych, czy opracowanych okrętach.
Dla przykładu Queen Elizabeth-ki były wersją rozwojową Iron Duke. Natomiast japoński Fuso był w dużej mierze oparty na typie Kongo, ale tego już w literaturze raczej się nie znajdzie. A analogii w obu przypadkach jest dużo.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.