Bitwa w Zatoce Ormoc

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

MiKo
Admin FOW
Posty: 4036
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: MiKo »

Historia Wojsko i Technika numer specjalny 4/2019 (lipiec-sierpień)
Bitwa w Zatoce Ormoc
Ostatni sukces „długich lanc”
Tadeusz Kasperski

To ja tradycyjnie się przyczepię się trochę artykułu o tej jakże fajnej bitwie. Co zrobić, że autorem jest kolega Tadeusz i wygląda to już na jakieś moje uprzedzenie. Będę marudził, ale w celu pobudzenia dyskusji, bo ta bitwa jest dość słabo opisana w literaturze i może nam coś tu wspólnymi siłami da się ustalić. Artykuł mimo, że jest chyba pierwszym na polskim rynku (jeśli nie liczyć G. Bukały o konwojach TA ze starego MSiO), to wszelkich wątpliwości nie rozwiązuje, a raczej niepotrzebnie generuje czasami nowe.
Już sam lead jest jakiś nie zrozumiały:
Wywiad gen. Douglasa MacArthura przekazał informację dowódcy 7.Floty , wadm. Kinkaidowi, że Japończycy wysyłają nocami przez Zatokę Ormoc konwoje z wojskiem złożone z kilku niezbyt dużych i silnych okrętów pod osłoną jednego niszczyciela
Liczba mnoga – „wysyłają nocami”, sugeruje, że chodzi o generalny opis sytuacji, ale nie bardzo ma to sens w połączeniu z „osłoną jednego niszczyciela”. Chyba żeby to była to jakaś specjalna taktyka – a nie była. No i co to za tajemnicza klasa „duży silny okręt” (ale osłaniany przez niszczyciel – generalnie niezbyt duży i silny)? Japończycy sukcesywnie wysyłali konwoje z zaopatrzeniem i posiłkami do Ormoc Bay (raczej nie przez Ormoc Bay, bo to by sugerowało, że wysyłali je z jednego brzegu zatoki, na drugi, a nie z Manili na Leyte) od października, w przeróżnych konfiguracjach (skąd ten jeden niszczyciel?) i żeby się w tym zorientować nie trzeba było jakiegoś wywiadu. Rozpoznanie lotnicze nie zawsze było skuteczne i dlatego pod koniec grudnia prawie, co noc Amerykanie wysyłali do zatoki swoje patrole niszczycieli – z 29-30 grudnia, 1-2 grudnia, no i właśnie z 2-3 grudnia. Rzeczony konwój TA-7 lotnictwo faktycznie wykryło i 120.Dywizjon wysłano intencjonalnie. Rozkaz miał wydać:
Poinformowany o japońskich jednostkach, dowódca filipińskiej granicy morskiej wadm. James Lewrance Kauffman wydał rozkaz, aby japoński konwój został przechwycony i zatopiony...
Trochę to było to dla mnie dziwne, bo w raportach z akcji (kmdr. Zahma, dowódcy dywizjonu i kmdr. por. Sampsona, dowódcy Sumnera) można znaleźć, że rozkaz pochodził od CTF 77 (wadm. Kinkaid). Tak poszperałem o tym Kauffmanie (bo i pierwszy raz o nim słyszałem) – faktycznie był taki, co prawda w tym czasie w stopniu kontradmirała (awansowany na wiceadmirała dopiero w kwietniu 1945), a jego drugie imię to Laurence. Według tego co na szybko znalazłem to stanowisko objął 28 listopada (monografia Kinkaida) i tymczasowo zaokrętował się na okręcie dowodzenia Kinkida USS Wasatch (za DANFS):
Rear Admiral J. L. Kauffman embarked to establish his temporary headquarters in Wasatch as Commander, Philippine Sea Frontier, from 29 November to 2 December (pewnie nie przebywał tam na stałe, np. w tych dniach 28.11-2.12 Kinkaid często podróżował ze swojego okrętu do kwatery MacArthura w Tacloban).
Informacja o Kauffmanie w artykule pochodzi chyba ze strony niszczyciela Allen M. Sumner (http://www.dd-692.com). W artykule "Nightmare in Ormoc Bay" napisanym przez członka załogi – ślusarza okrętowego E.G. Andersona mamy taki fragment:
General MacArthur's Intelligence Staff had reported to the Commander of the Seventh Fleet that the Japanese were desperately attempting to reinforce their beleaguered troops on Leyte through Ormoc Bay by sending in several lightly armed troops ships convoyed by a lone destroyer escort. Orders were sent to Admiral Kaufman, Commander Philippines Sea Frontier, to sink that convoy. He selected my ship, the USS Allen M. Sumner (DD-692) and two of her sister class.
Wskazany jest konkretny konwój. No i wyjaśnia się chyba pochodzenie tego „jednego niszczyciela”. W kolejnym artykule z tej strony - „The Forgotten Battle of World War II” pióra marynarza z USS Moale Irwina J. Kappesa można znaleźć dużo więcej szczegółowych informacji (choć podobnie jak poprzednio nie ma podanych żadnych źródeł):
Zahm was an experienced destroyer officer who had recently been promoted from Commander and skipper of the destroyer WALKE and made commodore of DESDIV 120. During the early morning hours of 2 December, Zahm was summoned aboard the flagship USS Portland (CA-33) anchored in San Pedro Bay, in the northwestern corner of Leyte Gulf. He found his immediate superior Captain W.L. Freseman COMDESRON 60, and Vice Admiral Kauffman hunched over a map in the chartroom just aft of the bridge. The admiral closed the door, looked up at Zahm and with only a perfunctory greeting, handed him a copy of CTG dispatch 02356, stamped "Secret". The precise wording of the dispatch has been lost to history but its known that Zahm was ordered to take his three ships, USS ALLEN M. SUMNER (DD-692), USS COOPER (DD-695) and USS MOALE (DD-693) Destroyer Division 120 minus the USS INGRAHAM (DD-694), to enter Ormoc Bay at midnight of the same day, destroy any shipping or men of war encountered, and inflict maximum damage on docks and warehouses. For some reason still unknown, Freseman was not ordered to transfer ultrasecret codes and encryption equipment off his ships - a standard procedure for ships ordered into dangerous waters. In any case, Zahm was given charts and detailed instructions for navigating the hazardous Canigno Straits. He then stepped aboard his gig, and dodging the dozens of transports, oilers, LSTs, tenders and destroyers crowding San Pedro Bay, sailed the two-mile stretch back to his flagship, the USS ALLEN M. SUMNER (DD-692).

To wydawało mi się jeszcze bardziej podejrzane. W tym czasie Zatoka Leyte był pod ciągłym obstrzałem kamikaze (Kappes podaje konkretną datę – ranek 2 grudnia), a tu konferencja dowódców dywizjonu i flotylli niszczycieli eskorty. Do tego, co Kauffman miałby robić na Portlandzie, który dopiero co przybył do Leyte (29 listopada zdaje się) i nie był żadną tam jednostką flagową. No i też pomylił stopień Kauffmana.
Z Deck Logów niszczyciela Sumner (również umieszczonych na stronie) wynika, że w „early mornig hours of December 2” czyli od północy, niszczyciel pełnił normalną służbę patrolową pomiędzy wyspami Dingat i Homonhon. Około 9 przeszedł do eskorty TG 77.2 do Zatoki Leyte. Dopiero o 17.56 podszedł do Portlanda po „pocztę”, o 18.27 podano linę, 3 minuty później już zasuwał do Ormoc. To samo wynika z zapisu TBS (choć on jest dopiero od 16).
W War Diary z kolei dla 2 grudnia mamy tak:

0905 Relieved by U.S.S. MOALE of "B" picket station. Ordered to report to CTG 77.2 ( czyli - kadm. Berkey na USS Phoenix) 1004 Took station 14 in a 14 ship screen; Commander Screen in U.S.S. NICHOLAS; Guide in U.S.S. WEST VIRGINIA; Formation 5R; Base course and axis 180ş T.; speed 10 knots. 1126 Took station 14 in a 17 ship screen. Maneuvered in LEYTE GULF with T.G. 1827 Went alongside U.S.S. PORTLAND to receive copy of dispatch not held. 1830 Took departure from TG to execute operation described in copy of action report appended.

Ale w kolejnym tekście ze strony Sumnera - "The Tightening Noose", uźródłowionym tak:
The following is an extract from a book or pamphlet entitled "The Tightening Noose" that has been passed through many hands over the years. If you know who the author or the correct name of the publication in which it appeared is, please let us know. All of the quotes included from Captain Sampson are direct quotes from his Official Narrative of the action also included in the SUMNER site

znajduję się chyba pochodzenie informacji o Kauffmanie:
"The first warning that our new destroyers might be used in Ormoc came shortly after Squadron 60 reported for duty in Leyte Gulf," said Captain John C. Zahm, who was officer in tactical command of the 3-ship sweep.
"Vice Admiral James L. Kauffman, who had just reported as Commander Philippine Sea Frontier, called me over for a conference. He pulled out a map of Leyte and, pointing a finger to Ormoc bay, simply said, 'The Japs are still reinforcing Ormoc, and I think the 2,200 can is the ship to stop them.'"
He casually winked at Captain Zahm and the conference ended.
"I read the operation order after my division was underway for the target," continued Zahm.

Tym tajemniczym źródłem przekazywanym z ręki do ręki na przestrzeni wieków jest 6 rozdział 5 tomu Battle Reports, Waltera Kariga. Z tym, że nie ma tam podanej żadnej daty, ani żadnego konkretnego konwoju, ani nic o Portlandzie. Moim zdaniem, raczej nie ma takiej opcji by Zahm znalazł się na pokładzie Portlanda 2 grudnia, taka sytuacja może i miała miejsce, ale w dniach 29.11-1.12 (tych logów nie ma już na stronie), niekoniecznie na Portlandzie i nie dotyczyła konwoju TA7, a ogólnej sytuacji w Ormoc Bay. Jako że konwój TA-7 wykryto dopiero 2 grudnia rano. Tak czy owak to chyba faktycznie Kauffman wydał rozkaz i to tyle tej przydługiej dygresji ;)

W artykule podano pełne dane techniczne okrętów (choć niesprawiedliwie amerykańskie armaty zostały zidentyfikowane jedynie z kalibru, a japońskie już z kalibru, długości lufy i typu), ale nie podkreślono dość istotnej informacji dla tej bitwy – skupieniu 4/6 artylerii Sumnerów na dziobie, podczas gdy większość US niszczycieli miało tylko 2/5 (dlatego mogły sobie pozwolić na szarżę w linii namiaru).
Niestety najgorzej w artykule wygląda opis samego starcia i to od strony amerykańskiej. W dużym skrócie napisano tak: niszczyciele szły w linii namiaru, o godzinie 0.05 Sumner zdradził swoją pozycję strzelając do barki w pobliżu przystani Albuera. O 0.09 wszystkie niszczyciele zespołowo otworzyły ogień do Kuwa zamieniając go szybko w płonący wrak. W jednym momencie Moale wystrzelił jedną salwę do na Take, ale zaraz powrócił do ostrzału płonącego wraku Kuwy (bez słowa wyjaśnienia czemu tak głupio się zachowali). O 0.12 Cooper przerzucił ogień na Take, a trzy minuty później zaliczył torpedę. Potem mamy fragment relacji wspominanego już Andersona (czemu mat? on nie miał przypadkiem stopnia marynarza?). Jestem wielkim zwolennikiem zamieszczania takich cytatów, byle nie zastępowały one, faktycznej narracji bitwy – a tutaj tak trochę jest – Cooper zwolnił żeby ostrzelać jakieś statki w zatoce i dlatego dostał torpedę. Potem już tylko zaskoczony zatonięciem Coopera Zahm, zdecydował się na odwrót.

Zatopienie Coopera nie zmieniło od razu obrazu bitwy, a kmdr. Zahm nie został zaskoczony też takim obrotem sprawy. W ogóle nie zauważył, że odstrzelono mu okręt z dywizjonu. Bałagan zrobił się wcześniej. Faktycznie informacje są mocno sprzeczne i ciężko jest opisać tę bitwę. Poniżej postaram się przedstawić, jak to moim zdaniem wyglądało wyłącznie na podstawie raportów z akcji dowódców Sumnera, Coopera, Moale, logów TBS z Summnera i Moale i z map wykonanych na podstawie plotów z DRT (Dead Reckoning Tracer – automatycznie kreślących kurs własnej jednostki) Sumnera i Moale – wszystko to dostępne na w/w stronie http://www.dd-692.com (z wyjątkiem DRT z Sumnera on jest do ściągnięcia z fold3.com). Czasy z logu TBSów Sumnera i Moale są rozsynchronizowane – te z Sumnera są o mniej więcej od 2 do 4 minut wcześniej niż te z Moale, będę podawał te z Sumnera, bo tak podawane jest częściej w artykule.
O godzinie 23.21 zespół płynął w linii namiaru 270T-90T (od lewej Sumner, Cooper, Moale) kursem 22T z prędkością 30 w. Od 23.08 do 23.58 Sumner co parę minut strzelał z artylerii głównej do „bombowców nurkujących” (czyli jeśli już, to by to zaalarmowało Japończyków). Sumner dobrze rozpoznał cel nawodny na radarze SG już o 23.55 w odległości 20000 jardów na namiarze 00T – tuż przy brzegu, w pobliżu miasta Ormoc. Około 23.57 (czas po mojej korekcie) Moale nadał, że cel ruszył od brzegu i znajduje się na namiarze 355T. O 0.02 z Sumnera nadano rozkaz zwrotu na kurs 340T równoległy do linii brzegowej (żeby skrajny Moale nie wjechał na jakieś podwodne rafy) oraz poproszono o potwierdzenie namiarów na celu i tu podał namiar oraz odległość, ale Sumner nadając przez TBS stosował alfanumeryczne shackle cody i nie mogę tego rozkminić (były one przygotowywane dla konkretnych operacji i konkretnych Task Group). 0.04 Moale potwierdził, że mają w tym miejscu dwa cele. W raporcie z akcji kmdr. Zahm napisał, że jeden cel (nr 1 czyli Kuwa) zaczął się poruszać się na zachód w odległości 10000 jardów, drugi (nr 2 Take) zniknął na tle linii brzegowej. O 0.05 z Sumnera nadano "execute D" (otworzyć ogień). Co też wykonały Cooper i Moale, z tym, że Moale strzelał do celu nr.1 (Kuwa) a Cooper do celu nr 1 lub nr 2 co jest pierwszą zagwozdką. Generalnie z opisu z raportu Coopera wynika, że strzelał on do Kuwa, ale jednocześnie napisano tam, że Moale strzelał do celu trochę bardziej na północ. Początkowo to Take był bardziej na północy i poruszał się kursem na południowy wschód, a Kuwa bardziej na południu i poruszał się na północny zachód. Jednak oba niszczyciele początkowo było oddalone od siebie o zaledwie 300 m, więc łatwo tu o pomyłkę w odległości, jak i czasie bo szybko zamieniły się one miejscami. Dodatkowo kmdr Zahm twierdził, że do Kuwa strzelał tylko Moale, a Cooper do innego celu (podejrzewał, że do tej samej barki co Sumner, o czym zaraz). Raport Moale mówi jednak dość wyraźnie do celu nr 1 (Kuwa) strzelały dwie jednostki (co ciekawe uważano, że cel otworzył ogień jako pierwszy), a jedna jednostka strzelała w poprzek dziobu Moale (Sumner do barki). Dopiero po 4 salwach na radarze artyleryjskim pojawił się drugi cel bardziej na północ, który poruszał się na wschód i szybko zlał się z linią brzegową (czyli to musiał być Take). Po 11 salwach cel płonął, ale cały czas się ostrzeliwał. Ponieważ Moale był ostrzeliwany również przez inny cel, dalocelownik starał się uchwycić nowy cel. Ta sztuka się jednak nie udała ani optycznie, ani przy pomocy radaru artyleryjskiego, i dlatego powrócono do ostrzału Kuwy (z raportu wynika, że nie oddali żadnej salwy do Take).
Największą niespodziankę zrobił za to Zahmowi jego własny Sumner. Tuż przed otwarciem ognia dalocelownik śledził jakiś tam samolot widmo i nie zdążył się odkręcić na podany namiar. Obracając się złapał pierwszy cel jaki się nawinął (załoga dalocelownika myślała, że to ten wcześniej wskazany) i zaczął strzelać. Była to jakaś barka na namiarze 50T w odległości 8700 jardów przy przystani w Albuera (czyli znajdując się na lewym skrzydle strzelał na prawą burtę przed dziobami Coorpera i Moale). I tak tłuk do tej barki i instalacji brzegowych przez 3 minuty, aż do 0.08. Co najśmieszniejsze przez kolejnych 10-11 minut nie oddał ani jednego strzału do Kuwy, czy Take (odpierał ataki lotnicze). Także w artykule ostrzał barki w Albuera i otwarcie ognia do niszczycieli to dwa oddzielne wydarzenia odsunięte w czasie o 4 minuty, a w rzeczywistości działo się to w tym samym momencie.
Wracając do bitwy, Moale i Cooper strzelały raczej oba do Kuwy, Sumner walczył z wiatrakami. O godzinie 0.07 Sumner nakazał zwrot na 270T – unik przed torpedami (prawdopodobnie przed samolotem, który nadlatywał z 270T, ale to tylko moje przypuszczenie). Moale odebrał wiadomość zniekształconą nieczytelną, ale podążył wizualnie za Cooperem i jednostką flagową z pewnym opóźnieniem – około 0.09. O 0.09 Sumner nadaje rozkaz zwrotu powrotnego na 000T, (choć z jego DRT wynika, że na nowym kursie był dopiero o 0.12). Moale znowu nie odbiera informacji, ale o 0.11 wraca na mniej więcej oryginalny kurs 340T którym poruszano się wcześniej (według jego DRT). W tym czasie Cooper raportuje kolejny cel na namiarze 025T (Take). Otworzył do niego ogień na namiarze 60-80T (czyli prawie na prawą burtę) w odległości 10000 jardów. Ze względu na dużą prędkość zbliżania szybko wchodzi mu w szkodę Moale (Cooper płynący w środku strzelał na prawą burtę). O 0.13 wykonuje zwrot w prawo i lewo żeby się odmaskować oraz nadaje do Moale, że jego cel znajduje się za jego rufą. Po powrocie na oryginalny kurs inkasuje torpedę (więc japoński kunszt torpedowy miał tu naprawdę duuuuużo szczęścia). W tym czasie Moale powtarza manewr Coopera i widzi jego zagładę. O 0.14 Sumner nakazuje zwrot na kurs 150T (na południe czyli z powrotem, raz, że niebezpiecznie zbliżyli się już do końca zatoki, dwa w celu ogarnięcia sytuacji, bo zespół poszedł w rozsypkę i stracono kontakt z pozostałymi jednostkami) i wykonuje go przez prawą burtę. Ciągle walczy z samolotami... Moale odbiera rozkaz z Sumnera, ale generalnie już wykonuje cyrkulację w lewo. Od godziny 0.16 Sumner już zawrócił i jest na kursie 150T. O godzinie 0.18 po raz pierwszy otwiera ogień do nieprzyjacielskiego okrętu (Kuwa, namiar 50T, dystans 4300 jardów), który kieruje się w porost na Sumnera. Artyleria główna oddała 6 salw, strzelały też 40-ki. Moale w trakcie cyrkulacji dopytuje Sumnera o około 0.17 o aktualny kurs (w odpowiedzi dostaje 150T). Kończy kółko (kręcone w lewo), omija rozbitków (moje przypuszczenie) z Coopera, o 0.18 przechodzi na kurs 150T i zbliża się do Sumnera. Od 0.17 radar SG Sumnera zaczyna śledzić Take, który już zasuwa z powrotem kursem na południe do Ormoc – biorą go za Coopera (taka notka na plocie z DRT) i o 0.22 każą mu się zbliżyć do formacji. Gdy to Moale pojawia się w polu widzenia, biorą go za Coopera. O godzinie 0.24 wywiązała się tak ciekawa dyskusja:
Sumner do Moale – zbliżyć się do formacji
Moale do Sumnera – jesteśmy po lewej burcie, nie sądzimy, że Gelding (kodowa nazwa Coopera) jest z nami
Sumner do Moale – gdzie jest Gleding
Moale do Sumnera – sądzimy, że Gleding dostał torpedę
Zahm zawrócił ponownie w głąb zatoki o 0.25, by zorientować się co z Cooperem. Moale po raz kolejny nie odebrał wiadomości. O 0.28 dopytał o nowy kurs i dopiero wtedy zawrócił na północ za Sumnerem. Jednocześnie przekazał informację, że Cooper przełamał się na pół i zatonął. Dopiero to skłoniło Zahma do odwrotu o godzinie 0.29 (obok zagrożenia własnych jednostek obawiał się, że wyimaginowane baterie brzegowe będą ostrzeliwać rozbitków).
Czyli, co bardzo ciekawe, według wszelkich raportów po trafieniu torpedą Coopera, już żaden amerykański okręt nie wystrzelił ani pocisku do Take.

Opis bitwy od strony japońskiej wygląda znacznie lepiej (np. opis trafień), ale kilka faktów umknęło. Po sieci krąży przetłumaczony rozdział historii operacyjnej niszczycieli Matsu z Gakkena 43 (https://groups.google.com/forum/#!msg/s ... RzZiBJdjwJ). W momencie rozpoczęcia bitwy oba niszczyciele były na patrolu (Take zaokrętował już rozbitków, których podwieziono do burty na barce). Take znajdował się bliżej przy brzegu, Kuwa bardziej w morzu około 300 m na południe. Oba patrolowały z prędkością 6 w. płynąc przeciwnymi kursami (Kuwa na północny zachod, Take na południowy wschód). Na Take niszczyciele amerykańskie (trzy sztuki) zauważył jako pierwszy oficer wachtowy. Oba okręty zwiększył prędkość do maksymalnej i ruszyły w kierunku nieprzyjaciela. Kuwa bardziej na zachód, Take na południowy wschód trzymając się jak najbliżej linii brzegowej. Kuwa nadal światłami: nieprzyjaciel w polu widzenia. Dopiero wtedy padły pierwsze amerykańskie strzały. Według relacji oficera torpedowego (kpt. Shiga) Take szybko wyszedł na pozycję do ataku, ale tuż przed odpaleniem, wystrzał z dziobowej armaty zniszczył „nocny celownik” i Shiga zrezygnował ze strzału na ślepo (uważał, że torpedy to ich najistotniejszy oręż i musi je dobrze wykorzystać, tym bardziej, że były tylko 3 – jedną odpalono przypadkowo podczas ćwiczeń). Po wyjściu na pozycję po raz drugi, Shiga nie mógł odpalić torped ze względu na wspomnianą w artykule przerwę w obwodzie elektrycznym, wywołaną prawdopodobnie odłamkami. Shiga przekazał dowodzenie bezpośrednio na stanowisko, w celu odpalenia lokalnego (raczej nic nie naprawiono, jak stoi w artykule, bo ciężko byłoby znaleźć w kilka minut, gdzie kabel został przerwany). Po kolejnym zwrocie udało się ponownie wyjść na pozycję i oddać strzał z dwóch torped. Ostatnia pozostała w wyrzutni Nr 4 z powodu awarii zaworu butli sprężonego powietrza wystrzeliwującego torpedę. Usterkę szybko usunięto i torpedę odpalono, ale bez widocznych efektów. Pocisk który trafił w Take w japońskiej narracji pojawia się już po zatonięciu Coopera (czyli w obliczu wyżej przestawionej historii amerykańskiego strzelania – znikąd). Jednakże, około 0.18, gdy Moale płynął już kursem 150T, na wschodzie (czyli mniej więcej tam gdzie był Take) zauważono kuter torpedowy, do którego otworzono ogień z artylerii głównej. Czwarta salwa obramowała, po piątej ogień przerwano. Trafień nie zauważono. Oficer artyleryjski uważał jednak, że według wskazań radaru był to cel o wiele większy niż kuter torpedowy. Także wydaje mi się, że pocisk który trafił Take pochodził właśnie z Moale.

No i jeszcze kilka uwag końcowych. Ataki kutrów torpedowych i artylerii brzegowej zostały przez Amerykanów wyimaginowane (to łatwo sprawdzić), a ataki samolotów były faktyczne. Wydaje mi się, że przynajmniej części tych ataków również nie było - na jednym niszczycielu widzieli na drugim nie potwierdzali, a wyobrazić sobie atakujący samolot w sumie łatwiej niż kuter torpedowy. Na Sumnerze w raporcie pisano o 20 atakujących samolotach! Próbowałem to jakoś skonfrontować z japońskimi źródłami, ale wiele się nie udało. Chyba samolotem, który zrzucił bombę obok dziobu Sumnera był nocny myśliwiec J1N1 Gekko (Irving) z Cebu, a później kręciły się jakieś wodnosamoloty E16 Zuiun (Paul).
Dużo informacji z relacji uczestników (w sumie chyba tylko tego jednego Andersona) pozostaje nie skorygowanych np.: widzieli 5 niszczycieli japońskich – w żadnym raporcie nie ma o tym słowa, Moale nie unikał zrzuconej torpedy – nic o tym nie widziałem, na Moale było 2 zabitych i 22 rannych, a nie odpowiednio 3/25. Sumner w czasie odwrotu miał iść z prędkością 34 węzłów. Jeśli źródłem jest znowu Anderson to on twierdził, że niszczyciel pruł aż 36 w. Tak czy owak nie ma takiej informacji w raportach (na DTR Sumnera jest zaznaczone maksymalnie 33 w.). Podobnie opowieść o zużyciu 90% amunicji na Sumnerze i strzelaniu ćwiczebnymi, tymczasem według raportu zużyto 842 pocisków, a zapas na Sumnerach wynosił co najmniej ze 600 sztuk na wieżę.
Trochę też irytuje szukanie jakiś teorii spiskowych. W jednym z przypisów wysunięte jest podejrzenie, że wspomniany Anderson przypisując trafienie Coopera okrętowi podwodnemu lub baterią brzegowym, mógł pisać „na zlecenie” przełożonych (którzy nie chcieli publicznie uznać wyższości nieprzyjaciela). Według raportów obecność drugiego niszczyciela była mocno problematyczna, sadzili, że pierwszy raczej nie mógł ich storpedować, bo go błyskawicznie obezwładniono. Z drugiej strony z Moale widziano okręt podwodny w nocy (fałsz), rozbitkowie z Coopera widzieli rano dwa okręty podwodne w Ormoc (fałsz), a 28 listopada niszczyciel Waller faktycznie zatopił japoński okręt podwodny w Zaoce Ormoc (prawda). Stąd, wydaje mi się, że w tym czasie Amerykanie mogli spokojnie obwiniać okręt podwodny, bez "zachęty" przełożonych.
No i jeszcze ta mapka uboga, taka ;) kurs amerykańskiego zespołu to raczej fantazja, a japońskiemu nawigatorowi współczuję przy obliczaniu dynamicznych zmian wychylenia steru w funkcji czasu, aby uzyskać taki piękny paraboliczny kurs. Ale z drugiej strony mapka tak lepsza niż żadna.

Podkreślam, powyższy tekst nie powstał w celu złośliwego wytykania czegoś autorowi. Czytając opis bitwy nie bardzo zrozumiałem jej przebieg, zacząłem czytać inne opisy i zrozumiałem niewiele więcej. Stąd poślęczałem trochę nad tymi wszystkimi raportami, żeby to sobie pokładać w głowie, a że najłatwiej było to ubrać w recenzję...
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: tom »

Cześć Michał! Zdziwisz się, ale nawet chciałem, żebyś tu trochę "pomarudził" i się nie zawiodłem :D . Sam powiedziałeś, że to temat fajny, ale bardzo trudno złożyć do kupy w całość obraz tej walki. Dlatego zastanawiałem się, czy to robić czy nie, ale się ostatecznie zdecydowałem. Podejrzewałem, że nie oprzesz się zanalizowaniu i "wyłożysz kawę na ławę" z tym, co wiesz dodatkowo. To akurat pożądane i nie wiem, czy ktoś może dodać więcej. Oby.

W kwestii tego okrętu podwodnego. Jeżeli nawet Amerykanie posłali tam na dno jeden O.P. to jeszcze kwestia czy akurat czyhał on tam na jednostki amerykańskie czy robił coś innego. Bo sporo tych okrętów podwodnych podczas wojny Japończycy stracili wykonując rejsy zaopatrzeniowe. W sumie sprawą problematyczną byłoby ustrzelenie w nocy szybko poruszających się niszczycieli z okrętu podwodnego. Czasami się udaje trafić, ale tylko wtedy, gdy O.P. znajdzie się na tyle blisko, że i duża prędkość okrętu nawodnego nie uratuje (tak jak z HMS Penelope na Morzu Śródziemnym - dostała mimo tych dwudziestu kliku węzłów). Ale to się zdarzało rzadko. Dlatego miałem wątpliwości, czy tego Japończycy w ogóle tam próbowali.
Te "niezbyt duże i silne okręty" japońskie to akurat nie moje określenie. Domyślam się, że temu, co tak podawał, chodzić mogło o małe jednostki eskortujące jak np. ścigacze okrętów podwodnych, lub jakieś uzbrojone jednostki pomocnicze.
No i jeszcze kwestia różnic czasu w opisach bitewnych. Dopuszczam ewentualność, że zegary okrętowe na trzech amerykańskich okrętach nie były idealnie zsynchronizowane i mogą wynikać stąd różnice w relacjach i nawet w dziennikach bojowych, chyba że czegoś nie wiem :D. Bo coś trudno mi uwierzyć, by regulowali wcześniej przed akcją te zegary tak, jak jakaś lądowa grupa specjalna.

Do recenzowania czegoś "mojego" na przyszłość nie będziesz miał na razie wiele, bo jestem mocno zajęty kończeniem czegoś dużego o submarynach. Jakoś wolę to ostatnio trochę bardziej niż bitwy okrętów nawodnych. Bo te ostatnie każdy jakoś "przeorał" na swój sposób i wie mniej więcej co i jak, a są nadal tematy o których wiadomo nieco za mało. Jak z sukcesami TANGA, czy czymś podobnym.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4036
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: MiKo »

Widzę, że recenzje "przyjazne" spotykają się ze słabym odzewem :mrgreen:
Coś dużego o submarynach? Też może będzie się czego doczepić ;)

No to ostatnie strzały...

Ustrzelenie szybko poruszających się niszczycieli zawsze jest trudne. Nieważne co te okręty podwodne tam robiły i czy w ogóle były, Amerykanie i tak tego nie wiedzieli. Według ich oglądu sytuacji okręty podwodne w Ormoc były, okręty podwodne strzelają torpedy, Cooper dostał torpedę... dodali 2 + 2 i mogło im wyjść 4 – bez konieczności naginania rzeczywistości przez przełożonych.

Ścigacze okrętów podwodnych nie koniecznie bywały eskortowane przez niszczyciele, no i ciężko je nazwać silnymi. Może bardziej chodziło o T.9 on faktycznie był półniszczycielem.

Tu nie ma co dopuszczać takiej ewentualności trzeba tylko sprawdzić w TBSach, jak ewidentnie te same rozkazy, zmiany kursu, kontakty były zapisywane ze stałym przesunięciem czasowym.
titanic1912
Posty: 19
Rejestracja: 2019-07-03, 12:46

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: titanic1912 »

Jak dużo ścigaczy pływało po wodach? Nie słyszało się o nich zbyt wiele...
MiKo
Admin FOW
Posty: 4036
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: MiKo »

Podczas operacji TA (posiłki na Leyte drogą przez Ormoc) z jakieś 10 sztuk.
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: tom »

MiKo pisze:Widzę, że recenzje "przyjazne" spotykają się ze słabym odzewem :mrgreen:
Coś dużego o submarynach? Też może będzie się czego doczepić ;)
Niestety, takie jest "ryzyko zawodowe" bycia na "pierwszej linii" :). Mogę tylko odpowiedzieć, że sam się ostatnio za dużo nie "narażasz" ;) . Napisz coś nowego.
Np. to o Hornecie było bardzo dobre, choć nawet w tym widziałem parę drobiazgów, na które trzeba było "przymknąć" oko. Ale to w zasadzie zdarza się każdemu, bo teksty tworzą ludzie, nie maszyny.

Aha, nie załapałeś chyba sensu, o który chodziło autorowi zwrotu o tych małych jednostkach: ja to rozumiem tak, że zarówno "niezbyt duże", jak i "niezbyt silne"
MiKo
Admin FOW
Posty: 4036
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: MiKo »

"niezbyt duże", jak i "niezbyt silne" - słusznie! moja culpa
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: tom »

Zastanawia mnie jeszcze coś z relacji tego Andersona. Miał facet tendencję do fantazjowania na temat strat u wroga czy ilości zużytej w bitwie amunicji, ale czy zmyślił fakt zaobserwowania przez siebie tonącego "Coopera"? Twierdził, że widział przełamane obie połówki kadłuba. Tylko czemu informacja o tak ważnej obserwacji nie dotarła szybko na pomost bojowy, jeśli Zahm według tego co pisałeś NIE WIEDZIAŁ o stracie Coopera jeszcze przez pewien czas? Przecież o takich sprawach natychmiast powinno się meldować. Dziwne...
MiKo
Admin FOW
Posty: 4036
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: MiKo »

Zahm nie wiedział o zatopieniu Coopera i nie ma tu miejsca na tryb przypuszczający - to wynika z logów. Co do relacji Andersona to pisał już po bitwie, a wiec wiedział, że Cooper przełamał się na pół.
Nie wiem, czy to dziwne, że w trakcie bitwy, ślusarz okrętowy opuszcza swoje wyznaczone stanowisko (pokładowe jeśli faktycznie tam był, czyli OPA, OPL?) i biegiem rzuca się na pomost bojowy, żeby porozmawiać z dowódcą dywizjonu o swym ważnym spostrzeżeniu, o którym, jak podpowiada mu intuicja, dowódca nie wie ;)
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: tom »

Hi,hi, rozbawiłeś mnie wizją jego "biegu" na pomost. A od czego są np. rury głosowe? Nawet jeśli koło siebie takiej nie miał, na pewno ktoś mógł to przekazać z miejsca bliżej niego. Także w sytuacji gdy strzelają - jest to możliwe, bo przecież przekazują szybko meldunki o obserwacjach, uszkodzeniach czy stratach ludzkich z danego przedziału, stanowiska artyleryjskiego czy punktu obserwacyjnego. Przynajmniej na naszych polskich niszczycielach takie zdarzenia (opisy) w trakcie różnych starć wojennych pamiętam. Łańcuch gońców organizuje się tylko wtedy, gdy łączność z przedziałami traci się na skutek jakichś poważnych uszkodzeń sprzętu.

A co sądzisz o "niemocy" torpedowej Amerykanów w tym starciu?
MiKo
Admin FOW
Posty: 4036
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: MiKo »

Skoro prosisz :) - rury głosowe oczywiście są rozprowadzone po całym okręcie i łączą każdego marynarza z dowódcą, żeby mogli mu opowiedzieć o swoich spostrzeżeniach. Dzięki temu dowódca w trakcie bitwy może wysłuchać ze 200 różnych meldunków od marynarzy, którzy coś widzieli lub też im się wydawało, że widzieli. To, jak wiadomo jest dowódcy najbardziej potrzebne ;) (a trzeba pamiętać, że rury głosowe pracują jako punkt-punkt, w przeciwieństwie do telefonów zasilanych elektrycznie, czy akustycznie, więc na pomoście mogło by braknąć trochę miejsca).

Meldunek o zatonięciu Coopera moim zadniem nie ma najmniejszego sensu. Każdy na okręcie ma swój zakres obowiązków, którego musi przestrzegać – celowniczy celuje, ładowniczy podaje amunicję, obserwator melduje, co się dzieje na około okrętu. Jeśli faktycznie Anderson widział moment zatonięcia, mogł to „zameldowć” co najwyżej swojemu bezpośredniemu przełożonemu, dowódcy stanowiska, czy tam dowódcy drużyny OPA (tj. ryknąć: „Rany! Cooper przełamał się na pół i zatonął!”), a ten mógł to podać dalej za pomocą telefonu (który służył głównie do odbierania rozkazów), gdyby uważał, że jest to konieczne, bo skoro widział to Anderson, to i posterunki obserwacyjne na pomoście też widziały i dowódca o tym wie (a utrzymowanie ciszy na obwodach komunikacyjnych było dość ściśle przestrzagane ).

Odnośnie „niemocy” torpedowej, no cóż postawili na radarowo kierowany ogień artyleryjski i moim zdaniem słusznie (zresztą takie chyba były sugestie dowództwa, bo wybrano bo Sumnery, do tego linię namiaru) i gdyby nie „lucky shot” Take, to wszyscy byliby zachwyceni.
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: tom »

W świetle tego co wyżej podałeś, nikt jednak tego nie zameldował. Czyli i to facet mógł dodać w relacji post factum.
Bywało jednak w trakcie wojny, że ktoś dostrzegał coś istotnego i nie meldował, bo sądził, że inni też to widzą, a potem okazywało się, że jednak nie widzieli. Kiedyś na jednym z niszczycieli alianckiego zespołu (i to chyba był nasz Piorun) nie odebrano sygnału wysyłanego aldisem w nocy z okrętu dowodzącego i ten sygnał przegapili wszyscy obserwatorzy. Okręty miały zawrócić do bazy a nasz nadal szedł starym kursem. Później się okazało, że jednak jeden z członków załogi (nie obserwator) widział ten sygnał, ale myślał, że widzą go też inni i oczywiście nie zameldował.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4949
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: Marmik »

tom pisze:Dopuszczam ewentualność, że zegary okrętowe na trzech amerykańskich okrętach nie były idealnie zsynchronizowane i mogą wynikać stąd różnice w relacjach i nawet w dziennikach bojowych, chyba że czegoś nie wiem :D. Bo coś trudno mi uwierzyć, by regulowali wcześniej przed akcją te zegary tak, jak jakaś lądowa grupa specjalna.
Otóż tak własnie jest (lub powinno być). Wszystkie zegary okrętowe reguluje się codziennie w oparciu o wskazania chronometru. Zegarmistrzowska dokładność ma olbrzymie znaczenie przy korekcie zliczenia w oparciu o astronawigację i przenosi się na służbę czasu na okręcie. Myślę, że lądowa grupa specjalna nie ma tak wyregulowanego czasu jak jakikolwiek okręt. Jeśli było inaczej to niezbyt dobrze świadczyło o kulturze nawigacyjnej i okrętowej służbie czasu.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: Bitwa w Zatoce Ormoc

Post autor: tom »

No właśnie, powinno być :D . Ale nieraz już wychodziło przy różnych okazjach, że jednak na okrętach danego zespołu zegary nie pokazywały tego samego. W tym wypadku też nie, bo MiKo wyżej nadmienił, że Moale nie miał tak samo ustawionego czasu jak jednostka flagowa. Ja to pisałem "z doświadczenia", bo gdzieś przy innych starciach bitewnych też wychwytywałem takie różnice.
ODPOWIEDZ