Peperon pisze:Według mnie F-16 wygrały przetarg, bo miały wygrać i tyle. Jednak jakiś przetarg, czy jego pozory, był.
Pierwsze zakupy to był właściwie wybór pomiędzy F-16, a Gripenem. F-18 był za drogi, Mirage 2000-5 - nieperspektywiczny.AdrianM pisze:Nie wiem. Nie mi oceniać parametry techiczne WSB i dlaczego wygrały najpierw F16, bo jednak taki Szeremietiew twierdzi, że optował za tym by czekać na F35 (sic!).
Przeciw Gripenowi podnoszono jeden podstawowy zarzut - brak interoperacyjności z systemami NATO. Nie pomogły deklaracje SAAB-a o prowadzonych w tym kierunku pracach (jak widać dziś - zakończonych sukcesem).
Zresztą tak na marginesie - do dziś polscy sztabowcy zachowują się jakby byli w Układzie Warszawskim gadając o interoperacyjności - jakoś inne kraje NATO nie mają z tym problemu.
Tu nie ma 100 do 32.AdrianM pisze:Tu akurat jeśli chodzi o te realne opcje mieliśmy wybór między 100szt. F16 od MAM lub finalnym zakupem 32 F35. Nie poszliśym w dziadowanie tylko w nowe WSB i może to po prostu tak jest logiczniej, choćby dla jednego RSZ, czy może nie?
Natomiast sam zakup F-35 jest dyskusyjny. Począwszy od never ending story z jego dopracowaniem (z trwałością płatowca deklarowaną na 8000 h lotu, po kilkunastu latach rozwoju ledwo przekroczyli połowę), przez system inwigilacji w ramach logistyki, a skończywszy na tym do czego ta maszyna ma służyć.
Sama forma zakupu to już kpina w biały dzień z polskiej racji stanu - ale to dziś standard.
I DOL-e były przystosowane do tego. Jak szukasz DOL-a to wiadomo gdzie się kończy i zaczyna - charakterystyczne płaszczyzny postojowe bezpośrednio przy pasie (Szwedzi to robią inaczej - tam są schowane pod drzewami drogi dojazdowe pomiędzy pasem, a płytami postojowymi).AdrianM pisze:Co do tego lądowania na wypolerowanych płytach lotniskowych to powstało sporo legend i tak samo sporo z nich było dementowanych. Z tymi DOLami i ladowaniem na łąkach wszystko super, ale nawet taka Suka lub Gripen potrzebuje zatankować, podczepić uzbrojenie i przejść czynności serwisowe.
Czołówki techniczne były przecież użytkowane, dlatego m.in. na DOL-ach lądowały An-26 i C-295.
[/quote]AdrianM pisze:Możliwe, że jako kraj stosunkow mały i ciasny, bez większej szansy na utrzymanie sprawnych lotnisk, powinniśmy bardziej inwestować w naziemne systemy OPL? No, ale z drugiej strony takiego Airpolicing się chyba CASAmi nie da wykonywać Może powinniśmy postawić na utrzymanie tych 3 eksadr i kwita, ale jeszcze nie spotkałem tak śmiałych tez ze strony fachowców od SP. Byli tacy co chcieli jakie EF, czy jakie tam inne dwusilnikowce, byłoby tak samo koszmarnie droge i byle nie od Amerykanów - trochę to naiwne, głupie i bezmyślne... Albo jak to jaki lobbysta wręcz genialne w swojej prostocie.
Tu akurat zgodzę się z oceną, że powinniśmy posiadam minimum 120 maszyn bojowych (za optimum uważano 160) - czyli 7 eskadr - przy tej ilości zakup F-35 dla 2 eskadr uderzeniowych miałby swój sens.
Gorzej z eskadrami myśliwskimi.
3 eskadry na F-16, gdzie już powinniśmy zaczynać je modernizować.
2 eskadry ma Migach w stanie zapaści.
Czyli nawet kupując F-35 i tak brakuje nam min. 32 maszyn.
Co do OPL - najbardziej potrzebujemy systemów krótkiego zasięgu - czyli Narwi - to mówią wszystkie analizy.
Ale tragedia polega na tym, że Amerykanie dopiero wracają do takich systemów i nie mają nic do zaproponowania. A tu wkracza polityka.
I nic z tego, że są przynajmniej 3 systemy na dobrym poziomie (brytyjskie, izraelskie i francuskie). Amerykanie mają tylko robione we współpracy z Norwegami NASAMS