Czteropokładowce

Okręty Wojenne do 1905 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Wlad
Posty: 100
Rejestracja: 2006-12-28, 13:23

Czteropokładowce

Post autor: Wlad »

Czy oprócz Santisima Trinidad i Pennsylvanii przerobiono inne trzypokładowce na "gładkopokładowe czteropokładowce"?
Czy oprócz zaprojektowanego, ale niewybudowanego Duke of Kent istniał jakiś czteropokładowiec z prawdziwego zdarzenia (wybudowany lub zaprojektowany)?
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Właściwie Santisima Trinidad był jedynym na świecie przerobionym na „czteropokładowiec” trójpokładowcem. W czasach jego budowy między pokładem dziobowym a rufowym wszystkich liniowców ziała na śródokręciu wielka „dziura”. Chcąc ustawić tam działa, Hiszpanie musieli bardzo poszerzyć przejścia przyburtowe łączące po bokach wymienione pokłady, podnieść nadburcie w tym miejscu i wykonać w nim furty itd. – słowem, była to rzeczywista przeróbka. Natomiast w miarę upływania XIX wieku we wszystkich marynarkach coraz bardziej zamykano ową „dziurę”, aż w końcu nie zostało z niej nic, oprócz paru gretingów. W wielu flotach (ale nie angielskiej, chociaż i tam trafiały się pojedyncze przypadki) doszło do tego łączenie stałych nadburć pokładów dziobowych, śródokręcia i rufowych w jedną całość. W rezultacie wszystkie trójpokładowce mogły odtąd nieść pełny rząd dział także na ciągłym teraz pokładzie odkrytym, zwanym spardekiem. W tym znaczeniu, wszystkie mogły się więc stać dokładnie takimi samymi „czteropokładowcami” jak Santisima Trinidad i to bez żadnych przeróbek – wystarczyło ustawić tam armaty. Takim niby „czteropokładowcem” był nie tylko amerykański okręt Pennsylvania, ale i wiele innych, np. francuski Valmy. Także jedna z hipotez omawiających turecki liniowiec trójpokładowy Mahmudiye (w innym temacie FOW) sugeruje zatłoczenie jego odkrytego pokładu działami, czyli właśnie ową umowną „czteropokładowość”. Natomiast nigdy nie zbudowano czteropokładowca z prawdziwego zdarzenia, tzn. takiego, który nad czterema ciągłymi rzędami dział miałby jeszcze wyposażony w armaty pokład rufowy i pokład dziobowy. Czy nigdy nie zaprojektowano innego niż Duke of Kent, trudno mi odpowiedzieć, ponieważ trzeba by do tego znać zawartość wszystkich archiwów na świecie – prywatnych i państwowych – i jeszcze wierzyć (po zniszczeniach dwóch wojen światowych!), że są kompletne.
Krzysztof Gerlach
Realchief
Posty: 116
Rejestracja: 2007-05-16, 11:53
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Realchief »

Można jeszcze dodać, że spardeku nigdy nie uważano za prawdziwy pokład: przednią jego część nazywano dalej pokładem dziobowym, tylną rufowym, a przestrzeń pomiędzy nimi dalej kładkami. Z tego chciażby powodu jednostki 4 pokładowe oficjalnie nie istniały.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Takim niby „czteropokładowcem” był nie tylko amerykański okręt Pennsylvania, ale i wiele innych, np. francuski Valmy.
Takim "czteropokładowcem" był chyba też rosyjski Dwienadsat Apostołow, który przynajmniej wymiarami nie ustepował ani Pennsylvanii ani Valmy, a i niósł 120 czy 130 dział.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Rosjanie mieli trzy liniowce tej nazwy. Ostatni, o którego zapewne Panu chodzi, formalnie okręt 120-dzialowy, mógłby być takim "czteropokładowcem" (jak KAŻDY trójpokładowiec w połowie XIX wieku), ale nim NIE BYŁ, ponieważ został - pod tym względem - zbudowany w angielskim stylu. Brytyjczycy prawie zawsze negatywnie odnosili się do ustawiania dział na śródokręciu spardeku, a nieliczne własne odstępstwa od tego oceniali jako porażki (zysk na artylerii marny, bo tak wysoko na burtach mogły być tylko lekkie działa, lub krótkiego zasięgu; strata na własnościach żeglarskich znaczna). W rezultacie na zdecydowanej większości swoich okrętów na śródokręciu pozostawiali tylko lekkie nadburcie do chowania hamaków, bez żadnych furt. Rosjanie postąpili dokładnie tak samo w przypadku tego liniowca, a więc dla tej problematycznej "czterpokładowości" musiałby zostać lekko przebudowany.
Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

No to akurat w tym przypadku strzeliłem kulą w płot :-) A tak przy okazji, czy znane są może planowane charakterystyki tego prawdziwego 4-pokładowca Duke of Kent? W MSiO pisał Pan, że miał nieść 170 dział, ale jaka to miała być artyleria? Może znane są projektowane wymiary, planowana liczebność załogi?
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Duke of Kent miał mieć z grubsza długość dolnego pokładu 221 stóp, szerokość z poszyciem 65,5 stopy. Nie znam artylerii (poza sumaryczną liczbą dział) i nie wiem, czy w ogóle była już precyzyjnie planowana - chociaż to bardzo prawdopodobne. Załogi brytyjskich (i nie tylko) liniowców były ze zrozumiałych powodów w miarę proporcjonalne do liczby dział. Biorąc regulaminowe liczby z 1809 (data propozycji budowy tego kolosa) dla wszystkich istniejących wtedy klas i licząc według skrajnych współczynników, okręt 170 działowy musiałby mieć minimum 1280 ludzi, a maksimum 1567.
Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Co do artylerii, to ze zdjęcia modelu i schematu które były w MSiO wychodzi mi, że okręt ten miałby (w przybliżeniu) po 36 dział na pierwszych trzech pokładach dzialowych (licząc od dołu), na górnym pokładzie 38 dział, a na pokadach odkrytych 24 działa, razem - 170 dział. Tonaż wychodzi 4146 ton.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
ODPOWIEDZ