elektryczny niszczyciel?

Okręty Wojenne po 1945 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

maw
Posty: 101
Rejestracja: 2005-01-19, 11:03
Kontakt:

elektryczny niszczyciel?

Post autor: maw »

W drugim numerze "świetnego" nowego tygodnika pt OZON znalazłem zamieszczony niżej artykuł. Jako laik chciałem się szanownego Towarzystwa zapytać na ile jest technicznie możliwe stworzenie takiego dziwoląga, jak by to coś wyglądało i jak byłoby możliwe wykorzystywanie tak zaawansowanego technologicznie sprzętu w ciężkich z regułu warunkach atmosferycznych (wilgoć, sól)?
maw

OZON nr 2/2005 Statek z prądem
Marcin Bójko
Amerykanie budują niszczyciel, w którym wszystko będzie działać na prąd. Zbędny stanie się nawet proch, pociski będzie odpalać elektryczna armata.
Amerykańska marynarka wojenna stanęła przed nowymi wyzwaniami. Dysponuje co prawda potężnymi lotniskowcami mogącymi atakować cele odległe o tysiące kilometrów i atomowymi łodziami podwodnymi, które za pomocą rakiet z głowicami nuklearnymi są w stanie w pojedynkę zmieść z mapy świata niewielkie państwo. Ale wykorzystując ten wart miliardy dolarów sprzęt, nie potrafi dobrze strzec morskich granic USA.
Po zamachach w Nowym Jorku stało się jasne, że w superfortecy, jaką teoretycznie były Stany Zjednoczone, terroryści mogą stosunkowo mało kosztownymi środkami zdziałać więcej niż dowolne państwo za pomocą lotniskowca. Wirusa grypy czy osławionego wąglika można rozpylić, choćby podpływając szybką motorówką do wybrzeży USA. Wielki nieruchawy lotniskowiec czy tak samo ślamazarna łódź podwodna nie nadają się do pościgu za takimi jednostkami. Podobnie jak wieloryb – choć większy od śledzia, nie zdoła go złapać. Admirałowie zrozumieli więc, że do obrony morskich granic swojego kraju potrzebują statków małych i zwinnych. Dlatego rozpisano ogromny przetarg na projekt trzech typów jednostek: niszczyciela, krążownika i łodzi przybrzeżnej. Rozstrzygnięto go pod koniec kwietnia. Najwięcej pieniędzy, prawie 3 mld dolarów, dostała firma Northrop Grumman, która ma zaprojektować, wybudować i przetestować najważniejsze elementy nowych okrętów. Należą do nich zintegrowany system napędowy oraz systemy uzbrojenia, jakie znamy raczej z filmów fantastycznonaukowych niż z pola walki, czyli lasery bojowe, broń mikrofalowa i elektryczne działa. Nowe amerykańskie okręty bojowe będą więc uzbrojone podobnie jak statki kosmiczne Lorda Vadera z „Gwiezdnych wojen”.
W elektrycznej armacie ładunek prochowy naboju został zastąpiony przez elektromagnes. Pocisk rozpędzany jest za pomocą pola magnetycznego. Opuszcza on lufę z prędkością 30 razy większą niż w zwykłym dziale. To oznacza, że taki pocisk ma tysiąc razy większą energię kinetyczną niż tradycyjny i dlatego w zasadzie zbędne jest wyposażanie go w ładunek wybuchowy. By zniszczyć cel, wystarczy samo trafienie.
Z kolei lasery i broń mikrofalowa należą do tak zwanej broni bezpośredniego rażenia energią. Pozwalają one z niebywałą precyzją skierować wiązkę niszczycielskich promieni na cel znajdujący się w zasięgu wzroku. Dzięki temu można na przykład zaatakować i zniszczyć małą motorówkę, która skryła się we flotylli jachtów turystycznych. Strzelanie z dowolnego działa – elektrycznego czy prochowego – byłoby w tej sytuacji zbyt niebezpieczne. Rzecz jasna okręty wyposażone zostaną nie tylko w nietypowe uzbrojenie, lecz także w tradycyjne działa i rakiety. Niezbyt tradycyjny będzie wygląd nowych jednostek. Okręt nie ma wypustek, anten i bardziej przypomina łódź podwodną niż współczesny niszczyciel. Anteny radarów są płaskie i zostały wbudowane w kadłub. Całość pomalowana jest farbą pochłaniającą fale radiowe. Dzięki takiej konstrukcji statek na radarowym ekranie przypomina łódkę wędkarską, a nie okręt wojenny. Lwia część pieniędzy, jaką Northrop Grumman dostał na prace nad tymi wszystkim cudami, pójdzie jednak na zaprojektowanie generatora prądu na przyszłej jednostce. Marynarka wojenna zapłaci więc za zbudowanie małej, superwydajnej i całkowicie bezawaryjnej mikroelektrowni. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby takie miniaturowe generatory wytwarzały też prąd na potrzeby osiedli mieszkaniowych.
Po wielkich katastrofach sieci energetycznych, jakie zdarzyły się w 2003 roku w USA i we Włoszech, coraz głośniej mówi się o decentralizacji produkcji prądu, by nie trzeba było budować ogromnych sieci przesyłowych. Mikroelektrownia amerykańskich marynarzy nada się do tego znakomicie. Zwykłe szczury lądowe też mają szansę skorzystać na drogocennych zabawkach admirałów.
karolk

Post autor: karolk »

Zwykłe szczury lądowe też mają szansę skorzystać na drogocennych zabawkach admirałów. jedyne co mnie zainteresowało w tym artykule, ale konkretów braak :lol:
Grom

Post autor: Grom »

Jeszcze to lodzie podwodne - ze jakie ? Slamazarne ? ;)
Awatar użytkownika
rak71
Posty: 220
Rejestracja: 2004-01-12, 08:58
Lokalizacja: Wadowice
Kontakt:

Post autor: rak71 »

I kto używa lotniskjowców lub o.podwodnych do pościgu za motorówką :o
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Pomysł godny uwagi, tylko pozostaje pytanko - CO będzie wytwarzac prąd. I tak wracamy do atomu.
ODPOWIEDZ