Żarcik
Żarcik
Chyba znam tylko jeden 'morski', pewnie stary i powszechnie znany, ale od czegoś trzeba zacząć...
Przypływa statek pod banderą sierpa i młota do Londynu. Na dziobie stoi matros z cumą i woła gościa z nabrzeża:
- E, ty! Dzierżij linu!!!
Gość na to:
- Heee???!!!
Matros:
- Dzierżij linu!!!
Gość:
- Heee???!!!
Matros niegłupi był, to i pomyślał, że tamten języka nie zna... A on zna, i to kilka!
- Sprechen sie Deutsch?
- NO!
- Parle vous francaise?
- No!
- Do you speak English?
- YES! I Do!!!
- NU! Tak ty dzierżij linu!!!
----------------------
Zastrzegam, że:
- wiem, jak jest po rosyjsku 'Łap cumę'
- nie wiem, czy dobrze napisałem wyrażenia po niemiecku i po francusku
Przypływa statek pod banderą sierpa i młota do Londynu. Na dziobie stoi matros z cumą i woła gościa z nabrzeża:
- E, ty! Dzierżij linu!!!
Gość na to:
- Heee???!!!
Matros:
- Dzierżij linu!!!
Gość:
- Heee???!!!
Matros niegłupi był, to i pomyślał, że tamten języka nie zna... A on zna, i to kilka!
- Sprechen sie Deutsch?
- NO!
- Parle vous francaise?
- No!
- Do you speak English?
- YES! I Do!!!
- NU! Tak ty dzierżij linu!!!
----------------------
Zastrzegam, że:
- wiem, jak jest po rosyjsku 'Łap cumę'
- nie wiem, czy dobrze napisałem wyrażenia po niemiecku i po francusku
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
Dowcipy? Kawały??? Proszę barrrdzo!!!
Wismar. Muzeum morskie. Latko, pogoda jak ta lala. Grupa polskich turystów z małym Jasiem zwiedza pod opieką miłej przewodniczki to, czym sąsiedzi zza Odry mogą się na morskim polu pochwalić. W pewnej chwili całe towarzystwo wchodzi do wielkiej sali, w której nie ma nic z wyjątkiem dwóch postumentów: wyższego i niższego. Na obu spoczywają dwie czaszki, odpowiednio większa i mniejsza.
- Proszę Państwa - mówi przewodniczka - w tej sali eksponujemy czaszkę sławnego pirata Klausa Stoertebeckera, który najpierw - na przełomie czternastego i piętnastego wieku - grasował na Bałtyku, a potem został schwytany i ścięty na rynku naszego miasta.
- Plosę Pani - pyta mały Jasio - a ta mniejsa caska to cyja?
- De's ook van 'em as he noch een luetten Jung'n 'weest is! [To też jego, jak był małym chłopcem!]
- Proszę Państwa - mówi przewodniczka - w tej sali eksponujemy czaszkę sławnego pirata Klausa Stoertebeckera, który najpierw - na przełomie czternastego i piętnastego wieku - grasował na Bałtyku, a potem został schwytany i ścięty na rynku naszego miasta.
- Plosę Pani - pyta mały Jasio - a ta mniejsa caska to cyja?
- De's ook van 'em as he noch een luetten Jung'n 'weest is! [To też jego, jak był małym chłopcem!]
Secretary to Mr Davy Jones
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
Co to jest: SOSNOWIEC?
STATEK DO PRZEWOZU SOSEN LUZEM.
A jaka jest odwrotność KRĄŻOWNIKA PANCERNEGO?
PANCERNIK KRĄŻOWNY.
Jak wygląda nazwa pewnego krążownika liniowego Kriegsmarine po jego powrocie z Holandii?
SCHAARNHOORST
Kto został pionierem żeglugi promowej?
CHARON na rzece Styks.
A jaka jest odwrotność KRĄŻOWNIKA PANCERNEGO?
PANCERNIK KRĄŻOWNY.
Jak wygląda nazwa pewnego krążownika liniowego Kriegsmarine po jego powrocie z Holandii?
SCHAARNHOORST
Kto został pionierem żeglugi promowej?
CHARON na rzece Styks.
Secretary to Mr Davy Jones
Na okręcie kapitan pyta sternika:
- Jaki macie kurs?
- Skonczyłem 7 klas szkoły podstawowej, panie kapitanie
- Jaki macie kurs?
- Skonczyłem 7 klas szkoły podstawowej, panie kapitanie
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Wojenny.
Plynie steatek w konwoju.
Nagle na mostlku zauwazaja torpede plynaca prosto statek.
Bosman szybkop leci do maszynowni.
- Zaloze sie o pol litra , ze walne CH .. w statek i statek sie rozleci
Walna, wybuch , statek tonie.
Plynie bosmen uczepiiony deski.
Podplywa do niego kapitan:
- Czyka pana sad wojenny torpeda przeszla bokiem.
Plynie steatek w konwoju.
Nagle na mostlku zauwazaja torpede plynaca prosto statek.
Bosman szybkop leci do maszynowni.
- Zaloze sie o pol litra , ze walne CH .. w statek i statek sie rozleci
Walna, wybuch , statek tonie.
Plynie bosmen uczepiiony deski.
Podplywa do niego kapitan:
- Czyka pana sad wojenny torpeda przeszla bokiem.
Nie załapałem w czym tkwi dowcipAvM pisze:Wojenny.
Plynie steatek w konwoju.
Nagle na mostlku zauwazaja torpede plynaca prosto statek.
Bosman szybkop leci do maszynowni.
- Zaloze sie o pol litra , ze walne CH .. w statek i statek sie rozleci
Walna, wybuch , statek tonie.
Plynie bosmen uczepiiony deski.
Podplywa do niego kapitan:
- Czyka pana sad wojenny torpeda przeszla bokiem.
Nie wiem jakei masz problemy .Anonymous pisze:Nie załapałem w czym tkwi dowcipAvM pisze:Wojenny.
Plynie steatek w konwoju.
Nagle na mostlku zauwazaja torpede plynaca prosto statek.
Bosman szybkop leci do maszynowni.
- Zaloze sie o pol litra , ze walne CH .. w statek i statek sie rozleci
Walna, wybuch , statek tonie.
Plynie bosmen uczepiiony deski.
Podplywa do niego kapitan:
- Czyka pana sad wojenny torpeda przeszla bokiem.
Wejdz na google i napisz "BIG CHICK"
Stary, o kobietach, statku i istocie dobra i zła
=====
Była sobie pewna pani mężatka, która nie poprzestawała tylko na mężu (dosłownie mówiąc przyprawiała mu rogi). No i pewnego dnia podczas spotkania trzeciego stopnia intensywności z kimś innym słyszy, że mąż wraca...
No to ona w modły: Panie Boże, spraw cud, żeby mąż niczego nie zauważył, a poddam się wszystkim Twoim wyrokom!!!
Światłość się stała, i głos przemówił:
- OK, w zamian za spokój w życiu doczesnym rezerwuję sobie prawo do zabrania Cię do siebie w dowolnym momencie, gdy będziesz poza domem.
Ona, cwaniara jedna, myśli sobie "He he, po prostu nie będę wychodziła z domu!" i mówi:
- Zgoda!
No i kochaś cudem zniknął, a mąż się nie domyślił.
Minęło parę lat, ona z domu się nie ruszała, a żeby zabić nudę, to bawiła się krzyżówkami. I pewnego dnia... wygrała rejs supernowoczesnym, superbezpiecznym i superdużym wycieczkowcem.
Nudno już jej było w czterech ścianach, więc pomyślała sobie:
- Nie wytrzymam dłużej! Niech się dzieje co chce - na statek jakoś dotrę, a na nim zamknę się w kabinie, to nic nie powinno się stać.
No i pojechała. Dotarła szczęśliwie i cieszy się urokami rejsu, tylko to dziwne jej było, że na statku same kobiety...
Aż tu nagle sztorm się rozszalał, statek tonie!
Pani w sprycie swoim próbuje coś utargować u góry:
- Panie Boże, ja rozumiem że na mnie postawiłeś kreskę, ale zlituj się - tyle dodatkowych ofiar, by mnie jedną zabrać do siebie?!
A głos z góry:
- Sześć lat was tu WSZYSTKIE zbierałem! SZEŚĆ LAT!!!
=====
Była sobie pewna pani mężatka, która nie poprzestawała tylko na mężu (dosłownie mówiąc przyprawiała mu rogi). No i pewnego dnia podczas spotkania trzeciego stopnia intensywności z kimś innym słyszy, że mąż wraca...
No to ona w modły: Panie Boże, spraw cud, żeby mąż niczego nie zauważył, a poddam się wszystkim Twoim wyrokom!!!
Światłość się stała, i głos przemówił:
- OK, w zamian za spokój w życiu doczesnym rezerwuję sobie prawo do zabrania Cię do siebie w dowolnym momencie, gdy będziesz poza domem.
Ona, cwaniara jedna, myśli sobie "He he, po prostu nie będę wychodziła z domu!" i mówi:
- Zgoda!
No i kochaś cudem zniknął, a mąż się nie domyślił.
Minęło parę lat, ona z domu się nie ruszała, a żeby zabić nudę, to bawiła się krzyżówkami. I pewnego dnia... wygrała rejs supernowoczesnym, superbezpiecznym i superdużym wycieczkowcem.
Nudno już jej było w czterech ścianach, więc pomyślała sobie:
- Nie wytrzymam dłużej! Niech się dzieje co chce - na statek jakoś dotrę, a na nim zamknę się w kabinie, to nic nie powinno się stać.
No i pojechała. Dotarła szczęśliwie i cieszy się urokami rejsu, tylko to dziwne jej było, że na statku same kobiety...
Aż tu nagle sztorm się rozszalał, statek tonie!
Pani w sprycie swoim próbuje coś utargować u góry:
- Panie Boże, ja rozumiem że na mnie postawiłeś kreskę, ale zlituj się - tyle dodatkowych ofiar, by mnie jedną zabrać do siebie?!
A głos z góry:
- Sześć lat was tu WSZYSTKIE zbierałem! SZEŚĆ LAT!!!
Wiadomo od równie dawna, jak długo istnieje napęd mechaniczny na statkach, że załoga maszynowa żyje w antagoniźmie do pokładowej. Pewnego dnia więc ustalono, ze dla spokoju na jeden dzień załoga maszynowa wejdzie na "pokład", a pokładowa do "maszyny". Zmiana miała nastąpić po upływie doby. Po upływie 12 godzin jednak oficer nawigacyjny z maszynowni dzwoni na mostek: "Eee, wiecie, chyba spaliliśmy wam maszynę", na co jego kolega mechanik za sterem odpowiada: "To nic, od 3 godzin stoimy na mieliźnie".
Duże koty zjadam na przystawkę.