Kontynuacja wątku socjalnego...

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1624
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Kontynuacja wątku socjalnego...

Post autor: Grzechu »

...z http://www.fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php?t=1709

Według mnie ten wątek tamtej dyskusji bardziej nadaje się do Psycholi (może przenieść niektóre posty?), ale dopiszę jeszcze parę zdań na ten temat.
PiterNZ pisze:
karolk pisze:socjal tak samo może napędzać gospodarkę, jak każdy inny czynnik, tylko trzeba go umiejętnie wykreować, Mitoko nie powiesz chyba, że tak podstawowej rzeczy nie wiesz :o przecież to pieniądz w ręku wydającego, a nie drukowanie bezwartościowych kwitków!
1) Socjal w Polsce powoduje bierność bezrobotnych i biednych ponieważ nie wymusza na nich aktywności. Ludzie oczekują od Ośrodków Pomocy Społecznej pieniędzy a Urzędy Pracy obsługują bezrobotnych;
Panowie, jaki socjal?! Przynajmniej w odniesieniu do bezrobotnych wypłacane im do ręki świadczenia to doprawdy grosze. Zwłaszcza, że wskutek różnych regulacji prawnych ograniczono grupę uprawnionych do pobierania zasiłków i czas jego pobierania. I w żadnym przypadku z tych pieniędzy nie da się przeżyć, a jeśli jest jeszcze rodzina na utrzymaniu, opłaty wszelkiego rodzaju itp. to już robi się tragedia.
Opieka społeczna to co prawda nie moja działka, ale z tego co wiem, to i tam trzeba 'wykazać się' naprawdę katastrofalną sytuacją, by cokolwiek otrzymać.

Tak naprawdę pies jest pogrzebany gdzie indziej.
Nie ma skutecznego mechanizmu, który pozwoliłby na raz: na prawdziwą pomoc naprawdę potrzebującym, dwa: wymusił legalizację tego wszystkiego, co dzieje się w tzw. 'szarej strefie' na rynku pracy.
Wszystkich wrzuca się do jednego worka i traktuje jednakowo, wręcz mechanicznie.
Ludzi naprawdę potrzebujących opieki, nie radzących sobie absolutnie i wymagających 'sterowania' jest naprawdę niewielki odsetek, osobiście szacuję go na jakieś 10% zarejestrowanych bezrobotnych.
Reszta albo jest zarejestrowana na potrzeby świadczeń z opieki społczenej (trzeba u nich mieć kwit z Urzędu Pracy, by cokolwiek dostać), albo po to, by mieć ubezpieczenie zdrowotne, albo też będąc bezrobotnymi po prostu oszukuje państwo, społeczeństwo i... siebie pracując 'na czarno' (no bo kto tak naprawdę przeżyje z zasiłku lub świadczeń z opieki).
I o ile mogę zrozumieć pierwsze dwie grupy, bo tu działają z lekka idiotyczne przepisy (ustawy i rozporządzenia), to trzecia grupa rodzi z biegiem czasu coraz większy niesmak.
Rozumiem, że głównym powodem determinującym takie zachowanie jest wymóg chwili, bo po prostu trzeba coś do garnka włożyć, posłać dzieci do szkoły, ubrać się i zapłacić za mieszkanie, prąd, ciepło.
Ale co dalej?
Nie dość, że rynek pracy jest koszmarnie zepsuty (niskie koszty pracodawcy oczywiście nie powodują tego, że proporcjonalnie niższe są ceny, i w żadnen sposób nie przekładają się na wynagrodzenia dla pracowników), to jeszcze 'czarni' na starość będą w strasznej sytuacji, bo przecież nie będą mieli uprawnień emerytalnych.
W tym momencie ucieka również z budźetu jakaś część podatków i składek ZUS, a pewnie i jakieś inne pieniądze o których nie mam pojęcia, które mogłyby coś tam wygenerować na przyszłość.
PiterNZ pisze: 2) Lepszy jest model amerykański tam np. bezrobotny ma prawo dostawać pomoc tylko przez określony czas, tak samo zasiłek z pomocy społecznej przysługuje tylko przez pewien czas.
W zasadzie to dokładnie tak jak u nas. Już nawet nie mówię o pieniążkach z zasiłków, ale o szkoleniach, zatrudnieniu na pracach interwencyjnych, wsparciu dla absolwentów, kredytach - wszystko to jest albo przynajmniej było tylko jako 'jednorazowa' opcja do wykorzystania dla zarejestrowanej osoby.
PiterNZ pisze: Niska wysokość zasiłku powoduje, że ludziom oplaca się podjąć nawet nisko płatną pracę. Dodatkowo ciekawa jest instytucja negatywnego podatku dochodowego - nie płacą podatku przy niskich zarobkach. Natomiast w Polsce zasiłki są niewiele niższe od minimalnego wynagrodzenia i nie zachęcają ludzi do pracy.
Tu to nie bardzo wiem, jak przełożyć na naszą rzeczywistość.
Co prawda zasiłki są jeszcze niższe (nie pozwalają na przetrwanie na godnym poziomie - nie mowię o luksusach - najgorszych chwil), ale faktycznie do niskopłatnej pracy ludzie się nie garną, a w zasadzie do Urzędu rzadko trafiają oferty z płacą wyższą niż najniższe wynagrodzenie, a jeśli już - to dla osób z wysokimi kwalifikacjami.
Z drugą częścią się nie zgodzę - wysokość zasiłku to niewiele powyżej 60% najniższego wynagrodzenia, a dokładniej 849,00 NW, 521,90 ZP, obie wartości w kwotach brutto.
PiterNZ pisze: 3) Każdy pieniądz napędza gospodarkę tylko pytanie jak zrobić to najlepiej.
Jak ktoś wymyśli sposób przystający do naszych realiów, to powinien dostać Nobla z ekonomii :)
PiterNZ pisze: Dlatego państwa dążą do ograniczenia wydatków socjalnych ponieważ nie napędzają one gospodarki. Zysk jaki przynoszą jest minimalny a straty gigantyczne. Zamiast tworzyć infrastrukturę która zaprocentuje my wydajemy na zasiłki.
Tylko że u nas niestety nie ma pomysłu na to, jak to zrobić poza jednym: zabrać jak najwięcej komu i co się da :(

Do tego dochodzą różne budżetowo-biurokratyczne nonsensy. Np. składka zdrowotna płacona za osoby bez prawa do zasiłku przelewana jest najpierw z ministerstwa do urzędów marszałkowskich, stamtąd do starostw, a ze starostw do Urzędów Pracy. Urzędy zaś otrzymane pieniążki przelewają do ZUS...
Z wydatkami na utrzymanie instytucji jest jeszcze większa paranoja. Nie dość, że przez prawie połowę roku nikt nie zna środków jakie będą do dyspozycji (brakuje na przysłowiowe długopisy i spinacze, o remontach nie wspomnę), to na koniec roku zostają do wydania naprawdę duże pieniądze, bo dyscyplina budźetowa każe wydawać nie więcej niż 1/12 budżetu miesięcznie. I te pieniądze wydaje się na zbędne bajery i wodotryski, bo na przeprowadzenie naprawdę koniecznych zakupów zostaje za mało czasu (zamówienia publiczne), a jak się ich nie wda, to przyszłoroczny budżet zostanie zmniejszony - w myśl zasady, że pewnie 'macie za dużo, bo wam zostaje'.
Gdzie tu sens, gdzie logika???

Ponieważ jestem nieco zamieszany w ten system, to fajnie byłoby poznać Wasze opinie.
PiterNZ
Posty: 285
Rejestracja: 2005-10-29, 22:07
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kontynuacja wątku socjalnego...

Post autor: PiterNZ »

Grzechu pisze:...z http://www.fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php?t=1709

Według mnie ten wątek tamtej dyskusji bardziej nadaje się do Psycholi (może przenieść niektóre posty?), ale dopiszę jeszcze parę zdań na ten temat.
PiterNZ pisze:
karolk pisze:socjal tak samo może napędzać gospodarkę, jak każdy inny czynnik, tylko trzeba go umiejętnie wykreować, Mitoko nie powiesz chyba, że tak podstawowej rzeczy nie wiesz :o przecież to pieniądz w ręku wydającego, a nie drukowanie bezwartościowych kwitków!
1) Socjal w Polsce powoduje bierność bezrobotnych i biednych ponieważ nie wymusza na nich aktywności. Ludzie oczekują od Ośrodków Pomocy Społecznej pieniędzy a Urzędy Pracy obsługują bezrobotnych;
Panowie, jaki socjal?! Przynajmniej w odniesieniu do bezrobotnych wypłacane im do ręki świadczenia to doprawdy grosze. Zwłaszcza, że wskutek różnych regulacji prawnych ograniczono grupę uprawnionych do pobierania zasiłków i czas jego pobierania. I w żadnym przypadku z tych pieniędzy nie da się przeżyć, a jeśli jest jeszcze rodzina na utrzymaniu, opłaty wszelkiego rodzaju itp. to już robi się tragedia.
Opieka społeczna to co prawda nie moja działka, ale z tego co wiem, to i tam trzeba 'wykazać się' naprawdę katastrofalną sytuacją, by cokolwiek otrzymać.
1) Pierwszy błąd w myśleniu polega na tym, że opieka społeczna ma zapewnić utrzymanie. Jeżeli zapewni to, żaden bezrobotny nie będzie miał interesu w podjęciu pracy;
2) Pomoc powinna być minimalna i mniejsza niż obecnie. Lepsze byłyby zwolnienia z podatków niskich zarobków i dopłaty do jakichkolwiek form zatrudnienia.
3) Obecnie wiele osób wyłudza świadczenia i wiem to od żony która akurat pracuje w pomocy społecznej. Skrajny przykład to przeznaczający pieniądze na benzymnę.
Wielu podopiecznych w godzinach pracy nie można zastać ponieważ pracują na czarno a pojedyńcze gospodarstwa osób faktycznie żyjących razem to tez nie pierwszyzna.

1) Koszty pracy muszą być niskie, żeby opłacało się w Polsce inwestować i tego nie przeskoczymy tak łatwo.
2) Nie chodzi o to, żeby utrzymywać bezrobotnych ale zachęcić ich do pracy.
Grzechu pisze:
PiterNZ pisze: 2) Lepszy jest model amerykański tam np. bezrobotny ma prawo dostawać pomoc tylko przez określony czas, tak samo zasiłek z pomocy społecznej przysługuje tylko przez pewien czas.
W zasadzie to dokładnie tak jak u nas. Już nawet nie mówię o pieniążkach z zasiłków, ale o szkoleniach, zatrudnieniu na pracach interwencyjnych, wsparciu dla absolwentów, kredytach - wszystko to jest albo przynajmniej było tylko jako 'jednorazowa' opcja do wykorzystania dla zarejestrowanej osoby.
U nas jest zupełnie inaczej.
1) Urzędy pracy obsługują tylko bezrobotnych;
2) Szkolenia i prace interwencyjne to cos zupełnie innego od modelu amerykańskiego
3) W Polsce utrzymuje się bezrobotnych a nie zachęca ich do pracy.
Grzechu pisze: Tu to nie bardzo wiem, jak przełożyć na naszą rzeczywistość. Co prawda zasiłki są jeszcze niższe (nie pozwalają na przetrwanie na godnym poziomie - nie mowię o luksusach - najgorszych chwil), ale faktycznie do niskopłatnej pracy ludzie się nie garną, a w zasadzie do Urzędu rzadko trafiają oferty z płacą wyższą niż najniższe wynagrodzenie, a jeśli już - to dla osób z wysokimi kwalifikacjami.
Z drugą częścią się nie zgodzę - wysokość zasiłku to niewiele powyżej 60% najniższego wynagrodzenia, a dokładniej 849,00 NW, 521,90 ZP, obie wartości w kwotach brutto.
Moim zdaniem za dużo.
1) Rodzinom niepełnym i wielodzietnym dałbym talony na żywność oraz ubezpieczenie zdrowotne;
2) Zamiast zasiłku do pewnej kwoty zwolnił przychody takich osób z zasiłku i więcej płacił za prace interwencyjne.

Nie sztuka utrzymywać bezrobotnych trzeba ich skłonić do pracy - nie zmusić ale właśnie zachęcić. Z 850 brutto nie powinno wyjść 620 netto ale np. 750 a zasiłek nie 520 a 390 brutto.
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1326
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

albo też będąc bezrobotnymi po prostu oszukuje państwo, społeczeństwo i... siebie pracując 'na czarno' (no bo kto tak naprawdę przeżyje z zasiłku lub świadczeń z opieki).

Grzesiu możliwe że masz rację tyle że zazwyczaj zasiłku już dawno nie ma, opieka kapnie z 300 zł. W Gołdapi legalnie zatrudniony zazwyczaj nie wyciąga 1000 zł, duża grupa głównie kobiety pracują za minimum socjalne. Pracując na czarno dostanie się do 1500 zł za 260-280 godzin pracy. Na czarno masz szansę na dotację mieszkaniową na legalu już się nie łapiesz. To jaki masz wybór?
To nie stawki pomocy czy zasiłki są problemem, są nim koszty pracy. ZUS podatki. Zarobisz 2000 tysiące pracując na własny rachunek jak zarejestrujesz działalność zostanie Ci minimum socjalne, gdzie tu sens?
Załamuje mnie to wszystko.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Post autor: Shinano »

Ja tam jestem ciekaw, co się dzieje z pieniędzmi, które wpływają do ZUS-u. Najlepszym przykładem moze być siedziba ZUS w Szczecinie, róg Matejki i Piłsudskiego (Plac Rodła koło hotelu Radisson), która wzięła się dokładnie z powietrza :-o
A było to tak, ze niby państwo jest biedne, ludzie są biedni, pracodawcy są biedni, a ZUS jest bogaty niczym szejk arabski- siedziby ZUS-u nie powstydziłby się żaden duży bank zachodzioeuropejski. Natomiast wydostać pieniądze z ZUS-u to jak wydostać się w pozycji pionowej z GRU. I nikt za diabła nie wie, jak to się dzieje, że w takim biednym społeczeństwie "opieka społeczna" buduje sobie takie gmachy.
Dajmy na to, że ktoś płaci pieniądze do ZUS, i w normalnych warunkach powinien stamtąd je dostać na emeryturze, albo jako rentę (sam pobieram z tej instytucji wsparcie co jakiś czas regularnie w ramach renty). I żądają sobie kwitku co roku o tej samej porze, że jestem uprawniony do pobierania tej renty. A jak się raz spóźniłem tydzień z dostarczeniem tego kwitka, bo zwyczajnie nie było szansy dostac go wcześniej od uczelni, to mi wstrzymali wypłatę... Potem wznowili, ale żeby taki numer, bo tydzień później dotarł do nich kwit??? A jak np. płacący składki zejdzie nadnaturalnie przedterminem? Co się dzieje z jego peiniędzmi?
Duże koty zjadam na przystawkę.
PiterNZ
Posty: 285
Rejestracja: 2005-10-29, 22:07
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: PiterNZ »

Co do ZUS to główny problem nie tkwi w budynkach ale w dawnej III grupie inwalidzkiej i liczbie rencistów - najwyższej w Europie na 100.000 mieszkańców.
O potęznie deficytowym KRUS-ie też warto wspomnieć. Tam kiedyś deficyt sięgał 95 % gdy w analogicznym okresie w ZUS wynosił 5 % - dane z poczatku lat 90-tych.

Również uważam, że największym problemem są koszty płac i pochodne. Sądzę, że należy zrobić wszystko, żeby obniżyć składkę na ubezpieczenie rentowe.
karolk

Post autor: karolk »

ciekawe są zmagania z socjalem w Niemczech, mniej więcej od roku wiem, że u Nich funkcjonuje formuła prac pożytecznych publicznie, a stawka jest określona na 1 euro za te prace, zaś teraz dochodzi wprowadzenie wymogu dla farmerów na zatrudnienie minimum 10% pracowników z Arbeitsamtu przy pracach sezonowych, aczkolwiek nasze media nie potrafią zaanalizować prawidłowo tej nowiny i nie piszą nic o typie i charakterze umów dla pracowników sezonowych niemieckich, więc nasza wiedza jest szczątkowa, jeśli opierać się o dane polskie. Może ktoż tu zna lepiej niemiecki i orientuje
się, jak to jest? :wink:
karolk

Post autor: karolk »

za bbc polska cytuję

Pracownicy sezonowi z Europy Wschodniej
Pracownicy z Europy Wschodniej cieszą się dobrą opinią
Franz Muenterfering chce częściowo zastąpić zagranicznych robotników sezonowych niemieckimi bezrobotnymi.

Muenterfering proponuje, by w przyszłym roku zredukować liczbę pracowników sezonowych, którzy są zatrudniani w rolnictwie do 80 procent stanu obecnego.

Pozostałe miejsca pracy mają być rozdzielone za pośrednictwem urzędów pracy, w których zarejestrowani są niemieccy bezrobotni.

Niemieccy farmerzy narzekają jednak, że skierowani przez urzędy do spraw zatrudnienia bezrobotni, nie mają zapału do pracy, i często okazuje się, że są nieprzyzwyaczejeni do wykonywania ciężkich zajęć fizycznych.

Właściciele farm wolą zatrudniać roboników sezonowych z zagranicy, z których są zazwyczaj bardzo zadowoleni.
to tylko minusy sa wyciągane, a esencja zanika w polowaniu na udowodnienie lenistwa Niemców 8)
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Krzysiu, napisał
To nie stawki pomocy czy zasiłki są problemem, są nim koszty pracy. ZUS podatki. Zarobisz 2000 tysiące pracując na własny rachunek jak zarejestrujesz działalność zostanie Ci minimum socjalne, gdzie tu sens?
Załamuje mnie to wszystko.

I tu masz rację w calej rozciągłości, bo tak samo jest tutaj. Od razu gwoli ciekawości, jak to się dzieje, że wszędzie zaczęły obowiązywać te same zasady w obliczeniach podatku itd.

Ta moda na "odpisywanie" od podatku kiedyś mnie też albo doprowadzi do rozapczy albo zwariuję. Każdy wydany dolar na potrzeby biznesu jest dolarem częściowo straconym, bo chyba powszechnie przyjęło się uważać, że prowadzący działalność gospodarczą jest potencjalnym przestępcą, znajduje się na krawędzi łamania prawa i zapobiegawczo niech sobie tylko "odpisuje", chociaż i tak się go będzie kontrolować.

Przykładowo, 1000 dolarów wydane na części, które trzeba kupić, żeby naprawić, dają 300 dolarów mniejszego podatku do zapłacenia, jeżeli jest się w przedziale 30% stawki podatkowej, czyli pozostałe 700 psu w d...
W ten sposób nie zachęca się do rozwoju, a koszty utrzymania i wszelkie inne ceny ciągle idą wszędzie w górę.
Nie wiem, gdzie ta kasa wędruje.
Serdeczności
Ryszard
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
karolk

Post autor: karolk »

no Ryszardzie Lwie Serce, gdzie jak gdzie, ale w Australii to maja piekną flotę wojenną do utrzymania z tych pozostałych 700 baksów, a co to jest dla takiej wielkiej fregaty, śniadanie dla dowódcy zaledwie :wink:
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

karolk pisze:no Ryszardzie Lwie Serce, gdzie jak gdzie, ale w Australii to maja piekną flotę wojenną do utrzymania z tych pozostałych 700 baksów, a co to jest dla takiej wielkiej fregaty, śniadanie dla dowódcy zaledwie :wink:

Karolu, to wszystko prawda, ale dlaczego ma jeść to śniadanie za moje pieniądze. Niech sobie kupi hamburgera i też będzie dobrze.
Ja nie mam ochoty ich sponsorować. :cry: :-(
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
karolk

Post autor: karolk »

hamburger specjalnie kosztu nie obniży, nie on jest problemem tej wysokiej ceny utrzymania Ryszardzie :wink:
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

karolk pisze:hamburger specjalnie kosztu nie obniży, nie on jest problemem tej wysokiej ceny utrzymania Ryszardzie :wink:

Ja wiem. Tylko dziwić się należy, że nie ma rodzimej produkcji zbrojeniowej, a całe wyposażenie sprowadza się z ameryki, to i cena utrzymania tego jest wysoka.
Kadłuby się nawet na miejscu buduje w stoczni w Adelaidzie, ale to wszystko. Kiedyś nawet budowano w Perth, gdzie była stocznia na Garden Island, ale polikwidowano.
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1624
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Kurde, na długim urlopie byłem i jeszcze nie zdążyłem nadrobić zaległości, bo tyle na FOW popisaliście, że normalnie ból... W
trakcie pracy się nie da, to zostałem sobie po godzinach (niepłatnych, ot, dla przyjemności).
Ale ponieważ zacząłem ten wątek, to pozwolę sobie jeszcze coś tam dorzucić do Waszych wypowiedzi.

PiterNZ pisze:1) Pierwszy błąd w myśleniu polega na tym, że opieka społeczna ma zapewnić utrzymanie. Jeżeli zapewni to, żaden bezrobotny nie będzie miał interesu w podjęciu pracy;
I ja wcale tak nie myślę, więcej - nie myślą w ten sposób też ustawodawcy, którzy w obowiązujących przepisach wprowadzili
liczne ograniczenia.
PiterNZ pisze:2) Pomoc powinna być minimalna i mniejsza niż obecnie. Lepsze byłyby zwolnienia z podatków niskich zarobków
Pomoc powinna być taka, by zapewnić godne życie w najgorszym okresie. I to nie tylko pomoc w sensie materialnym - także taka, by pokazać drogę i wspomóc w wyjściu na prostą.
PiterNZ pisze:i dopłaty do jakichkolwiek form zatrudnienia.
Są. Tylko czy myślisz, że jest bardzo wielu chętnych do skorzystania z tych dopłat? Bo mimo otrzymania refundacji część kosztów trzeba pokryć samemu. Co dziwniejsze - ci, którzy kręcą nosem na tę część i tak prowadzą firmy i zatrudniają ludzi.
Dlaczego i na jakich warunkach?
PiterNZ pisze:3) Obecnie wiele osób wyłudza świadczenia i wiem to od żony która akurat pracuje w pomocy społecznej. Skrajny przykład to przeznaczający pieniądze na benzymnę. Wielu podopiecznych w godzinach pracy nie można zastać ponieważ pracują na czarno a pojedyńcze gospodarstwa osób faktycznie żyjących razem to tez nie pierwszyzna.
No i widzisz - nie jest problemem to, że pomocy się udziela. Problemem jest brak weryfikacji i skutecznych narzędzi do ukrócenia takich procederów.
PiterNZ pisze:1) Koszty pracy muszą być niskie, żeby opłacało się w Polsce inwestować i tego nie przeskoczymy tak łatwo.
Tylko że te koszty już BYŁY niskie, na początku lat 90-tych. Teraz ludzie naoglądali się TV, nasłuchali opowieści o dobrobycie i też tak chcą mieć. A zgodzisz się chyba, że podatki i składki są niezbędne, chociażby po to, by utrzymywać sferę nieprodukcyjną - służby mudurowe, edukację, służbę zdrowia, emerytów i rencistów.
PiterNZ pisze:2) Nie chodzi o to, żeby utrzymywać bezrobotnych ale zachęcić ich do pracy.
Zgadzam się w 102%!
PiterNZ pisze:1) Urzędy pracy obsługują tylko bezrobotnych;
Nieprawda. Prawdą jest za to, że głównie bezrobotni przychodzą.
PiterNZ pisze:2) Szkolenia i prace interwencyjne to cos zupełnie innego od modelu amerykańskiego
Tu się nie wypowiem, bo nie znam różnic...
PiterNZ pisze:3) W Polsce utrzymuje się bezrobotnych a nie zachęca ich do pracy.
Nieprawda, że się utrzymuje, prawda, że się nie zachęca.
PiterNZ pisze:1) Rodzinom niepełnym i wielodzietnym dałbym talony na żywność oraz ubezpieczenie zdrowotne;
Talony to też niezłe pole do przekrętów - skrajny przykład to skokowy wzrost cen na nią u tych, którz takie talony mieliby realizować. O jakości nie wspomnę.
Osoby nie pobierające zasiłków opiekę zdrowotną mają gratis - od państwa.
PiterNZ pisze:2) Zamiast zasiłku do pewnej kwoty zwolnił przychody takich osób z zasiłku i więcej płacił za prace interwencyjne.
Rozumiem, że zwolniłbyś przychody z podatku. Nie potrafię ocenić, jaki skutek by to przyniosło.
Za wykonywanie prac interwencyjnych możesz dostać od pracodawcy tyle, ile on Ci da - nie ma ograniczeń w górę! Tylko pracodawca ma 'ograniczoną' kwotę jaką będzie miał zrefundowaną. A ty i tak wykonujesz pracę, która przynosci mu jakiś zysk (bo inaczej by tego nie ciągnął), więc przynajmniej połową tego zysku powinien podzielić się z tobą. Dzieli się? Jeszcze nie słyszałem o takim przypadku...
janik41 pisze:Grzesiu możliwe że masz rację tyle że zazwyczaj zasiłku już dawno nie ma, opieka kapnie z 300 zł. W Gołdapi legalnie zatrudniony zazwyczaj nie wyciąga 1000 zł, duża grupa głównie kobiety pracują za minimum socjalne. Pracując na czarno dostanie się do 1500 zł za 260-280 godzin pracy. Na czarno masz szansę na dotację mieszkaniową na legalu już się nie łapiesz. To jaki masz wybór?
Krzysiu, już w pierwszym poście zastrzegłem, że ja to rozumiem!
Gdybym znalazł się w podobnej sytuacji, to pewnie sam bym tak postępował - nie myśląc o swojej przyszłości priorytetem byłoby dla mnie np. utrzymanie rodziny.
Tylko że robi się chora sytuacja, że kilka-kilkanaście procent społeczeństwa pracuje na czarno. Z ich pracy nie mają korzyści (poza tymi bieżącymi - jedzenie, opłaty, itp.) ani oni sami, ani reszta - bo generowane przez nich zyski w żaden sposób nie zasilają wspólnej kasy (czyli budżetu). A jednocześnie bez większych skrupułów z owego budżetu czerpią...
janik41 pisze:To nie stawki pomocy czy zasiłki są problemem, są nim koszty pracy. ZUS podatki. Zarobisz 2000 tysiące pracując na własny rachunek jak zarejestrujesz działalność zostanie Ci minimum socjalne, gdzie tu sens?
Ale zgodzisz się chyba, że - jak wspomniałem wcześniej - trzeba utrzymać z podatków wszystkich 'nieprodukcyjnych'? A ze składek - emerytów i rencistów, którzy całe życie pracowali na... swój los?
janik41 pisze:Załamuje mnie to wszystko.
Mnie też :(

Shinano pisze:a ZUS jest bogaty niczym szejk arabski- siedziby ZUS-u nie powstydziłby się żaden duży bank zachodzioeuropejski.
Mogę tylko przypuszczać na przykładzie mojej instytucji, ale koszty siedziby to jest tylko jakiś ułamek procenta fundzuszy, którymi się obraca. Bo zapewne jest tak, że ów ułamek to gwarantowane środki na inwestycje, utrzymanie i rozwój, właśnie procent od funduszy liczony według jakiegoś algorytmu.
I tak dobrze, że za te pieniążki powstają miejsca, w których pracownicy w dobrych lub bardzo dobrych warunkach mogą wykonywać swoją pracę (osobiście wolę nowy gmach, niż zatłoczoną ruderę z odpadającym tynkiem i bez toalet). Gorzej byłoby, gdyby ta kasa się 'rozpływała'.
I tu jeszcze wrócę do owego bezsensu budżetówki - zabieramy wam nadmiar, bo macie za dużo i nie wydajecie wszystkiego.
Shinano pisze:A jak się raz spóźniłem tydzień z dostarczeniem tego kwitka, bo zwyczajnie nie było szansy dostac go wcześniej od uczelni, to mi wstrzymali wypłatę... Potem wznowili, ale żeby taki numer, bo tydzień później dotarł do nich kwit??? A jak np. płacący składki zejdzie nadnaturalnie przedterminem? Co się dzieje z jego peiniędzmi?
Mam szczerą nadzieję, że nie dotrwam momentu, gdy będę zmuszony korzystać z usług tej instutucji! Niech to wystarczy za komentarz...

PiterNZ pisze:Również uważam, że największym problemem są koszty płac i pochodne. Sądzę, że należy zrobić wszystko, żeby obniżyć składkę na ubezpieczenie rentowe.
Ale od tego się zwyczajnie nie da uciec. Problemem jest to, że nie jest egzekwowane wszystko i od wszystkich. Gdyby płacił każdy i uczciwie, i każdy byłby uczciwy w stosunku do reszty społeczeństwa, to składki i podatki by się obniżyły. Tylko jak to zrobić? Utopia i marzenie ściętej głowy...

karolk pisze:ciekawe są zmagania z socjalem w Niemczech, mniej więcej od roku wiem, że u Nich funkcjonuje formuła prac pożytecznych publicznie, a stawka jest określona na 1 euro za te prace,
U nas też to zaczęło od 1 grudnia funkcjonować pod nazwą prac społecznie użytecznych. Naprawdę ciekawy jestem, jak to zadziała.
W tym roku i przez część przyszłego zadziałać nie ma szansy, bo szanowni posłowie zmieniając ustawę 'zapomnieli', że budżet jest uchwalany na początku roku, gdy nikomu się nawet o takiej formie zatrudnienia nie śniło...

RyszardL pisze:Każdy wydany dolar na potrzeby biznesu jest dolarem częściowo straconym, bo chyba powszechnie przyjęło się uważać, że prowadzący działalność gospodarczą jest potencjalnym przestępcą, znajduje się na krawędzi łamania prawa i zapobiegawczo niech sobie tylko "odpisuje", chociaż i tak się go będzie kontrolować.

Nie wiem Rysiu, czy mocno byś się nie zdziwił zaglądając w 'duszę' przeciętnego naszego 'biznesmena'. Osobiście nie znam ŻADNEGO drobnego przedsiębiorcy (z 'dużymi' nie mam styczności), który w ten czy inny sposób by nie kantował. Od ordynarnego złodziejstwa zaczynając, przez oszustwa podatkowe, zawyżanie kosztów do wykorzystwywania ludzi.
Skala oczywiście jest różna, zależna od... sprytu i zmysłu do 'interesów'.
Przykład 1 z autopsji: kupiłem 1,5 tony węgla. W statystcznej 'węglarce' (15kg) jest kilogram... kamieni. Przykład 2: kolega kupował jakieś odżywki dla dzieci. Na półce z przodu były przeterminowane, z tyłu - z terminiem ważności. Mnie stać na wyrzucenie tych kilogramów, jego na drugą odżywkę. Ale kupują to także ludzie, którzy wydają na ogrzewanie lub odżywki ostatnie pieniądze.
Gdzie zwykła, prosta, ludzka przyzwoitość?
A co tacy osobnicy lubią robić najbardziej? Oczywiście narzekać, jak to im źle i jak to państwo ich wykorzystuje. Mimo tych 'krzywd' mają fajne bryki, sprzęt, ciuchy, jeżdżą na wspaniałe wczasy... Ba, na codzień w bezpośrednich kontaktach to są sympatyczni goście, koledzy, sąsiedzi.
Od razu, żeby nie było: to nie jest tak, że im tego zazdroszczę!!! Nie! Niech mają wszystko czego dusza zapragnie, ale zdobyte uczciwie, bez krzywdy ludzkiej po drodze.
RyszardL pisze:a koszty utrzymania i wszelkie inne ceny ciągle idą wszędzie w górę.
U was też???
RyszardL pisze:Nie wiem, gdzie ta kasa wędruje.
I my także nie...
RyszardL pisze:Karolu, to wszystko prawda, ale dlaczego ma jeść to śniadanie za moje pieniądze. Niech sobie kupi hamburgera i też będzie dobrze. Ja nie mam ochoty ich sponsorować. :cry: :-(
A za czyje ma jeść? Przecież po rejsie odbytym 'dla przyjemności' nie pójdzie do fabryki pracować na utrzymanie. Lub w czasie rejsu nie będzie robić swetrów lub rękodzieła artystycznego, by zarobić na jedzenie.
Tak to jest, że nikt nikogo nie ma ochoty sponsorować, ale jednocześnie oczekujemy, że ktoś nas będzie chronił, leczył, edukował i zajmie się potrzebującymi na starość.
RyszardL pisze:Ja wiem. Tylko dziwić się należy, że nie ma rodzimej produkcji zbrojeniowej, a całe wyposażenie sprowadza się z ameryki, to i cena utrzymania tego jest wysoka.
A pomyślałeś Rysiu, że gdyby stworzyć na miejscu przemysł zbrojeniowy z prawdziwego zdarzenia, to koszty byłyby jeszcze większe?
RyszardL pisze:Kadłuby się nawet na miejscu buduje w stoczni w Adelaidzie, ale to wszystko. Kiedyś nawet budowano w Perth, gdzie była stocznia na Garden Island, ale polikwidowano.
Może tu tkwi w jakiejś części rozwiązanie dla naszych 'biznesmenów'? Jak się nie opłaca, to likwidujemy działalność, zamiast narzekać i ciągnąć deficytowe przedsięwzięcia. Wszak mamy wolny rynek i demokrację, więc sami stanowimy o sobie - trzeba tylko znaleźć niszę na rynku i mądrze się w nią wpasowując czerpać zyski.


Ufff... Ale się rozpisałem :)))
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Grzechu pisze: Nie wiem Rysiu, czy mocno byś się nie zdziwił zaglądając w 'duszę' przeciętnego naszego 'biznesmena'. Osobiście nie znam ŻADNEGO drobnego przedsiębiorcy (z 'dużymi' nie mam styczności), który w ten czy inny sposób by nie kantował. Od ordynarnego złodziejstwa zaczynając, przez oszustwa podatkowe, zawyżanie kosztów do wykorzystwywania ludzi.
Skala oczywiście jest różna, zależna od... sprytu i zmysłu do 'interesów'.
Przykład 1 z autopsji: kupiłem 1,5 tony węgla. W statystcznej 'węglarce' (15kg) jest kilogram... kamieni. Przykład 2: kolega kupował jakieś odżywki dla dzieci. Na półce z przodu były przeterminowane, z tyłu - z terminiem ważności. Mnie stać na wyrzucenie tych kilogramów, jego na drugą odżywkę. Ale kupują to także ludzie, którzy wydają na ogrzewanie lub odżywki ostatnie pieniądze.
Gdzie zwykła, prosta, ludzka przyzwoitość?
A co tacy osobnicy lubią robić najbardziej? Oczywiście narzekać, jak to im źle i jak to państwo ich wykorzystuje. Mimo tych 'krzywd' mają fajne bryki, sprzęt, ciuchy, jeżdżą na wspaniałe wczasy... Ba, na codzień w bezpośrednich kontaktach to są sympatyczni goście, koledzy, sąsiedzi.
Od razu, żeby nie było: to nie jest tak, że im tego zazdroszczę!!! Nie! Niech mają wszystko czego dusza zapragnie, ale zdobyte uczciwie, bez krzywdy ludzkiej po drodze.
Nie masz szczęściu Grzesiu :). Zaręczam ci że nie jest tak słodko, a nie wszyscy prywaciarze to takie potwory. Ale zgoda - większość drobnych przedsiębiorców kantuje, raczej nie klientów, ale ZUS i US. Niech będzie że wszyscy - dlaczego? Obciążenia podatkowe po prostu są za duże... Wierz mi, znam takich którzy nie narzekają, a jeżdżą do pracy nie mercem tylko autobusem.
Tak samo zdarzają się uczciwi urzędnicy ;), chociaż większość z nich to łapówkarze. Stereotyp? Owszem, ale skądś się musiał wziąć. Tak to u nas jest - prywaciarz to kanciarz i złodziej, urzędnik - łapówkarz i świnia. Oczywiście nijak ma się to do rzeczywistości.
To oczywiście moje subiektywne spojrzenie :)

Pozdrawiam, mcwatt
Awatar użytkownika
Mitoko
Posty: 2718
Rejestracja: 2004-01-05, 12:26
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Mitoko »

To mniej więcej tak jak z popieraniem budownictwa i poronionym pomysłem udzielania kredytu tylko w PLN:

Dla przykładu:
Rodzina 2+1, z niewielkimi obciążeniami, czysta z wszelkimi kredytami, kartami debetowymi etc.
Oboje pracują i mają 4800 brutto (czyli ok. 3200 netto)
Chce 150 tys na mieszkanie.

Jeżeli weźmie kredyt w CHF - dostanie go i będzie miała jakieś 700-750 PLN miesięcnej raty kredytu.

Przy kredycie w PLN płaciłaby za ten sam kredyt 1000-1100 miesięcznie .... tyle że go nie dostanie !!
Bo przy kredycie w PLN ma zdolność tylko na 130 tys.


Taka sama rodzina zarabiająca ok. 2500 netto
W CHF ma zdolność na jakieś 92 tys (czyli na jakieś 30-38 m2 mieszkania) przy racie 430-480 PLN
W PLN podobna zdolność (na 90 tys) przy racie 650-700 PLN
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1624
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Tak naprawdę, to ja jeszcze ciągle subforum ORŁA wałkuję:)
mcwatt pisze:Nie masz szczęściu Grzesiu :).
Wiem... :P
mcwatt pisze:Zaręczam ci że nie jest tak słodko, a nie wszyscy prywaciarze to takie potwory.
Też to wiem...
mcwatt pisze:Ale zgoda - większość drobnych przedsiębiorców kantuje, raczej nie klientów, ale ZUS i US.
Kantuje ZUS = kantuje emerytów i rencistów, kantuje też tych, którzy ZUSu nie kantują.
Kantuje US = kantuje żołnierzy, policjantów, lekarzy, nauczycieli, kantuje też tych, którzy US nie kantują.
mcwatt pisze:Niech będzie że wszyscy - dlaczego? Obciążenia podatkowe po prostu są za duże...
Owszem - są zbyt duże, ja to rozumiem.
Ale czy przypadkiem nie są zbyt duże tylko dlatego, że wszyscy w mniejszym lub większym stopniu kantują?
Rozumiesz: zrzucamy się w pięciu na kratę piwa, bo umówiliśmy się na wypad nad wodę. Jeden mówi: sorry chłopaki - nie mogę być nad wodą, więc jeśli mnie nie będzie, to nic nie daję.
No a jak już nad wodą jesteście, to przychodzi ten piąty i mówi: jednak mogę być, wezmę sobie piwko albo dwa, w końcu jesteśmy zgraną paczką...
Przykład słaby, ale oddaje istotę rzeczy. Gdyby każdy dał po równo, to dałby o 20% mniej. A tak naprawdę liczy się przyjemność z przebywania we własnym gronie nawet gdyby miał być mniejszy udział w kracie.
Generalnie nie zmieni się nic, póki po pierwsze nie będzie skutecznych mechanizmów weryfikacji i kontroli, a po drugie póki sami sobie nie uświadomimy, że tak byłoby lepiej nie tylko dla innych, ale nawet dla nas samych.
mcwatt pisze:Wierz mi, znam takich którzy nie narzekają, a jeżdżą do pracy nie mercem tylko autobusem.
Co prawda merca nie masz i jeździsz autobusem lub pieszo, ale... :P :P :P
mcwatt pisze:Tak samo zdarzają się uczciwi urzędnicy ;), chociaż większość z nich to łapówkarze. Stereotyp? Owszem, ale skądś się musiał wziąć. Tak to u nas jest - prywaciarz to kanciarz i złodziej, urzędnik - łapówkarz i świnia. Oczywiście nijak ma się to do rzeczywistości.
Fakt - sprawa jest bardzo delikatna, dlatego rzucanie na oślep podejrzeń i oskarżeń nie da nic poza potencjalnymi kłopotami.
Ale...
Drobnych przedsiębiorców znam w miarę dobrze ponad dwudziestu. KAŻDY z nich w ten czy inny sposób mataczy!!! (Oczywiście dowodów na to nie mam żadnych, poza ich WŁASNYMI słowami).
Urzędników z różnych 'branż urzędowania' i z różnego poziomu hierarhii znam kilkudziesięciu - nie wszyscy są kryształowi oczywiście, ale z całą pewnością mogę zaświadczyć, że wszyscy ci z niższych stołków łapówkarzami nie są - bo zależy od nich tak niewiele, że nie nie ma po co ich korumpować.
mcwatt pisze:To oczywiście moje subiektywne spojrzenie :)
Moje także - wszystkie wypociny na ten temat.

No i jeszcze, żeby nie było, że jestem świętszy od papieża. Sam bez winy nie jestem, bo jak pieniążki pilnie są potrzebne (generalnie należę do tego rodzaju, że wolę nie pracować i... nie mieć:)), to nie upieram się żeby dostać fakturę czy rachunek za wykonaną usługę... :x
ODPOWIEDZ