Wstęp do badań historycznych
: 2009-01-09, 10:44
Jako że shiploverstwo jest jedną z form uprawiania historii, pozwolę sobie na przedstawienie nieco teoretycznej podbudowy.
Zajęcia nazwane "WBH" odbywają się i na uczelniach - na pierwszym roku.
Wszelkie pytania, życzenia, dyskusje - zgodnie z zapowiedzią - przeniosłem do oddzielnego wątku:
http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php?t=5505&start=0
Historia - jest wiele definicji - łatwych do znalezienia w dowolnym słowniku, czy w Internecie. Niektóre mają po 15 stron.
Najprecyzyjniejsza jest jednak ta, stworzona przez Herodota:
Historia to przedstawianie wyników własnych badań
Herodot z Helikarnasu - historyk grecki, żyjący w V w.p.Ch., autor "Dziejów" opisujących wojny Greków z Persami. Nazywany "ojcem historii". (Jak się zdaje był również ojcem geografii, religioznawstwa, językoznawstwa, ekonomii, biologii i innych "nauk pomocniczych historii".)
Herodot - w przeciwieństwie do Tukidydesa wierzył w biskie interwencje.
Tukidydes z Aten - historyk grecki, żyjący w IV w.p.Ch., autor "Wojny Peloponeskiej" opisujących wojny Greków z Grekami. Pierwszy, który odrzucił wszelkie zaangażowanie bogów w sprawy ludzkie.
Z tego powodu - w porównaniu z Herodotem - był nudziarzem.
Nauki pomocnicze historii - to te dziedziny wiedzy, które pomagają nam w badaniach historycznych. archeologia, geografia, chronologia, budownictwo okrętowe, kryptografia, fizyka, matematyka...
Ogólnie rzecz biorąc nauka dzieli się na historię oraz nauki pomocnicze historii.
Badania - to wszelka działalność mająca na celu zwiększenie wiedzy, doświadczenia, lub satysfakcji badacza. Badania mogą polegać na liczeniu nitów, eksperymentalnym spawaniu blach pancernych, szacowaniu zużycia prądu, określaniu motywów podejmowanych decyzji, szacowaniu skutków podjętych (i nie podjętych) postanowień, lub prowadzeniu rozważań historiozoficznych.
Wszelkie przedmioty badań mają tę samą wartość.
To, że jest się badaczem, nie oznacza, że jest się historykiem.
Publikowanie - przedstawianie wyników własnych badań. Można publikować gdzie się chce i jak się chce. To, że się coś publikuje, nie oznacza jednak, że jest się historykiem.
Aby być historykiem trzeba publikować wyniki własnych badań.
Inaczej - jest się tylko popularyzatorem.
Amatorstwo i zawodowstwo istnieją. Nieprawdą jest, że nie ma podziału na historyków amatorów i zawodowców. Jest. Nie jest to jednak podział na historyków złych i lepszych. Amator może być lepszy od zawodowca. Zawodowiec może być lepszy od amatora. Wszystko zależy od warsztatu.
Jedyną różnica pomiędzy historykiem amatorem, a historykiem zawodowcem jest to, że historyk-zawodowiec utrzymuje się z bycia historykiem.
Warsztat - narzędzia historyka służące do badań i publikacji. Narzędzia są precyzyjnie określone, choć różnorodne. Od umiejętności stosowania warsztatu zależy jakość historyka.
Jakość i ocena historyka nie istnieje. Można oceniać jedynie poszczególne prace danego historyka (choć trzeba przyznać, że wcześniejsze dokonania mają wpływ na ocenę bieżącej pracy). Są dobrzy historycy, którzy popełniają buble, są źli historycy, którzy publikują dobre prace.
Jakość danej pracy ocenia się po właściwie zastosowanym warsztacie.
Historyka ocenia się tak, jak prezydenta i premiera - wedle sympatii.
Pobieżna ocena publikacji
To, czy dana publikacja jest dobra, czy zła, da się ocenić w przeciągu kilku minut.
Wystarczy sprawdzić umiejętność zastosowania rudymentarnego warsztatu:
1/
Przede wszystkim:
- sprawdzamy spis treści:
Czy treść książki odpowiada tytułowi książki? Czy są tam zawarte problemy, które nas interesują?
2/
Sprawdzamy bibliografię
Jak przedstawia się stan badań (jak aktualna jest wiedza prezentowana przez autora, jakie źródła wykorzystał?).
3/
Patrzymy kto jest autorem.
Jeśli autorem jest autorytet - doskonale.
Jeśli autorem jest badacz - wszystko jest w porządku.
Jeśli autorem jest osoba zaangażowana politycznie - należy byc ostrożnym. Dość łatwo jednak rozpoznać sympatie polityczne.
Jeśli autorem jest osoba pisząca na zlecenie (pracownik administracji państwowej, czynny agent WSI, były TW) - należy zachować szczególną ostrożnaość. Nie wiadomo bowiem, które fragmenty są odautorskie, a które są napisane na rozkaz.
Zastanawianie się nad tym może doprowadzić do paranoi.
4/
Sprawdzamy obecność przypisów.
Jeśli książka ma dużo przypisów źródłowych (przynajmniej jeden na stronę) - oparta jest na źródłach, a więc wnosi coś oryginalnego. I można ją zakwalifikować do literatury naukowej.
Jeśli ma mało przypisów - jest to najprawdopodobniej literatura popularno-naukowa.
Jeśli nie ma przypisów - mamy do czynienia z popularyzowaniem wiedzy.
5/
Sprawdzamy ilustracje i podpisy do nich. Ikonografia może albo zdobić tekst, albo wnosić do niego nową jakość. Najłatwiej też jest wychwycić błędy merytoryczne w podpisach. Jeśli są takowe - można zakłądać, że znajdą się i tekście.
6/
Próbujemy zweryfikować merytoryczną jakość tekstu.
Wyszukujemy fragment na którym się dobrze znamy. Czytamy. Jeśli autor pisze bzdury o tym, na czym się znamy, może to wskazywać, że napisał bzdury także na inne tematy (na których się nie znamy).
Metoda szczególnie polecana przy książkach autorów zagranicznych.
Z reguły znamy się na tym lepiej od autora (chyba że jest nim Norman Davies).
Nie ma książek, których nie warto czytać.
Niektóre książki są natomiast niewarte zajmowania miejsc magazynowych.
Pozdrawiam
Ksenofont
CDN
Zajęcia nazwane "WBH" odbywają się i na uczelniach - na pierwszym roku.
Wszelkie pytania, życzenia, dyskusje - zgodnie z zapowiedzią - przeniosłem do oddzielnego wątku:
http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php?t=5505&start=0
Historia - jest wiele definicji - łatwych do znalezienia w dowolnym słowniku, czy w Internecie. Niektóre mają po 15 stron.
Najprecyzyjniejsza jest jednak ta, stworzona przez Herodota:
Historia to przedstawianie wyników własnych badań
Herodot z Helikarnasu - historyk grecki, żyjący w V w.p.Ch., autor "Dziejów" opisujących wojny Greków z Persami. Nazywany "ojcem historii". (Jak się zdaje był również ojcem geografii, religioznawstwa, językoznawstwa, ekonomii, biologii i innych "nauk pomocniczych historii".)
Herodot - w przeciwieństwie do Tukidydesa wierzył w biskie interwencje.
Tukidydes z Aten - historyk grecki, żyjący w IV w.p.Ch., autor "Wojny Peloponeskiej" opisujących wojny Greków z Grekami. Pierwszy, który odrzucił wszelkie zaangażowanie bogów w sprawy ludzkie.
Z tego powodu - w porównaniu z Herodotem - był nudziarzem.
Nauki pomocnicze historii - to te dziedziny wiedzy, które pomagają nam w badaniach historycznych. archeologia, geografia, chronologia, budownictwo okrętowe, kryptografia, fizyka, matematyka...
Ogólnie rzecz biorąc nauka dzieli się na historię oraz nauki pomocnicze historii.
Badania - to wszelka działalność mająca na celu zwiększenie wiedzy, doświadczenia, lub satysfakcji badacza. Badania mogą polegać na liczeniu nitów, eksperymentalnym spawaniu blach pancernych, szacowaniu zużycia prądu, określaniu motywów podejmowanych decyzji, szacowaniu skutków podjętych (i nie podjętych) postanowień, lub prowadzeniu rozważań historiozoficznych.
Wszelkie przedmioty badań mają tę samą wartość.
To, że jest się badaczem, nie oznacza, że jest się historykiem.
Publikowanie - przedstawianie wyników własnych badań. Można publikować gdzie się chce i jak się chce. To, że się coś publikuje, nie oznacza jednak, że jest się historykiem.
Aby być historykiem trzeba publikować wyniki własnych badań.
Inaczej - jest się tylko popularyzatorem.
Amatorstwo i zawodowstwo istnieją. Nieprawdą jest, że nie ma podziału na historyków amatorów i zawodowców. Jest. Nie jest to jednak podział na historyków złych i lepszych. Amator może być lepszy od zawodowca. Zawodowiec może być lepszy od amatora. Wszystko zależy od warsztatu.
Jedyną różnica pomiędzy historykiem amatorem, a historykiem zawodowcem jest to, że historyk-zawodowiec utrzymuje się z bycia historykiem.
Warsztat - narzędzia historyka służące do badań i publikacji. Narzędzia są precyzyjnie określone, choć różnorodne. Od umiejętności stosowania warsztatu zależy jakość historyka.
Jakość i ocena historyka nie istnieje. Można oceniać jedynie poszczególne prace danego historyka (choć trzeba przyznać, że wcześniejsze dokonania mają wpływ na ocenę bieżącej pracy). Są dobrzy historycy, którzy popełniają buble, są źli historycy, którzy publikują dobre prace.
Jakość danej pracy ocenia się po właściwie zastosowanym warsztacie.
Historyka ocenia się tak, jak prezydenta i premiera - wedle sympatii.
Pobieżna ocena publikacji
To, czy dana publikacja jest dobra, czy zła, da się ocenić w przeciągu kilku minut.
Wystarczy sprawdzić umiejętność zastosowania rudymentarnego warsztatu:
1/
Przede wszystkim:
- sprawdzamy spis treści:
Czy treść książki odpowiada tytułowi książki? Czy są tam zawarte problemy, które nas interesują?
2/
Sprawdzamy bibliografię
Jak przedstawia się stan badań (jak aktualna jest wiedza prezentowana przez autora, jakie źródła wykorzystał?).
3/
Patrzymy kto jest autorem.
Jeśli autorem jest autorytet - doskonale.
Jeśli autorem jest badacz - wszystko jest w porządku.
Jeśli autorem jest osoba zaangażowana politycznie - należy byc ostrożnym. Dość łatwo jednak rozpoznać sympatie polityczne.
Jeśli autorem jest osoba pisząca na zlecenie (pracownik administracji państwowej, czynny agent WSI, były TW) - należy zachować szczególną ostrożnaość. Nie wiadomo bowiem, które fragmenty są odautorskie, a które są napisane na rozkaz.
Zastanawianie się nad tym może doprowadzić do paranoi.
4/
Sprawdzamy obecność przypisów.
Jeśli książka ma dużo przypisów źródłowych (przynajmniej jeden na stronę) - oparta jest na źródłach, a więc wnosi coś oryginalnego. I można ją zakwalifikować do literatury naukowej.
Jeśli ma mało przypisów - jest to najprawdopodobniej literatura popularno-naukowa.
Jeśli nie ma przypisów - mamy do czynienia z popularyzowaniem wiedzy.
5/
Sprawdzamy ilustracje i podpisy do nich. Ikonografia może albo zdobić tekst, albo wnosić do niego nową jakość. Najłatwiej też jest wychwycić błędy merytoryczne w podpisach. Jeśli są takowe - można zakłądać, że znajdą się i tekście.
6/
Próbujemy zweryfikować merytoryczną jakość tekstu.
Wyszukujemy fragment na którym się dobrze znamy. Czytamy. Jeśli autor pisze bzdury o tym, na czym się znamy, może to wskazywać, że napisał bzdury także na inne tematy (na których się nie znamy).
Metoda szczególnie polecana przy książkach autorów zagranicznych.
Z reguły znamy się na tym lepiej od autora (chyba że jest nim Norman Davies).
Nie ma książek, których nie warto czytać.
Niektóre książki są natomiast niewarte zajmowania miejsc magazynowych.
Pozdrawiam
Ksenofont
CDN