Strajk głodowy w PMW 1918/1919.
Strajk głodowy w PMW 1918/1919.
W książce "The Naval Policy of Austria-Hungary 1867-1918" Lawrence Sondhaus opisuje losy niektórych austro-węgierskich oficerów w swych nowych narodowych flotach. Wspomniany jest też Bogumił Nowotny jako dowódca nowopowstałej PMW. I tu pada takie zdanie: "After the cold and hungry winter 1918-19 drove his men to mutiny, Nowotny fell from favor with Pilsudski and was fired"
Czy słyszeliście o jakimś strajku głodowym w PMW ? Znam e-maila do Sondhausa i można by go było zapytać, ale to chyba my powinniśmy coś wiedzieć ?
Tadeusz Klimczyk
Czy słyszeliście o jakimś strajku głodowym w PMW ? Znam e-maila do Sondhausa i można by go było zapytać, ale to chyba my powinniśmy coś wiedzieć ?
Tadeusz Klimczyk
Mcwatt ma rację - tam nie ma nic o strajku głodowym.
We wszystkich wspomnieniach z tego okresu podkreśla się, że w tym czasie w PMW generalnie była dość słaba dyscyplina. Wiadomo, że warunki były dość ciężkie. Na dodatek PMW była sprawą cokolwiek abstrakcyjną - jeszcze nie było dostępu do morza.
W związku z tym nic dziwnego, że dochodziło do przypadków niesubordynacji. Ale nie wiem, czy można to nazwać buntem.
Ale dalej szukam.
We wszystkich wspomnieniach z tego okresu podkreśla się, że w tym czasie w PMW generalnie była dość słaba dyscyplina. Wiadomo, że warunki były dość ciężkie. Na dodatek PMW była sprawą cokolwiek abstrakcyjną - jeszcze nie było dostępu do morza.
W związku z tym nic dziwnego, że dochodziło do przypadków niesubordynacji. Ale nie wiem, czy można to nazwać buntem.
Ale dalej szukam.
http://grom.mw.mil.pl/muzeum/kolpbiuletyn1995.html
na tej stronie jest spis biuletynów w nymerze 14 jest pamiętnik i wspomnienia kmdr Nowotnego , może ktoś go posiada
na tej stronie jest spis biuletynów w nymerze 14 jest pamiętnik i wspomnienia kmdr Nowotnego , może ktoś go posiada
Ostatnio zmieniony 2004-09-14, 23:45 przez janik41, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 1094
- Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
- Lokalizacja: Gdańsk
Z tego co pamietam to do buntu doszlo w owczesnej bazie marynarki w Modlinie z powodu warunkow bytowych. Byc moze jeszcze cos innego wchodzilo w gre. W kazdym badz razie marynarze mieli uwiezic oficerow, a Nowotny poprzec ich rzadania. O strajku glodowym nie slyszalem.
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
-
- Posty: 1178
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Strajk godowy w PMW.
Nie miałem na myśli głodówki, lecz strajk wywołany głodem - to moje przejęzyczenie
O tym buncie (wcale nie z powodu głodu i chłodu) pisze Nowotny w swoich pamiętnikach. Sprawa doszła do samego Piłsudskiego. Jest tego za dużo abym przepisał. Jak chcecie mogę zabrać biuletyn nr 14 na Błyskawicę. Może odnajdę u siebie obszerniejsze jego pamietniki - jak zawsze nie wiem gdzie je mam. Jesli ktoś jest poważnie zainteresowany to prosze dać znać i zacznę szukać.janik41 pisze:http://grom.mw.mil.pl/muzeum/kolpbiuletyn1995.html
na tej stronie jest spis biuletynów w nymerze 14 jest pamiętnik i wspomnienia kmdr Nowotnego , może ktoś go posiada
-
- Posty: 1094
- Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
- Lokalizacja: Gdańsk
Machaliński i Ciesielski nie piszą o sprawie - przynajmniej nie znalazłem przy pobieżnym przeglądaniu. Tuliszki nie mam.
Za to nieco pogrzebałem i znalazłem Biuletyn nr 14.
Faktycznie, są wspomnienia Nowotnego i pisze on o tym buncie nie podając dat, choć z okoliczności można wnosić, że miał miejsce w styczniu lub lutym 1919 roku.
W jego ujęciu ówczesny komendant twierdzy Modlin, gdzie stacjonowali marynarze, postanowił ich poddać dyscyplinie wojskowej i zakazał prowadzenia własnej kuchni (posiłki przynoszone z kuchni ogólnej były zimne). Wówczas marynarze zamknęli swych oficerów w jednym z pomieszczeń koszar i pod bronią wymaszerowali na dworzec kolejowy. Tam wymusili podstawienie pociągu i pojechali do Warszawy. Na Pradze zajęli koszary i wysłali delegację do Ministerstwa Wojny żądając:
- wypłaty zaległych poborów,
- zwlnienia z czynnej służby,
- biletu powrotnego do domu,
- jednorazowego dodatku na wyżywienie na czas podróży.
Nowotny pisał, że zgadzał się z ich postulatami i odpowiednio przedstawił je Piłsudskiemu. Ten początkowo chciał ich wysłać do Lwowa, ale ostatecznie dał się przekonać i ci, którzy chcieli, zostali zwolnieni i odjechali.
To takie krótkie streszczenie. W Biuletynie zajmuje to około pół strony B5.
Za to nieco pogrzebałem i znalazłem Biuletyn nr 14.
Faktycznie, są wspomnienia Nowotnego i pisze on o tym buncie nie podając dat, choć z okoliczności można wnosić, że miał miejsce w styczniu lub lutym 1919 roku.
W jego ujęciu ówczesny komendant twierdzy Modlin, gdzie stacjonowali marynarze, postanowił ich poddać dyscyplinie wojskowej i zakazał prowadzenia własnej kuchni (posiłki przynoszone z kuchni ogólnej były zimne). Wówczas marynarze zamknęli swych oficerów w jednym z pomieszczeń koszar i pod bronią wymaszerowali na dworzec kolejowy. Tam wymusili podstawienie pociągu i pojechali do Warszawy. Na Pradze zajęli koszary i wysłali delegację do Ministerstwa Wojny żądając:
- wypłaty zaległych poborów,
- zwlnienia z czynnej służby,
- biletu powrotnego do domu,
- jednorazowego dodatku na wyżywienie na czas podróży.
Nowotny pisał, że zgadzał się z ich postulatami i odpowiednio przedstawił je Piłsudskiemu. Ten początkowo chciał ich wysłać do Lwowa, ale ostatecznie dał się przekonać i ci, którzy chcieli, zostali zwolnieni i odjechali.
To takie krótkie streszczenie. W Biuletynie zajmuje to około pół strony B5.
-
- Posty: 1094
- Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
- Lokalizacja: Gdańsk
Jak Marek T. słusznie zaznaczył w Biuletynie zdarzenie to opisane jest dosyć dokładnie. Natomiast Jarek Tuliszka w Wyższej kadrze..., w załącznikach podaje list B. Nowotnego do Prezydenta RP z dnia 30.XI.1927 r. ściągnięty z CAW – Akta personalne B. Nowotnego sygn. AP 3615.
We fragmencie list ten porusza interesujące Nas zdarzenie. Mianowicie Nowotny pisze:
„(...)Przyjazd zdemobilizowanych oficerów, podoficerów i marynarzy polskich z trzech zaborów następował niespodziewanie i nierówno od 15 listopada 1918 r.
(...) Podczas długiej drogi pozbywali się marynarze środków pieniężnych, zapasowych mundurów, bielizny, butów, sprzedawali co mogli i żyli niejednokrotnie z kradzieży i rabunku. Stan fizyczny i moralny tej załogi był po przybyciu do Warszawy wprost zastraszający a w Warszawie brak było przygotowania na ich przyjęcie i wcielenie do szeregów, na zaopatrzenie w ciepłe ubrania, w buty, wyżywienie, brak było pomieszczeń i środków na opłacenie żołdu.
(...) załogi były zdemoralizowane, zwłaszcza wielu podoficerów i marynarzy, pochodzących z byłej marynarki niemieckiej, sympatyzowało z obozem spartakowców i pod ich wpływem powstała rada marynarzy, stawiając rozmaite kategoryczne żądania co do poborów i wiktu.
Państwo nie posiadało wówczas ani jednego statku wojennego a dalszy pobyt bezczynny około 40 marynarzy, zgromadzonych w Warszawie, zagrażał już bezpieczeństwu publicznemu.
Do tego z powodu ostrej zimy zaczęły się szerzyć ciężkie choroby, a brak szpitala i opieki lekarskiej utrudniał zaopiekowanie się chorymi.
Doszło do tego, że kiedy większa część załogi w liczbie 300-tu została odkomenderowana do Modlina, wybuchł tam z końcem grudnia 1918 r. bunt (podkreślenie moje PG) i załoga uzbrojona w karabiny ręczne i maszynowe przyjechała osobnym pociągiem na Pragę, gdzie zajęła przemocą jeden z budynków rządowych.
Bunt uśmierzyłem. Niesfornych marynarzy wydaliłem z Wojska Polskiego i po oczyszczeniu załogi z niebezpiecznych elementów przystąpiłem do właściwej pracy organizacyjnej.
Moja energia i rygor, który zaprowadziłem były powodem niechęci i nienawiści podkomendnych.”
We fragmencie list ten porusza interesujące Nas zdarzenie. Mianowicie Nowotny pisze:
„(...)Przyjazd zdemobilizowanych oficerów, podoficerów i marynarzy polskich z trzech zaborów następował niespodziewanie i nierówno od 15 listopada 1918 r.
(...) Podczas długiej drogi pozbywali się marynarze środków pieniężnych, zapasowych mundurów, bielizny, butów, sprzedawali co mogli i żyli niejednokrotnie z kradzieży i rabunku. Stan fizyczny i moralny tej załogi był po przybyciu do Warszawy wprost zastraszający a w Warszawie brak było przygotowania na ich przyjęcie i wcielenie do szeregów, na zaopatrzenie w ciepłe ubrania, w buty, wyżywienie, brak było pomieszczeń i środków na opłacenie żołdu.
(...) załogi były zdemoralizowane, zwłaszcza wielu podoficerów i marynarzy, pochodzących z byłej marynarki niemieckiej, sympatyzowało z obozem spartakowców i pod ich wpływem powstała rada marynarzy, stawiając rozmaite kategoryczne żądania co do poborów i wiktu.
Państwo nie posiadało wówczas ani jednego statku wojennego a dalszy pobyt bezczynny około 40 marynarzy, zgromadzonych w Warszawie, zagrażał już bezpieczeństwu publicznemu.
Do tego z powodu ostrej zimy zaczęły się szerzyć ciężkie choroby, a brak szpitala i opieki lekarskiej utrudniał zaopiekowanie się chorymi.
Doszło do tego, że kiedy większa część załogi w liczbie 300-tu została odkomenderowana do Modlina, wybuchł tam z końcem grudnia 1918 r. bunt (podkreślenie moje PG) i załoga uzbrojona w karabiny ręczne i maszynowe przyjechała osobnym pociągiem na Pragę, gdzie zajęła przemocą jeden z budynków rządowych.
Bunt uśmierzyłem. Niesfornych marynarzy wydaliłem z Wojska Polskiego i po oczyszczeniu załogi z niebezpiecznych elementów przystąpiłem do właściwej pracy organizacyjnej.
Moja energia i rygor, który zaprowadziłem były powodem niechęci i nienawiści podkomendnych.”