Tankowanie na morzu

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Tankowanie na morzu

Post autor: MiKo »

Podczas Sympozjum wypłynął problem małego zasięgu Błyskawicy i możliwości jej tankowania na morzu. Kilka mich przemyśleń. Na niszczycielu brak jakichkolwiek elementów umożliwaijących tankowanie burta w burtę.
Zgodnie z tym co wiem faktycznie RN miała najprostszą procedurę tankowania. Okręt tankujący poruszał się za tankowcem (czy też okrętem, z którego pobierano paliwo). Przewody paliwowe rzucano przez rufę.
W USN tankowano burta w burtę. Do tego potrzebne już były specjalne żurawiki, odciągi itd. (prznajmniej dla okretu dającego paliwo). Zaletą tankowania burta w burtę była możliwośc jednoczesnego tankowania z obu burt (tzn. np. jeden tankowiec dawał paliwo na dwa okręty jednocześnie). Znacznie skracało to czas tankowania, szczególnie dla większych zespołów operacyjnych. Poza tym takie tankowanie było podobno łatwiejsze do wykonania.
Dlaczego RN nie inwestowało w taki system? Jak dla mnie wynikało to z kilku przyczyn. Po pierwsze RN miała bardzo dużo baz, gdzie okręty mogły tankować. Po drugie wprowadzenie takiego systemu musiało kosztować - przeróbki tankowców, okretów, a w okresie wojny stocznie brytyjskie miały ważniejsze priorytety. Po trzecie do ochrony daliekich szlaków komunikacyjnych przewidziane były ciężkie krążowniki o bardzo dużym zasięgu operacyjnym. Ponadto gdzieś czytałem, że tankowanie przez rufę mogło się odbywać bez ziamny miejsca w szyku podczas konwojowania (ile w tym prawdy nie wiem).

Z historii działań RN na Pacyfiku w 1945 roku mamy ciągłe informacje o braku paliwa na brytyjskich okrętach i trudności z tankowaniem z amerykańskich tankowców, właśnie ze względu na różne procedury. Prawdopodobnie było to związane szybkością tankowania (teortycznie zespół amerykański byłby gotowy, a brytyjski w połowie operacji - no i potem: "nie ma czasu więc jedziemy dalej z tym co mamy" no i okazuje się że w zbiornikach u Brytoli tylko połowa baku ;) ).

Z drugiej strony nie wydaje mi się żeby na brytyjskich okrętach pobierających paliwo, musiano instalować jakiś specjalistyczny sprzęt.
"31 lipca 1942 roku australijski krążownik CANBERRA tankował paliwo z amerykańskiego tankowca PLATTE. Operacja rozpoczęła się od kłótni obu kapitanów dotyczącej sposobu tankowania. Według procedury stosowanej w Royal Navy okręty pobierały paliwo poruszając się za lub przed tankowcem. W US Navy obie jednostki płynęły równolegle. Ostatecznie komandor Getting przystał na propozycję amerykańskiego sposobu tankowania".
Jak widać na fotce niżej, na krążowniku Furutaka (w przeciwieństwie do tankowca) nie widać żadnych specjalistycznych urządzeń.
Na fotce niżej widać że na krążowniku Furutaka również nie bardzo widać specjalnych urządzeń do tankowania.
Ale może się mylę...


Obrazek
Awatar użytkownika
fdt
Posty: 1644
Rejestracja: 2004-01-04, 15:49
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: fdt »

Podczas Sympozjum wypłynął problem małego zasięgu Błyskawicy i możliwości jej tankowania na morzu.
I właśnie dlatego tankowanie odbywało się na kutrze rybackim... :lol: (miedzy innymi).
peterator
Posty: 94
Rejestracja: 2004-06-11, 14:59

Post autor: peterator »

W ksiazce o HMS LONDON lub HMS SHEFFIELD autor pisze o oddawaniu paliwa z krazownika niszczycielowi w czasie konwojow murmanskich - byc moze jedna z zalet systemu brytyjskiego?
Ciekawe jak sie sprawa miala do nawigacji - w czasie tankowania burta w burte trzeba zsynchronizowac predkosci i bardziej uwazac przy sterze, co (to drugie) odpada przy tankowaniu za rufa (wprawdzie mozna zerwac polaczenie ale burta zostanie cala) :-)
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Oddawanie paliwa z większych na mniejsze było standardem w każdej marynarce. Co do kolizji to ja bym wolał się stuknąć burta w burtę, niż dziobem w rufe ;)

fdt - :D
karolk

Post autor: karolk »

fotografia krążownika brytyjskiego w konwoju arktycznym oddającego ropę niszczycielowi pokazuje te okręty poruszające się kursem równoległym burta w burtę, czyli "amerykański" system (fotografia dotyczy tego krążownika, co się sam storpedował), ale niszczyciel był poza trawersem śródokręcia krążownika, tak że w razie kolizji i tak przyrżnąłby w cześć rufową :)
Waldek K
Posty: 2028
Rejestracja: 2004-01-30, 10:16
Lokalizacja: Szałsza

Post autor: Waldek K »

Ponieważ MiKo zaczął temat od "Błyskawicy" nie mogę nie zapytać, gdzie ona ma właściwie wlewy paliwa, bo dotąd myślałem, że na śródokręciu... :?
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1624
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Dokładnie - na śródokręciu. Grzesiek tłumaczył, że w przypadku pobierania paliwa przez dziób przewody paliwowe po prostu ciągnęły się po pokładzie od dziobu do wlewów.

Myślę jeszcze, że tak naprawdę na okrętach pobierających paliwo nie potrzeba było żadnych specjalistycznych urządzeń do pobierania go przez burtę. Po prostu - jak widać na fotce MiKo - starczyło umocować końcówkę przewodu we wlewie. Jedyny problem stwarzało bliskie podejście do zbiornikowca, tak aby swobodna część przewodu nie była zbyt długa.
Oczywiście nie podlega przy tym żadnej dyskusji, że jednostka podająca bezwzględnie takie urządzenia w postaci żurawi lub wytyków lub czegoś jeszcze innego mieć musiała.

Dlatego też nie dziwi mnie zbytnio opisana przez MiKo sytuacja na krążowniku Canberra - amerykanin miał owo wyposażenie, zaś problemem ze strony australijskiej było to, że takiego pobierania paliwa w morzu zapewne nigdy nie ćwiczono. A mimo to operację zrealizowano.
Republika marzeń...
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

... przypomniał mi się opis tankowania krążownika US Navy - zabijcie mnie nie pamiętam Chester chyba - opisany w biografii Nimitza kiedy to znienacka lekko "powiało" - tankowanie szlag trafił i jeszcze burty sobie o mało nie powgniatali.Niewiele się okazuje trzeba nawet i dla "amerykańskich fachowców".Czyli wyposażenie wyposażeniem ale wyszkolenie główną rolę gra.
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

A wyobraźcie sobie tankowanie w warunkach północnego Atlantyku...
Zresztą Angole tak często znowu go nie stosowali - przynajmniej przy ochronie konwojów - na płn. Atlantyku grupa eskortowa z Anglii dochodziła do momentu przejęcia konwoju przez grupę z Islandii a ta grupa z kolei odprowadzała konwój do momentu przejęcia go przez okręty z Kanady. Chyba nie tankowały w drodze (tzn okręty eskorty)? Ewentualnie zawijały na Islandię... Piszę o tym bo ktoś na Sympozjum wspominał o pobycie Błyskawicy na Islandii. Oczywiście zmieniło się to kiedy do grup poszukiwawczych zaczęły dochodzić LE, wtedy N, F i K pobierały z nich paliwo, ale wcześniej chyba nie miały takich luksusów... no i te warunki.
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1326
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

W początkowym okresie wojny tak , ale gdzieś od końca 1942 roku jedna i ta sama grupa eskortowa prowadziła konwój od portu do portu i z tego względu w konwoju szły jeden lub dwa tankowce z których eskorta pobierała paliwo . Oczywiście były okręty którym starczało na całą drogę.
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Oczywiście, chodziło mi o okres do 1942 r.
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1326
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

Rozmowa jest o braku paliwa na morzu ale gdy jest go zawiele to również bywa szkodliwe . Przekonały się o tym okręty rosyjskiej eskadry pod Cuszimą , gdzie przeładowanie węgla przyczyniło się do zagłady rosyjskich okrętów . Ale to już inna historia.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

W początkowym okresie wojny eskorta płyneła z konwojem tylko do pewnego momentu i wtedy niszczyciele ( bo o nie tu chodzi ) nie były zmuszone to tankowania.Ale kiedy U-Booty "przejmowały" konwój sytuacja wymusiła udział eskorty na całej drodze ... i pojawił sie problem z paliwem.W biografi ( niestety tylko kórej ? - wiek swoje czyni ) był opis co , jak w jakich warunkach ... keidy sie czytało drzeszczyk po plecach momentami się pojawiał.
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Zaopatrywanie na morzu w ropę nie było chyba pierwszą próbą przeładunku paliwa w marszu.
Pamiętam, że gdzieś czytałem i oglądałem zdjęcie z przeładunku węgla na morzu. Przypominam sobie, że była taka konstrukcja kratownicowa na węglowcu i taka sama na okręcie odbierającym paliwo, a między nimi było coś na kształt wyciągu krzesełkowego z linami i pojemnikami.
I tak to sobie w kółko chodziło.
Tylko za Boga nie mogę sobie przypomnieć, gdzie to widziałem.

Pozdrawiam
Ryszard
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
a-v-m

Post autor: a-v-m »

Wiem ze Polacy projektowali zaopatrzeniowce dla Sovietow. Jeden z konstruktorow mi opowiadal ze nie dostali zadnej dokumentacji ze ZSRR, musieli sami dopasowywac sie do floty Wielkiego Brata na podstawie zdjec z prasy zachodniej abvy opracowac systemy min. tankowania.

AvM
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

No jak tajemnica wojskowa to tajemnica :-D
ODPOWIEDZ