jogi balboa pisze:Od razu napiszę jak to wygląda w moim przypadku. Moje najdawniejsze, lub jedno z najdawniejszych wspomnień o tego typu zjawiskach pogodowych pochodzi sprzed jakichś 20 lat,
Właśnie "jakies 20 lat" temu dzięki płonacym szybom (naftowym, nie w oknach) problemy klimatyczne przyspieszyły.
Reasumując, nie wiem jak inni ale gdybym spędzał „za oknem” tyle czasu co 20 lat temu w wakacje, bez telewizji i Internetu, pewnie do dnia dzisiejszego nie wiedziałbym nic o tych wszystkich kataklizmach nawiedzających nasz kraj poza tym jednym prawie ćwierć wieku temu.
Jak to kogoś nie dociera rzeczywistość, to pozostaje już tylko współczuć. Każdy normalny, średniorozgarniety człowiek jest w stanie dostrzec anomalie, które go otaczają.
ponieważ na każdym jednym serwisie informacyjnym, które rozmnożyły się jak grzyby po deszczu, co kilka minut powtarzano „newsy” o tornadzie lub gradzie wielkości kurzych jaj.
Grad tego lata spadał na moja głowe w sopockim lesie koła Kamienia Esperantystów. Wielkości kurzych jaj nie był. Tym niemniej ani on, ani burze co drugi, trzeci dzień przeplatane słonecznymi dniami nie są normalnymi elementami lata w naszej strefie klimatycznej.
Reasumując, nie wiem jak inni ale gdybym spędzał „za oknem” tyle czasu co 20 lat temu w wakacje, bez telewizji i Internetu, pewnie do dnia dzisiejszego nie wiedziałbym nic o tych wszystkich kataklizmach nawiedzających nasz kraj poza tym jednym prawie ćwierć wieku temu.
To lepiej faktycznie nie wychodź, bo pomylisz przejscie przez ulicę z dyskoteką a nadjeżdzajacy samochód z różowym jednorożcem, którego bedziesz chciał przytulić.
A może dzień i noc wisi mu nad głową niczym postacią z kreskówki taka ciemna chmurka rażąca go non stop piorunami, sypiąca deszczem i gradem, to by była niezwykła anomalia, ale wyjaśniałaby jego ponury styl bycia i złe samopoczucie.
Tak nad moją i głowami innych, majacych kontakt z rzeczywistościa, ludzi wiszą chmury, nie non stop, ale bardzo często, zbyt często.
Maciej3 pisze:Natomiast jak mi ekolodzy ( czy podjudzany przez nich rząd czy ktokolwiek inny ) będzie zabierał tyle pieniędzy na „walkę z tornadami”, że w wyniku tego zaboru stracę dom, to nie mam najmniejszej szansy go odbudować
Ekolodzy nic Ci nie zabierają. A rząd podjudzają koncerny niszczące tą planetę.
I o tym też porozmawiam z moim psychiatrą, może będzie w stanie wytłumaczyć mi logikę „walki z tornadami” - to znaczy w czym to ma być dla mnie dobre. Obawiam się, ze bez psychiatry się nie obejdzie.
Może Ci wytłumaczy, że nikt nie walczy z tornadami, bo to tak jak walczyc z termometrem majac goraczkę.
Niby tak, ale jak się proponuje „wystawienie łba na dwór” jak jest gorąco/wieje/jest burza ( niepotrzebne skreślić ) to już nie jest to chwilowe zjawisko, tylko trwała tendencja....
Gdybys wystawiał, to byś wiedział, jaka jest skala.
A tak na serio co ma wypasanie owiec do pojawienia sie w tym samym miejscu kilku metrowej warstwy lodu
A to jest bardzo proste. Owce wyżarły trawę, więc nie mogła ona pochłaniać CO2, więc temperatura spadła i zrobił się lodowiec.
Eee.
Zaraz, jak nie trawa nie pochłaniała CO2, to zawartość CO2 powinna wzrosnąć, więc „efekt cieplarniany” powinien się podnieść i temperatura powinna raczej wzrosnąć. Tym bardziej, że owce podczas trawienia trawy wytwarzają metan, który jest też gazem cieplarnianym...
A do tego jeszcze pasterze palili przecież jakieś ogniska....
Zdajesz sobie sprawę, że tylko się ośmieszasz wypisując bzdury o tym, o czym pojecia nie masz? Inna sprawa, że minimum wiedzy z geografii wyniesione z podstawówki powinno wystarczyć, aby wiedzieć, że lodowiec na Grenlandii był "ciut" wcześniej niz pasterze. Tego, że "zieloność" tej wyspy załatwił człowiek (a raczej Wiking, bo Inuici takich problemów nie mieli) wycinając najpierw lasy, potem niszczac glebę, to w szkole nie uczą, ale nie jest to niedostepna wiedza tajemna. Gdybyś poswiecił trochę czasu na zdobycie wiedzy na ten temat, a także paru innych ludzkich kultur, które dewastując środowisko same sie załatwiły, to nie tylko bys si enie osmieszał takimi wypowiedziami, ale byc moze zacząłbyś rozumieć to co obecnie sie dzieje w skali całej planety, zamiast powtarzać koncernowe kłamstwa.