Minimum programowe, a poziom nauczania.
Moderator: nicpon
Minimum programowe, a poziom nauczania.
Ponieważ w wątku o Komandorach niesłusznie dostało się Ryszardowi L za poziom nauczania historii w szkołach, to powiedzmy dlaczego. Prawdą jest, że w nauczaniu obowiązuje minimum programowe, czyli to co nalezy przekazać w procesie nauczania. Nikt nie ma prawa od pracownika, a takim jest nauczyciel, wymagać czegokolwiek ponad to. Dlatego wyskakiwanie z pretensjami do Ryszarda, że jest (piii) i ma (piii) na nosie jest najłagodniej mówiąc nadużyciem. Czasy są takie, że wodolejstwo jest tępione i stąd pojawiły się pomysły na minima programowe, a człowiek rozsądny nie wychyla się za daleko poza nie (najlepiej wcale). Praca jest, albo jej nie ma i nikt rozsądny nie bedzie pozbawiał się zajęcia (i dochodu jaki by nie był), bo coś mu się wydaje. Tyle w temacie.
Ostatnio zmieniony 2012-12-17, 20:17 przez karol, łącznie zmieniany 1 raz.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
No z tym wychylaniem się to pokazałeś kawał optymizmu.
Podejrzewam, że większość idzie po bandzie, byle tylko się nie przemęczyć.
Podejrzewam, że większość idzie po bandzie, byle tylko się nie przemęczyć.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
No cóż, szkolnictwo ma swój styl, niekoniecznie tak faktycznie wyglądający, jak go się postrzega. Po bandzie mogą sobie jechać złote cielce, a tych coraz mniej.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Nauczyciele to jedna z tych grup, na których pracy zna się każdy. Rady, opinie, wnioski, internet jest tego pełny. W każdym zawodzie są słabeusze i ludzie wprost stworzeni do jego wykonywania. Tak samo jest z nauczycielami. Każdy z nas pamięta z lat nauki jednych i drugich. Ale nie każdy z nas znalazł się po drugiej stronie mocy i posiada doświadczenie w nauczaniu. Zauważcie, że jeśli się dyskutuje o nauczycielach to ich samych w tej dyskusji jest najmniej. Warto jednak aby każdy skupił się na swojej dziedzinie i osiągnął w niej mistrzostwo nie zaś z wygodnego fotela dawał dobre rady innym. Nie wydaje mi się, żeby w przywołanym w pierwszym poście ktoś obrywał za poziom nauczania. Radzę przeczytać go jeszcze raz. Chodzi właśnie o te rady nie poparte żadnym doświadczeniem. A jeśli chodzi o historię to najzwyczajniej w świecie jest to po prostu trudny przedmiot. Olbrzymia ilość faktów, nazw miejscowych, nazwisk do tego daty więc nie ma się co dziwić, że uczniowie nie dają rady. Po ostatniej reformie mamy sytuację, że w podstawówce mamy wydmuszkę z dawnej historii. w gimnazjum powinna zacząć się nauka ale niestety często kontynuowane są metody właśnie ze starej podstawówki (dyktowanie notatki do zeszytu). I potem taki młody człowiek ląduje w szkole ponadgimnazjalnej i nie potrafi dokonać selekcji materiału i zanotować najważniejszych informacji tak aby informacje z lekcji uzupełnić podręcznikiem. Historia to przedmiot gdzie samo gadanie nie starczy trzeba się także uczyć jej w domu. Niestety uczniowie i rodzice mają problemy z przyjęciem tego faktu do wiadomości.
Baltops 2012---> http://fotogdynia.blogspot.com/2012/06/ ... warty.html
Sprzedaję: http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=1377717
Sprzedaję: http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=1377717
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Ile to się nasłuchałem jak to pracuję za mało (bo tylko 20 godzin), mam przywileje i jestem taki i owaki bo wykonuję zawód nauczyciela. Plus nagonka medialna Ale tak to jest jak naród zazdrości 5 tysięcy pensji i pracy po 4 godziny dziennie
Uczeń dostarczy papier z dostosowaniem i koniec nowoczesnych i ambitnych metod nauczania I trzeba będzie dyktować mu osobną notatkę bo tak jest w orzeczeniu.
Uczeń dostarczy papier z dostosowaniem i koniec nowoczesnych i ambitnych metod nauczania I trzeba będzie dyktować mu osobną notatkę bo tak jest w orzeczeniu.
- pothkan
- Posty: 4479
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Dodajmy, że historycy to inna tego rodzaju grupa. Podsumowując, nauczyciel historii ma przechlapane podwójnie.miczman pisze:Nauczyciele to jedna z tych grup, na których pracy zna się każdy.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Tak, racja. Nauka własna, określona tu przez miczmana, jako "w domu", to zawsze podstawa bardziej ambitnych jednostek uczących się. No trzeba jednak przyznać, że młodzież generalnie ma łatwiej, bo Internet jest tak rozbudowany, że informację zdecydowanie łatwiej znaleźć, a co za tym idzie, zdecydowanie lżej wiedzę posiąść, jak się chce.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
- pothkan
- Posty: 4479
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Lżej owszem, ale wcale nie łatwiej. Do posługiwania się internetem potrzeba umiejętności selekcji informacji, a tej niestety wielu brakuje.karol pisze:że młodzież generalnie ma łatwiej, bo Internet jest tak rozbudowany, że informację zdecydowanie łatwiej znaleźć, a co za tym idzie, zdecydowanie lżej wiedzę posiąść, jak się chce.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
...podobnie, jak chęci samokształcenia
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Ale chrzanicie Dzisiaj młodzi nawet pisać nie umieją. Przez 30 lat przeszło przez moje ręce ok 7500 dzieciaków. Postawiłem w tym czasie ok 20 pał za zeszyt. W tym roku postawiłem już 38, a jeszcze 40% zeszytów nie sprawdziłem. Były tylko 2 (na ok 150) bez błędów ortograficznych. O błędach gramatycznych czy stylistycznych nawet nie wspomnę. Interpunkcja? A cóż to za zwierz? Narysowanie prostej tabelki to wielki problem. Oś czasu, to katastrofa. Nie daj bóg (dowolny) by w zadaniu były łączone teksty źródłowe z grafiką i pytaniem tekstowym. Na próbnym egzaminie gimnazjalnym pytanie, w którym była zawarta odpowiedź, miało rozwiązywalność 37%.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Więcej dostosowań i papierów z poradni
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Fajnie się Was czyta i widzę, że trafił kij w mrowisko. Nie obraźcie się, ale podam kilka przykładów, które przeżyłem lub zetknąłem się z nimi bardzo blisko.
1. Język polski - pani zadaje lekturę do przeczytania i z sali pada pytanie czy musi się ją czytać. W odpowiedzi dzieci słyszą, że wystarczy oglądnąć film. I co zrobić z panią ? Jak dla mnie do wywałki i to z hukiem ! Jak ja chodziłem do szkoły, to Pani Polonistka przy omawianiu lektury pytała o szczegóły będące w książce, a których w filmie brakowało.
2. Niedawno kończyłem technikum - tak, zachciało mi się na stare lata - i w rozmowie z Panią od fizyki usłyszałem, że do technikum trafiają osobniki, które nie umieją tabliczki mnożenia !!! I o czym to świadczy ?
3. Historia - W szkole podstawowej, a później w zawodówce miałem dwoje nauczycieli tak różniących się od siebie, jak ogień i woda. I muszę przyznać, że zamiłowania do historii i zainteresowania polityką nauczył mnie Nauczyciel w szkole zawodowej. Nawiasem mówiąc repatriant ze wschodu. Nie "cudował" podczas lekcji i mało map używał, ale potrafił tak opowiadać, że nikt się nie nudził na Jego lekcji. Dyskusje na dany temat były u Niego wskazane, ale nie tolerował (jakby to ująć) off topów. Do dziś pamiętam zdanie, które rzucił jakby mimochodem, a które brzmiało tak: "Kto nie zna historii, ten nie będzie wiedział co się dzisiaj dzieje i skąd się to wzięło."
Uzupełniając wykształcenie w technikum spotkałem się z dużą liczba ludzi w różnym wieku. Nie chcę się przechwalać, ani kogokolwiek gloryfikować, ale muszę stwierdzić, że w wykształceniu ogólnym dzisiejsza młodzież nie jest konkurencją dla ludzi kończących podstawówki ośmioklasowe. Wyszło to podczas zajęć kiedy na przedmiotach humanistycznych (zwłaszcza na polskim) rozwijała się dyskusja.
Nie chcę nikogo urażać, ale niestety stwierdzam, że poziom kształcenia młodzieży dołuje. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że w porównaniu z latami np. 80-tymi padł na pysk.
Nie chcę zrzucać winy tylko na nauczycieli za ten stan - broń Boże. Z niewielkim błędem - jeśli w ogóle - dużą część winy można zwalić na rodziców oraz na tzw. reformę szkolnictwa.
1. Język polski - pani zadaje lekturę do przeczytania i z sali pada pytanie czy musi się ją czytać. W odpowiedzi dzieci słyszą, że wystarczy oglądnąć film. I co zrobić z panią ? Jak dla mnie do wywałki i to z hukiem ! Jak ja chodziłem do szkoły, to Pani Polonistka przy omawianiu lektury pytała o szczegóły będące w książce, a których w filmie brakowało.
2. Niedawno kończyłem technikum - tak, zachciało mi się na stare lata - i w rozmowie z Panią od fizyki usłyszałem, że do technikum trafiają osobniki, które nie umieją tabliczki mnożenia !!! I o czym to świadczy ?
3. Historia - W szkole podstawowej, a później w zawodówce miałem dwoje nauczycieli tak różniących się od siebie, jak ogień i woda. I muszę przyznać, że zamiłowania do historii i zainteresowania polityką nauczył mnie Nauczyciel w szkole zawodowej. Nawiasem mówiąc repatriant ze wschodu. Nie "cudował" podczas lekcji i mało map używał, ale potrafił tak opowiadać, że nikt się nie nudził na Jego lekcji. Dyskusje na dany temat były u Niego wskazane, ale nie tolerował (jakby to ująć) off topów. Do dziś pamiętam zdanie, które rzucił jakby mimochodem, a które brzmiało tak: "Kto nie zna historii, ten nie będzie wiedział co się dzisiaj dzieje i skąd się to wzięło."
Uzupełniając wykształcenie w technikum spotkałem się z dużą liczba ludzi w różnym wieku. Nie chcę się przechwalać, ani kogokolwiek gloryfikować, ale muszę stwierdzić, że w wykształceniu ogólnym dzisiejsza młodzież nie jest konkurencją dla ludzi kończących podstawówki ośmioklasowe. Wyszło to podczas zajęć kiedy na przedmiotach humanistycznych (zwłaszcza na polskim) rozwijała się dyskusja.
Nie chcę nikogo urażać, ale niestety stwierdzam, że poziom kształcenia młodzieży dołuje. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że w porównaniu z latami np. 80-tymi padł na pysk.
Nie chcę zrzucać winy tylko na nauczycieli za ten stan - broń Boże. Z niewielkim błędem - jeśli w ogóle - dużą część winy można zwalić na rodziców oraz na tzw. reformę szkolnictwa.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Szesio latek
Tato tato musze sie uczyc matematyki
Tak
Co to jest trygonometria
Marsz do mamy
Tato tato musze sie uczyc matematyki
Tak
Co to jest trygonometria
Marsz do mamy
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
A mama blondynka odesłała do babci, która mając 66,5 roku życia wróciła z pracy
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
- pothkan
- Posty: 4479
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Pytanie tylko, czy jedynie? Fakt "zdołowania" ogólnego poziomu wiedzy u młodzieży z systemu "gimnazjalnego" wobec starszego systemu 8+4 jest często notowany. Warto jednak zauważyć, że owa reforma nałożyła się na zmianę pokoleniową - pojawili się ludzie, dla których szeroko rozumiana rzeczywistość informatyczna (komputer, internet, ale szerzej i telefon komórkowy) jest czymś naturalnym, "taken for granted". Dla ostatnich roczników systemu 8+4 (np. mojego) były to jeszcze rzeczy nowe, a w momencie ich upowszechniania (mniej więcej druga połowa lat 90.) chłonęliśmy je z resztą społeczeństwa, pamiętając jeszcze czasy "sprzed" (z pewnymi modyfikacjami w postaci przedpotopowych sprzętów typu Commodore czy Amiga). Wpływ rzeczywistości informatycznej (która się przecież nasila, weźmy np. Facebook) na społeczeństwo, w tym młodzież, jest wciąż nie do końca zbadany. Na to nakłada się drugi problem - bariera niezrozumienia pomiędzy "analogowymi" nauczycielami a "cyfrową" młodzieżą. Zresztą kto wie, czy ten problem się częściowo nie wyrówna poprzez naturalne dołączenie przedstawicieli roczników "przejściowych" lub pierwszych "cyfrowych" do grona pedagogicznego (co już powoli zachodzi). Oczywiście, to nie oznacza że reforma edukacyjna jest bez winy - ale tutaj chyba nie tyle już przysłowiowe "gimnazjum" (czyli zamiana systemu dwustopniowego na trójstopniowy) jest sednem problemu, co punktowo-testowa polityka oceniania, symbolizowana przez tzw. nową maturę.Peperon pisze:Nie chcę zrzucać winy tylko na nauczycieli za ten stan - broń Boże. Z niewielkim błędem - jeśli w ogóle - dużą część winy można zwalić na rodziców oraz na tzw. reformę szkolnictwa.
Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.
Wszyscy zapominaja o rozroscie samego materialu dydaktycznego
Moja geografia to trzy panstwa graniczace z naszym krajem obecnie ile 7
Edit
Po rozpadzie Jugoslawi to nawet niewiem ile krajow jest w europie
Moja geografia to trzy panstwa graniczace z naszym krajem obecnie ile 7
Edit
Po rozpadzie Jugoslawi to nawet niewiem ile krajow jest w europie