Minimum programowe, a poziom nauczania.

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Tak jak nie ma jednoznacznej odpowiedzi kogo nazywać Żydem, tak nie ma jednoznacznej odpowiedzi czy Maria kiedykolwiek przyjęła chrzest, a jeżeli tak to w jakiej formie. Wszystko zależy od tego co ktoś będzie chciał udowodnić i w jaki sposób dobierze argumenty. Dlatego bardzo proszę nie kontynuować tematyki religijnej.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: RyszardL »

Marmik pisze: Dlatego bardzo proszę nie kontynuować tematyki religijnej.
Dziwna trochę ta prośba. Chyba nikt nie czuje się obrażony. Ja w każdym razie, nie, a i dowiedzieć się czegoś można przy okazji.
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Maciej3 »

Krótkie wyjaśnienie i kończę, bo to drażliwy temat jak widać.

Słowa "Żyd" użyłem w znaczeniu narodowości, nie wyznania, religii czy coś. To samo znaczenie jak "Polak".
Jak się Polakiem jest to się jest i koniec. W sensie "narodowości" nie "obywatelstwa".
A kto Żydem jest albo nie ( czy raczej był wówczas ) to dość prosta sprawa.
W tamtych czasach Żydzi mieli dość pragmatyczne podejście do pochodzenia. Testów DNA nie było, więc wychodzili z założenia że "matka jest zawsze pewna, ojciec nigdy" ( bez osobistych wycieczek czy akurat do danej osoby ) i Żydem był ten co miał matkę żydówkę.
Z różnych względów było dość pożądane by Jezus był Żydem ( jak kogo razi to określenie - niby czemu? ale jak razi - to niech będzie "z rodu Izraela" ) w sposób nie podlegający dyskusji czy interpretacji przez ówczesnych znawców pisma/prawa ( oczywiście lokalnych nie rzymskich ).
Pochodzenie nie było kwestionowane.
Wnioski nader oczywiste.

A jak zastosujemy dzisiejsze podejście do pochodzenia ( czyli bardziej po ojcu a nie matce ) i do tego wyznajemy dogmat, że to sam Bóg jest ojcem Jezusa a nie Józef, a do tego pochodzenie "z rodu Izraela", to wnioski stają się jeszcze bardziej zastanawiające.

Oczywiście alternatywą jest po prostu zanegowanie tego co napisano w Biblii, ale wtedy co pozostaje z katolicyzmu?
I jak się to ma do wyszydzania wyznawców innej wiary którzy to nie znają swoich świętych pism?
My niby umiemy czytać, ale czy na pewno?

to tyle, bo chciałem się wytłumaczyć i więcej nie wracam do tego tematu.

A co do magistratu i innych takich.
Do tych co teraz nazywam ich pasożytami, to miałem stosunek neutralnie obojętny.
Do czasu aż mi kradziono samochód w ich obecności. Owszem mogli nie wiedzieć, ale jak widziałem jak odjeżdża to podbiegłem do ich radiowozu z odpowiednią informacją.
Mieli to gdzieś, bo to nie należy do ich obowiązków. W sumie się nie dziwię - w końcu w pościgu czy czym tam - mogliby uszkodzić radiowóz i jak się potem z tego tłumaczyć.
Ale widać po co oni są.
Przestępców nie łapią ( od tego policja ), interwencji jak się sąsiad awanturuje nie robią ( może i mogą, nie wiem, ale ja widziałem tylko policję ), ale jak wrzucę parkometr na 2 godziny a zasiedzę się 2 godziny i 10 minut, to bilecik mieć będę.
Jak babcia będzie handlowała pietruszką, to mandat dostanie.
Jak jest 2 pasmówka widoczna ze wszystkich stron, to się stawia ni z tego ni z owego na pustkowiu znal do 50 i zaraz za nim radiowóz z fotoradarem ( albo stały radar ).
I za to wszystko oni są utrzymywani z moich pieniędzy tylko po to żeby mi dać mandat i do tego za jakieś kretyńskie wykroczenie.

Znów - tyle ode mnie na ten temat.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Maciej3 pisze:Przestępców nie łapią ( od tego policja ), interwencji jak się sąsiad awanturuje nie robią ( może i mogą, nie wiem, ale ja widziałem tylko policję ), ale jak wrzucę parkometr na 2 godziny a zasiedzę się 2 godziny i 10 minut, to bilecik mieć będę.
Jak babcia będzie handlowała pietruszką, to mandat dostanie.
Jak jest 2 pasmówka widoczna ze wszystkich stron, to się stawia ni z tego ni z owego na pustkowiu znal do 50 i zaraz za nim radiowóz z fotoradarem ( albo stały radar ).
Bez gloryfikacji straży miejskiej w mojej miejscowości (bo zbyt dobrego zdania nie mam) napisać mogę, że interweniują jak się sąsiad awanturuje. Większość jednak "energii" idzie w kontrolę straganów i nieprawidłowo zaparkowane auta, ale tylko w promieniu gdzieś tak pół kilometra od siedziby. W innych częścią miasta spotkać można jak zabłądzą, a przydałoby się choć raz w tygodniu, bo ludzie parkują jak chcą (np. na środku skrzyżowania).
ObrazekObrazek
Obrazek

Gwoli ścisłości, straż gminna nie może dokonywać pomiarów prędkości będąc w ruchu (tylko pomiar stacjonarny).

Ogólnie mówiąc, straż gminna nie spełnia swojej roli do jakiej została powołana. Na przeszkodzie stoją władze samorządowe (m.in. narzucając pułap zysku) oraz mieszkańcy (nagminnie łamiąc podstawowe przepisy i odciągając straż od innych zadań zapisanych w aktach prawnych).
Jakie rozwiązanie? Zależnie od warunków lokalnych. W moim miasteczku wystarczy by ludzie parkowali jak należy, a wtedy można rozliczyć panów strażników z realnych wyników pracy. Dziś niestety ludzie im to utrudniają, a oni wybierają łatwą drogę.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6408
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Peperon »

To może ja się wytłumaczę, bo odnoszę wrażenie, że jestem trochę winny odejścia od tematu.
Prawdę mówiąc, przykład krajów islamskich podałem jako najbardziej jaskrawy i wyraźnie uwidaczniający zależność między niską jakością kształcenia, a łatwością manipulacji masami.
Analfabetyzm ułatwia wciśnięcie ludziom dowolnych treści, które są pożądane przez "przywódców duchowych". I nie zmieni to faktu powszechnej znajomości Koranu, bo wszyscy mężczyźni (chłopcy) uczą się go na pamięć. A po latach pozostaje pewnie w głowach tyle co u naszych gorliwców.
Również przyjrzyjmy się jak łatwo u nas manipuluje się masami. Teoretycznie ludzie są lepiej wykształceni. Jednak wprawny manipulator potrafi "katolików" tak zmanipulować, że zdolni są oni do agresji wobec własnych duszpasterzy. I to nie tylko wobec "szeregowych" księży, ale również wobec biskupów ! Przykład - tzw obrona krzyża.
Mógłbym podjąć próbę analizy środowiska "obrońców", ale mija się to z celem.
Maciej3 pisze:... ale gros mandatów z fotoradarów nie idzie do budżetu centralnego, tylko do samorządów ( te stawiane przez pasożytów nie przez Policję )...
Tak się głupio składa, że niedawno całą buchalterię z mandatami z fotoradarów przejęła tzw. ITD. Również nowe nieoznakowane (a kosztujące krocie) samochody z wideorejestratorami trafiły do niej.
Najśmieszniejsze jest jednak to, że ITD może Ci przysłać mandat do zapłaty i nie musi pokazać fotki z radaru. Facio z ITD zrobi to dopiero w sądzie, kiedy odmówisz zapłaty.
Poza tym Drogówka też ma sporo za uszami.
Przykład z własnego doświadczenia. Obwodnica Tarnowa. Jadę w stronę Pilzna. Przed końcem obwodnicy znak ograniczenia do 70 km/h. Jakieś 200 m dalej znak "Obszar zabudowany", a 100 m za znakiem Smerf wyskakuje na środek jezdni z lizakiem. :o I to na łuku w prawo. Do najbliższych zabudowań jest ok. 100 m. Oczywiście inkasuję mandat za 200 i 4 punkty. :placze: Z rozmów ze znajomymi dowiaduję się, że często tam stoją, bo łapią delikwentów na pęczki. :lol: To jak, ich też dołączyć do pasożytów ? :co:
Pewnie tak :-D Ale musimy być przygotowani na takie sytuacje. Zwłaszcza jeśli tzw. minister Finansów zakłada wpływy z mandatów w wysokości 1,5 miliarda złotych !
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Peperon pisze:Pewnie tak :-D Ale musimy być przygotowani na takie sytuacje. Zwłaszcza jeśli tzw. minister Finansów zakłada wpływy z mandatów w wysokości 1,5 miliarda złotych !
A ja do znudzenia będę powtarzał, że na znak protestu niech Polacy zaczną jeździć zgodnie z przepisami!!!
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marek T »

Marmik pisze:
Peperon pisze:Pewnie tak :-D Ale musimy być przygotowani na takie sytuacje. Zwłaszcza jeśli tzw. minister Finansów zakłada wpływy z mandatów w wysokości 1,5 miliarda złotych !
A ja do znudzenia będę powtarzał, że na znak protestu niech Polacy zaczną jeździć zgodnie z przepisami!!!
Dokładnie to samo powiedziałem na innym forum i dowiedziałem się, że jestem durnym legalistą.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Maciej3 »

Marmik pisze:
Peperon pisze:Pewnie tak :-D Ale musimy być przygotowani na takie sytuacje. Zwłaszcza jeśli tzw. minister Finansów zakłada wpływy z mandatów w wysokości 1,5 miliarda złotych !
A ja do znudzenia będę powtarzał, że na znak protestu niech Polacy zaczną jeździć zgodnie z przepisami!!!
Pomysł byłby godny polecenia i poparcia, jakby te przepisy miały sens ( nie twierdzę, że wszystkie nie mają, chodzi bardziej o praktykę ).
Ale jak się stawia ograniczenia totalnie bez sensu, albo np. stawia ograniczenie bo będą czy były roboty drogowe. Właśnie już robót brak, ale ograniczenie zostało a za ograniczeniem radar, to to wku...rza.
I nie mówcie mi, ze mogę zwolnić - pewnie że mogę. Zrobiłem sobie kiedyś próbę. Trasę jaką przejeżdżam normalnie przez jakieś 45 minut postanowiłem przejechać 100% zgodnie z przepisami.
Żadnego przekroczenia prędkości, żadnego wyprzedzania nawet jak kto ustępuje, ale ustąpił na linii ciągłej przy poboczu ( przecież wtedy mu nie wolno ) itd itp.
Trasę przejechałem w godzinę i 15 minut.
Może te pół godziny to nie dużo, ale jak się przeliczy na trasy w obie strony, dojazdy codzienne * ilość dni w miesiącu itd itp, to wychodzi strata czasu i pieniędzy z tym związanych ( albo alternatywnie czasu spędzonego z rodziną ).
Zrozumcie mnie dobrze.
Przez wioski jadę zgodnie z przepisami, a często nawet wolniej niż wymagają przepisy, bo wiem co tam się potrafi dziać i jak dzieci łażą po ulicach, wychodzą zza krzaczorów itd.
Jak tam stoi policja z radarem to nawet nie ostrzegam kierowców, bo tam policja powinna być i wyłapywać kretynów którzy sobie zasuwają setką albo lepiej.
Ale jak mam drogę szeroką, równą, widoczną ze wszystkich stron jak chcę, poza terenem zabudowanym itd, to zmuszanie mnie do jechania tam 90 km/h przy dobrej pogodzie i widoczności to jest co najmniej kretynizm.
A potrafią się tam czasem ustawić ( na szczęście bardzo rzadko ) i kosić.
Co komu szkodzi, że tam sobie przekroczę prędkość?
Albo nawet na skrzyżowaniu widocznym ze wszystkich stron, z daleka widać że nikogo nie ma, jadę drogą główną itd, ale jakiś "geniusz" postawił tam 50. A ja pojadę sobie więcej to co?
Tylko czekać aż się tam pojawi fotoradar. W takich miejscach też stawiają.
Jak to nie jest czysta szykana to co to jest?

A co do parkowania na przejściach dla pieszych itd - tu faktycznie straż się przydaje i powinna łupić.
Ale jakoś rzadko tam bywa.
Moje zdanie jest takie, że te straże do pewnego stopnia powinny mieć uprawnienia policji ( do jakiego kwestia dyskusyjna, ale na pewno przy awanturach powinni oni interweniować a nie Policja ) albo trzeba ich zlikwidować. Bo to do czego w praktyce służą, to woła o pomstę do nieba.
Być może są wyjątki.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6408
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Peperon »

Marmik pisze:
Peperon pisze:Pewnie tak :-D Ale musimy być przygotowani na takie sytuacje. Zwłaszcza jeśli tzw. minister Finansów zakłada wpływy z mandatów w wysokości 1,5 miliarda złotych !
A ja do znudzenia będę powtarzał, że na znak protestu niech Polacy zaczną jeździć zgodnie z przepisami!!!
Najlepszym przykładem jest rok obecny. Zamiast 1,2 miliarda, mister Rostowski zainkasował gdzieś koło 30 milionów :lol:

Macieju bez nerw proszę. No szkoda zdrowia :mrgreen:
Nie od dziś wiadomo, że radary i patrole są nie tam gdzie podniosą bezpieczeństwo, ale tam gdzie kasę zgarną :-)
Jako przykład służę taką historią. Zakopianka okolice salonu Fiata w Opatkowicach. Patrol stoi i suszy jadących z Góry Libertowskiej. Na uwagę, że na światłach z ul. Poronińską ludzie masowo nawracają i przydałaby się ich obecność, słyszę odpowiedź, że się nie rozdwoją. Krótko mówiąc - ręce opadają. :clever:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
PawBur
Posty: 490
Rejestracja: 2006-06-06, 22:13
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: PawBur »

Peperon pisze:T
Tak się głupio składa, że niedawno całą buchalterię z mandatami z fotoradarów przejęła tzw. ITD. Również nowe nieoznakowane (a kosztujące krocie) samochody z wideorejestratorami trafiły do niej.
Ale to dotyczy fotoradarów z grubsza na drogach krajowych - nadal możesz dostać list ze straży gminnej/miejskiej skądśtam.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Peperon pisze:Najlepszym przykładem jest rok obecny. Zamiast 1,2 miliarda, mister Rostowski zainkasował gdzieś koło 30 milionów :lol:
A to już raczej nie wynika z protestu kierowców tylko z nieobecności policji na drogach albo z niereagowania na wykroczenia drogowe. Nie chce mi opisywać jak na oczach policji łamane są przepisy, a oni nic (na marginesie, sami łamią przepisy jak leci).
Maciej3 pisze:Pomysł byłby godny polecenia i poparcia, jakby te przepisy miały sens ( nie twierdzę, że wszystkie nie mają, chodzi bardziej o praktykę ).
Każdy kierowca będzie uważał, że ten czy inny przepis jest bez sensu. Ja np. uważam, że posyłanie 6-latka do szkoły jest bez sensu, ale i tak poślę.
A co do prędkości to też zdarza mi się jechać za szybko, ale nie dorabiam do tego teorii. Jak złapią to zapłacę. Na całe szczęście na drogach jest tylu amatorów mandatów, że moje kilka kilometrów na godzinę szybciej nikogo nie interesuje.
Maciej3 pisze:I nie mówcie mi, ze mogę zwolnić - pewnie że mogę. Zrobiłem sobie kiedyś próbę. Trasę jaką przejeżdżam normalnie przez jakieś 45 minut postanowiłem przejechać 100% zgodnie z przepisami.
Żadnego przekroczenia prędkości, żadnego wyprzedzania nawet jak kto ustępuje, ale ustąpił na linii ciągłej przy poboczu ( przecież wtedy mu nie wolno ) itd itp.
Trasę przejechałem w godzinę i 15 minut.
[...]
Ale jak mam drogę szeroką, równą, widoczną ze wszystkich stron jak chcę, poza terenem zabudowanym itd, to zmuszanie mnie do jechania tam 90 km/h przy dobrej pogodzie i widoczności to jest co najmniej kretynizm.
Kiedyś jechałem "alarmowo" do pracy. Bardzo wcześnie rano, pusta droga. Trasę pokonałem w 28 minut (pamiętam do dziś). O prędkość nie pytajcie. Normalnie trasę tę pokonuję w około 45-50 minut (zaznaczam, że w terenie zabudowanym jadę 50-55 km/h) i wyprzedam tylko eLki), zależnie od tego jak trafię na światła.
Maciej3 pisze:Może te pół godziny to nie dużo, ale jak się przeliczy na trasy w obie strony, dojazdy codzienne * ilość dni w miesiącu itd itp, to wychodzi strata czasu i pieniędzy z tym związanych ( albo alternatywnie czasu spędzonego z rodziną ).
Wydaje mi się, że prędkość poruszania się poza terenem zabudowanym w Polsce nie jest jakaś tak drastycznie niska (rzekłbym zupełnie normalna). Problem jest zbyt mała ilość dróg ekspresowych, ale te przecież nie będą łączyć każdego miasteczka by dogodzić każdemu.
Kolejnym problemem jest brak rewizji oznakowania przez zarządców drogi, a często ustalanie ograniczeń na zasadzie marginesu na przekraczanie prędkości przez polskich kierowców. Przykładem jest Wejherowo, przez które biegnie krajowa 6. Kiedyś na dwupasmówce w terenie zabudowanym było 50 i ludzie jeździli tak z 70. Potem podnieśli do 70 i ludzie jeżdżą tak z 90 (ale procentowo tak 1/10 mniej wykroczeń). Jakby podnieśli do 90 pewnie połowa kierowców i tak jeździłaby 110. Można byłoby to opisać funkcją.
Na marginesie, jakiś czas temu jechałem właśnie 6. do Lęborka. Powiem wam, że było to dla mnie ekstremalne przeżycie, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie mogę czuć się bezpiecznie na drodze.

Tak czy siak, jedyne kontrole jakie widziałem przez ostatnie lata były w terenie zabudowanym na drodze "zachęcającej" do przyciśnięcia. Wyjątkiem była nieoznakowana Skoda, która czesała na pięknej prostej, która choć ograniczona do 90 często bywa pokonywana tak ze 150, obowiązkowo z wyprzedzaniem na trzeciego. Plusem jest, że w razie wypadku nie trzeba leczyć. Minusem, że niewinnych też!
Maciej3 pisze:Moje zdanie jest takie, że te straże do pewnego stopnia powinny mieć uprawnienia policji ( do jakiego kwestia dyskusyjna, ale na pewno przy awanturach powinni oni interweniować a nie Policja ) albo trzeba ich zlikwidować. Bo to do czego w praktyce służą, to woła o pomstę do nieba.
Co do straży miejskiej to uważam, że pomimo żenującego ogólnego efektu działania, pozwala ona na rozładowanie problemu tych co lepiej wiedza gdzie powinno się parkować. Ponownie zaznaczam, że to m.in. kierowcy nie pozwalają im zająć się czymś innym dostarczając setki powodów do interwencji. Nie jestem zwolennikiem podnoszenia uprawnień straży miejskiej. Niech zajmują się mandatami, menelami itp, ale niech robią to tak, by osiągnąć jakiś konkretny cel. Dziś w moim miasteczku kierowcy nauczyli się, że na na miejscu dla niepełnosprawnych koło urzędu pocztowego lepiej nie parkować. Nauka trwała długo (chyba tyle co mój synek uczył się, by nie robić w pampersa).
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Maciej3 »

Ja np. uważam, że posyłanie 6-latka do szkoły jest bez sensu, ale i tak poślę.
I tu jesteśmy zadziwiająco zgodni.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Maciej3 »

Kolejnym problemem jest brak rewizji oznakowania przez zarządców drogi, a często ustalanie ograniczeń na zasadzie marginesu na przekraczanie prędkości przez polskich kierowców
A to jest problem typu "co pierwsze kura czy jajko"
Jesteśmy przyzwyczajani do tego, że ograniczenia prędkości są stawiane bez sensu ( znaczy że gdzieś tam powinny być, ale nie tak ostre ). W związku z czym jeździmy szybciej niż te ograniczenia pokazują.
Dla odmiany zdarza się, ze są postawione jak najbardziej OK. Znam takich kilka, a jakby pomyśleć to pewnie więcej.
Ale kierowcy dość często ( zwłaszcza z rejestracjami "nie lokalnymi" ) nagminnie je przekraczają. Możemy sobie gdybać czemu, ale jestem przekonany, że przyzwyczajenie do bezsensu wysokości ograniczeń ma z tym wiele wspólnego.
A potem na takim przekroczeniu dochodzi do wypadku i mamy ględzenie o nieprzestrzeganiu przepisów, nadmiernej prędkości itd.
A z czego to się bierze to już cisza.
Kiedyś tak z ciekawości pobadałem sobie prędkości jakie mam na bardzo dobrze znanej przez siebie trasie, jak nie patrzę na przepisy tylko dostosowuję się do sytuacji na drodze. ( trasy których nie znam przejeżdżam zdecydowanie wolniej ). Wyszło mi, że zimą przy średnio śliskiej jezdni, czy deszczu, jeżdżę niemal idealnie zgodnie z ograniczeniami prędkości. Czasem trochę wolniej niż nakazują przepisy.
Wychodzi na to, że ograniczenia prędkości ktoś stawia na złe ( ale nie bardzo złe, wtedy trzeba jechać jeszcze wolniej ) warunki drogowe. A ocenia się kierowców na dobrą pogodę, słońce itd.
Toż to bez sensu jest.
Ja rozumiem, ze wszystkiego w przepisach się ująć nie da, ale rozsądek się powinien liczyć.
Prosty przykład z przed kilkunastu lat ( podejrzewam, że teraz po unifikacji jest tak samo kretyńsko jak u nas, ale mniejsza )
Na południu Francji ( na północy nie byłem więc nie wiem ) mieli taki zwyczaj że pod znakiem ograniczającym prędkość podawali czemu jest to ograniczenie. czy to zakręt, czy miast oczy co tam.
Jeśli chodzi o zakręty to było to ustawiane na w miarę dobry samochód i w miarę dobrego kierowcę. Jechałem Polonezem, jeszcze tym węższym i miękkim, więc drogi się trzymał tak sobie w porównaniu z nowoczesnymi samochodami.
Było ograniczenie do 60 i znak, że to zakręt. Ja wszedłem w niego z prędkością coś pomiędzy 50 a 60, ale tak niezbyt czysto. Bardzo się cieszyłem, że na pasie z naprzeciwka nie było nikogo, bo mnie wyniosło z niego a opony piszczały jakbym co najmniej miał stanąć bokiem.
Od tego momentu szanowałem ograniczenia prędkości. Przyszło bardzo szybko i automatycznie.

Idę o zakład że u nas byłoby tam ze 30 albo mniej, bo to była praktycznie agrafka.

Wnioski są dość oczywiste, ale jakoś nie chce się nikomu zrobić z tym porządku.
Ilość radarów to też inna sprawa. Przez Francję, Niemcy przejechałem 6,5 tys km ( kilkanaście lat temu ) nie widziałem ani jednej policji z radarami, coś tam stało stacjonarnego, ale mało.
Widziałem słownie jeden wypadek. W sumie chyba nawet raczej stłuczkę.
Po wjeździe do Polski na trasie od granicy do Poznania minąłem coś z 7 radiowozów w kszaczorach z radarami. I coś ze 2-3 wypadki...

EDIT:
I tak jeszcze na koniec.
Jak zdawałem na prawo jazdy to na Jagiellońskiej w Warszawie ( odcinek 3 pasmowy w każdą stronę, na wysokości FSO ) było ograniczenie do 80 km/h
Potem zmniejszyli do 70 km/h
Teraz jest 60 km/h

W międzyczasie nawierzchnia się poprawiła, samochody się poprawiły, możliwość wejścia pieszego na jezdnię się zmniejszyła ( jest więcej barierek ).
Pytanie po co tak ograniczać?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

To jeszcze jedno. Jaki procent dróg jest źle oznakowany pod względem prędkości, a na jakim procencie dróg nagminnie przekracza się prędkość?
Niezależnie od tego jakie kazusy będziemy wyciągać to będzie to niewystarczające wytłumaczenie. Polacy jako zbiorowość jeżdżą źle, a i nieobca jest agresja.
Ze spraw mniej istotnych dodam, że z obserwacji wnoszę, iż rzadko kiedy używają popielniczek zainstalowanych w samochodach. Mój słynny przykład jak to zaproponowałem panu kierowcy samochodu marki na trzy litery, który siedząc na fotelu kierowcy z nogami na zewnątrz wyrzucił niedopałek na ulicę, że jeżeli jego samochód nie ma na wyposażeniu popielniczki to ja chętnie zaoferowałbym mu możliwość zgaszenia tegoż papierosa w moim fiaciku (a wyobraźcie sobie, że dostałem popielniczkę bez dopłaty). W mordę nie dostałem, ale chłodem powiało.

Reasumując, IMHO kilka czy kilkanaście procent przypadków "uzasadniających" niestosowanie się do przepisów robi za wymówkę dla nagminnego łamania przepisów w niemal każdej sytuacji.

BTW
Jeżeli mówimy o fotoradarach np. w takiej Francji to w 2011 roku przyniosły 700 mln Euro "zysku".
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: ALF »

Marmik pisze:To jeszcze jedno. Jaki procent dróg jest źle oznakowany pod względem prędkości, a na jakim procencie dróg nagminnie przekracza się prędkość?
Trochę inaczej - jaki % samochodów łamie przepisy na drogach dobrze oznakowanych, a jaki na źle oznakowanych?

Z psychologii:
A - Na odcinku 20km jest 10 ograniczeń prędkości.
B - Na odcinku 20km jest jedno ograniczenie prędkości.
Na które ograniczenie zareaguje większość kierowców? ;)
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Z psychologii: jaki procent kierowców złapanych na złamaniu przepisów będzie uważał, że droga na której złamał owe przepisy była dobrze oznakowana?

Alfie, Ty chyba jak nikt inny na tym forum wiesz, że w tej kwestii jestem nieugięty. 8)
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
ODPOWIEDZ