Jak to sie wszystko zaczelo ?

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 597
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: MacGreg »

Zainspirowany ostatnio zauwazonymi probami ‘’spamowania ‘’ naszego forum, oraz wysuwanymi sugestiami Pothkana i wojtkauk, proponuje dla urozmaicenia naszego FOW zabawe pod tytulem ‘’Jak to sie zaczelo ? ‘’
Zapraszam do niej wszystkich uczestnikow forum, oraz wszystkich nowych kandydatow ( oczywiscie nie jest to nic obowiazkowego ).
Poniewaz jak podejrzewam kazdy z ‘’shiploverow’’ jest w pewnym stopniu tkniety pewnego rodzaju choroba lub wrecz obsesja objawiajaca sie w stalym i dlugoletnim nieustannym zainteresowaniu sie okretami , wojnami, admiralami, a nawet ‘’ ilościa węgla w stali trzech nitów w grodzi na wręgu 145’’, co dla reszty spoleczenstwa wydaje sie byc czynnoscia zalkowicie zbedna, nudna i niewytlumaczalna.
Prosilbym kazdego z forumowiczow o napisanie paru slow na temat ‘’Jak to sie zaczelo ? ‘’ czyli w jaki sposob i dlaczego zainteresowali sie statkami, okretami i ogolnie historia wojen morskich. Mysle ze byloby ciekawie dowiedziec sie w jaki sposob i dlaczego inni entuzjasci zostali ‘’ tknieci ‘’ ta sama choroba.
Przy okazji ,( tym razem zainspirowany wypowiedziami Macieja3), mozna napisac jak do tych naszych zainteresowan podchodzi rodzina, badz najblizsi znajomi.

Jezeli ktos dopiero zaczynajacy swoja przygode z okretami na tym forum chcialby dolaczyc do naszej zabawy to bedzie nam bardzo milo !!!

Na poczatek moja historia:

Swoj poczatek pamietam bardzo dobrze. Bylo to w szkole podstawowej , gdzies 3 /4 klasa. Do reki wpadla mi ksiazka Jerzego Pertka ‘Morze w ogniu’.Pamietam ze czytalem ja z wypiekami na policzkach. Nie wszystko oczywiscie rozumialem, jak na przyklad dlaczego niszczyciel musial obawiac sie krazownika, bo przeciez niszczyciel musial byc zbudowany po to zeby niszczyc przeciwnika, a krazownik tylko zeby tylko krazyc. Po tej pierwszej ksiazce poszly Miniatury Morskie i miesiecznik Morze. Na pewno duzym magnesem pobudzajacym wyobraznie byly ilustracje i okladki ksiazek z obrazami Werki.Potem zdobywalem, bo wtedy to sie zdobywalo wszystkie wydawane wowczas w Polsce ksiazki.
Pozniej gdy przenosilismy sie do Wielkiej Brytanii tak sie zlozylo ze nie moglem zabrac ze soba moich ksiazek, wiec tu w Szkocji odbudowuje moja biblioteka, glownie angielskojezyczna.
Pamietam tez pierwsze podejscie do modelarstwa. Bylo to za czsow gdy komuna trzymala sie jeszcze mocno. Jako bardzo mlody czlowiek zapragnalem zbudowac swoj pierwszy prawdziwy okret wojenny. W tym czasie dostepne byly tylko Male Modelarze, ale tylko dla tych ktorzy mieli znajomosci u pani w kiosku Ruchu, a ja takich nie mialem.
Okazalo sie ze w Anglii mamy wujka ktory odnowil z nami znajomosc i on moglby przyslac mi w paczce piekny kolorowy plastikowy model do sklejania, oczywiscie niedostepmy wowczas w Polsce. Napisalem list z prosba i czekalem.
Gdzies po dwoch miesiacach przyszedl list z Glownego Urzedu Cel i paczka z Aglii ktora wygladala na otwierana i nie zawierala oczywiscie zadnego modelu. W liscie byla tylko krotka notatka ze: Z PACZKI ZAREKWIROWANO PRZEDMIOT O CHARAKTERZE MILITARNO – PROPAGANDOWYM. Potem okazalo sie ze byl to ‘’Admiral Graf Spee’’
Kolezanka Malzonka podchodzi do mojej ‘choroby’ ze zrozumieniem, choc nie bez wyciagania wlasnych korzysci.
Bedac w Londynie chcialem oczywiscie zaliczyc HMS Belfast ktory tam stoi w charakterze plywajacego muzeum. Oczywiscie musialem tam isc SAM bo inaczej to ja sobie nie wyobrazam. Wbrew pozorom wszystko poszlo zupelnie bez oporu, bowiem stwierdzila ze ‘’ to ty idz i obejrzyj tego swojego BISMARCKA, a ja tymczasem wejde sobie do sklepu (widzialam tu niedaleko T-K Maxa)’’
Mialem bite 2 godz spokoju.
Cociaz najwieksza przyjemnosc i niespodzianke sprawila mi na moje urodziny 4 lata temu. Bez mojej wiedzy zalatwila wszystko tzn. bilety lotnicze, rezerwacje hoteli plany podrozy i wszystkie formalnosci aby nogl spelnic mazenie mojego zycia.
Bylem wiec i widzialem, dotknalem i bylem na pokladzie Huascara w Chile w morskiej bazie Talcahuano. Wrazenia niesamowite, okret niesamowity.
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6401
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: Peperon »

...czyli w jaki sposob i dlaczego zainteresowali sie statkami, okretami i ogolnie historia wojen morskich...
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale na FOW jest pełne spektrum zainteresowań morskich. Tak więc proponowałbym, żeby "dali głos" wszyscy "zarażeni morzem". :lol:

A jak się zaczęło ?
Zwyczajnie tak, jak u Ciebie. Szkoła podstawowa - klasa 2/3 - i Świat Młodych z cyklem o polskich statkach. Było tego coś koło 20, 20-kilka części. Z sylwetkami statków różnego typu i rodzaju, a wszystkie kolorowe ! Samo piękno. :lol:
Później przyszła kolej na modele. Najpierw plastiki ze Składnicy Harcerskiej. Takie sowieckie modele brytyjskich okrętów (ze dwie sztuki) i Arktika. Jeszcze nie malowane, ale ładne - zwłaszcza lodołamacz.
Później zaczęły się kartonówki, czyli Małe Modelarze. Jako pierwszy powstał krążownik Awrora. Po ukończeniu byłem z niego dumny. Wiele można pisać o wkładzie Awrory w historię nieszczęść tego świata, ale na modelu doskonale widać, że jest po prostu piękna. Dla kontrastu następna była Błyskawica. A później to już poszło gładko. Miałem tego trochę w składzie "mojej floty". Gdyby PMW miała taki skład, to w 39 sama rozwaliłaby KM. A miałem Rodneya, Vittorio Veneto i King Georga. Obok Awrory stał Potiomkin. Z Błyskawicą dywizjon tworzyły Burza i Grom II. Jednak tym co świadczyło o "nowoczesności floty", to krążowniki i lotniskowce. Arromanches i Ark Royal z De Grassem, Nachi, Kirowem, Swierdłowem i Tre Kronorem, a flagowcem zespołu był oczywiście Conrad. Do tego zestaw 4 OP i monitor rzeczny Żelezniakow. Nad tym wszystkim górował masztami Cutty Sark.
W tak zwanym międzyczasie pojawiły się książki. Najpierw Bój o Atlantyk Piwowońskiego, później Miniatury Morskie i inne pozycje. Oczywiście nie mogło zabraknąć MORZA, które było systematycznie kupowane i uzupełniane o starsze numery. Nawet jak byłem w wojsku, to rodzice pamiętali o nowych numerach. Tak gdzieś koło roku 1989 zacząłem budować swój pierwszy samodzielnie opracowany model. Był to krążownik Oyodo. Nawet się udał. Później miał być Yamashiro, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że go zmaszczę i dałem sobie z nim spokój. Później zabrałem się za G-3 i dotarłem do etapu malowania przed wodowaniem. Wtedy okazało się, że kadłub zrobiony według Breyera - nawet zmodyfikowany na wzór Hooda - jest do kitu. Poszedł więc "na złom". Opracowałem nowy, ale do dziś "nie położyłem stępki", bo nastąpił deficyt czasu. I trwa to do dziś.
Później znów zabrałem się za plastiki. Tym razem w jednej skali 1:700. I flota była jeszcze potężniejsza, niż ta z kartonu. A najpiękniejszym modelem był Prince of Wales w kamuflażu z sierpnia 1941 roku.
Niestety finał "floty kartonowej" był smutny, bo została zniszczona. Podczas wymiany mebli w mieszkaniu nie miałem gdzie trzymać tych wielkich modeli. Natomiast "flota plastikowa" poszła w obce ręce, bo wydałem ją w całości kilka lat po zniszczeniu kartonów.

Niestety koleżanka małżonka ma alergię na moje zakręcenie, więc stocznia leży odłogiem. A na pochylni czeka Warspite. Już co najmniej 15 lat i nie wiadomo kiedy doczeka się "wodowania". Nawet podczas pobytu w Gdyni jedynie do Oceanarium dała się "zawlec". Błyskawicę i Dar Pomorza, po 27 latach zwiedzałem samotnie...
No cóż. Nie wszyscy podzielają naszego kręćka :(
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Chemik
Posty: 1391
Rejestracja: 2007-08-10, 20:11
Lokalizacja: Milton Keynes (UK)

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: Chemik »

Peperon pisze:Szkoła podstawowa - klasa 2/3 - i Świat Młodych z cyklem o polskich statkach. Było tego coś koło 20, 20-kilka części. Z sylwetkami statków różnego typu i rodzaju, a wszystkie kolorowe ! Samo piękno. :lol:
uniwersytet1.jpg
uniwersytet1.jpg (121.06 KiB) Przejrzano 11136 razy
Ale mam skany tylko trzech :( : oprócz zamieszczonego jeszcze Sołdka i Manifestu Lipcowego

Ponadto te mierzyłem, ale brak gazet:
M/t "Zawrat" (nr 7/1980)
M/S "Manifest lipcowy" (nr 10/1980)
M/S "Uniwersytet Wrocławski (nr 11/1980)
M/S "Feliks Dzierżyński" (nr 13/1980)
M/S "Tobruk" (nr14/1980)
M/S "Ziemia Gdańska" (nr 16/1980)
M/S "Ziemia Bydgoska" (nr 17/1980
M/S "Ziemia Białostocka" (nr 19/1980)
M/S "Bieszczady" (nr 20/1980)
M/S "Chemik" (nr 21/1980)
M/S "Budowlany" (nr 22/1980)
M/s "Kopalnia Grzybów" (nr 23/1980)
M/s "Kopalnia Sośnica" (nr 24/1980)
M/t "Siarkopol" (nr 25/1980)
M/s "Tarnów" (nr 26/1980)
M/s "Piotrków Trybunalski" (nr 27/1980)
m/s "Bolesławiec" (nr 28/1980)
Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 597
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: MacGreg »

Tak pamietam pierwsze plastikowe modele ze Skladnicy Harcerskiej, to radzieckie Aurora i Potiomkin, niestety tylko te dwa z radzieckich ze wzgledow oczywistych :boje:

PS
Tak dla pelnej jasnosci i docenienia wysilkow mojej Kolezanki Malzonki, zfundowala mi wycieczke do Chile, abym mogl obejrzec Huascara SAMOTNIE. Czyli cala ta wyprawa byla zaplanowana tylko dla jednej osoby, czyli mnie. Za to wlasnie, teraz moge jej wybaczyc (prawie) wszystko :przytul:
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6401
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: Peperon »

Chemik pisze:Ale mam skany tylko trzech...
O matko i córko :o
Nigdy nie przypuszczałem, że jeszcze kiedyś to ujrzę.
Prześlesz mi je, jeśli na priwie dam Ci swój adres ?
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: pothkan »

MacGreg pisze:Zainspirowany ostatnio zauwazonymi probami ‘’spamowania ‘’ naszego forum, oraz wysuwanymi sugestiami Pothkana i wojtkauk, proponuje dla urozmaicenia naszego FOW zabawe pod tytulem ‘’Jak to sie zaczelo ? ‘’
Skoro zostałem niejako wywołany... to skrótowo:

U mnie również zaczęło się z jednej strony od statków, to dosłownie. Otóż mój ojciec był kapitanem, i w latach 1989-1993 "załapałem" się jako dzieciak, wraz z mamą, na kilka rejsów na statkach działającego jeszcze wówczas szeroko PLO. No i jakoś tak wyszło, że trochę czasu spędziłem tkwiąc z lornetką na skrzydłach. Do dzisiaj zresztą największy sentyment mam do zwykłych drobnicowców. Drugi, powiązany wątek, to czytanie: w tym samym czasie, regularnie jeździliśmy w wakacje lub ferie zimowe do dziadków (rodziców ojca) w góry, gdzie w domu "stało" kilkanaście roczników "Morza" z lat 60-70., z czasów gdy ojciec - oraz jego brat, później chief - wybierali się, a potem chodzili do szkoły morskiej. Jak również kilka "klasycznych" książek, m.in. Druga mała flota Pertka. W "Morzach" wsiąkłem m.in. w ostatnie strony, z działami Z życia flot oraz Odpowiedzi redakcji. Natomiast z domowej biblioteczki najbardziej chyba przykuła moją uwagę piękna książka Spod biało-czerwonej Jana Piwowońskiego, ilustrowana obrazami Adama Werki. Trochę morskich książek było również u drugiego dziadka - chirurga, który jednak kilkakrotnie za PRLu pracował jako lekarz statkowy (zjawisko raczej dość częste wśród trójmiejskich medyków za czasów PRL). Wreszcie w jeden z ww. rejsów mama kupiła mi (na bodaj 9 czy 10 urodziny) album Marynarki wojenne świata (kiedyś to było coś), który zaraził mnie wypatrywaniem nie tylko różnokolorowych statków handlowych, ale również tego, co raczej miało nieciekawe "szare" barwy. Wreszcie już pod koniec podstawówki "dorwałem" w jednym z gdyńskich antykwariatów pierwsze roczniki flot - dokładnie dwa Jane'sy i Weyersa, na które zresztą poszło kieszonkowe z dwóch miesięcy... Jak również "Okręty Wojenne", wtedy jeszcze trudno dostępne, ale kupowane (głównie wstecz) w różnych antykwariatach. "MSiO" zacząłem kupować jakoś na początku (bodaj w 1998, ale szybko uzupełniłem zbiory o wcześniejsze numery).
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: Maciej3 »

U mnie to podstawówka, w sumie ciekawie, bo od zajęć ZPT ( dla młodszego pokolenia "Zajęcia Praktyczno Techniczne" w założeniu mieliśmy tam coś wbijać młotkiem, albo łączyć kabelki czy coś - co było to inna sprawa ). Na jednym z zajęć trzeba było kleić model kartonowy. Przyniosłem Ki-44 Shoki.
Oczywiście nic z niego nie wyszło, bo nauczycielka miała jeszcze mniejsze pojęcie o modelach ode mnie ( a był to mój pierwszy model w życiu ;) )
Potem jeszcze jakiś inne modele w domu, najpierw samoloty, potem kilka samochodów i parę okrętów ( wszytko Mały Modelarz ).
Potem ( znów jeszcze podstawówka ) przeczytałem rozdział o walce Pioruna z Bismarckiem. Nie pamiętam w której z książek.
I jakoś tak zostało.
W 7 czy 8 klasie siostra kupiła mi pod choinkę "Nierówne boje".
Oczywiście MSiO od pierwszego numeru. Oj był to wydatek. Ale Okręty Wojenne jeszcze większy. Ogródki sąsiadom grabiłem i odśnieżałem żeby na to zarobić...

Na szczęście małżonka nie ma nic przeciwko ( do pewnego momentu oczywiście, jak za długo siedzę nad "statkami" to dostaję pouczenie ).
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6401
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: Peperon »

U mnie w szkole było łatwiej i kleiło się modele plastikowe. :lol:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: de Villars »

Potem ( znów jeszcze podstawówka ) przeczytałem rozdział o walce Pioruna z Bismarckiem. Nie pamiętam w której z książek.
Założę się, że w 'Wielkich dniach małej floty"? Rozdział o polowaniu na Bismarcka czytałem z wypiekami -naście bądź -dziesiąt razy, jako dzieciak w podstawówce i to chyba jest moje najwcześniejsze wspomnienie związąne z marynistyką. Modelarstwo natomiast zasadniczo jakoś mnie ominęło, nigdy nie miałem do tego cierpliwości i nic prawie nie skończyłem;-) Inna sprawa że najczęściej były to i tak samoloty - bo ojciec był (i jest nadal) fascynatem lotnictwa i próbował mnie tym zarazić, co do pewnego momentu się udawało, no ale później jednak stwierdziłem, że wolę to co pływa od tego co lata:)
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: Marmik »

A u mnie zaczęło się w sumie jakieś trzydzieści lat temu od żółtego tygrysa pt: "Osaczona wyspa" (mam go do dziś). Potem w ruch poszły miniatury morskie (oj, było tego trochę).
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 597
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: MacGreg »

Maciej3 pisze:
Na szczęście małżonka nie ma nic przeciwko ( do pewnego momentu oczywiście, jak za długo siedzę nad "statkami" to dostaję pouczenie ).
Ale bylem pod wrazeniem 'incydentu z Yamato' w ktorym wziela udzial malzonka :o
A tak na marginesie to marynistyka to chyba domena facetow. Czy znacie jakies kobiety/dziewczyny zarazone tym wirusem ?
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: Maciej3 »

Ja nie znam.
Ale akurat u mnie to dość ciekawe zjawisko.
Żona okrętami się nie interesuje, ale już w wieku 17 lat prowadziła rejsy morskie jako kapitan kilkunastometrowych jachtów.
Ja dla odmiany okrętami się interesuję, ale po trzykrotnym pływaniu na żaglówce ( trzy razy, żeby uniknąć przypadku i mieć serię ) stwierdziłem, że "żeglarstwo to bardzo skomplikowany sposób płynięcia do nikąd, cierpiąc przy tym niewygody i ponosząc ogromne koszty"
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: pothkan »

Maciej3 pisze:stwierdziłem, że "żeglarstwo to bardzo skomplikowany sposób płynięcia do nikąd, cierpiąc przy tym niewygody i ponosząc ogromne koszty"
A na dodatek (na morzu) denerwując prawdziwych marynarzy :D
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: cochise »

Heh cała historia to długo by pisać ;) Ale tak skrótowo to zaczeło sie od znalezienia u ojca w biblioteczce książki "Bitwy morskie" Kosiarza, i zamieszczone tam zdjęcia podziałały na wyobraźnię :)
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: karol »

A ja, to dziecko Morza ;) tego starego, Pana redaktora.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Jak to sie wszystko zaczelo ?

Post autor: jogi balboa »

W odmętach niepamięci poszukiwałem jakiegoś impulsu o którym mógłbym powiedzieć że „tak to się zaczęło”, ale u mnie to był proces stopniowy i wieloletni. Myślę jednak że warto wspomnieć o dwóch momentach. Pierwszy to jedno z moich najstarszych wspomnień, zanim jeszcze nauczyłem się czytać, a jest nim to:
Pamiętam że nie za bardzo mnie interesowało co było w tym programie i chyba jeszcze nie do końca rozumiałem o czym w ogóle mowa, ale czołówkę oglądałem z wypiekami na policzkach.
Drugi moment to był model Tirpitza w skali 1:570 który dostałem na gwiazdkę, od którego zaraziłem się bismarckofilią. W tym czasie już sobie nieźle radziłem z czytaniem i miałem fundament w postaci wypożyczonych starych komunistycznych książek o wojnie na Pacyfiku i Bitwie o Atlantyk.
ODPOWIEDZ