Pothkan, ja sam jestem w ciężkim szybko że tak szybko to idzie. Parę miesięcy temu nie uwierzyłbym, że to się da zrobić do lata. Za dwa miesiące to już nawet będzie pewnie można sobie wybrać czym się zaszczepić (teoretycznie nie, ale praktycznie już dziś w sumie można). Za chwilę na rynek może wejdzie pierwsza podjednostkowa szczepionka (Novavax), której zaklepano 14 mln dawek, więc naprawdę nie trzeba będzie się bić pod punktem szczepień.
Natomiast nie używałbym wyrazów "mniejsza", czy "większa" niż potrzebna, bo tak na dobrą sprawę nie wiadomo ile osób przechorowało CoViD-19 w postaci skąpoobjawowej, ile z nich nadal ma wystarczający poziom przeciwciał, ile z nich wytworzyło mechanizm pamięci immunologicznej i na następną infekcję organizm odpowie w sposób ograniczający rozwinięcie postaci objawowej itd, itd.
Oczywiście im więcej zaszczepionych tym lepiej (z epidemiologicznego punktu widzenia), ale najważniejsze jest, żeby odporność powstała w grupach podwyższonego ryzyka, bo przypominam, że dzieci nikt nie szczepi, a one nadal będą brały udział w transmisji wirusa.
Tak na zupełnym marginesie (bo to kompletnie inna sytuacja), w kwestii szczepienia dzieci to przypominała mi się szczepionka na wirus brodawczaka ludzkiego, który odpowiada za rozwijanie się raka szyjki macicy (setki tysięcy ofiar rocznie). Szczepionkę silnie promowano i bodaj we Francji ruszył program szczepień, który przerwano gdy okazało się, że... szczepionka ma zerową skuteczność (no w sumie nie do końca, bo nawet ujemną), daje mnóstwo powikłań (szczepiono bodaj 11-13 latki), a okres odporności mijał zanim zaszczepione zaczynały intensywne życie seksualne. W efekcie: korzyści zero, problemów mnóstwo. Był nawet o tym kiedyś bardzo ciekawy program pokazujący brak jakichkolwiek skrupułów wśród wierchuszki koncernów farmaceutycznych.
Zresztą nawet przy Pfizerze warto zwrócić uwagę na caristas koncernów. Pomijając, że punktem wyjścia do negocjacji cenowych z ogromnym partnerem (UE: bodaj 500 mln dawek) była astronomiczna kwota 54 euro za dawkę (oferta zakładała sprzedaż szczepionek za 27 miliardów euro). Ostatecznie stanęło bodaj na 16 euro, co i tak jest jedną z najwyższych kwot (ale niech będzie, że OK, bo Pfizer to jednak był pionier). Ale co się stało, gdy okazało się, że z jednej ampułki uda się wycisnąć szóstą dawkę? Pfizer zmienił ilość ampułek jakie należy dostarczyć, bo kontrakt był na dawki, a nie ampułki
Zaczęła się przepychanka, teoretycznie o pierdołę, ale w realu o prawie 17 milionów ampułek, które można sprzedać komuś innemu lekko licząc za prawie miliard milionów dolarów
szafran pisze: ↑2021-04-28, 08:13Polki i Polacy mają prawo decydować o swoim zdrowiu i mogą wybrać czy chcą się szczepić czy nie. Niestety wielu fanatyków domaga się obowiązkowości, ale pewnie to skutki zbyt długiego noszenia maseczki i przyjmowania zbyt dużej dawki propagandy medialnej.
Obowiązkowości? Nie, domaga się surowych kar dla niezaszczepionych.
Niestety, fanatycy są plagą każdej ze stron. Dla przykładu wśród ruchu antyszczpionkowego panuje moda na zapisywanie się na szczepienie i nieprzychodzenie, a potem chwalenie się ile szczepionek dzięki nim zmarnowano. Takie samo skurwy...to jak straszenie niewpuszczaniem niezaszczepionych do autobusów, czy restauracji.
Każdy ma prawo wybrać, dlatego zasada działa w dwie strony i jeśli wybierasz "nie", to nie przeszkadzaj tym którzy wybrali "tak".
szafran pisze: ↑2021-04-28, 08:13Mam nadzieję, że wybrałeś sobie tak chwaloną Astrę od Zenka.
Mimo wszystko demonizowana nieco na wyrost. Żona zgłasza średniociężkie NOPy w zasadzie po każdej ze szczepionek. Lokalnie zgony były po Pfizerze, ale globalnie MZ nie podaje statystyk (i tak cholernie kulawych) z rozbiciem na szczepionki.
_________________________________
Tak już na totalnie luźno związane z tematem: kiedy technologia oświetlenia LED "okazała się" wystarczająco skuteczna? Ano wtedy gdy największe koncerny oświetleniowe odzyskały pieniądze włożono w linie produkcyjne świetlówek kompaktowych. Zupełnie naturalnym byłoby przeskoczenie z żarówek żarnikowych na żarówki LED z pominięciem etapu świetlówek kompaktowych, które stanowiły niewielki odsetek rynku (jakieś 20%), ale...
Nietrafione duże inwestycje (nawet giganci mogą się nieco pomylić w kwestii szybkości rozwoju nowych technologii) spowodowały, że trzeba było wytworzyć etap pośredni. Do tego idealnie nadała się np. Unia Europejska, która wprowadziła dyrektywę nakazująca wycofanie żarówek żarnikowych. Technologia LED rozwijała się bardzo szybko, ale nie aż tak szybko by wówczas zastąpić klasyczne żarówki. I tu całe na biało wchodzą trzy firmy z olbrzymią ofertą świetlówek kompaktowych o olbrzymiej żywotności (w teorii). W efekcie dochodzi do masowej wymiany żarówek. Ale... już kilka lat późnej technologia LED nie daje się powstrzymać i dochodzi znowu, tym razem do naturalnej wymiany nieefektywnych świetlówek kompaktowych na żarówki LED, a po świetlówkach pozostaje nam olbrzymia ilość niebezpiecznych odpadów.
No i teraz związek... wyścig po szczepionki to miliardy dolarów pompowane tak przez same koncerny farmaceutyczne, jak i rządy.
Weźmy dla przykładu Novavax, który był planem B (na wypadek porażki szczepionek mRNA) dostał wsparcie federalne na rozwój technologii w kwocie 1,6 miliarda dolarów. I teraz pytanie: a gdyby amantadyna okazała się skutecznym lekiem? Komu zależałoby, by weszła ona do powszechnego użycia przed sprzedażą świetlówek kompaktowych, tfu... szczepionek? Komukolwiek?
Skoro rząd USA wykłada tak olbrzymie kwoty, a i rządy europejskie dofinansowywały badania (np. Biontechu) setkami milionów euro, to czemu polski rząd zwlekał cztery miesiące z wydaniem dosłownie drobnych na lody w celu przeprowadzenia szeroko zakrojonych badań nad amantadyną? Może dałyby wyniki, że nie działa, ale co jeśli okazałoby się, że jest "bezpieczna i skuteczna"? Warto byłoby niepotrzebnie ryzykować takie badania? Niezależnie od możliwego wyniku.