Ja znam takich lekarzy. I co teraz?
Nic. Pogratulować znajomości. Rozumiem, że wszyscy lekarze których znasz (a znasz wielu) lub prawie wszyscy, zalecają dystans wobec szczepień?
Ja przytoczyłem na podstawie czego. Ty natomiast stwierdziłeś, że to absurd. Więc czekam na podstawie czego tak stwierdziłeś?
Odpowiedziałem Ci. Mam zaufanie do instytucji, choćby unijnych czy światowych, które szczepienia zalecają. Poza tym zdrowy rozsądek podpowiada mi, że tylko w ten sposób można poradzić sobie z pandemią. Czy naprawdę muszę Ci wymieniać instytucje których apele mnie przekonują? Uważasz, że to nie jest żaden argument? Lub że ważniejsze są jednostkowe opinie do których docierasz? Jeśli tak, to mogłoby to świadczyć o twoim skrajnym braku zaufania do instytucji publicznych. Twoja sprawa, ale ja mam na ten temat odrębny pogląd. A taki brak zaufania do instytucji publicznych funkcjonujących w ramach demokratycznego ładu jest moim zdaniem nieporozumieniem. Prowadzącym do anarchizacji życia.
Twierdziłeś, że ta szczepionka to 100% pewna i jak ktoś ma do niej wątpliwości to jest jakiś inny lub trąci absurem.
Będę wdzięczny za cytat. Lub przyznanie, że piszesz nieprawdę.
Nigdy żadna szczepionka nie będzie chroniła w 100 %, żaden lek nie będzie w 100% skuteczny. Nigdy żadna szczepionka/lek nie będzie bezpieczna dla wszystkich bez wyjątku. To oczywiste. Więc prosiłbym o cytat lub przyznanie, że się zagalopowałeś.
To przedstaw jeśli chcesz konfrontować cokolwiek.
Ale ja nic nie chcę konfrontować. Mogę w ten sposób wykazać, że ktoś się myli lub kłamie. Marmik kiedyś zakwestionował, że szczepieni w mniejszym stopniu roznoszą covid - przedstawiłem stosowny artykuł z badaniami. Ktoś stwierdził, że dzieci nie chorują - przedstawiłem dane. MacGreg stwierdził, że na Florydzie jest super - wykazałem, że nie. W takich sytuacjach mogę odwołać się do ew. materiałów. Nie przynosi to jednak żadnego skutku, bo moi adwersarze kończą temat i przerzucają się na inny. Oczywiście można tak w nieskończoność, ale to świadczy, że do tych osób racjonalne argumenty raczej nie trafiają. Oni nie rozumieją, że myląc się w jednym czy drugim, mogą mylić się i w innych kwestiach. Nie dopuszczają do sienie takiej myśli. A w kwestiach ogólnych, gdy mowa o szczepieniach jako takich - to się mija z celem. Możemy przerzucać się takimi argumentami w nieskończoność. W takim przypadku należy raczej uzasadnić swój tok rozumowania. Wykazać logikę swych poglądów i ich racjonalność. I to robię.
Problem jaki widzę wśród mych adwersarzy jest taki, że w sposób absolutnie nieracjonalny dają wiarę wszelkiej maści półprawdom lub kłamstwom oceniając te informacje raczej według ich ilości niż jakości. I dalej wychodząc z założenia, że skoro tyle osób o tym mówi/pisze wyrażając wątpliwości, to coś w tym musi być. I tak przechodzimy do symatryzmu z którego wychodzą zwykłe kłamstwa i nieprawdy.
W internecie można znaleźć, że antyszczepionkowcy to pojeby.
Określenie niezbyt eleganckie, ale bym się z nim zgodził. A Ty? Przy czym kompletnie nie rozumiem dlaczego uważasz, że aby uzasadnić taki pogląd o antyszczepionkowcach muszę przedstawić jakieś teksty z internetu? Jesteś mi to w stanie wyjaśnić? Przedstawiłem mój tok rozumowania i to w jaki sposób wyrabiam sobie opinie. Każdy kto to przeczyta ze zrozumieniem będzie od razu wiedział, że uważam anyszczepionkowców za... jak to określiłeś "pojeby". To co mam udowadniac na podstawie jakichś tekstów z sieci? Do tego np. one mi kompletnie nie są potzrebne!
Czy na tym forum nikt nie myśli?! Nikt nie ma jakichś "procedur" wyrabiania sobie własnego zdania na podstawie informacji które do niego docierają?! Przecież z jakichś powodów jedni dają wiarę jednym informacjom a drugim nie. Z jakich powodów ufają instytucjom reprezentującym środowiska medyczne czy farmaceutyczne, inni nie. Przecież skądś się te wasze opinie biorą. konkretnymi informacjami możemy się przerzucać w nieskończoność. Wyjaśnijcie natomiast, dlaczego Wy nie wierzycie oficjalnym instytucjom zalecającym szczepienia a wierzycie jakimś jednostkowym tekstom z internetu lub opiniom.
Dyskusja nie polega na przerzucaniu się informacjami. A w każdym razie nie tylko na tym.
Jak się da too zrób to. Wszyscy będą cie gloryfikować.
Nie pomyliłeś się czasem? dlaczego ktoś ma mnie "gloryfikować" za to, że porównałbym covid z hiszpanką? Na hiszpankę zmarło jakieś 10-20 mln ludzi, na covid podobno do 7 mln (dane są sprzeczne, bo jeszcze trwa, ale ja bym tą cyfrę uznał za możliwą, choć nie mam zamiaru kruszyć o to kopie). Porównać się da - liczby tego samego rzędu, ten sam globalny zasięg. Czasy inne, więc "straty" mamy obecnie mniejsze. Ale porównać się da. Tylko co tu "gloryfikować"?!
Do Twojego wykresu się jasno i wyraźnie odniosłem.
Marmik, w ogóle się nie odniosłeś. Bo musiałbyś przyznać, że dzieci chorują. W ilości porównywalnej z innymi grupami wiekowymi. Wnioski z tego wykresu są jednoznaczne. Więc to co napisałeś nie było prawdą. Ja rozumiem, że nie masz zwyczaju przyznawać się do błędów, ale błędy to rzecz ludzka. Każdy je popełnia. A usilne nieprzyznawanie się do nich wywołuje złość, nerwowość i frustrację co widać wyraźnie po twoich wpisach i co utrudnia dyskusję.
Gdy ludzie umierają leczenie to PODSTAWA!
Poprawka - gdy ludzie CHORUJĄ to leczenie jest konieczne. Przy czym zarazy samym leczeniem nie zwalczysz. W przypadku chorób zakaźnych leczenie to działanie niezbędne ale ostateczne. Choroby zakaźne zwalcza się w pierwszej kolejności profilaktyką. Negujesz to?
Pomijając konieczność ograniczenia liczby zakażeń (co ludzie zaakceptowali do momentu, gdy nie zaczęło przekraczać granic zdrowego rozsądku), w sytuacji zagrożenia trzeba znaleźć najpierw skuteczny lek, a potem skuteczną szczepionkę, by trwale wyeliminować zagrożenie.
Lek pomoże chorym ale nie zlikwiduje zagrożenia (choć może w tym pomóc). Zagrożenie może zlikwidować szczepionka.
Amantadynę zamknięto w szafie i wszystkich, którzy nie tyle "wierzyli " w jej skuteczność, co domagali się sprawdzenie czy wstępne obiecujące wyniki znajdą potwierdzenie...
Nie znam się, jak wspomniałem, na medycynie. ale z tego co wiem, to badano skuteczność amantadyny i wyszło to delikatnie mówiąc średnio. znów - w necie na ten temat jest masa tekstów. Ale te które oceniłbym jako poważne (kwestia źródła) dystansują się od tego co piszesz.
https://www.rp.pl/Covid-19/201109455-Am ... ekiem.html
https://www.rp.pl/Koronawirus-SARS-CoV- ... iczne.html (badania są jednak prowadzone) itd.
Nie mam zamiaru sprzeczać się co do jej skuteczności. Nie będę zaprzeczał, że niektórym chorym może pomagać i lekceważyć jej nie należy. Ale na zdrowy rozsądek, jaka nie byłaby jej skuteczność, to w przypadku covidu będzie miała znaczenie drugo- czy nawet trzeciorzedne. Bo (sama) co najwyżej pomoże w leczeniu ale nie zwalczy pandemii jako takiej. To mogą zrobić tylko szczepionki. Lub/i izolacja, tudzież inne bierne środki ochrony.
Dla przykładu jest taka choroba malaria, na którą nie ma obecnie dopuszczonej do obrotu szczepionki, ale choroba jest z powodzeniem leczona od ponad stu lat lekami.
I nadal jest. Ospy i innych w zasadzie zaś już nie ma. Poza tym malarii zapobiega się zwalczając komary. I jest to w zwalczaniu tej choroby skuteczniejsze niż leczenie chorych.
Twój poziom pojmowania to piaskownica...
Więc wyjaśnisz dlaczego ta sądzisz. Czy zaufanie wobec oficjalnych instytucji światowych/europejskich a brak wiary w informacje które można znaleźć w sieci to przejaw naiwności? Będę wdzięczny za jakieś uzasadnienie tej tezy. Bo inaczej wyjdzie, że w piaskownicy to bawisz się Ty
Skąd ta niezachwiana wiara że 'instytucje'z UE sąbardziej wiarygodne niż np z Chin czy Rosji ?
Z zasady ich funkcjonowania. To instytucje podlegające kontroli zewnętrznej, podlegające określonym procedurom. Mylą się także, popełniają błędy, ale dzięki temu jest ich mniej a jeżeli są to relatywnie szybko są wykrywane. Chiny czy Rosja to autokracje. Instytucje działające w tych krajach nie są godne zaufania gdyż nie do końca wiadomo na jakich zasadach funkcjonują. Dobrze pokazują to skandale związane ze szczepionkami rosyjską (sputnik) czy chińską. Czy naprawdę te kwestie nie są dla Ciebie oczywiste?
podałem już przykład wiarygodności Polskich 'instytucji'
My już nie jesteśmy krajem demokratycznym, więc wiarygodność naszych instytucji jest ograniczona (może jeszcze nie wszystkich).
Abdul Latif Jameel Institute for Disease and Emergency Analytics
Co ciekawe sam podałeś przykład, dlaczego mam większe zaufanie do instytucji funkcjonujących w ramach demokratycznego ładu niż w ramach państw autorytarnych. Czy uważasz, że w Rosji czy Chinach taki skandal wyszedł by na jaw? Gdyby władze tego nie chciały - nie wyszedł by. Ot i całe wyjaśnienie....
Ferguson nigdy nie zostal ukarany za swoje "akcje' i nadal pozostał członkiem SAGE i doradza rządowi GB.
A dlaczego miałby zostać "ukarany"? Czy naruszył jakiś przepis pozwalający postawić go przed sądem lub coś w tym rodzaju? Został skompromitowany. Zaufanie do instytucji mam o tyle o ile mogę oczekiwać że błędy przez nie popełniane będą ujawniane i korygowane. Nie obchodzi mnie czy ktoś jest karany czy nie.
i tzw "mainstream media"
Tak. ponieważ one są dla mnie wiarygodne.
w moich oczach juz dawno po prostu przestala istnieć.
To Ci współczuję. Bo taki brak zaufania utrudnia życie. I na ogół powoduje, że podejmujesz decyzje niekorzystne dla siebie.
Problem pojawia się wówczas, kiedy takich osób jak Ty jest wiele.
Tak nawiasem, z czystej ciekawości, nadal uważasz, że na Florydzie jest wszystko OK?