Obrońcą sanacji jak i kacapom wygodna była taka.prawda o tym, że to Francja z Anglią zdradziły Czechosłowację. Jest kilka opracowań, które temu wyraźnie przeczą, gdy się popatrzy na relacje świadków i fakty.
AdrianM to przytocz te opracowania.
Jedną z lepszych i nowszych pozycji w języku polskim odnośnie Czechosłowacji i jej sytuacji w 1938 roku jest "Zmarnowana szansa? Możliwości obrony Czechosłowacji jesienią 1938 roku." Piotra M. Majewskiego. W tej pracy jest potwierdzenie tego jak bardzo rządzący Wielką Brytanią (nie Anglią) oraz Francją byli nieprzychylni i wręcz antyczechosłowaccy, kiedy Czechosłowacja postawiła się okoniem w kwestii ustępstw. Z wskazaniem na stanowisko Chamberlaina, który był nawet bardziej bezwzględny w tej kwestii niż reszta jego gabinetu.
"Już 4 września 1938 r. brytyjski ambasador w Pradze Basil Newton zapowiedział prezydentowi Benesowi, że jego kraj, zamiast przystąpić do wojny, uzna z pewnością zasadność żądań Hitlera odnośnie do czechosłowackiego Pogranicza. Bezceremonialnie oświadczył też wtedy, że Czechosłowacja nie może liczyć na pomoc francuską."
Ten cytat oparty jest w "Documents on British Foreign Policy, 1919-1939" seria trzecia, tom 2, Londyn 1949 - dokument 758, Depesza Basila Newtona z 04/09/1938 r.
To Chamberlain zgodził się 15 września w Berchtesgaden na oderwanie od Czechosłowacji terenów zamieszkałych w większości przez Niemców i to Chamberlain 18 września w Londynie przekonał francuskiego premiera aby uzgodnienia z Berchtesgaden stały się oficjalnym stanowiskiem rządów Francji i Wielkiej Brytanii.
F. McDonough "Chamberlain and the Czech Crisis of 1938: A case study in the role of morality in the conduct of international relations."
Co do "przemarszu" Armii Czerwonej to jak najbardziej uzasadnione byłyby obawy. A wręcz nie "byłyby" a "były". I to nie tylko w Polsce. Bo nie tylko tędy wiodła droga dla czerwonoarmistów. Nie zapominajmy o Rumunii. Tamże nawet prowadzono rozmowy w latach 1935-36 ale kierujący nimi Nicolae Titulescu w 1936 r. musiał podać się do dymisji i wyemigrować.
"Wiosną i latem 1938 r., gdy rozwiał się już kryzys sudecki, rumuńscy politycy i dyplomaci zajmowali postawę niejasną i chwiejną, wysyłając niejednoznaczne sygnały w sprawie ewentualnego przemarszu Armii Czerwonej przez terytorium swojego kraju. Były one najczęściej dostosowane do oczekiwań rozmówców, należy jednak sądzić, że w istocie rzeczy Rumuni obawiali się takiego scenariusza i chcieli go uniknąć."
Nawet bombowce kupione SB-2 przelatywały nad Rumunią już w czechosłowackich barwach w nocy i Rumunia nie zgodziła się na formalne porozumienie "na przyszłość".
Mało tego. Sama Czechosłowacja w układzie z 16 maja 1935 roku nalegała na klauzulę uzależniającą pomoc ZSRR od zadziałania sojuszu z Francją. I nie zawarto dodatkowej konwencji wojskowej.
"W Pradze doskonale rozumiano, że - jak ujął to minister spraw zagranicznych Kamil Krofta - "pomoc samej bolszewickiej Rosji postawiłaby przeciw nam cały świat zachodni"."
Kwestionuje. Problemem był Beck nie my ani jakieś animozje. W stosunku do ZSRR to jeszcze można wytłumaczyć, że były ku temu powody. Zdecydowaną niechęć wyrażał właśnie Beck wszem i wobec. Czescy dyplomaci mogli się czuć jedynie zakłopotani.
Pod koniec marca 1934 roku szef Kancelarii Wojskowej Prezydenta Republiki gen. Blaha poinformował prezydenta Masaryka, że bez współpracy z Polską i "Małą Ententą" Czechosłowacja nie obroni się przed Niemcami. A co na to Masaryk? 5 kwietnia poinformował Blahę, że nie zgadza się z taką opinią. Za "Polsko-czechosłowackie kontakty wojskowe 1921-1938 w dokumentach wywiadu i dyplomacji II Rzeczypospolitej" w opracowaniu Piotra Kołakowskiego:
"Gen. Blaha po rozmowie z prezydentem skonstatował, że Masaryk wierzy jedynie w skuteczność dyplomacji, której zabiegi pozwoliły na utworzenie Czechosłowacji.
Koła wojskowe CSR. dostrzegając korzyści płynące z współpracy z Polską, nie były jednak w stanie przeforsować swojego stanowiska, pomimo wzrostu znaczenia sił zbrojnych w państwie w latach trzydziestych. Należy podkreślić, iż nie miały one w przeciwieństwie do Polski de facto żadnego wpływu na podejmowanie kluczowych decyzji. O najważniejszych sprawach w Czechosłowacji decydowali bowiem Masaryk i Benes."
Wspomniany Piotr Kołakowski przypomina o swjej wcześniejszej pracy "Między Warszawą a Pragą: polsko-czechoslowackie stosunki wojskowo-polityczne 1918-1939" i informuje o pogorszeniu relacji wojskowych. Głównie z powodu uregulowania stosunków polsko-niemieckich. Co od strony władz, ORAZ DYPLOMACJI, podsumował Benes mówiąc, że nie przywiązuje żadnej wagi do sojuszu wojskowego z Polską i wystarczy ograniczona współpraca pomiędzy sztabami. To nie kto inny jak Benes stwierdził też, że "Polska, jak wie każdy, kto studiował jej historię, była zawsze do niczego" i że Polskę spotka los na jaki zasłużyła, czyli że zniknie z map Europy.
To jak to było z Beckiem jako jedynym źródłem problemów i braku animozji po stronie naszych południowych sąsiadów?
Nie jestem wielbicielem sanacji i przedwojennych władz II RP. Ale gdzie mamy coś za uszami to mamy jednak nie jesteśmy jedynymi ani nawet głównymi winnymi w relacjach z CSR. Od 1936 roku nawet ich kręgi wojskowe nie były już tak przyjazne. I nie tylko z powodu tego, że my staliśmy się agresywniejsi.
Co do relacji z ZSRR i niechęci do tranzytu to nie tylko my oraz jak najbardziej były to uzasadnione podejrzenia.