Franek Wichura pisze: ↑2021-07-29, 18:54
Prosty i naturalny to byl uklad Polska-Francja + Czechy-Francja
Po pierwsze ignorujesz konsekwentnie materiał który tu przytoczył mare8 i to o czym sam Chłapowski przestrzegał. Francja miała sporo dystansu do wielu deklaracji. Niemniej nadrzędnym było rozwiązanie kwestii Poslko-Czechosłowackich. Co starasz sie wypierać. Jest tam nawet konkretne przytoczenie w postaci:
Rozterki, które stały się wówczas udziałem osób ze szczytów tamtejszej hierarchii, dobrze zilustrował sekretarz
generalny francuskiego MSZ Alexis Léger w piśmie skierowanym 28 lutego 1936 r.
do ministra wojny. Nawiązując do noty gen. d’Arbonneau sprzed trzech tygodni,
stwierdzał: pomoc, o którą ubiega się Polska (...) będzie mogła zostać rozważona jedynie pod warunkiem, że będziemy pewni intencji politycznych kraju, którego
wyposażenie wojskowe byłoby wzmocnione przy użyciu naszych środków. Decyzja
rządu francuskiego w tej kwestii musi brać pod uwagę (...) nie tylko stan relacji
polsko-francuskich, ale także nastawienie Polski względem sąsiadów, a szczególnie
Czechosłowacji22.
No popatrz Franio co za szok. Autor wraca do tej kwestii jeszcze na samym końcu opracowania, gdzie przypomina:
Paryż, rozczarowany fiaskiem rachub
na wykorzystanie kredytowych negocjacji do uzyskania obietnic bliskiej współpracy Warszawy i Pragi lub choćby na dymisję ministra Becka, rozpoczynającą się
teraz „dogrywkę” zamierzał wykorzystać do załatwienia choćby pomniejszych
interesów.
Podkreśliłbym tu słowo fiaskiem. Tak to widziano w Paryżu wtedy. Twoje brednie o koordynacji i zapewnieniach dobrze ujął w swoim artykule Tomaszewski:
https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Prz ... s43-59.pdf
Zapewnienia Beck stały w sprzeczności z ewidentną koordynacją z Niemcami. Gdzie już na wstępie autor zaznacza:
Skrajnym przykładem nieporozumień był artykuł opublikowany 2 października
1993 w dzienniku Rzeczpospolita”, którego autor — wbrew dokumentom —
twierdzi, że po 20 maja 1938 R olska wyraziła gotowość wystąpić zbrojnie
po stronie Francji, gdyby ta postanowiła wystąpić zbrojnie-------
w obronie Czechosłowacji”.
Tylko historyczne skończone pierdoły mogą argumentować, że była jakaś naturalna linia zapewnień i wydziwianych aliansów w którą Francuzi mogli wierzyć. Nie było. O czym świadczy ofensywa polityczna w sprawie kredytów. Mało tego część rzeczy o postawie Polski jest dobrze udokomentowana w Niemieckich archiwach
O czym przypomina w swoim artykule Tomaszewski:
Notatki zawierające streszczenie rozmów polsko-niemieckich w styczniu i lutym 1938 r. nie tylko dowodzą, iż dyplomaci polscy zostali poinformowani, że
Niemcy zamierzają „rozwiązać” problem czeski, lecz także, iż doszło do nieformalnego porozumienia między rozmówcami, choć nie było mowy o szczegółach
planów niemieckich35 ani też nie doszło do zawarcia formalnej umowy36. Polska wyraziła desintéressement losem Czechosłowacji pod warunkiem, że zostaną
uwzględnione jej zainteresowania, zaś Niemcy przyjęły to oświadczenie do wiadomości, sugerowały uwzględnienie polskich interesów oraz zapewniły, że będą informowały o swych działaniach. Obietnica udzielania informacji została spełniona —z wzajemnością — przynajmniej częściowo, jak świadczą opublikowane dokumenty niemieckie37.
Dalej twierdzisz, że Francja mogła liczyć na nasze zapewnienia?
To przyjżymy się temu dalej:
We wrześniu sytuacja wyglądała już odmiennie. 20 września odbyła się rozmowa Hitlera z ambasadorem Lipskim, której treścią było uzgodnienie polityki obu
państw wobec Czechosłowacji. Dokumenty niemieckie informują, że w tym czasie istniała już „praktyczna współpraca” polsko-niemiecka; 26 września von Moltke
depeszował do Berlina: „Nieprawdą jest też, iż p. Beck odrzucił myśl współdziałania i powiedział, że Polska pragnie zachować na przyszłość samodzielne stanowisko. Jak już donosiłem , przeciwnie, podczas rozmowy, całkiem nie pytany, dał mi bardzo poufną informację o koncentracji polskich oddziałów”39. Pogląd
Kazimierza Karnkowskiego, że zajęcie Zaolzia zostało dokonane bez porozumienia z III Rzeszą, wynika więc chyba jedynie z gruntownej nieznajomości źródeł40. Przeczy to również cytowanej wyżej opinii Kamińskiego i Zachariasa 0 braku uzgodnionych działań polskich i niemieckich.
I tu cię jeszcze zaskoczę, bo jak widać nie były ci znane pewne oczywiste fakty z koresponedencji dyplomatycznej między nami i zaprzyjaźnionymi mocarstwami:
Równocześnie polska dyplomacja usiłowała osłabić międzynarodowe położenie Czechosłowacji. Przede wszystkim Beck odmawiał współdziałania z Francją
i Wielką Brytanią w ich próbach powstrzymania Niemiec. Już 1 maja minister spraw zagranicznych Francji, Georges Bonnet, zwrócił się do ambasadora polskiego
z pytaniem, jakie będzie stanowisko Polski. Ambasador Juliusz Lukasiewicz informował, że Bonnet powiedział: „Projektując démarche rządu angielskiego w Berlinie, oba rządy francuski i angielski pragnęłyby mieć zapewnioną pomoc rządu polskiego w podejmowanej próbie pokojowego załatwienia spraw grożących konfliktem pomiędzy Czechosłowacją a Niemcami. Pragnęłyby one, ażeby rząd polski użył swych wpływów w tym kierunku, a w każdym razie zajął takie stanowisko, aby Niemcy nie mogły mieć w trakcie negocjacji wrażenia, iż mogą oprzeć się na
Polsce”54. Odpowiedź (przekazana w instrukcji dla Lukasiewicza dopiero 24 maja) była odmowna i przypominała, że Polska nie ma żadnych zobowiązań wobec
Czechosłowacji, nie wynikają one również z traktatu polsko-francuskiego. Lukasiewicz miał jednocześnie zaznaczyć „naszą gotowość wypełnienia zobowiązań
sojuszniczych w ramach istniejących umów”55. Była to odmowa jakiegokolwiek współdziałania Polski w obronie Czechosłowacji, ubrana w eleganckie słowa wierności dla zobowiązań podjętych w traktacie sojuszniczym. Traktat ten nie zawierał klauzuli, która by zobowiązywała Polskę do wsparcia Francji w przypadku podjęcia przez nią działań militarnych w obronie trzeciego państwa. Co więcej, gdy „Evening Standard” zamieścił wiadomość, jakoby Beck oświadczył von Moltkemu, że w razie konfliktu zbrojnego Francji z Niemcami o Czechosłowację Polska poparłaby Francję, nastąpiło polskie dementi56. Jest więc oczywistym nieporozumieniem, jeśli L. Moczulski (jakkolwiek z zastrzeżeniami co do szczerości słów Lukasiewicza) wyciąga z cytowanego dokumentu wniosek, że Beck „gotówbył na akcję zbrojną, a nie dyplomatyczną — tak w każdym razie wynika z jego deklaracji”57.
No i jak widać na koniec musieliśmy wrócić do twojego Moczulskiego, który sobie radośnie intepretował co to za wielkie zapewnienia były i jak to Anglia i Francja i blablabla - totalna nadinterpretacja tamtej sytuacji oraz politycznych deklaracji, które były oczywiście brane jako pustosłowie.
Szerzej opisane jest to specjlanie dla nieuków już bardziej dosadnie:
Dyplomaci francuscy i brytyjscy wielokrotnie powracali do pytania o stanowisko Polski. Beck w maju 1938 r. uchylił się od odpowiedzi na pytanie, co zrobi Polska w wypadku wybuchu konfliktu zbrojnego między Niemcami a Francją i Anglią z powodu Czechosłowacji. 4 czerwca ambasador brytyjski Howard Kennard donosił z Warszawy o przebiegu rozmowy ambasadora francuskiego z marszałkiem Edwardem Śmigłym-Rydzem: „Podczas gdy marszałek przy poprzednich okazjach mówił nader kategorycznie, we wczorajszej rozmowie był
znacznie bardziej wykrętny. Marszałek nie chciał udzielić zdecydowanej gwarancji, że Polska nie podejmie żadnej akcji, która spowodować może trudności dla Czechosłowacji. W samej rzeczy p. Noël odniósł wrażenie, iż w przypadku, gdy Niemcy zaatakują z powodzeniem Czechosłowację, można spodziewać się, że Polska wkroczy do regionu Cieszyna, pod pretekstem, by nie wpadł w ręce niemieckie. Jeśli działania zbrojne przyjmą szerszy zasięg, wówczas Polska zachowa neutralność wobec Niemiec do czasu, gdy dostrzeże prawdopodobny wynik, a wówczas
wesprze stronę, którą uzna za najbardziej dogodną dla własnych interesów”61.
13 września ambasador Raczyński na zapytanie Halifaxa o stanowisko Polski w wypadku wybuchu w ojny odpowiedział, że ścisła odpowiedź nie jest możliwa
Wiosną 1938 r. dyplomaci polscy podjęli także interwencje w Rumunii, by uniemożliwić przeloty zakupionych w ZSRR samolotów do Czechosłowacji67
No i na koniec smutna konstatacja, która jest generalnie oczywistą oczywistością:
Wypada więc akceptować pogląd
H. Batowskiego, gdy pisze: „Ze szkodliwości dla własnych losów polskie koła rządowe w Warszawie nie zdawały sobie niestety sprawy, gdy faktycznie wspomagały Niemcy hitlerowskie w ich akcji na rzecz osłabienia, a w wyniku tego później także rozbicia Czechosłowacji”94.
Widzisz chociaż teraz Franio jak poważne masz braki w nauce? Czy będziesz się dalej upierał, że Francja nie miała najmniejszych podstaw co sądzić o możliwej pomocy Polski?