potyczka statku wislanego Goplana z samolotem rosyjskim

forum to dedykowane jest wszystkim jednostkom pływającym budowanym w celach cywilnych...

Moderatorzy: crolick, Marmik

jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

potyczka statku wislanego Goplana z samolotem rosyjskim

Post autor: jefe de la maquina »

Na forum poswieconym I wojnie sw. (WarChron.com) znalazlem interesujacy wpis:
"Privjet & Dobredien!
October 25, 1914 patrol river vessel Goplana was spotted and attacked by a russian aeroplan in vincity of Sandomierz-Tarnobrzeg.
Which russian unit, plane or crew was (possible) involved?

bolshoi spasiba, dzenkuje!
Jeroen

tlumaczenie:
25 pazdziernika 1914 r, niedalego rejonu Sandomierz - Tarnobrzeg statek patrolowy GOPLANA zostal wytropiony i zaatakowany przez rosyjski samolot .

-----Jest to wiadmosc interesujaca i moze wejsc do historii jako pierwsza potyczka statku rzecznego z samolotem.
Niemniej jak mowi moj dobry przyjaciel: wszystko sie zgadza oprocz kasy.
5 09.1914 r statek poddanego rosyjskiego, GOPLANA wpadl w Brzesku Nowym w rece Austriakow i zostal wcielony do C-k Flotylli Wislanej, ktorej dowodztwo bylo w Krakowie. Na poczatku wrzesnia 14 r. Rosjanie przeprowadzili kontrnatarcie i zmusili Austriakow do odwrotu. W czasie ewakuacji Sandomierza prawie cala owczesna A-W Flotylla Wislana przestala istniec kiedy zatopiono 4 uzbrojone statki flotylli ze wzgledu na niski stan wody. Rosjanie podeszli pod Krakow, ktore bylo twierdza i front zatrzymal sie na kilka miesiecy az do maja 1915 r (operacja gorlicka).
Jest watpliwe aby w padzierniku 1914 GOPLANA byla w tym czasie pod Sandomierzem, gdyz byly to tyly armii rosyjskiej. Co ciekawe GOPLANA we wrzesniu 1914 r. zostala obsadzona przez zolnierzy -ochotnikow, ktorzy nie byli zbyt sprawni fizycznie (patrz Ludwig Wittgenstein, filozof austriacki, ktory zglosil sie na ochotnika mimo ze mial podwojna przepukline i zostal skierowany w sierpniu 14 r. wlasnie na Goplane).
Niemniej nie wykluczam, ze atak samolotu mogl miec miesce w okolicach Krakowa, gdzie statek mogl prowadzic sluzbe patrolowa.
jefe
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Przyznam sie, ze informacja o ataku samolotu rosyjskiego staku uzbrojonego SMS GOPLANA mnie nurtuje. Po przejrzeniu forum poswieconemu lotnictwu I wojny, wynika, ze w poczatkowych dniach wojny samoloty lataly nieuzbrojone i byly uzywane tylko do zwiadu. Dochodzilo do smiesznych momentow kiedy piloci przeciwnych stron mijali sie i machali do siebie. Potem sielanka sie popsula, kiedy ktos kogos najechal w powietrzu i zaczeli dla obrony wozic pistolety i karabiny. Pozniej wymyslono i wprowadzono zsynchronizowane z obrotami smigla karabiny maszynowe montowane z przodu.
Zachodzi pytanie, na czym ten atak polegal i jak mogl byc przeprowadzony ?
GOPLANA w tym czasie mogla byc tylko wyposazona w dzialka gorskie 37 mm produkcji Skoda, robione na brytyjskiej licencji, (standartowe wyposazenie Austro-Wegierskiej Flotylli Wislanej) oraz w karabiny maszynowe. Zadne z nich nie byl przystosowane jako bron przeciwlotnicza.
Bede wdzieczny za uwagi i komentaze.
Jefe
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Już w wojnie bałkańskiej doszło do ponoć pierwszego lotniczego zadania bojowego: jesienią 1912 Grek por. art. Demetrios Kamperos (obserwator Farmana) zrzucił na tureckie stanowiska cztery ręczne granaty. Natomiast 05.12.1912 por. mar. Michaelis Moutoussis (pilot Farmana) dokonał pierwszego nalotu bombowego na stanowiska tureckie w Vizani.

Więc ów atak na "Goplianę" mógł być dokonany również którymś z ww. sposobów.
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Dziekuje, tak podejrzewalem, ze mogly wchodzic w gre granaty reczne. Mimo, ze na poczatku wojny uzyto Zepeliny do bmobardowania na terenach dzisiejszej Polski, to mialem watpliwosci czy owczesne samoloty byly zdolne do prowadzenia takich akcji.
Niemniej probuje sie skontaktowac z autorem postu i byc moze uda mi sie dowiedziec wiecej szczegolow oraz zrodlo tej informacji.
Jefe
Awatar użytkownika
W.Danielewicz
Posty: 692
Rejestracja: 2004-09-20, 19:07
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: W.Danielewicz »

Co do statku uzbrojonego "GOPLANA" to rzeczywiście został on zdobyty w Brzesku Nowym [Browar Okocim]. A oto co pisze o tym d-dca statku uzbrojonego "TYNIEC" - Moi podwładni byli czymś mniej niż marynarzami nikt z nich nie umiał wtedy prowadzić łodzi. i dalej... W dniu 5 sierpnia 1914 roku otrzymałem juz do dyspozycji uzbrojone statki "WANDA", "MELSZTYN", "DUNAJEC" i "WAWEL" Rozkaz nakazywał przepłynąc do Brzeska aby skaperować tam leżące dwa rosyjskie statki "GOPLANA" i "NADWIŚLANIN" i przyprowadzić je jako zdobycz. W wyniku czego już 6 sierpnia wieczorem powiewała na nich wojenna flaga. Wydobyliśmy też zatopione przez straż graniczną Rosjan dwie łodzie motorowe. Jednostki te 12 sierpnia znalazły się w Nadbrzeziu [dz. dzielnica Sandomierza].
Według raportu płk. Gustava Bergera podczas ofensywy wojsk rosyjskich do Krakowa z Nadbrzezia sciagnięto statki "Nadwiślanin", "Goplana" i "Polonez" oraz "Dunajec". Utracono [zatopiono] "Melsztyn", "Tyniec", "Wanda", Steinkeller", "Wawel" i "Planeta". Odbyło to się we wrześniu 1914 roku. Ponieważ front zatrzymał się na linii ujścia Sanu nie wykluczone że do takiego ataku samolotu mogło dojść gdyż zapewnie patrolowały one odcinek od Krakowa do Tarnobrzegu. Dopiero w listopadzie zatrzymał się front na linii koło Niepołomnic.
W.DANIELEWICZ
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

linia frontu

Post autor: jefe de la maquina »

W. Danielewicz pisze:
Ponieważ front zatrzymał się na linii ujścia Sanu nie wykluczone że do takiego ataku samolotu mogło dojść gdyż zapewnie patrolowały one odcinek od Krakowa do Tarnobrzegu. Dopiero w listopadzie zatrzymał się front na linii koło Niepołomnic.[/quote]

Tak jak podawalem wczesniej, we wrzesniu wojska austriackie zmuszone zostaly do odwrotu i wycofaly sie z Sandomierza w kierunku Krakowa. Pod koniec wrzesnia linia frontu oparla sie o rzeke Dunajec. Zas wojska rosyjskie staly u bram twierdzy -Krakow. W czasie domiemanego ataku na Goplane (25.10.1914), odcinek Sandomierz-Tarnobrzeg znajdowal sie na tylach armii rosyjskiej . Tym samym bez wsparcia ladowego statek ten nie mial zadnych szans w tym rejonie z nieprzyjacielem.
ponizej podaje link w mapafrontu:
http://warchron.com/imagePages/maps/hof ... reat-S.htm
Chce zwrocic uwage,ze autor postu o Goplanie podaje Sandomierz-Tarnobrzeg , a nie Krakow- Tarnobrzeg jak pisze Danielewicz.
Jefe
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Udało mi się nawiązać kontakt z autorem postu i uzyskać więcej informacji.
Przypominam jego wpis:
“25 pażdziernika 1914 roku niedalego rejonu Sandomierz - Tarnobrzeg statek patrolowy GOPLANA został wytropiony i zaatakowany przez rosyjski samolot”.
Wg autora postu, swoja informacje zaczerpnął z prywatnego dziennika ochotnika skierowanego na GOPLANĘ do obsługi reflektora acetylenowego we wrześniu 1914 roku. Uzyskane dodatkowe informacje uświadczyły mnie w przekonaniu, że taki dziennik istnieje i nie jest to lipa.
Zmusiło mnie to do zweryfikowania mojego stanowiska i sprawdzenia informacji na temat samych działań wojskowych toczących się w okresie od września do grudnia 14 roku w rejonie górnej Wisły.
To co znalazłem w mądrych książkach ujawniło ogrom mojej niewiedzy i tu biję się w piersi, wołając- Mea culpa maxima.

Poniżej podaję w wielkim skrócie opis działań wojennych. Po sukcesach wojsk austriackich we wstępnej fazie wojny na terenie Królestwa Polskiego, Austriacy zostali zmuszeni do odwrotu. Pod koniec września 1914 roku front zatrzymał się na linii dolna Nida – Tarnów - Gorlice.
Na początku pażdziernika, w czasie wspólnej kontrofensywy wojsk niemieckich i austriackich odniesiono znaczne sukcesy terytorialne i pod koniec tego miesiąca armia austriacka podeszła pod Dęblin, San oraz Stryj. Niemniej ofensywa załamała się i Austriacy zostali zmuszeni do odwrotu. W ciągu 2 tygodni Rosjanie podeszli pod Kraków. W dniach od 16 – 25 listopada 1914 r. miała miejsce bitwa, zapisana w historii jako bitwa pod Krakowem. Nie uzyskano odrzucenia npla poza Kraków, niemniej osiągnięto cel strategiczny i zatrzymano natarcie rosyjskie. W dniach od 2 do 12 grudnia 1914 roku wojska austro-węgierskie przeprowadziły atak w rejonie Łapanowa i Limanowej, w wyniku której Rosjanie wycofali się na linię Dunajca.

Dziennik jest pierwszym znanym zapisem dotyczącym działalności statków Ck Flotylli Wiślanej z okresu działań wojennych. Wynika, że w tym czasie statek prowadził bardzo aktywną służbę patrolową współdziałając z szybko posuwającymi się wojskami. Jego zadaniem było zabezpieczenie przed niespodziewanym przekroczeniem Wisły przez jednostki rosyjskie (podobną rolę pełniły polskie uzbrojone statki wiślane w czasie walk z Rosjanami w 1920 r.). Zaprzecza to poglądowi wyrażonych w znanych opracowaniach na temat Ck Flotylli Wiślanej, ukazującą znikomą rolę flotylli w czasie operacji wojskowych.

Czy fakt zaatakowania statku przez samolot miał miejsce ? Tu jest trochę wątpliwości, gdyż wpis niewyklucza, że strzały mogły pochodzić z brzegu. Stąd autor postu kierował swój apel do forum zajmującym się lotnictwem w I wojnie św.

Na zakończenie chciałbym zwrócić uwagę na fakt pomijania w spisach floty Austro-Węgierskiej statków flotylli wiślanej. Zarówno Rene Greger jak Franz Bilzer, który sporządził alfabetyczną listę jednostek MW Austro-Węgier (publikowana na lamach MARINE-Gestern, Heute), wymieniają jednostki Flotylli na Dunaju, ale nie na Wiśle.

Jefe
Awatar użytkownika
JB
Posty: 3082
Rejestracja: 2004-03-28, 21:48
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: JB »

jefe de la maquina pisze:...Wg autora postu, swoja informacje zaczerpnął z prywatnego dziennika ochotnika skierowanego na GOPLANĘ do obsługi reflektora acetylenowego we wrześniu 1914 roku. Uzyskane dodatkowe informacje uświadczyły mnie w przekonaniu, że taki dziennik istnieje i nie jest to lipa...
Tym ochotnikiem był filozof Ludwik Wittgenstein, który prowadził taki dziennik.
A oto fragment książki Wojciecha Sadego o Wittgensteinie:
Przez pierwsze miesiące był uczestnikiem jednej z najbardziej absurdalnych kampanii w dziejach wojen: marszu dowodzonej przez Conrada armii austro-węgierskiej na Lublin. Skończyło się w październiku paniczną ucieczką, zdobyciem przez Rosjan Lwowa i śmiercią 350 tysięcy żołnierzy. Wittgenstein przez cały czas przebywał z dala od linii frontu, pływając na patrolującym Wisłę statku Goplana; jego głównym zajęciem była obsługa w nocy reflektora. Przebieg wojny oceniał skrajnie pesymistycznie:
Anglicy - najlepsza rasa na świecie - nie mogą przegrać. My jednak przegrać możemy i przegramy, jeśli nie w tym roku to w następnym. Myśl, że nasza rasa zostanie pokonana przygnębia mnie, jestem bowiem Niemcem od stóp do głów. [Zapisek z 25 października 1914, Monk, s. 114]
Austriaccy i węgierscy oficerowie wydawali mu się mili, ale zwykli żołnierze, najczęściej różnej narodowości Słowianie, budzili w nim odrazę; nie mógł w ich sposobie bycia dostrzec żadnych ludzkich cech, a konieczność przebywania z nimi wpędzała go w stałą depresję. Dostawał pełne patriotyzmu i zachęty listy od Fregego; docierały też, przez Szwajcarię, listy z Anglii od Pinsenta. Przypadkiem natknął się w księgarni w Tarnowie na książeczkę Lwa Tołstoja Ewangelia Jezusa Chrystusa, Syna Boga, która wywarła na nim niesłychane wrażenie. Z końcem września sformułował podstawy obrazowej teorii znaczenia, która stała się podstawą jego pierwszej książki.
Pod koniec października otrzymał, za pośrednictwem Fickera, list od Georga Trakla, który przebywał w Krakowie w szpitalu psychiatrycznym po szoku doznanym podczas bitwy pod Gródkiem Jagiellońskim i bardzo potrzebował duchowego wsparcia. Goplana przypłynęła do Krakowa 5 listopada, następnego dnia Wittgenstein pospieszył do szpitala, by dowiedzieć się, że trzy dni wcześniej poeta popełnił samobójstwo.
W grudniu los uwolnił go od towarzystwa "tej kupy kanalii", jak w zapiskach określał prostych żołnierzy: odkrywszy jego wykształcenie matematyczne przeniesiono go do pracy w warsztatach artyleryjskich w Krakowie.
A komendantem GOPLANY był wtedy Słoweniec, Dr phil. Oblt. i. d. Res. Rudolf Molé, który później był m.in. tłumaczem literatury polskiej.
JB
Awatar użytkownika
Edward Teach
Posty: 803
Rejestracja: 2006-09-22, 23:13
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Edward Teach »

JB pisze: Przebieg wojny oceniał skrajnie pesymistycznie:
Anglicy - najlepsza rasa na świecie - nie mogą przegrać. My jednak przegrać możemy i przegramy, jeśli nie w tym roku to w następnym. Myśl, że nasza rasa zostanie pokonana przygnębia mnie, jestem bowiem Niemcem od stóp do głów. [Zapisek z 25 października 1914, Monk, s. 114]
Austriaccy i węgierscy oficerowie wydawali mu się mili, ale zwykli żołnierze, najczęściej różnej narodowości Słowianie, budzili w nim odrazę; nie mógł w ich sposobie bycia dostrzec żadnych ludzkich cech, a konieczność przebywania z nimi wpędzała go w stałą depresję.
JB


Mała dygresja zupełnie nie na temat.

Nasuwa się tu analogia do poglądów pewnego malarza. Jak pamiętamy Hitler urodził się jako poddany austriacki, jednak nie był wielbicielem Franciszka Józefa. Szczególną odrazę miał ugodowej i tolerancyjnej polityki tego władcy względem Słowian. Na przykład nie mógł ścierpieć, że w parlamencie zasiadają przedstawiciele słowiańskich narodów imperium, a w szczególności, że pozwalano im tam wygłaszać przemówienia w swoim ojczystych językach. Wiedeń mu się nie podobał ponieważ było tam wielu Słowian i Żydów. Nie podobała mu się praca na budowie ponieważ musiał pracować razem z Czechami i Polakami. Uciekł z Wiednia do Monachium ponieważ w Monachium nie było Słowian. (W rzeczywistości po prostu uciekał przed służbą wojskową). Jak wybuchła wojna to mimo że był poddanym Austriackim zgłosił się na ochotnika do armii niemieckiej. Swój wybór uzasadniał niechęcią do służenia w armii austriackiej razem ze Słowianami. I tak dalej i tak dalej.
Fakt, że Wittgenstein człowiek skądinąd dnie głupi pisze w swoich pamiętnikach takie brednie świadczy, że Hitler w swoich poglądach nie był osamotniony.


Zdaniem Andrzeja Michałka taka postawa względem Słowian ma długą wręcz starożytną tradycję. W regulaminach polowych armii bizantyjskiej jest napisane wprost, że Słowianie są gorszą rasą nie tylko od Germanów ale również od mongoloidalnych koczowników. Słowian nie dopuszczano do stanu kapłańskiego. Nawet jeżeli przeszli na Chrześcijaństwo to nie mieli prawa wejść do bizantyjskiej cerkwi, i musieli słuchać nabożeństwa stojąc na zewnątrz. Jeżeli służyli w armii to kler bizantyjski miał zakaz udzielania im sakramentów nawet jeżeli byli chrześcijanami. Co ciekawe podobną postawę przyjęli Niemcy w średniowieczu. Jak Cyryl i Metody ochrzcili Słowian to niemieccy biskupi pisali w listach do papieża, że Słowian należy traktować jako podludzi, nie warto ich chrzcić lecz należy wytępić zaś ich ziemie przekazać osadnikom zachodnioeuropejskim. Mało tego tych co chcieliby nawracać Słowina należy traktować jako heretyków. Więcej na ten temat
http://merlin.pl/Andrzej-Michalek/brows ... 3godRnJCCg
Edward Teach www.pdf-model.pl
Awatar użytkownika
JB
Posty: 3082
Rejestracja: 2004-03-28, 21:48
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: JB »

Edward Teach pisze:... Mała dygresja zupełnie nie na temat ...
Nie na temat, ale też nie do końca prawdziwa. Pomijam to, że przytoczone słowa pod wyrazami JB napisał: nie są moimi ocenami, a cytatem z książki W. Sadego. Autor książki o Wittgensteinie nie jest pisarzem wysokiego lotu, nie odróżnia narodowości osób o których pisze (Słoweńca myli z Węgrem), a i cytując dziennik filozofa niezręcznie posługuje się zapiskami. Wittgenstein, choć chodził przez krótki okres do tej samej szkoły co Hitler (byli równolatkami, ale dzieliły ich dwa roczniki, Hitler był zapóźniony o rok, a Wittgenstein poszedł do szkoły rok wcześniej), nie podzielał jego poglądów (bliżej mu było do komunizmu). Odrazę budzili w nim nie Słowianie a prostaccy marynarze k.u.k. Weichselflottille (choć byli nimi głównie Słowianie).
Tyle gwoli wyjaśnienia i przeciwstawienia się próbie "przyprawienia gęby" Wittgensteinowi.
JB
Awatar użytkownika
JB
Posty: 3082
Rejestracja: 2004-03-28, 21:48
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: JB »

A książki pana Andrzeja Michałka są bliższe "twórczości" pana M.B. niż rozprawie historycznej.
JB
Tzaw1
Posty: 640
Rejestracja: 2006-05-03, 17:23
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tzaw1 »

Ładna fotka Goplany
http://www.wittgen-cam.ac.uk/cgi-bin/de ... ogrg5.html

http://poiesis.nlx.com/cgi-bin/om_isapi ... ge=ref_Doc
http://wab.aksis.uib.no/sept1914/corres/briefe2.html
Z tego wynika, że do Krakowa "Goplana"powróciła 21.09.
Wittgenstein co najmniej do 6.10 przebywał w Krakowie.
Nie oznacza to oczywiście, że później nie wypłynął na kolejny patrol.
Obrazek
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Tym ochotnikiem był filozof Ludwik Wittgenstein, który prowadził taki dziennik.
L. Wittgenstein przebywał na Goplanie od 15 sierpnia do 19 grudnia 1914 r. Dziennik zostal przetlumaczony na polski. Co do jakości polskiego tłumaczenia pojawiają się spore wątpliwości.
Przez pierwsze miesiące był uczestnikiem jednej z najbardziej absurdalnych kampanii w dziejach wojen: marszu dowodzonej przez Conrada armii austro-węgierskiej na Lublin. Skończyło się w październiku paniczną ucieczką, zdobyciem przez Rosjan Lwowa i śmiercią 350 tysięcy żołnierzy. Wittgenstein przez cały czas przebywał z dala od linii frontu, pływając na patrolującym Wisłę statku Goplana; jego głównym zajęciem była obsługa w nocy reflektora.
Tutaj autor książki się myli. Okres od końca sierpnia do grudnia był okresem zaciętych walk na terenach wzdłuż rzeki Wisły. Systuacja zmieniała się z dnia na dzień ze zmiennym szczęściem dla obu stron, i doszło do sytuacji, że w listopadzie Rosjanie podeszli pod Kraków i zajęli wzgórze Kaim Od 16 do 25 listopada 1914 r. miała miejsce bitwa o Kraków. Flotylla Wiślana brała udział w walkach. Stąd dziennik Wittgeinsteina jest znaczącym dokumentem dla badaczy historii flotylli tego okresu.

ObrazekAby wysunąć jakieś wnioski na temat samego Wittgeinsteina dobrze jest zapoznać się z jego dziennikiem. Prawdą jest, że czytanie jego wypisów jest bolesne dla Polaków, ale daleko mu do rasistowskich pogladów jego współziomka, Hitlera.
Warto więc spojrzeć na niego w kontekście czasów i sytuacji.
Wittgeinstein pochodził z bardzo zamożnej i wpływowej rodziny austriackiej. Na wieść o wojnie, mimo podwójnej przepukliny - pełen patriotycznego uniesienia- zgłosił się na ochotnika do armii i został skierowany na zdobyczny statek rosyjki, Goplana, na którym kompletowano załogę. Szybko odkrył, że stanowisko jakie mu wyznaczono, było najbardziej niebezpieczne na statku, gdyż stojąc w nocy za refletorem był najbardziej narażony na ogień z brzegu. Powiększona załoga i brak pomieszczeń zmuszało wszystkich do dzielenia pomieszczeń z prostą załogą, składającą się Polaków, którzy znali rzekę oraz Czechów, których zadziwiająco dużo znajdowało się we flotylli. Różnica poziomow, wykształcenia, można by określić “klasowa” oraz odrębności etniczne powodowały, że większość tych Słowian nie podzielała entuzjazmu młodego Austriaka co do wojny i mieli w wszystko w 4-ech literach. Dochodzi również fakt, że Wittgeisten pracował w nocy, zaś w dzień spał.
Czytając jego dziennik zwróciłem uwagę na syndrom, który występuję wśród małych grup poddanych stałemu stressowi i stłoczonych na małej przestrzeni. Typowym przykładem są wyprawy jachtowe, które po opłynięciu świata wychodzą skłócone na całe życie, czy wyprawy górskie, zmuszone do spedzania dużą ilość czasu w zamkniete namiocie przeczekując załamanie pogody.
Tak wiec dzienik jest racZej odbiciem jego uwczesnego stanu psychicznego.

Odnośnie zdjęcia Goplany. Nie ma tam reflektora, który powinien znajdować się na sterowce :-(
Jefe
Awatar użytkownika
Edward Teach
Posty: 803
Rejestracja: 2006-09-22, 23:13
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Edward Teach »

JB pisze:A książki pana Andrzeja Michałka są bliższe "twórczości" pana M.B. niż rozprawie historycznej.
JB
Znowu mała dygresja zupełnie na temat.

Tak się składa, że mam w biblioteczce wszystkie dzieła Andrzeja Michałka. :-D
Książki czyta się świetnie, ilustrację są naprawdę wspaniałe. Czyżbym kupując całość zmarnował moje pieniądze. :?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Micha%C5%82ek
Edward Teach www.pdf-model.pl
Andrzej J.
Posty: 1094
Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Andrzej J. »

Wydaje mi się że Andrzej Michałek, to ten sam gość, który był współautorem ostatniej książki Józefa Wiesława Dyskanta nt. wojny ros.-jap. - "Port Artur. Cuszima 1904-1905". wyd. "Bellona.

Dopisane: choć ww. nie ma w życiorysie A.M. w wikipedii, to jest tam informacja o dyskusyjnej jakości innych jego książek oraz o tym, iż zmarł w 2007 i był historykiem wojskowości z Elbląga.
ODPOWIEDZ