Filmy telewizyjne i kinowe o sprawach wojennomorskich
-
- Posty: 132
- Rejestracja: 2004-01-20, 18:27
Owszem. Wpłynęli robotem do jednej z wyrw pod beltem, zajrzeli do środka i, nie wykrywszy wielkiej dziury w grodzi przeciwtorpedowej z napisem "tu uderzyła brytyjska torpeda posyłając dumę Kriegsmarine na dno", orzekli, że Bismarck się sam zatopił
Tym niemniej dużo świetnych zdjęć i ładne animacje. No i ostra muzyczka gra...
Tym niemniej dużo świetnych zdjęć i ładne animacje. No i ostra muzyczka gra...
- Kazimierz Zygadło
- Posty: 256
- Rejestracja: 2004-07-29, 19:05
- Lokalizacja: Gliwice
Filmy o działaniach na morzu w czasie wojny secesyjnej, to wspomniany przez Andrzeja J. "Ironclads" (u nas "Morze wojny, morze miłości", ale nie jestem pewien, bo mam w oryginale). Marek S. wspomniał o okręcie podwodnym "H. L. Hunley" o którym nakręcono dwa filmy: w 1963 "The Hunley" (był to pierwszy odcinek serii "The Great Adventure" produkcji CBS) i "Hunley" produkcji Teda Turnera z 1997 (z A. Assante w roli por. George'a E. Dixona).
Chińczycy nakręcili "Beiyang Naval Forces" (12 odcinków) opowiadający o działaniach floty chińskiej w XIX w (wojna z Francją 1884-1885 i z Japonią 1894-1895). Niestety film jest po chińsku
Kaz
Chińczycy nakręcili "Beiyang Naval Forces" (12 odcinków) opowiadający o działaniach floty chińskiej w XIX w (wojna z Francją 1884-1885 i z Japonią 1894-1895). Niestety film jest po chińsku
Kaz
"They say hard work never hurt anybody, but I figure why take the chance" - Ronald Reagan
Tak mi się przypadkiem znalazło:
http://www.aandc.org/research/films_of_the_sea.htm
Wygląda na dość kompletną listę, a w niektórych przypadkach są nawet wymienieni i 'zidentyfikowani' główni (pływający) aktorzy.
http://www.aandc.org/research/films_of_the_sea.htm
Wygląda na dość kompletną listę, a w niektórych przypadkach są nawet wymienieni i 'zidentyfikowani' główni (pływający) aktorzy.
Republika marzeń...
A ja wypożyczyłem sobie po latach „Tora! Tora! Tora!”.
Mało tego, nagrałem na komputer z taśmy, a potem zrobiłem dla siebie DVD, bo taśmę trzeba było oddać. Porównałem to potem z dużo nowszym „Pearl Harbor” i stwierdziłem, że sam atak w nowym filmie jest tylko podkładką pod romans i film ma zero wartości w porównaniu ze starym.
Chociaż z drugiej strony dziewczyna jest fajna. Pozostając w atmosferze tamtych czasów, jest lekka i zwinna, jak japońskie „Zero”.
Na poważnie, nie mogę pojąć, dlaczego z Kimmela i Shorta zrobili kozły ofiarne w powojennych procesach? Treść żadnego filmu nie wskazuje na rażące zaniedbania. Ale to już tak na marginesie.
Mało tego, nagrałem na komputer z taśmy, a potem zrobiłem dla siebie DVD, bo taśmę trzeba było oddać. Porównałem to potem z dużo nowszym „Pearl Harbor” i stwierdziłem, że sam atak w nowym filmie jest tylko podkładką pod romans i film ma zero wartości w porównaniu ze starym.
Chociaż z drugiej strony dziewczyna jest fajna. Pozostając w atmosferze tamtych czasów, jest lekka i zwinna, jak japońskie „Zero”.
Na poważnie, nie mogę pojąć, dlaczego z Kimmela i Shorta zrobili kozły ofiarne w powojennych procesach? Treść żadnego filmu nie wskazuje na rażące zaniedbania. Ale to już tak na marginesie.
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
swego czasu Ryszard - maglowano temat tego "dzieła wojennomorskiego" i opinia była zgodna w 100 % ( co rzadko sie w naszym kraju zdarza ) - nei powinno to w ogóle powstać.
A tak na marginesie - dwa miesiące temu można było dostać to coś na DVD w sklepie w SUPEROKAZJI za jedynie 15 zł. Superokazja trwa do tej pory
A tak na marginesie - dwa miesiące temu można było dostać to coś na DVD w sklepie w SUPEROKAZJI za jedynie 15 zł. Superokazja trwa do tej pory
shigure pisze:swego czasu Ryszard - maglowano temat tego "dzieła wojennomorskiego" i opinia była zgodna w 100 % ( co rzadko sie w naszym kraju zdarza ) - nei powinno to w ogóle powstać.
A tak na marginesie - dwa miesiące temu można było dostać to coś na DVD w sklepie w SUPEROKAZJI za jedynie 15 zł. Superokazja trwa do tej pory
Zgadzam się całkowicie. Nie powinno powstać. Pamiętam reklamy w tutejszej telewizji z wybranymi scenami mającymi "porwać" klienta do sklepu, żeby kupił taśmę. Ukazało się to w sprzedaży w wielu marketach, ale nie chciało iść za wyjściową cenę 49 dolarów AUS. Spadło potem do 20! i jeszcze dzisiaj można to kupić. Też zrobiłem z tego nagranie, żeby mieć film w intersującym mnie hobby, czyli względy formalne.
Zastanawiałem się często, dlaczego tak potraktowano rzecz po macoszemu? Mając technikę komputerową do dyspozycji, można było zrobić majstersztyk na miarę "Titanica".
Uff... Znalazłem ten temat wreszcie... Ale i tak nie jestem pewny, czy to rzeczywiście o niego mi chodziło
Na kanale Planete trwa właśnie emisja POLSKIEGO filmu dokumentalnego pt. Okręty II Wojny Światowej.
Sporo fragmentów filmów dokumentalnych, do tego komputerowe wizualizacje 3D, trochę 'łatwej' historii i mniej lub bardziej infantylnych komentarzy.
Niestety - notorycznie używane są zamiennie statek/okręt, okręt/łódź (to o podwodnych), wizualizacje są różnej jakości - od szczegółowych do mocno uproszczonych, jeden z podtytułów to 'U-BOT - ...' itp., a to tylko po jakimś kwadransie emisji.
No, ale dobrze, że w ogóle cokolwiek się ruszyło, tak mi się przynajmniej wydaje.
Na kanale Planete trwa właśnie emisja POLSKIEGO filmu dokumentalnego pt. Okręty II Wojny Światowej.
Sporo fragmentów filmów dokumentalnych, do tego komputerowe wizualizacje 3D, trochę 'łatwej' historii i mniej lub bardziej infantylnych komentarzy.
Niestety - notorycznie używane są zamiennie statek/okręt, okręt/łódź (to o podwodnych), wizualizacje są różnej jakości - od szczegółowych do mocno uproszczonych, jeden z podtytułów to 'U-BOT - ...' itp., a to tylko po jakimś kwadransie emisji.
No, ale dobrze, że w ogóle cokolwiek się ruszyło, tak mi się przynajmniej wydaje.
-
- Posty: 149
- Rejestracja: 2009-10-29, 16:42
Kossakowski pisze:Yamato - największy opancerzony krążownik liniowy świata Myślałem, że rozwalę telewizor rzucając w niego pilotem.Okręty II Wojny Światowej
myślałeś, że rozwalisz...
czyli nie trafiłeś...
"nie masz cylu, krokodylu" mówiła moja nauczycielka matematyki, nie trafiając kredą w wąską półeczkę (listwę) na kredę i gąbki na dole tablicy...
Ktoś tu narzekał na "Yamato - największy opancerzony krążownik liniowy świata". Kupiłem więc ostatnio film "The Battle of the River Plate". Oglądałem go we wczesnej młodości w TV, gdzieś w końcu lat 70-tych i bardzo dobrze wspominałem. Wydawał się tym ciekawszy, że są w nim jeszcze prawdziwi okrętowi "aktorzy" z II wojny światowej.
Już sam przekład tytułu nie rokował dobrze - "Bitwa o ujście rzeki" zamiast "Bitwa u ujścia Rio de la Plata". No, ale może ktoś chciał zdobyć ujście tej rzeki. Byłem więc przygotowany na "statki" wojenne i na tłumaczenie "battleship" jako "statek/okręt bojowy". (A swoją drogą czy ktoś z was zetknął się w TV z poprawnym tłumaczeniem "battleship"? Niby jest w każdym słowniku, a tłumacze i tak zawsze przekładają na "okręt bojowy"). Ale tłumacze w tym filmie przeszli samych siebie.
Pierwsze kilka napisów albo jak kto woli pierwsze słowa lektora i mamy perły wiedzy:
"Niemcy mieli trzy rodzaje groźnej broni morskiej: miny magnetyczne, łodzie podwodne ("U-boots") i małe uzbrojone jednostki pływające ("surface raiders")".
Dla niepewnych o co chodzi zaraz wyjaśniono, że: "Te małe statki bojowe ("pocket-battleships") były szybkie i zwrotne, były tygrysami mórz".
A w chwilę potem już swojsko przetłumaczono "pocket-battleship Admiral Graf Spee" jako "bojowy statek AGS".
Dalej nie oglądałem, miałem dosyć.
Wiem, że jest agresja językowa w polityce, na forach itp. ale słowo "debilizm" w odniesieniu do "tłumacza" ciśnie się na usta.
Pozdrawiam miłośników polskich tłumaczeń.
Już sam przekład tytułu nie rokował dobrze - "Bitwa o ujście rzeki" zamiast "Bitwa u ujścia Rio de la Plata". No, ale może ktoś chciał zdobyć ujście tej rzeki. Byłem więc przygotowany na "statki" wojenne i na tłumaczenie "battleship" jako "statek/okręt bojowy". (A swoją drogą czy ktoś z was zetknął się w TV z poprawnym tłumaczeniem "battleship"? Niby jest w każdym słowniku, a tłumacze i tak zawsze przekładają na "okręt bojowy"). Ale tłumacze w tym filmie przeszli samych siebie.
Pierwsze kilka napisów albo jak kto woli pierwsze słowa lektora i mamy perły wiedzy:
"Niemcy mieli trzy rodzaje groźnej broni morskiej: miny magnetyczne, łodzie podwodne ("U-boots") i małe uzbrojone jednostki pływające ("surface raiders")".
Dla niepewnych o co chodzi zaraz wyjaśniono, że: "Te małe statki bojowe ("pocket-battleships") były szybkie i zwrotne, były tygrysami mórz".
A w chwilę potem już swojsko przetłumaczono "pocket-battleship Admiral Graf Spee" jako "bojowy statek AGS".
Dalej nie oglądałem, miałem dosyć.
Wiem, że jest agresja językowa w polityce, na forach itp. ale słowo "debilizm" w odniesieniu do "tłumacza" ciśnie się na usta.
Pozdrawiam miłośników polskich tłumaczeń.