Bo ja wiem? Postami Jefe? IMO właśnie to z nich wynika i to próbuje wytłumaczyć.domek pisze:Ale czymś to argumętował
Nie zauważyłem by z mojej wypowiedzi wynikało, że zakładam ile, co i gdzie go zdetonowało. Więc jakbyś był uprzejmy wskazać mi gdzie coś takiego napisałem to chętnie dowiem się w którym miejscu zakładam coś czego nie zakładam.domek pisze:No tak Marmik ale Ty zakładasz ile go zdetonowało zakładając automatycznie że wiesz co zdetonowało i gdzie.
Przyjmuję natomiast kilka logicznych hipotez. Wśród nich jest tez taka, że TNT nie tak łatwo zdetonować jeżeli nie ma odpowiedniego inicjatora.
Nie widzę ścisłego związku z opisywanym wydarzeniem. Ba! Nie widzę nawet analogii. Czy byłbyś uprzejmy mi ją wskazać?domek pisze:Marmiku jade sobie tramwajem Nagle na zakręcie czuje uderzenie.
Ja poczułem a babcia na przeciwko mnie siedziała na ziemi.Znasz fizyczne doświadczenie z wiszącymi kulkami o zasadzie przekazywania energi.
Nie. Tylko jedno.domek pisze:Albo jedno i drugie naraz.
Na to próbował już odpowiedzieć Jefe i IMO linię miał słuszną.domek pisze:Bo tak naprawde pytanie powinno być dlaczego ludzie powypadali z koii
Jaki efekt? Urwać pióro śruby? Zalecam dokładniejszą lekturę tego co już napisano w tym wątku.domek pisze:Wybuch musi mieć siłe ale taki przedmiot musi mieć mase aby wywołać taki efekt
Powtórzę, że opisywane uniesienie rufy to w moim przekonaniu na 99,9% nadinterpretacja odczuć załogi podczas wstrząsu wywołanego prawdopodobnie uszkodzeniem śruby na skutek kolizji z niewielkim, acz twardym przedmiotem dryfującym w toni wodnej lub ściągniętym w nią pod naporem kadłuba oraz następstwami tej kolizji. Przedmiotem tym mógł być przerywacz zagród minowych. Z ładunkiem TNT lub bez. To czy był tam ładunek jest bez znaczenia dla uniesienia rufy (tzn. nie uniosło by tak czy owak). Ma zaś znaczenie w ocenie czy rozmiar szkód odpowiada sile niemal kg TNT. IMO nie, ale to tylko spekulacja. Tu należałoby przeprowadzić symulację.
Nie zakładam że to bojka. Wiem, że to nie mógł być u-boot i to już zostało tak kategorycznie dowiedzione, że nie wiem po co jeszcze strzępić klawisze. Jedyna możliwość, z okrętem podwodnym to przypadkowe uderzenie piórem w peryskop zanurzającego się okrętu i to przy założeniu bardzo niecodziennej charakterystyki zanurzania.domek pisze:Tak ale zakładasz że to bojka wciśnij tam ubota.Zreszta bojka nie da ci takie go podparcia dla płetwy śruby aby uyskać odpowiednio silny wstrząs
Dzięki, toś mnie przekonał . Jeszcze kilka takich argumentów i przejdę na szyntoizm (to żart - u mnie rzadkość - bez urazy).domek pisze:Albo nie
Domek, i ewentualnie inni panowie skłonni do uznania prawdziwości teorii uniesienia, spróbujcie będąc na wakacjach nad morzem, zapakować ze dwie osoby do łódki/roweru wodnego, a potem podpłyńcie pod rufową cześć i chwytając od spodu unieście ją o 10-20 cm w górę nie zapierając się nogami o dno, albo uderzcie puszczoną od spodu bojką (piłką?) o średnicy ze 30 cm. To powinno przypomnieć, że fizyka wprowadza pewne ograniczenia do gdybań. Zwłaszcza gdybań o okręcie ważącym tysiąc ton.
Rufę Wilka mógł unieść inny okręt podwodny (i to też w specyficznej sytuacji), albo bliska eksplozja bomby głębinowej / torpedy (zatem działanie celowe) względnie miny niekontaktowej (ale to naprawdę skrajnie mało prawdopodobne). Ani w pierwszym, ani w drugim wypadku nie ma możliwości by uszkodzenia ograniczyły się do piór śrub okrętowych, kilku drobnych nieszczelności rurociągów i odstawienia żyro.