Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Listopadowe Okręty 3D
Mirosław Skwiot - Geneza niszczycieli typu 1936 A (Narvik)
Witold Koszela - King George V – brytyjskie olbrzymy, cz. 2
Bartłomiej Błaszkowski - Kmdr por. Mieczysław Wróblewski (1915–2009)
Stefan Dramiński – 3D, Witold Koszela – tekst - ORP „Conrad”, cz. 2
Michał Kopacz - Sweet Pea w kampanii na Salomonach, cz. 1
Krzysztof Kubiak - Długowieczny holownik albo „polarnik” przeciwko śmigłowcom
Jacek Krzewiński - Okręt wsparcia logistycznego ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, cz. 2
Mirosław Skwiot - Reichsadler – Orzeł Rzeszy
Mirosław Skwiot - Geneza niszczycieli typu 1936 A (Narvik)
Witold Koszela - King George V – brytyjskie olbrzymy, cz. 2
Bartłomiej Błaszkowski - Kmdr por. Mieczysław Wróblewski (1915–2009)
Stefan Dramiński – 3D, Witold Koszela – tekst - ORP „Conrad”, cz. 2
Michał Kopacz - Sweet Pea w kampanii na Salomonach, cz. 1
Krzysztof Kubiak - Długowieczny holownik albo „polarnik” przeciwko śmigłowcom
Jacek Krzewiński - Okręt wsparcia logistycznego ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, cz. 2
Mirosław Skwiot - Reichsadler – Orzeł Rzeszy
- de Villars
- Posty: 2229
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
A co to jest Reichsadler? Obstawiam jakiś niezbudowany lotniskowiec fuhrera ale pewnie się mylę
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Reichsadler - artykuł zapewne o wyglądzie hitlerowskiej wrony w Kriegsmarine.
-
- Posty: 507
- Rejestracja: 2008-09-27, 17:58
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Razem ze zdjęciami 7 stron.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Z artykułu o KGV rzuciłem okiem na sekcję kierowanie i ogniem:
"Okręty typu King George V posiadały po dwa stanowiska kierowania ogniem dla artylerii głównej. Jedno z nich znajdowało się na szczycie nadbudówki dziobowej, a drugie na końcu nadbudówki rufowej. Stanowiska te o skrótowej nazwie HACS (High Angle Control System) w przypadku dwóch pierwszych jednostek (...) zostały wyposażone w dalmierze stereoskopowe o bazie optycznej 4,57 m"
Czytałem ze trzy razy, bo myślałem, że to ze mną coś nie tak, ale zawsze wychodziło tak samo. Przeciwlotnicze 356-ki przemawiają do wyobraźni
"Okręty typu King George V posiadały po dwa stanowiska kierowania ogniem dla artylerii głównej. Jedno z nich znajdowało się na szczycie nadbudówki dziobowej, a drugie na końcu nadbudówki rufowej. Stanowiska te o skrótowej nazwie HACS (High Angle Control System) w przypadku dwóch pierwszych jednostek (...) zostały wyposażone w dalmierze stereoskopowe o bazie optycznej 4,57 m"
Czytałem ze trzy razy, bo myślałem, że to ze mną coś nie tak, ale zawsze wychodziło tak samo. Przeciwlotnicze 356-ki przemawiają do wyobraźni
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Pewnie miały amunicję VT.MiKo pisze:Z artykułu o KGV rzuciłem okiem na sekcję kierowanie i ogniem:
"Okręty typu King George V posiadały po dwa stanowiska kierowania ogniem dla artylerii głównej. Jedno z nich znajdowało się na szczycie nadbudówki dziobowej, a drugie na końcu nadbudówki rufowej. Stanowiska te o skrótowej nazwie HACS (High Angle Control System) w przypadku dwóch pierwszych jednostek (...) zostały wyposażone w dalmierze stereoskopowe o bazie optycznej 4,57 m"
Czytałem ze trzy razy, bo myślałem, że to ze mną coś nie tak, ale zawsze wychodziło tak samo. Przeciwlotnicze 356-ki przemawiają do wyobraźni
...i ta stereoskopia...
Zawsze sądziłem, że Brytyjczycy uparcie stosowali jednopolówki...
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Tego numeru okrętów nie mam, więc tej części nie czytałem, także odnoszę się tylko do tego co Wy napisaliście.
Nie ma co się śmiać, choć oczywiście nie była to ich „podstawowa” funkcja.
Jak sobie Brytole dołożyli do swoich HAFCów ABUnity, to mogli teoretycznie całkiem skutecznie do obrony przeciwlotniczej używać artylerii głównej. Z praktyki użycia tych wynalazków, wychodzi że do nadlatujących samolotów można było oddać jedną pełną, albo dwie połówkowe salwy. Strzelanie „na wiwat” w stylu japońskim pomijam.
Podczas operacji Halberd któryś z NelRodów ( nie pomnę który ) strzelał ze swoich 406 tek do samolotów. Relacja którą czytałem jest dość mętna ( podchodzi o jakiegoś uczestnika walki nie kogoś kto by się znał na rzeczy ), ale odnoszę wrażenie z opisu, że raczej właśnie chodziło o sposób strzelania charakterystyczny dla użycia ABU, choć tak naprawdę jest na tyle mętny, że jakby kto chciał może uznać, że to po prostu strzelanie w wodę przez samolotami torpedowymi coby im utrudnić życie.
Niestety nie mam wspomnień wskazujących na podobne użycie dział Prince of Wales podczas tej samej operacji ( tym bardziej pod Kuantanem ), czy w ogóle przy jakimkolwiek Żorżu, ale możliwość taka istniała.
Na ile taki ogień był skuteczny to zupełnie inna sprawa.
Sądząc jednak z tego co piszesz Miko, to jednak autor trochę pojechał, bo jeden dziobowy i jeden rufowy HSFC to trochę „nie teges”, podobnie jak dalmierze stereoskopowe, ale jak wspomniałem, samego tekstu nie czytałem, więc odnoszę się do tego co Ty napisałeś, nie samego artykułu.
W latach 41-43 gdy by się to naprawdę przydało ( choćby na Śródziemnym ) to jeszcze tych zapalników nie było. A w 44 jak już były, to po co było się w to bawić.
Bo były.Przeciwlotnicze 356-ki
Nie ma co się śmiać, choć oczywiście nie była to ich „podstawowa” funkcja.
Jak sobie Brytole dołożyli do swoich HAFCów ABUnity, to mogli teoretycznie całkiem skutecznie do obrony przeciwlotniczej używać artylerii głównej. Z praktyki użycia tych wynalazków, wychodzi że do nadlatujących samolotów można było oddać jedną pełną, albo dwie połówkowe salwy. Strzelanie „na wiwat” w stylu japońskim pomijam.
Podczas operacji Halberd któryś z NelRodów ( nie pomnę który ) strzelał ze swoich 406 tek do samolotów. Relacja którą czytałem jest dość mętna ( podchodzi o jakiegoś uczestnika walki nie kogoś kto by się znał na rzeczy ), ale odnoszę wrażenie z opisu, że raczej właśnie chodziło o sposób strzelania charakterystyczny dla użycia ABU, choć tak naprawdę jest na tyle mętny, że jakby kto chciał może uznać, że to po prostu strzelanie w wodę przez samolotami torpedowymi coby im utrudnić życie.
Niestety nie mam wspomnień wskazujących na podobne użycie dział Prince of Wales podczas tej samej operacji ( tym bardziej pod Kuantanem ), czy w ogóle przy jakimkolwiek Żorżu, ale możliwość taka istniała.
Na ile taki ogień był skuteczny to zupełnie inna sprawa.
Sądząc jednak z tego co piszesz Miko, to jednak autor trochę pojechał, bo jeden dziobowy i jeden rufowy HSFC to trochę „nie teges”, podobnie jak dalmierze stereoskopowe, ale jak wspomniałem, samego tekstu nie czytałem, więc odnoszę się do tego co Ty napisałeś, nie samego artykułu.
Czemu nie. Technicznie do zrobienia – tylko po co?Pewnie miały amunicję VT
W latach 41-43 gdy by się to naprawdę przydało ( choćby na Śródziemnym ) to jeszcze tych zapalników nie było. A w 44 jak już były, to po co było się w to bawić.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Teoretycznie, to i torpedy były bronią przeciwlotniczą. Można co prawda dyskutować o ich skuteczności, jak i bojowym wykorzystaniu - bo nie znam takiego przypadku, ale przecież możliwość taka istniała
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Co takiego??? Masz poczucie humoru . Musieliby wystrzelić torpedę pilotowi samolotu dosłownie "między oczy", a i tak na bardzo krótkim dystansie pewnie by nie wybuchła.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Też się zastanawiam nad praktycznym wykorzystaniem torped do obrony przeciwlotniczej.
pociski artylerii głównej mogą być wykorzystywane ( i były - czy raczej bywały ) nawet coś tam narobić mogą ( niektórzy twierdzą, że zrobiły, ale jakoś pozostaję sceptyczny co do realnej ich skuteczności )
Natomiast torpeda?
Wystrzelenie z jakiegoś nowego "działa dyanmitowego" czy jak?
No ewentualnie można by je zrzucać na formacje bombowców z samolotów lecących nad nimi, ale błagam o jakąś choć trochę realną koncepcję ich użycia w tej roli
pociski artylerii głównej mogą być wykorzystywane ( i były - czy raczej bywały ) nawet coś tam narobić mogą ( niektórzy twierdzą, że zrobiły, ale jakoś pozostaję sceptyczny co do realnej ich skuteczności )
Natomiast torpeda?
Wystrzelenie z jakiegoś nowego "działa dyanmitowego" czy jak?
No ewentualnie można by je zrzucać na formacje bombowców z samolotów lecących nad nimi, ale błagam o jakąś choć trochę realną koncepcję ich użycia w tej roli
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Spokojnie można się odżegnać od takich "cudów" na rzecz zapalników zbliżeniowych w pociskach dział pelot.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Czyli o amerykańskich dalocelownikach Mk 38 też można tak powiedzieć?Maciej3 pisze: Bo były.
Nie ma co się śmiać, choć oczywiście nie była to ich „podstawowa” funkcja.
W końcu "Iowa" również mogła prowadzić ogień plot. z artylerii głównej.
Ba, miała (ma?) nawet do tego celu odpowiednią amunicję (!)
Proste pytanie - były takie, czy nie?Maciej3 pisze:Czemu nie. Technicznie do zrobienia – tylko po co?
A skoro nie było, to znaczy, że w tekście jest błąd poważny w kontekście przeznaczenia dalocelowników i ich opisu.
Ale żeby nie było - artykuł nie jest najgorszy at all.
Nie myli się tylko ten, co nic nie robi.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Znam przypadek, gdzie cała wyrzutnia torped zamieniła się nagle w broń przeciwlotniczą i ugodziła w pomost nawigacyjny bardzo znanego pancernika...tom pisze:Co takiego??? Masz poczucie humoru . Musieliby wystrzelić torpedę pilotowi samolotu dosłownie "między oczy", a i tak na bardzo krótkim dystansie pewnie by nie wybuchła.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Maciej3 pisze: Podczas operacji Halberd któryś z NelRodów ( nie pomnę który ) strzelał ze swoich 406 tek do samolotów. Relacja którą czytałem jest dość mętna ( podchodzi o jakiegoś uczestnika walki nie kogoś kto by się znał na rzeczy ), ale odnoszę wrażenie z opisu, że raczej właśnie chodziło o sposób strzelania charakterystyczny dla użycia ABU, choć tak naprawdę jest na tyle mętny, że jakby kto chciał może uznać, że to po prostu strzelanie w wodę przez samolotami torpedowymi coby im utrudnić życie.
Właśnie, wspomnienia o strzelaniu z artylerii głównej krążowników a nawet pancerników w wodę przed falą samolotów torpedowych pojawiają się dość często w relacjach wojennych. Na ile była to powszechna, a także skuteczna metoda? Jakich pocisków używano (pewnie burzących?) i z jakiego kąta strzelano, by doszło do eksplozji a nie np. rykoszetu pocisku od powierzchni wody?
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
A może jeszcze dodatkowo strzelano przy użyciu niepełnych ładunków w celu zwiększenia kąta upadku ?Adam pisze:Właśnie, wspomnienia o strzelaniu z artylerii głównej krążowników a nawet pancerników w wodę przed falą samolotów torpedowych pojawiają się dość często w relacjach wojennych. Na ile była to powszechna, a także skuteczna metoda? Jakich pocisków używano (pewnie burzących?) i z jakiego kąta strzelano, by doszło do eksplozji a nie np. rykoszetu pocisku od powierzchni wody?
U jednego z polskich autorów spotkałem się ze wzmianką o użyciu armat 380 mm przeciw Barakudom podczas jednego z nalotów.
Czytałem również o strąceniu jednego Arado przez podmuch z armat AG bodajże Tirpitza podczas ćwiczeń na Bałtyku. Widać armaty plot. i bez użycia specjalnych pocisków.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
Powiem raz jeszcze - tekstu nie czytałem, więc się opieram na tym co Wy piszecie, ale
Brak czy obecność zapalników zbliżeniowych nie czyni zaraz artylerii przeciwlotniczą czy też nie.
Gdyby tak było, to żaden kraj na świecie ( włącznie z USA ) gdzieś do przełomu roku 1943/44 nie miał w ogole dział przeciwlotniczych, a lekkie działka to już na pewno przeciwlotnicze nie były
To oczywiście żart taki.
Stereoskopowe dalmierze to też nie prawda. Nie ten kraj.
Nie ma znaczenia.Proste pytanie - były takie, czy nie?
Brak czy obecność zapalników zbliżeniowych nie czyni zaraz artylerii przeciwlotniczą czy też nie.
Gdyby tak było, to żaden kraj na świecie ( włącznie z USA ) gdzieś do przełomu roku 1943/44 nie miał w ogole dział przeciwlotniczych, a lekkie działka to już na pewno przeciwlotnicze nie były
To oczywiście żart taki.
Jeśli dobrze zrozumiałem, co Miko miał na myśli, to tak. Te umieszczone jeden na pomoście z przodu a drugi z tyłu w osi symetrii okrętu, to na pewno nie były dalocelowniki przeciwlotnicze...A skoro nie było, to znaczy, że w tekście jest błąd poważny w kontekście przeznaczenia dalocelowników i ich opisu.
Stereoskopowe dalmierze to też nie prawda. Nie ten kraj.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.