Flota Jana Wejhera

Okręty Wojenne do 1905 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Opar
Posty: 4
Rejestracja: 2012-01-13, 14:17

Flota Jana Wejhera

Post autor: Opar »

Witam!

Po pierwsze, chciałbym się przywitać, jako ze to mój pierwszy post ;) Jestem pod wrażeniem poziomu wielu dyskusji na tym forum i sądzę, że uda mi się tu bardzo poszerzyć moją, skromną póki co, wiedzę o dawnych okrętach i flotach.

Po drugie - właściwe pytanie. W książkach opisywana jest flota organizowana od bodaj 1600 roku przez Jana Wejhera - kilka-kilkanaście okrętów, ponoć nawet jakieś galeony, zwłaszcza pozostałe po wyprawach Jana III do Szwecji. Udało im się wygrać bitwę ze Szwedami pod Helem. Mimo to, bardzo mało udało mi się znaleźć o tej flocie.

Czy była to flota kaperska czy też regularna/królewska? Jaka była w niej rola samego Wejhera? Był organizatorem, patronem, komisarzem na kształt
wcześniejszych oraz późniejszych, a może i dowódcą walczących na samych okrętach? Część opracowań zdaje się coś podobnego sugerować, a to byłoby coś - polski szlachcic walczący na pokładzie żaglowca ;)

Z pytań bardziej szczegółowych. Czy znane są nazwy okrętów/nazwiska kapitanów z tamtego okresu? Jedyne na co trafiłem to niejaki Jan Luneke i jego okręt ,,Urox", który podobno został skazany na śmierć za grabież neutralnych statków. To prawda? Czy wiemy coś więcej o tej postaci?

Mam nadzieję, że z powodu ilości głupich pytań nie zostanę okrzyknięty arcyupierdliwcem i z góry dziękuję za odpowiedź ;)
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Jan Weyher jako starosta pucki był odpowiedzialny za obronę wybrzeża. Podlegały mu wszystkie siły, które tworzyły straż morską, w tym okręty polskie w Zatoce Gdańskiej, ale sam niemal na pewno na nich nie walczył. Co nie oznacza, że formalnie nigdy nie było szlachciców polskich dowodzących żaglowcami – już Zygmunt August nobilitował kilku kaprów, np. Scharpinga i Figenowa. Po kampanii w Inflantach w latach 1600-1601 Weyher zajął się wyżej wspomnianymi obowiązkami, między innym zorganizował straż na wybrzeżu, aby zapobiegać desantom szwedzkim. Nadzorował odnowienie i wyekwipowanie na rozkaz króla tych nielicznych okrętów królewskich z lat 1598-1599, które nie wzięły udziału w wyprawie na Elfsborg i dlatego przetrwały do tego czasu. Największym z nich był „Lanterne” („Lampe”), pisano również o jednym okręcie „już przestarzałym”. Poza tym Weyher podobno wystawił własnym kosztem 2 pinki, przerobione zapewne ze statków kupieckich. Wiadomo też, że w czasie wojny szwedzkiej nieprzerwanie budowano i odnawiano okręty – jednak w skromnej liczbie. Miejscem budowy były stocznie gdańskie oraz urządzona przez Weyhera stocznia w Pucku, skąd wypuszczano małe jednostki, zasadniczo przeznaczone do służby patrolowej. W 1605 r. planowano na rozkaz króla budowę wielkiego okrętu. W istocie Weyher wybudował w latach 1605-1606 i wyekwipował w Gdańsku 5 nowych okrętów. Pod wpływem niebezpieczeństwa szwedzkiego coraz częściej sięgał po statki gdańskie, czym narażał się na niezadowolenie miasta. Po deklaracji Zygmunta III na sejmie z 1607 r. o budowie floty, Weyher sposobił w 1608 r. w porcie gdańskim eskadrę królewską, a na rozkaz króla przed 1610 r. zbudowano „niemałym kosztem” okręt wojenny o nazwie „Święty Eryk”. Również w 1613 r. raportowano o budowie kilku małych jednostek. Zdaniem profesora Kazimierza Lepszego FLOTA TA MIAŁA CHARAKTER KAPERSKI i podlegała pod względem wojskowym i sądowniczym Weyherowi, jako reprezentantowi króla. We wspomnianej w pytaniu bitwie pod Helem w październiku 1606 r., 11-12 okrętów polskich stało tuż przy brzegu i było wspieranych ogniem piechoty oraz artylerii. Większość z tych jednostek uległa zniszczeniu lub sprzedaży przed 1621 r.
O kapitanie Janie Luneke pisał Simson w „Geschichte der Stadt Danzig” i za nim Bodniak, powtórzył to Kazimierz Lepszy i Władysław Czapliński.
Podobno Jan Luneke, kaper Weyhera, dowodził okrętem „Urox” w latach 1606-1608 i rabował wszystko, co mu w ręce wpadło. Atakował także nadmorską ludność państwa polskiego. Sprzedawał łupy w Gdańsku, mimo protestów gdańszczan, którzy uważali jego akcje za pirackie. Kiedy - pewny protekcji Weyhera - nic sobie z tych protestów nie robił, został przez mieszczan aresztowany i jesienią 1608 stracony.
Krzysztof Gerlach
Opar
Posty: 4
Rejestracja: 2012-01-13, 14:17

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Opar »

Dziękuję za niezwykle wyczerpującą odpowiedź ;)

Czy wiadomo jednak, jak mogły wyglądać owe jednostki/ogólnie bałtyckie pinki z tego okresu? Był dwu- czy trzymasztowe, miały może stengi i marsle albo żagle podbukszprytowe? Widziałem rekonstrukcje pinek z czasów bitwy pod Oliwą, ale po pierwsze to późniejszy okres, a po drugie opinie co do rzetelności historycznej tych rekonstrukcji są podzielone.
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Z pewnością były (też?) dwumasztowe. Ale to jedyny pewnik. O przyczynach tego stanu (nie)wiedzy znajdzie Pan trochę na www.timberships.fora.pl w dziale "Artykuły tematyczne", gdzie zamieściłem rozważania pt. "Czy pinasy to pinki?".
Krzysztof Gerlach
Opar
Posty: 4
Rejestracja: 2012-01-13, 14:17

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Opar »

Setnie dziękuję za odesłanie do tego artykułu! Jest bardzo obszerny i ciekawy. Zainteresowało mnie parę kwestii, co do których miałbym pytania.

1) Czy możliwe jest, że pinki z lat 60-70-tych XVI wieku - a więc czasu działania kaprów Zygmunta Augusta - były właśnie tymi okręcikami z ożaglowaniem typu kecz, jakie widnieją na ilustracjach? Szczerze mówiąc, w żadnym z opracowań dotyczących tego okresu się z podobną konstrukcją nie spotkałem, ale też dopiero raczkuję w morskich tematach.

2) Gdzie można obejrzeć wzmiankowany przez Pana wielokrotnie inwentarz wismarski? Czy jest on w jakimś opracowaniu/artykule prasowym czy internetowym? Szczególnie zainteresowały mnie stosunki głębokości do szerokości. Czy większe wartości tej cechy - jakimi odznaczały się polskie okręty - oznaczały jednocześnie gorsze parametry żeglugowe, np. prędkość, sterowność czy zwrotność?
Awatar użytkownika
Powała
Posty: 11
Rejestracja: 2011-12-06, 05:34
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Powała »

Opar pisze:(...)1) Czy możliwe jest, że pinki z lat 60-70-tych XVI wieku - a więc czasu działania kaprów Zygmunta Augusta - były właśnie tymi okręcikami z ożaglowaniem typu kecz, jakie widnieją na ilustracjach? Szczerze mówiąc, w żadnym z opracowań dotyczących tego okresu się z podobną konstrukcją nie spotkałem, ale też dopiero raczkuję w morskich tematach. (...)
Kolego, gdzie Ty widzisz te "kecze"? :shock:
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Co do owych keczy, to właśnie na tym polega trudność - co wielokrotnie podkreślałem - że dla tego okresu na Bałtyku mamy występowanie w źródłach wielu NAZW typów, a na ilustracjach - występowanie różnych żaglowców, ale ŻADNYCH bezpośrednich wskazówek pozwalających powiązać jedne z drugimi. Ja specjalnie zamieściłem ilustrację z keczami, ponieważ polscy autorzy w ogóle IGNORUJĄ możliwość utożsamienia takich dwumasztowców z dwumasztowymi pinkami i wcale NIE ZAUWAŻAJĄ tych żaglowców. Jednak nie znaczy to, że sam fakt ich istnienia jest dowodem na taką tożsamość czy jej duże prawdopodobieństwo. W tym czasie floty bałtyckie i te, które na naszym morzu tylko pojawiały się gościnnie, wykorzystywały pinki, strugi, szkuty, krajery, galioty i inne drobiazgi. Diabli wiedzą, do których z nich należy przypisać wspomniane kecze.
Inwentarz wismarski został opublikowany (może m.in.) w "Kwartalniku Historii Kultury Materialnej", R.XV, nr 2, 1967.
Znaczna wartość stosunku głębokości do szerokości - charakterystyczna przede wszystkim dla jednostek handlowych w porównaniu z czysto wojennymi - jeśli nie była spowodowana odmiennymi metodami mierzenia (bo i to się zdarzało) oznaczała wysoki kadłub. Taki kadłub albo sterczał wysoko nad wodą, "łapiąc" wiatr (jak żagiel - co pogarszało trzymanie się wiatru, zwiększało dryf, pogarszało zwrotność), także zmniejszając stateczność, a więc zmuszając do szybszego skracania żagli przy danej sile wiatru, a w efekcie obniżając prędkość; albo był silnie zanurzony pod wodą, co zdecydowanie zmniejszało prędkość, nie było też korzystne dla zwrotności, ale nie pogarszało sterowności i nawet mogło (przy odpowiednich liniach kadłuba) zmniejszać dryf. Ogólnie biorąc, wysoki kadłub był zawsze niekorzystny żeglarsko, jednak dawał dużą pojemność ładowni, co przydawało się i na niektórych okrętach wojennych.
Krzysztof Gerlach
Opar
Posty: 4
Rejestracja: 2012-01-13, 14:17

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Opar »

Kolego, gdzie Ty widzisz te "kecze"? :shock:
W tym: http://www.timberships.fora.pl/artykuly ... ki,57.html artykule, ilustracja nr. 5.
Ja specjalnie zamieściłem ilustrację z keczami, ponieważ polscy autorzy w ogóle IGNORUJĄ możliwość utożsamienia takich dwumasztowców z dwumasztowymi pinkami i wcale NIE ZAUWAŻAJĄ tych żaglowców. Jednak nie znaczy to, że sam fakt ich istnienia jest dowodem na taką tożsamość czy jej duże prawdopodobieństwo. W tym czasie floty bałtyckie i te, które na naszym morzu tylko pojawiały się gościnnie, wykorzystywały pinki, strugi, szkuty, krajery, galioty i inne drobiazgi. Diabli wiedzą, do których z nich należy przypisać wspomniane kecze.


Pytam, bo z tego co dotychczas pojąłem, ten typ ożaglowania był dość rzadki (kojarzę głównie kecze bombowe z nieco późniejszego okresu), a w odniesieniu do XVI-XVII-wiecznego nie spotkałem się z nim w ogóle. Czy się mylę? I czy dobrze widzę na niestety małej ilustracji, że żaglowce te, zwłaszcza ten po prawej, mają bardzo wysoki kasztel rufowy? Czy z całego przedstawienia można wywnioskować, jakie rozmiary miały te kecze?
Inwentarz wismarski został opublikowany (może m.in.) w "Kwartalniku Historii Kultury Materialnej", R.XV, nr 2, 1967.


Dziękuję ;)
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Flota Jana Wejhera

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Już na mapie opublikowanej w 1585 r. widnieje typowy potem dla XVII stulecia kecz z rejowym grotżaglem, rejowym marslem, rejowym żaglem podbukszprytowym i małym łacińskim bezanem na niskim bezanmaszcie (może też z trójkątnym forsztakslem). Z samego początku drugiej połowy XVII w. mamy potwierdzenie wykorzystywania keczów z wysokim grotmasztem „klasycznej” budowy (zwykła kolumna, mocna stenga wiązana do niej jarzmem marsowym i dybami), gaflowym grotżaglem, rejowym marslem, trójkątnymi forsztakslem i kliwrem oraz małym bezanmasztem z żaglem łacińskim. Marynarka angielska wynajmowała kecze o nazwie typu „kecz” przynajmniej od 1651. Budowała je sama najpóźniej od 1656, w pokaźnej liczbie. Trzy angielskie kecze walczyły w bitwie pod Lowestoft w 1665. Takielunek taki był niezwykle popularny we wschodniej części Morza Śródziemnego w drugiej połowie XVII w., chociaż nazwy „kecz” tam nie znano. Kecze bombowe też wprowadzono w XVII w. Jak widać, w XVII stuleciu był to typ takielunku całkiem dobrze znany i w rozmaitych wersjach dość rozpowszechniony – oczywiście biorąc poprawkę na fakt, że dopiero w XVIII w. dwumasztowce zyskały w ogóle uznanie jako spore jednostki, przedtem chodziło na ogół o żaglowce małe i bardzo małe.
Na wspaniałej panoramie Gdańska ze schyłku XVI w. te dwa żaglowce znajdują się na ostatnich (czwartym i piątym) planach, więc są małe w oryginale i sztuczne ich powiększanie żadnej nowej informacji nie przyniesie. Owszem, mają wysokie tylne kasztele, ale to jest maniera malarza, który wszystkie żaglowce na obrazie (15 sztuk, poza jednym wiślanym) wyposażył w coś takiego, więc nadmiernej wagi historycznej bym do owej cechy nie przywiązywał. Co do wielkości – były zdecydowanie większe od jednomasztowców z tej samej ilustracji i mniejsze od większości trójmasztowców; dorównywały wielkością małym statkom trójmasztowym. Żadnych wymiarów w metrach z takiego wizerunku nie da się wydusić.
Angielski kecz z 1650 miał 16,5 m długości, 4,7 m szerokości, 2,1 m głębokości, tonaż 47 ton.
Krzysztof Gerlach
ODPOWIEDZ