Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 2007-06-10, 15:25
- Lokalizacja: gdansk
Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
Cześć. Nie mogę znaleźć gdzie widziałem prawidłowy wzór deskowania pokładu na Bismarcku. Przy okazji jaka była szerokość i długość desek. Za cholere nie pamiętam gdzie to widziałem. Dzięki za pomoc
Pozdrawiam
krzychu
Pozdrawiam
krzychu
Re: Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
Wydaje mi się, że najlepiej przejrzeć monografię Skwitoa i Prusinowskiej BIsmarcka z AJ Pressu (tę pięcioczęściową, z planami w formacie A1) , choć stara jednoczęściowa też nie jest najgorsza. Trzeba pamiętać, że sposób krycia pokładu deskami jest z grubsza jednakowy we wszystkich flotach (zwłaszcza jeżeli chodzi o wyprowadzenie krawędzi desek przy burtach, ten temat wałkowano onegdaj w Modelarzu). Ale szczegóły odeskowania wokół barbet, kabestanów, świetlików, czy luków to już całkiem inna sprawa — ja kiedyś in extenso posiłkowałem się "foto-turami" z jednostek typu Iowa (są zachowane i dostępne, to i obfotografowane na potęgę ), a potem z niejakim zdziwieniem przekonałem się, że nie wszystkie kraje miały tak maniacki stosunek do obramowywania każdego wywietrznika osobnym kawałkiem deski . Więc bez gruntownej analizy dobrych zdjęć inkryminowanego nie da rady. Szczęśliwie Bismarck ma dość spory wybór fotografii; jak powiedziałem w tej wspomnianej 'pięciotomówce' można sporo znaleźć, a są też inne dostępne źródła.
Na rzeczywistą szerokość desek (chiba po morskiemu to się nazywa klepka, ale co mi tam — za oknem mam Beskidy, a nie Bałtyk ) jest niestety tylko jeden gwarantowany sposób — znaleźć na zdjęciu jakiś otoczony deskami detal, o dobrze znanych wymiarach, policzyć te deski przy nim i porównać z wymiarem owego detalu. Rysunki techniczne nie są tu pomocne, o ile nie ma się do dyspozycji konkretnego, zwymiarowanego rysunku wykonawczego, związanego z odeskowaniem. Na złożeniówkach notorycznie powiększa się drobne detale (wiem, bo sam jestem konstruktorem), żeby były łatwiej czytelne, więc 'zdejmowanie' z nich wymiarów jest zawsze obarczone pewnym ryzykiem. A szerokość deski to właśnie wymiar 'drobny'.
Odradzam posiłkowanie się kartonówkami, bo w dobie Corela i podziałki 1:200 nadal króluje 'styl Małego Modelarza' czyli zupełne lekceważenie owych szczególików przy barbetach i nadbudówkach, oraz wyprowadzanie podziału desek 'jak się ukroiło'. Haliński niedawno wydał zaktualizowane modele Hooda i Scharnhorsta; widzę, że chłopcy trochę się nauczyli od lat 90-tych, ale tu i ówdzie nadal robią stare 'kiksy'.
Na rzeczywistą szerokość desek (chiba po morskiemu to się nazywa klepka, ale co mi tam — za oknem mam Beskidy, a nie Bałtyk ) jest niestety tylko jeden gwarantowany sposób — znaleźć na zdjęciu jakiś otoczony deskami detal, o dobrze znanych wymiarach, policzyć te deski przy nim i porównać z wymiarem owego detalu. Rysunki techniczne nie są tu pomocne, o ile nie ma się do dyspozycji konkretnego, zwymiarowanego rysunku wykonawczego, związanego z odeskowaniem. Na złożeniówkach notorycznie powiększa się drobne detale (wiem, bo sam jestem konstruktorem), żeby były łatwiej czytelne, więc 'zdejmowanie' z nich wymiarów jest zawsze obarczone pewnym ryzykiem. A szerokość deski to właśnie wymiar 'drobny'.
Odradzam posiłkowanie się kartonówkami, bo w dobie Corela i podziałki 1:200 nadal króluje 'styl Małego Modelarza' czyli zupełne lekceważenie owych szczególików przy barbetach i nadbudówkach, oraz wyprowadzanie podziału desek 'jak się ukroiło'. Haliński niedawno wydał zaktualizowane modele Hooda i Scharnhorsta; widzę, że chłopcy trochę się nauczyli od lat 90-tych, ale tu i ówdzie nadal robią stare 'kiksy'.
Fear the Lord and Dreadnought
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 2007-06-10, 15:25
- Lokalizacja: gdansk
Re: Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
Przeanalizowalem pareset zdjec bismarcka i mam juz rozrysowane wszytskie pokąłdy deskowane, nawet wokol detali na pokladach
Re: Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
To jesteś lepszy ode mnie , bo ja do tej pory porządnie nie rozgryzłem szczegółów pokładu King George V. A robię to od paru lat. Inna rzecz, że tam są pokręcone sprawy -- przykładowo, jak wyglądały klepki (o ile w ogóle występowały) w przejściu między nadbudówką przednią a hangarem (był tam odstęp 0,6 metra). A żeby przekonać się, co jest za pionowymi ściankami na skosach pokładu łodziowego na nadbudówce rufowej (koło wieży "Y") musiałem przeryć się przez wszystkie dostępne zdjęcia King George V i Prince of Wales w Imperial War Museum.
Fear the Lord and Dreadnought
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 2007-06-10, 15:25
- Lokalizacja: gdansk
Re: Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
hej
to mozee podeslesz jakies zdjecia plany itp bo bede robil kinga od hala
pozdr
bismarck jest caly obfotografowany wiec nie bylo klopotow
to mozee podeslesz jakies zdjecia plany itp bo bede robil kinga od hala
pozdr
bismarck jest caly obfotografowany wiec nie bylo klopotow
Re: Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
Niestety, moje najlepsze źródło do kreślenia planów w AutoCadzie to wlaśnie Haliński. Są też plany Prince of Wales z wydawnictwa Brzezińskiego, ale sporo z tego, co tam jest narysowane, to czysta fikcja . Trochę można podebrać z The Allied Battleships Garzke i Dulina,
CO się tyczy zdjęć, King George V też jest dobrze obfotografowany, ale Imperial War Museum nie spieszy się z ich pełną publikacją. Niemniej jednak, jest to bardzo dobre źródło. Wejdź sobie na stronę IWM, tam jest kilkaset zdjęć KGV, w tym wiele bardzo ciekawych, jeżeli chodzi o detale. Parę godzin trzeba na to zużyć, bo wyszukiwarka wyświetla jakieś trzy tysiące pozycji, z czego prawie tysiąc zdjęć, ale niektóre są bardzo wartościowe. Ja na przykład bardzo wiele dowiedziałem się ze zdjęć wizytacji króla Jerzego VI, bo zrobiono mu kilkanaście fotek na pokładzie dziobowym, i 'przy okazji' sfotografowano całe ustrojstwo kotwiczne, w tym takie ciekawostki jak stopery kotwiczne, haki odrzutne, czy ogniwa Kentera. Ostatnio wziąłem się za uzupełnianie swej wiedzy w tym zakresie (ciekawym, kto wie, jaki był kaliber łańcucha kotwcznego na typie King George V? A jest jeszcze pytanie o kaliber łańcucha stoperów ). Jest parę dziesiątków zdjęć króla i admirałów na pokładzie rufowym, gdzie można zobaczyć, jak obramowane są kominki wentylacyjne i luki zejściówek, a to są elementy powtarzalne na całym okręcie.
Ogólnie rzecz biorąc, Brytyjczycy obramowywali starannie wszystkie większe detale, wystające z pokładu. Wyjątkiem były zaczepy dla klamer, bo dla nich po prostu wycinano otwory w klepkach. U Halińskiego nie ostało się z tego nic.Co jeszcze bardziej bezsensowne, klepki obramowań nadbudówek są zaznaczone, ale pomalowane na ciemnoszary kolor, jakby w tych miejscach w ogóle drewna nie było. Podobnie wygląda teakowe obramowanie ścieków burtowych; klepki pokładu są ładnie oprofilowane, z zaokrągleniami, ale nie przylega do nich klepka obramowania, tylko 'goły' metal. Podział wzdłużny klepek też jest całkiem na oślep, najlepszy dowód to wspomniane przeze mnie przejście między nadbudówką dziobową a hangarem.
King George V od Halińskiego ma też trochę naprawdę jajcarskich wpadek. Konstrukcja żurawia jest narysowana w sposób, dowodzący że Autorzy chyba w ogóle nie rozumieją, jak działają prawa mechaniki. Cały ciężar wysięgnika wisi na przekładni kątowej, a kratownicowe wsporniki stoją osobno 'sobie a muzom', i nawet nie próbują pokrywać się osią symetrii z bębnem przekładni. Wciągarka liny haka jest umieszczona w taki sposób, że po uniesieniu ramienia lina przetarłaby się natychmiast na pokładniku podestu wyposażenia.
To samo można powiedzieć o katapulcie i tylnej ścianie nadbudówki hangarów — jedna wielka fikcja. Katapulta u Halińskiego to korytko, zawieszone nad pokładem. W rzeczywistości były to dwa dwuteowniki, z bocznymi i dolnymi podporami, oraz osobnym zestawem dwuteowników dla hamulca wózka po obu stronach. Obrotnice wózka też nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Autorzy popełniają też typowy błąd przedłużając tory wózków z hangaru aż pod przednią ściankę nadbudówki rufowej, czego w rzeczywistości nie było. Na tylnej ścianie hangaru brak sterowni katapulty, wentylatorów dziobowej maszynowni i zewnętrznego obramowania żaluzji hangaru; pod tym względem Haliński nie jest ani o jotę lepszy od Brzezińskiego.
Jest też sporo drobnych potknięć i błędów. Na przykład welboty, w odróżnieniu od innych łodzi wiosłowych, nie mają osobno narysowanego wnętrza, całkiem jak w Małym Modelarzu. W paru przypadkach nie pokolorowano białych pól, albo niepotrzebnie przeciągnięto linie podziału. Najpoważniejsza z tych wpadek to spodnia część pokładu łodziowego na nadbudówce rufowej; tam nie pomalowane pole ma wymiary około 1 na 10 cm po obu stronach. Na tylnej ścianie wieży "B" brak pokryw otworów upustowych, choć są one narysowane na wieżach "A" i "X". Fatalnie wykonano dalocelowniki lawet 2pdr Mark IV. Zapodaję Ci dwa linki do tego tematu: http://ontheslipway.com/?cat=7 (to starsze wersje na Hoodzie, oraz http://maritime.org/doc/br224/part4.htm — dobry przyrząd Mark IV, ale z radarem 282, którego King George V w 1941 roku jeszcze nie miał. Ważny szczegół — u Halińskiego jeden z dalocelowników pom-pomów jest obrócony o 180° względem prawidłowego położenia (dalmierzem w stronę nadbudówki). Widziałem parę relacji z klejenia modelu — wszyscy bezmyślnie to kopiują
CO się tyczy zdjęć, King George V też jest dobrze obfotografowany, ale Imperial War Museum nie spieszy się z ich pełną publikacją. Niemniej jednak, jest to bardzo dobre źródło. Wejdź sobie na stronę IWM, tam jest kilkaset zdjęć KGV, w tym wiele bardzo ciekawych, jeżeli chodzi o detale. Parę godzin trzeba na to zużyć, bo wyszukiwarka wyświetla jakieś trzy tysiące pozycji, z czego prawie tysiąc zdjęć, ale niektóre są bardzo wartościowe. Ja na przykład bardzo wiele dowiedziałem się ze zdjęć wizytacji króla Jerzego VI, bo zrobiono mu kilkanaście fotek na pokładzie dziobowym, i 'przy okazji' sfotografowano całe ustrojstwo kotwiczne, w tym takie ciekawostki jak stopery kotwiczne, haki odrzutne, czy ogniwa Kentera. Ostatnio wziąłem się za uzupełnianie swej wiedzy w tym zakresie (ciekawym, kto wie, jaki był kaliber łańcucha kotwcznego na typie King George V? A jest jeszcze pytanie o kaliber łańcucha stoperów ). Jest parę dziesiątków zdjęć króla i admirałów na pokładzie rufowym, gdzie można zobaczyć, jak obramowane są kominki wentylacyjne i luki zejściówek, a to są elementy powtarzalne na całym okręcie.
Ogólnie rzecz biorąc, Brytyjczycy obramowywali starannie wszystkie większe detale, wystające z pokładu. Wyjątkiem były zaczepy dla klamer, bo dla nich po prostu wycinano otwory w klepkach. U Halińskiego nie ostało się z tego nic.Co jeszcze bardziej bezsensowne, klepki obramowań nadbudówek są zaznaczone, ale pomalowane na ciemnoszary kolor, jakby w tych miejscach w ogóle drewna nie było. Podobnie wygląda teakowe obramowanie ścieków burtowych; klepki pokładu są ładnie oprofilowane, z zaokrągleniami, ale nie przylega do nich klepka obramowania, tylko 'goły' metal. Podział wzdłużny klepek też jest całkiem na oślep, najlepszy dowód to wspomniane przeze mnie przejście między nadbudówką dziobową a hangarem.
King George V od Halińskiego ma też trochę naprawdę jajcarskich wpadek. Konstrukcja żurawia jest narysowana w sposób, dowodzący że Autorzy chyba w ogóle nie rozumieją, jak działają prawa mechaniki. Cały ciężar wysięgnika wisi na przekładni kątowej, a kratownicowe wsporniki stoją osobno 'sobie a muzom', i nawet nie próbują pokrywać się osią symetrii z bębnem przekładni. Wciągarka liny haka jest umieszczona w taki sposób, że po uniesieniu ramienia lina przetarłaby się natychmiast na pokładniku podestu wyposażenia.
To samo można powiedzieć o katapulcie i tylnej ścianie nadbudówki hangarów — jedna wielka fikcja. Katapulta u Halińskiego to korytko, zawieszone nad pokładem. W rzeczywistości były to dwa dwuteowniki, z bocznymi i dolnymi podporami, oraz osobnym zestawem dwuteowników dla hamulca wózka po obu stronach. Obrotnice wózka też nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Autorzy popełniają też typowy błąd przedłużając tory wózków z hangaru aż pod przednią ściankę nadbudówki rufowej, czego w rzeczywistości nie było. Na tylnej ścianie hangaru brak sterowni katapulty, wentylatorów dziobowej maszynowni i zewnętrznego obramowania żaluzji hangaru; pod tym względem Haliński nie jest ani o jotę lepszy od Brzezińskiego.
Jest też sporo drobnych potknięć i błędów. Na przykład welboty, w odróżnieniu od innych łodzi wiosłowych, nie mają osobno narysowanego wnętrza, całkiem jak w Małym Modelarzu. W paru przypadkach nie pokolorowano białych pól, albo niepotrzebnie przeciągnięto linie podziału. Najpoważniejsza z tych wpadek to spodnia część pokładu łodziowego na nadbudówce rufowej; tam nie pomalowane pole ma wymiary około 1 na 10 cm po obu stronach. Na tylnej ścianie wieży "B" brak pokryw otworów upustowych, choć są one narysowane na wieżach "A" i "X". Fatalnie wykonano dalocelowniki lawet 2pdr Mark IV. Zapodaję Ci dwa linki do tego tematu: http://ontheslipway.com/?cat=7 (to starsze wersje na Hoodzie, oraz http://maritime.org/doc/br224/part4.htm — dobry przyrząd Mark IV, ale z radarem 282, którego King George V w 1941 roku jeszcze nie miał. Ważny szczegół — u Halińskiego jeden z dalocelowników pom-pomów jest obrócony o 180° względem prawidłowego położenia (dalmierzem w stronę nadbudówki). Widziałem parę relacji z klejenia modelu — wszyscy bezmyślnie to kopiują
Fear the Lord and Dreadnought
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 2007-06-10, 15:25
- Lokalizacja: gdansk
Re: Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
Mam ściagniete wsztskie juz jakis czas temu fotki hooda princa i Kgv itp z IWM
dzieki za info
dzieki za info
Re: Bismarck pomoc wzor deskowania pokładu
Warto zaglądać na IWM od czasu do czasu, bo systematycznie te zdjęcia uzupełniają.
W sprawie tego odwróconego dalocelownika Mark IV — sprawdziłem u siebie, chodzi o niższy z dwóch dalocelowników na prawej burcie. Wystarczy porównać jego ustawienie z pozostałymi trzema.
W sprawie tego odwróconego dalocelownika Mark IV — sprawdziłem u siebie, chodzi o niższy z dwóch dalocelowników na prawej burcie. Wystarczy porównać jego ustawienie z pozostałymi trzema.
Fear the Lord and Dreadnought