Brytyjskie krążowniki pancerne

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

shadow
Posty: 78
Rejestracja: 2009-02-05, 07:09

Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: shadow »

Od pewnego czasu nurtuje mnie kwestia brytyjskich krążowników pancernych z początku XX wieku. Co było powodem ich aż tak znacznego zróżnicowania? U Niemców np. wszystko wyglądało prosto i zrozumiale: gdy przeszli z 240 na kaliber 210mm ich krążowniki pancerne stawały się coraz wieksze i silniejsze: 4x210 plus 150-tki, potem 8x210 w parze S&G aż do Bluchera z 12x210. Logiczne i klarowne. A u Brytyjczyków: przykładowo typy Cressy i Drake: 2x234 plus 6calówki, przy czym ten późniejszy wiekszy czyli na razie OK, ale potem Monmouth już mniejszy, słabiej opancerzony i uzbrojony tylko w kaliber 152. Następnie typ Devonshire, znów silniejszy, ale za to z nie stosowanymi dotychczas 190-tkami. Rok później mamy Black Prince i powrót do 234mm uzupełnionych 152, by w następnych typach zastąpiły je 190-tki ale już jako artyleria II kalibru! Co było powodem takiego misz-maszu? Czy te różne typy budowane były pod inne zadania? A jeśli tak to jakie? Jesli tak, to chyba coś się nie udało, bo jak to zwykle bywa na wojnie, z reguły w danym miejscu i czasie mamy nie ten typ okrętu który byśmy chcieli. Przekonali się o tym Brytyjczycy pod Coronelem, gdzie walkę podjąć musiały najmniej odpowiednie krążowniki z całej plejady.
Optymista wierzy, że cały świat stoi przed nim otworem.
Pesymista wie, co to za otwór!
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1169
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Przyczyny takiego stanu rzeczy były dwie. Jedną z nich było rozróżnienie na krążowniki pancerne mające towarzyszyć flocie liniowej (fleet work) (Cressy i Drake) oraz krążowniki przeznaczone do ochrony szlaków żeglugowych przed francuskimi i rosyjskimi krążownikami pancernymi (np. Monmouth). Drugą przyczyną były pieniądze - Cressy i Drake były potwornie drogie w budowie i ekploatacji, więc przy kolejnych typach (Monmouth i Devonshire) narzucono okrętom ograniczenia wielkościowe. Te jednak zniesiono przy okazji budowy krążowników typy Duke of Edinburgh i kolejnych. Warto przy tym dodać, że na przełomie wieków Wlk.Brytania wydała na budowę krążowników pancernych tyle samo, co na budowanie okrętów liniowych, co walnie przyczyniło się do kryzysu finansowego związanego z wydatkami na flotę.

Udział Monmoutha w bitwie pod Coronelem był niezamierzony i w zasadzie wbrew rozkazom i rozsądkowi.
shadow
Posty: 78
Rejestracja: 2009-02-05, 07:09

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: shadow »

Dziękuję za odpowiedź. Czyli tak jak podejrzewałem, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Rzeczywiście Brytyjczycy "trochę" tych krążowników nabudowali. Z tym że zastanawiam się czy wspomniany Monmouth poradziłby sobie z krążownikami francuskimi pod które był zbudowany? Te przy zbliżonej wielkości były jednak nieco lepiej uzbrojone. W ogóle ten typ jak i Devonshire wygląda mi na jakiś niedozbrojony, ciekawe czy chodziło o osiągnięcie w zamian za to większego zasięgu i odpowiedniej dzielności morskiej, czy znów powodem była tylko kasa?
Optymista wierzy, że cały świat stoi przed nim otworem.
Pesymista wie, co to za otwór!
PawBur
Posty: 490
Rejestracja: 2006-06-06, 22:13
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: PawBur »

A Monmouth nie był budowany do ochrony konwojów? Gdzie sądzono że jego rywalem będą krążowniki "lekkie" i pomocnicze? To Good Hope był chyba na odpowiedź dla Francuzów.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: de Villars »

Monmouth nie musiał sobie z francuskim czy rosyjskim korsarzem poradzić w takim sensie, że by go rozwalił. Wystarczyło, żeby stanowił taki potencjał, że odstraszy wrogi okręt od ataku. Korsarz bowiem działa z definicji raczej samotnie, z dala od własnych baz i w warunkach panowania na morzu przez wroga. Stąd każde potencjalne uszkodzenia są dla niego podwójnie (albo i bardziej) groźne.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: Maciej3 »

Good Hope to, jak już wspomniano, był okręt do współpracy z flotą liniową. W założeniu miał stanowić szybkie skrzydło floty. W razie potrzeby miał nawet wytrzymać jakiś czas pod ogniem pancerników ( nie za długo, ale na tyle by zebrać informacje o nich ), jednocześnie miał mieć sam uzbrojenie takie, żeby mniejsze krążowniki zwyczajnie pokonać a pancernikom zaszkodzić. Nie zaraz zatopić w walce 1:1, ale takie z którym pancernik musiał się liczyć.
Stąd te działa 234 mm o relatywnie dużej szybkostrzelności i jednocześnie solidnej sile przebicia.
Monmouth to efekt jak wspomniano oszczędności.
Po zatwierdzeniu serii Drake, Brytole zaczęli kombinować co by tam robić dalej. Obawiali się konkretnych rajderów, głównie francuskich, ale rosyjskich też. Potrzebowali krążowników dużo do ochrony swoich szlaków żeglugowych. Mniejszy okręt mógł pozwolić na zbudowanie ich większej ilości. Tyle, że nie było to takie oczywiste jak się wydaje. Za 7 dużych, będących rozwinięciem typy Drake jednostek, można było zbudować 10 mniejszych. Niby więcej, tyle, że szacowano iż jeden duży krążownik może spokojnie walczyć i pokonać dwa małe krążowniki francuskie, a mniejszy krążownik tylko jeden. Czyli w starciu większych sił, 7 dużych było warte tyle co 14 małych, a więc oszczędność.
Każdy taki pojedynczy byłby śmiertelnym zagrożeniem dla rajderów i przeciwnik musiałby robić większe zespoły żeby sobie z nimi poradzić. Owszem 10 mogło objąć osłoną większy obszar niż 7 jednostek, ale większość funkcji „małego” krążownika mogły przejąć krążowniki pomocnicze, a liniowców pasażerskich, które nadawałyby się do takiego przezbrojenia Brytole mieli od cholery.
Wszelkie możliwe analizy wskazywały, że trzeba budować jednostki duże, albo żadne, bo oszczędności wynikające z budowy małych okrętów są bez sensu. Lepiej zbudować mniej większych niż odwrotnie.
W związku z czym podjęto decyzję o budowie 10 małych okrętów.
A żeby nikomu nie wydawało się, że to przypadek, potem jeszcze poprawiono 6 kolejnymi małymi. Logiczne nie?

Konfiguracja Kentów pierwszej serii to efekt pośpiechu i dostępnego uzbrojenia. Brytole w tym czasie nie mieli żadnego działa pomiędzy 6 a 9.2 cala.
Owszem produkowali na pęczki działa 8 calowe na eksport, ale sami uważali, że to działo jest bez sensu. Za ciężkie żeby mieć realnie dużą szybkostrzelność a za lekkie żeby być naprawdę groźne. Jak ktoś chciał kupować coś bez sensu, to mu to chętnie sprzedawali, ale sami tego u siebie nie chcieli.
Działa 9.2” ( 234 mm ) uważali za zbyt ciężkie żeby montować na tak „małym” krążowniku jak Kenty. W efekcie dostały one tylko 6 calówki.
Druga seria miała usunąć najważniejszą wadę pierwszej serii – niedozbrojenie. Zaprojektowano nowe działa dla okrętów. Pocisk miał ważyć 200 funtów, uznawano, że to jest max dla uzyskania sensownej szybkostrzelności, jednocześnie jest wystarczająca różnica w mocy wobec 6 calówki strzelającej 100 funtowymi pociskami. Dla kalibru 8 cali, pocisk 100 funtów był zbyt lekki – za szybko wytracano by prędkość w locie. Padło więc na kaliber 7.5 cala jako optymalny dla pocisków 100 funtów.
Jednostki miały dostać po jednolufowej wieży z takimi działami w osi symetrii, w miejsce dwulufowych wież z działami 6 calowymi poprzedniej serii. Pomysł przezbrojenia pierwszej serii w takie wieże nie został zrealizowany ( czy w ogóle był brany pod uwagę na poważnie? )
Już w czasie budowy zamieniono dziobowe dwupiętrowe kazamaty na jednolufowe wieże takie jak w płaszczyźnie symetrii. Tylko to okrętom pomogło, bo kazamaty były problematyczne ( delikatnie mówiąc ) w używaniu przy gorszej pogodzie. Zwłaszcza dolny rząd.

Kolejne krążowniki to powrót do jednostek mających współdziałać z flotą liniową. Duke of Edinburgh to ostatnie podrygi „starego” DNC, który miał manię montowania nisko położonych kazamat. Oficerowie którzy mieli okazję zapoznać się z działaniem tych kazamat dość jednoznacznie ( i mało pochlebnie ) się o nich wyrażali, ale montowano je nisko, bo się jednemu uwidziało że tak jest dobrze. No bo nisko położony środek ciężkości, można ich dać dużo itd.
Dlaczego mniej dział umieszczonych wyżej, ale możliwych do użytkowania miałoby być gorszych niż więcej dział położonych nisko, których się nie da używać, to już nie wiem. Jak kto się uprze to cóż…
Zresztą pod koniec wojny na tych co ocalały, przeniesiono te 6 calówki wyżej zmniejszając ich ilość.

Typ Warrior to efekt zmian na stanowisku DNC. Pierwotnie bliźniaki poprzedników, straciły sześciocalówki w kazamatach i dostały 7.5 calówki w wieżach. Wyszło im to tylko na dobre.

Kolejny typ to po prostu rozwój poprzednika. Większy, nowszy silniejszy, mający rozbijać mniejsze krążowniki i ewentualnie zagrozić pancernikom ( znów nie w walce 1:1, ale na tyle silny, żeby pancerniki się z nim liczyły ).

Co do przegranej pod Coronelem.
Cóż – Kent pierwszej serii, oraz Drake co to miał niby wytrzymać pod ogniem pancerników, zostały rozniesione przez Niemców. Ale nie sądzę, żeby można było mieć o to wielkie pretensje. Scharnhorst i Gneisenau były tak z 5 lat młodsze. Miały nowsze uzbrojenie o lepszych parametrach i były od Monmoutha większe.
Manie pretensji że nie wygrały to jak manie pretensji, że potem Niemcy przegrali z Invincible i Inflexible.
Aj przepraszam, te brytyjskie były raptem rok młodsze, więc może pretensje, że by przegrały z Lionem?
Wiek by się zgadzał, ale Liony jakby większe, więc analogia nie do końca chwyta, ale pokazuje jak wtedy szybko rozwijała się technika.
Good Hope i Monmouth były najzwyczajniej w świecie przestarzałe. Scharnhorsty też nie takie znów nowoczesne, ale tych 5 lat wtedy robiło wielką różnicę. W końcu Lion też był jakieś 5 lat młodszy od Scharnhorsta, a raczej nikt nie miałby pretensji do Niemców jakby z Lionem przegrali. Nawet jakby Lion sam rozwalił niemiecką dwójkę – wyporność mniej więcej taka sama.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
spidi87
Posty: 3
Rejestracja: 2016-02-19, 13:51
Kontakt:

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: spidi87 »

Monmouth z tego co wiem był takim powiedzmy straszakiem na inne jednostki. Mimo tego był dość łatwy do zatopienia.
shadow
Posty: 78
Rejestracja: 2009-02-05, 07:09

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: shadow »

Dzięki, Macieju za wyjaśnienia. Teraz wszystko układa się w jako taką całość.
Optymista wierzy, że cały świat stoi przed nim otworem.
Pesymista wie, co to za otwór!
Awatar użytkownika
Marek-1969
Posty: 429
Rejestracja: 2009-07-18, 21:12
Lokalizacja: Bytom

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: Marek-1969 »

Dziwi mnie niechęć Brytyjczyków do kalibru 203 mm . Szczególnie że je produkowali , mieli dosyć podobny "mocowo" i "szybkościowo" kaliber 190 mm . No i chyba nie zauważyli ze "203" wygrały 2 wojny typowo morskie z udziałem 4 mocarstw ( wschodzących i schodzących ;)
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: Maciej3 »

Ależ nie ma tu nic dziwnego.
Produkowali 8 calówki, więc je doskonale znali i właściwie ocenili.
Jeśli chodzi o wojnę amerykańsko – hiszpańską, to wszem 8 calówki ją wygrały, tyle że tylko dlatego, że amerykańskie 12 i 13 calówki strzelały masakrycznie rzadko.
Nowe 12 calówki mogły strzelać tak samo szybko, albo i szybciej, niż amerykańskie 8 calówki z czasów tej wojny.
Jeśli chodzi o wojnę rosyjsko – japońską, to odbyła się ona nieco później niż podejmowanie decyzji o takim czy innym kalibrze nowego średniego działa.

W przypadku nowego działa planowanego dla krążowników i ewentualnie pancerników ( ostatecznie na pancerniki nie trafiło – tak pamiętam o tych przejętych budowanych dla zagranicy ) chciano oprzeć się głównie na ręcznym transporcie pocisków. Powody te same co wszędzie – człowiek miał być bardziej niezawodny.
Uznano, że 200 funtów to masa max dla ręcznego taszczenia pocisków. Oczywiście pocisk miał być taszczony przez 2 osoby.
Przy tej masie, kaliber 8 cali był za duży. Pocisk był zbyt lekki i szybko wytracał prędkość w locie. Z ekstremalnie małej odległości może to i dobrze, ale z większej już mniej. Do tego duża prędkość wylotowa ( a żeby miało sens dawać lekki pocisk to trzeba dawać dużą prędkość wylotową ) oznaczała szybkie zużywanie lufy.
Optymalny kaliber dla pocisku 200 funtów, uznano 7.5 cala.
To, że potem niemal cały tor transportu pocisków z komór do wież był mocno zmechanizowany to inna sprawa.

Kenty międzywojenne to inna inszość. Brytole woleli 7.5 cala, ale Amerykanie woleli 8 cali.
Brytole tak czy inaczej potrzebowali nowe działo i było dość oczywiste, że niezależnie czy będzie to 7.5 czy 8 cali, to będzie mocno zmechanizowane i raczej amunicja czy ładunki miotające nie będą w pełni kompatybilne ze starymi, więc nawet argument o logistyce odpadał. W takim układzie nie było o co kruszyć kopii i poszli w 8 calówki.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 592
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: MacGreg »

Do podanych tutaj dosc wyczerpujacych wyjasnien dotyczacych brytyjskich krazownikow pancernych, chcialem dorzucic swoje dwa grosze.
Jak przytoczyl to p Tadeusz Klimczyk narzucone byly ograniczenia wielkosciowe przy projektowaniu nowych okretow. Nie dotyczylo to tylko wspomnianych krazownikow pancernych, ale takze w glownej mierze pancernikow.
Np w latach 1870-1881 w Royal Navy istnialy scisle ograniczenia wielkosciowe dotyczace pancernikow, stopniowo powiekszane, majace na celu ograniczenie kosztow budowy.
Powodowalo to powstanie czasem bardzo dziwnych konstrukcji, w ktorych projektant probowal zmiescic w bardzo ograniczonym kadlubie nowego rodzaju uzbrojenie, maszynownie, opancerzenie ktorych ciezar nieustannie wzrastal.. Zaowocowalo to powstaniem czesto bardzo nieudanych konstrukcji jak np HMS Ajax i HMS Agamemnon.
Najtrafniej ten rodzaj falszywej ekonomii podumowal Oscar Parkes w ‘’Brirish Battleships’’ – ‘Ajax and Agamemnon ... had all of the larger ship’s defectsand none of her alleged virtues, forming the worst examples of this particular form of futile economy’’
Wracajac do krazownikow pancernych to Maciej wspomnial o zmianach na stanowisku DNO – Director of Naval Construcion, co zaowocowalo zmiana podejscia w projektowaniu kr. pancernych. Nie wspomnial o nazwiskach, poniewaz jak sam wielokrotnie podkreslal ma awersje do nazwisk i woli koncentrowac sie na sprawach scisle technicznych.
Ale ja nie mam tej awersji i uwazam ze warto jest wspomniec o:
1. William’ie Henry White- DNC – 1885-1902
2. Philip Watts - DNC – 1902-1912
Pierwszy z nich ktory rozpoczal konstrukcje kr. pancernych byl odpowiedzialny za projekt miedzy innymi HMS Monmouth, o ktorym to sarkastycznie wypowiedzial sie ‘Jacky’ Fisher – ‘’ Sir William White designed the ‘County’ class but forgot the guns’’ oraz ‘’with their wretched pea-shooters, they can neither fight nor run’’.
Odszedl ze stanowiska w atmosferze skandalu, rezygnujac sam ze wzgledu na zalamanie nerwowe, ktorego doswiadczyl bo huraganowej wrecz krytyce w parlamencie po tym jak budowany dla pary krolewskiej jacht Victoria and Albert III o malo nie zatonal podczas wodowania na skutek bledow w wyliczanie statecznosci.
Przez ostatni rok piastowania stanowiska DNC byl praktycznie niezdolny do podejmowania jakichkolwiek decyzji.
Jego nastepca Philip Watts mial n ieco inna koncepcje budowy krazownikow pancernych. Preferowal umieszczanie dzial artyleri glownej na pokladzie w opancerzonych wiezach i znacznie zredukowanej wielkosci nadbudowek.

Odnosnie wielkosci kalibru dzial stosowanych na krazownikach w tamtych czasach brano pod uwage jeden czynnik ktory wydawal sie wtedy bardzo wazny, zwlaszcza ze gdy projektowano pierwsze krazowniki pancerne. Teoretyczny zasieg dzial, jak i przebijalnosc pancerza przy wiekszych odleglosciach mialy drugorzedne znaczenie, gdyz pojedynki artyleryjski mialy sie odbywac na bliskich odleglosciach.
Tym czynnikiem byl ciezar pociskow wystrzeliwanych przez dzialo w okreslonym czasie np. 1 minuta, 5 minut. Przy takich zalozeniach dzialo 6-calowe mialo zdecydowana przewage nad wolniej strzelajacymi dzialami wiekszego kalibru.

I juz na sam koniec jeszcze taka mala uwaga na temat bitgwy pod Coronelem.
Zgoda ze HMS Good Hope i Manmouth byly po prostu przestarzale i nie mialy wiekszych szans z wiekszym, szybszym, lepiej uzbrojonym i opancerzonym przeciwniikiem.
Do tego wszystkiego nalezy jeszcze dodac ze brytyjskie okrety byly w ostatniej chwili wycofane i zabrane ze stoczni zlomowej i pospiesznie obsadzone zupelnie swiezymi, zupelnie niedoswiadczonymi i kompletnie ‘zielonymi’ rezerwistami. Te zalogi gdyby nawet obsadzaly nowsze i silniejsze okrety takie jak Minotaur czy Warrior, bylyby bez szans wobec swietnie wyszkolonych zalog Sharnhorst i Gneisenau.
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4479
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: SmokEustachy »

W tym czasie brytyjska flota pancerna nudziła sie nie mając stosownych przeciwników.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: Maciej3 »

Akurat na samym początku wojny, to pancerniki brytyjskie miały całkiem realnego przeciwnika, a w każdym razie mógł się takim wydawać.
Przecież na początku wojny Brytole wykańczali Iron Duki i Tigera, a Niemcu Kunigi i Derfflingera.
W czasie kiedy te jednostki kończono, Brytole mieli 10 drednotów 12 calowych i 12 szt 13,5 calowych.
Niemcy 8 Nassauów/Helgolandów do tego 5 Kaiserów i 4 Kunigi. W zasadzie takie siły jak wystąpiły w Jutlandii, a przeciwko nim Brytole "tylko" 22 pancerniki.
Biorąc pod uwagę konieczność okresowych remontów i trzymania możliwie dużej ilości okrętów pod parą ciągle u Brytoli, przy odrobinie kombinowania, można było tak ustalić harmonogram przeglądów żeby do walki poszło tych 16 pancerników, a przeciwko nim Brytole by mieli pewnie z 18 do 20. Toż to praktycznie równowaga.
( dobra, można po kilka Iron Duków czy Kunigów poodejmować każdej ze stron, bo niby ukończone, ale nie wyszkolone i nie zgrane, ale to i tak na jedno wychodzi, bo stan ich był mniej więcej podobny, więc odejmujemy mniej więcej podobnie ). A żeby nie było za dobrze, to jeszcze w 1914 Brytole nieco na własne życzenie stracili Audaciousa, więc Niemcy zbliżyli się jeszcze bardziej.
W krążownikach liniowych podobnie.
Co prawda Brytole mieli 6 szt 12 calowych, ale 3 czy 4 z nich były daleko i nie za bardzo mogły na dniach wrócić.
Pozostawały 3 Liony + ukańczany Tiger + 2-3 12 calowe.
Niemcy mieli po jednej sztuce z każdego typu czyli 4 ( Goebena nie liczę, bo raczej nie mógł dołączyć do Hochseeflotte )
Potem było już tylko gorzej, bo Brytole wykańczali kolejne 15 calowe pancerniki i jakby tego było mało, przejęli jeszcze te trzy eksportowe, na co Niemcy "odpowiedzieli" dwoma ( nie ukończonych nie liczę )
Jeśli już to potem można było wydzielać jakieś siły do działania gdzieś indziej ( całkowicie rozumiem czemu tego nie robiono, nie trzeba mi tego tłumaczyć ).
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
clavdivs
Posty: 110
Rejestracja: 2011-07-19, 22:50

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: clavdivs »

Maciej3 pisze:,Niemcy 8 Nassauów/Helgolandów do tego 5 Kaiserów i 4 Kunigi. W zasadzie takie siły jak wystąpiły w Jutlandii, a przeciwko nim Brytole "tylko" 22 pancerniki.
Biorąc pod uwagę konieczność okresowych remontów i trzymania możliwie dużej ilości okrętów pod parą ciągle u Brytoli, przy odrobinie kombinowania, można było tak ustalić harmonogram przeglądów żeby do walki poszło tych 16 pancerników, a przeciwko nim Brytole by mieli pewnie z 18 do 20.,.
Przy założeniu, że Brytyjczycy by chcieli wyjść na spotkanie. Chcieli pokonać Niemców, ale chyba jeszcze bardziej nie przegrać z nimi.
Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 592
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: MacGreg »

Maciej3 ma calkowita racje, ze na poczatku wojny, dysproporcja pomiedzy Niemcami a Grand Fleet w okretach pancernych byla najmniejsza.
Jezeli Niemcy mogliby szukac okazji do szukania zwyciestwa w starciu z Anglikami.
Spotkalem sie z teoria ze Niemcy najlepsza okazje do zniszczenia lub do powaznego oslabienia RN zaprzepascili na samym poczatku wojny, podczas przerzucania przez English Channel BEF - British Expeditionary Force.
Gdyby wtedy cala Hochseeflotte zaatakowala transporty wojsk BEF, moglaby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.
Po pierwsze mialaby okazje do zniszczenia przynajmniej czesci BEF, a na pewno do powaznego opoznienia dotarcia na front nowych oddzialow, co w tamtym czasie bylo rzecza o pierwszorzednym znaczeniu.
Po drugie moglaby z latwoscia pokonac ochraniajace sily zlozone z okretow Channel Fleet (15 predrednotow) i jednoczesnie majac wystarczajaca ilosc czasu na bezpieczny powrot do baz.
po trzecie przy szybkim i umiejetnym postawieniu zapor minowych i ustawieniu patroli U-boatow na domniemanym kursie RN ze Scapa Flow w rejon Kanalu, mieliby mozliwosc czesciowego zniwelowania dysproporcji ilosciowej w pancernikach.
Po czwarte przy zalozeniu zniszczenia Channel Fleet zmusiliby RN do oddelegowania jakichs ciezkich okretow w rejon Kanalu, co zmniejszyloby sile uderzeniowa Grand Fleet.
W sumie za ten stan rzeczy powinien byc obwiniony sam Kaiser obawiajacy sie o swoje cenne ''zabawki''.
Bowiem gdy Niemiecki wywiad morski uzyskal informacje przez zrodla Holenderskie, ze BEF jest gotowy ze skutkiem natychmiastowym do przerzucenia na druga strone Kanalu, sam Kaiser natychmiast wyslal wiadomosc do Hochseeflotte, ze flota powinna zaatakowac transporty nieprzajaciela lekkimi silami tzn niszczycielami i torpedowcami, stawiaczami min min i szczegolnie okretami podwodnymi.
Idea calkiem jasna i wydawac sie moglo logiczna. Najgorsze jednak przyszlo pod koniec instrukcji . W ostatnim bowiem paragrafie wyraznie zabronil zaangazowania jakichkolwiek ciezkich jednostek nawet w formie ochrony sil lekkich.
Admiralstab logicznie wydedukowal ze operacja lekkich sil bez wsparcia ciezkich jednostek nie ma sensu i nie zrobil nic. Cala operacja przerzucenia BEF byla wielkim sukcesem a Niemcy chyba bezpowrotnie stracili okazje do wydania bitwy Royal Navy na ich wlasnych warunkach.

Wszystko sie zgadza w starej zasadzie ze 'Nie mozna miec ciastka i jednoczesnie je zjesc'
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4479
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Re: Brytyjskie krążowniki pancerne

Post autor: SmokEustachy »

SmokEustachy pisze:W tym czasie brytyjska flota pancerna nudziła sie nie mając stosownych przeciwników.
flota krazowniczo-pancerna. dodajmy do tego Agamemnona i Lorda Nelsona. Miały turbiny chyba?
ODPOWIEDZ