Bismarck w dniu wejścia do służby: Brak wszystkich central kierowania ogniem tak głównych (za wyjątkiem jednej na marsie), brak artylerii przeciwlotniczej... więcej teraz nie pamiętam i mi się nie chce
Prince of Wales: Brak kilku pom-pomów.
Bismarck w dniu pierwszej akcji: Nadal brak połowy central kierowania ciężką przeciwlotniczą, ciężka przeciwlotnicza od sasa.
Prince of Wales: Nadal brak kilku pom-pomów.
Nie znam aż takich szczegółów konstrukcyjnych, ale brak głównych central z których pewne dane były przesyłane automatycznie, to spora niedogodność. Zwłaszcza w kontekście rozregulowującego się RPC nad którym po prostu przeszli do porządku dziennego.
Ten sam dowódca skrócił program szkolenia artyleryjskiego ponieważ termin akcji już został wyznaczony ale nie schodził się z terminami cyklu szkolenia. Żeby się zresztą wyrobić na czas wyokrętowano ekipy speców od artylerii którzy usiłowali doprowadzić do porządku między innymi to nieszczęsne RPC.Czyli po ludzku - dowodzący Bismarckiem uznał, że załoga jest w szczycie swoich możliwości. Żadne ćwiczenia na poligonie przez dowolną ilość czasu nie spowodują zwiększenia wyszkolenia tej załogi.
Co faktycznie nie przeszkodziło uznać okrętu do w pełni zdolnego do akcji. Dodajmy że towarzyszący Prinz Eugen dostał rufową centrale przeliczników dopiero w Breście i również był w pełni przygotowany. Lindeman otrzymał pewne zadanie i lojalnie się z niego wywiązał.
Spróbuj wstawić jakąś współczesną kartę graficzną w płytę sprzed 15 latA byłbym zapomniał - no tak, dwa różne zestawy dział 105 mm, minimalnie się różniące to tragedia była.
Ale to i tak nie miało większego znaczenia bo rufowa grupa i tak nie miała zamontowanych "garnków". Z drugiej strony powiedziałbym że opl odegrało istotną rolę w przebiegu całej operacji.
Prince of Wales był drugą jednostką typu, pewne problemy były już znane z eksploatacji King George V. Tu szukajmy wyjaśnień przezorności komandora Leacha. W sumie artyleria tych pancerników i tak miała trzydziestominutową gwarancję niezawodności