Wojna krążowników 1914-1915

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4479
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: SmokEustachy »

Tadeusz Klimczyk pisze:
Za Falklandy ale z której strony to jest "za" ?
To jest akurat oczywiste: patrząc od strony Anglii mamy Falklandy, za nimi jest przylądek, za nim jest Pacyfik, a na nim Coronel
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: jogi balboa »

Tommy Arras pisze:Już Smok Eustachy napisał - co ma piernik do wiatraka ?
Gdy już trochę podyskutujesz z Eustachym, dowiesz się że ma on dużo do czynienia z piernikiem i watrakami :)
Tommy Arras pisze:żeby spędził dłuższy czas w stoczni.
No właśnie. W jakiej stoczni? A niech tam, choćby dok. O tego należałoby zacząć rozważania na temat potencjału Goebena względem predrednotów - przy czym pisząc predrednot mam na myśli generację, w tym również krążowniki pancerne.
Tommy Arras pisze:Jutlandia pokazała odporność niemieckich krążowników liniowych, a Coronel
Coronel pokazał starą prawdę, że walczą ludzie nie okręty. Nic więcej. A Bitwa Jutlandzka, udowodniły jedynie że trudno było zatopić wielki okręt wyłącznie przy pomocy artylerii - o ile nie zachodziły inne sprzyjające okoliczności.
Historia wojen morskich jest pełna przypadków gdy słabszy ale liczniejszy zespół okrętów demolował mniej liczne ale silniejsze.
Tommy Arras pisze:Więc pomysł by krążowniki pancerne goniły niemieckie krążowniki pancernopokładowe, jest naprawdę chybiony.
Nie był chybiony.
1. Okręty nie pędzą przez oceany non stop z maksymalną prędkością, tylko maszerują z ekonomiczną.
2. Problem z węglem, bardziej jednak dotyczył Niemców niż Brytyjczyków posiadających liczne stacje węglowe i bazy.
3. Problem z zużyciem maszyn, jak wyżej i tym bardziej.
4. Przykład Dresdena akurat wręcz przeczy twej tezie. Jak już wspomniałem, próby próbom nierówne. Brytyjskie okręty były generalnie zdolne do "wyciskania" czegoś więcej niż na próbach. I praktycznie tylko brytyjskie.
5. Przykład Karlsruhe też jest trefny z racji okoliczności.
Tommy Arras pisze:Canopus był o jakieś 7 lat starszy od S & G, więc jest to dziwne
To nie jest w ogóle dziwne na przełomie XIX i XX wieku. To był właśnie taki czas gdy wchodzące do służby okręty często były koncepcyjnie przestarzałe. Co zabawne, spośród bohaterów Coronela dotyczy to nawet bardziej Scharnhorsta i Gneisenau niż Canopusa.
MacGreg pisze:
W dodatku jeśli był to znany fakt, to tym bardziej świadczy, że w admiralicji siedzieli imbecyle.
Z caym szacunkiem.
Po ponad stu latach od tamtych wydarzeń, znając całą historię wojny i patrząc na tylko wycinek wudarzeń , a nie biorąc pod uwagę wszystkich globalnych implikacji, łatwo postawić i próbować uzasadnic prawie każdą tezę.
Proponowałbym jednak bardziej dobierac słowa :no: :nonono: , bowiem ci, jak to ich nazwałeś ''IMBECYLE"- wygrali jednak tę wojnę
Podpisuję się pod tym obydwiema rękoma. Jednocześnie i trzy razy z rzędu.
Fora są pełne pokrzykiwań o "błędach" i "imbecylach" i zawsze po bliższym przyjrzeniu się wydarzeniom z perspektywy epoki i wiedzy ich bohaterów, okazuje się że w zasadzie... nikt żadnego błędu nie popełnił. Co najwyżej przerosły go okoliczności.
Ostatnio zmieniony 2020-06-25, 21:53 przez jogi balboa, łącznie zmieniany 2 razy.
Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Wojciech Łabuć »

Admiralicja nie przystępowała do wojny z pełną wiedzą tego co, kto i gdzie na podstawie opracowań powojennych. Znaczna część panów Admiralicji okazała się nieaktualna po wybuchu wojny, jednak to nie jest wina Admiralicji, że Niemcy nie prowadzili tak intensywnej wojny krążowniczej jak obawiano się w Admiralicji. Niemniej z uwagi na ryzyko i ograniczoną liczbę jednostek używano nawet jednostek, które dla nas OBECNIE z uwagi na naszą wiedzę i niezdolność do zerwania z nawykami armchair historyka mogą nie mieć sensu w takich zastosowaniach. Do tego dochodzą jeszcze inne kwestie, nie tylko bojowe, choćby na Morzu Śródziemnym. Kwestie polityczne jak choćby wywieranie nacisku. Czy kwestie tego co obiecano sojusznikom i co w ograniczonym arsenale mogło być wykorzystane.

W kwestii tego jak wyglądały prędkości maksymalne to też nie kierujmy się danymi z "papieru" ponieważ to nie jest tak proste i oczywiste. Od stanu morza, przez stan kadłuba i maszyn do choćby jakości węgla. A jeszcze dochodzą awarie, uszkodzenia, błędy, zaskoczenie (w trakcie bunkrowania choćby).

Imperium brytyjskie nie miało szans na optymalne zabezpieczenie linii żeglugowych tylko nowoczesnymi jednostkami. Ówczesna doktryna nawet nie zakładała całkowitej ochrony linii żeglugowych tylko niszczenie rajderów korzystając z tego m.in. co da wywiad radiowy, raporty od ofiar rajderów czy choćby informacje od armatorów (o zaginięciu jednostek, itp) . "Oczka" w sieci poszukiwań robiłyby się coraz mniejsze. Do tego i tak potrzebna była olbrzymia ilość jednostek. Szczelną osłonę zapewniano tylko pewnym określonym operacjom. Liczono się ze stratami ale nie było innego wyjścia w zakresie możliwości finansowych. Do tego dochodziły kwestie bardziej ofensywne czyli prowadzenie blokady. I wbrew temu, co sugeruje Tommy Arras ta strategia sprawdziła się. Nie bez zgrzytów ale koniec końców zadziałało to.

Zgadzam się z SmokiemEustachym w kwestii, że bez reform i zmian w Admiralicji oraz Royal Navy to dopiero byłby dramat. Zresztą przecież cały okres wojny to uczenie się po obu stronach. Jednak bez zmian przeprowadzonych przez "Jackiego" Fishera byłoby znacznie gorzej a nie mamy gwarancji, że ktoś inny zmieniłby sytuację na lepszą lub choćby podobnie skuteczną. Raczej odwrotnie. Do takich zmian potrzebny był wizjoner z siłą przebicia w kręgach politycznych.
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4479
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: SmokEustachy »

jogi balboa pisze:
Tommy Arras pisze:Już Smok Eustachy napisał - co ma piernik do wiatraka ?
Gdy już trochę podyskutujesz z Eustachym, dowiesz się że ma on dużo do czynienia z piernikiem i watrakami :)
Tommy Arras pisze:żeby spędził dłuższy czas w stoczni.
Ale merytorycznie jesteś w stanie bryknąć?

Jakoś się okazało, że po Coronelu są dostępne i krążowniki liniowe, i pancerne, i to i sio.
Princess Royal trafić miała na Karaiby?

Nie pamiętam rozkazów, jakie otrzymał kadm Cradock i na ten temat się nie wypowiadam.

Wykorzystanie zamiast Canopusa Agememnona czy Lorda Nelsona wchodziło w grę?
Tommy Arras
Posty: 20
Rejestracja: 2020-06-06, 16:19

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Tommy Arras »

MacGreg pisze:
W dodatku jeśli był to znany fakt, to tym bardziej świadczy, że w admiralicji siedzieli imbecyle.
Z caym szacunkiem.
Po ponad stu latach od tamtych wydarzeń, znając całą historię wojny i patrząc na tylko wycinek wudarzeń , a nie biorąc pod uwagę wszystkich globalnych implikacji, łatwo postawić i próbować uzasadnic prawie każdą tezę.
Proponowałbym jednak bardziej dobierac słowa :no: :nonono: , bowiem ci, jak to ich nazwałeś ''IMBECYLE"- wygrali jednak tę wojnę
Charakterystyki okrętów i ich przedwojenna dyslokacja były dobrze znane przed pierwszą wojną [ nie tak jak Japończycy w tajemnicy budowali Yamato]. Więc jeśli nawet wybuch wojny zaskoczył admiralicję to dalsze dni pokazały jakby działała wg planu "jakoś to będzie".
W przypadku polowania na von Spee liczono chyba na Japończyków.
Na Dalekim wschodzie Albion miał dwie eskadry - Jerrama [Minotaur, Hampshire, Newcastle] i australijsko-nowozelandzką Patheya [Australia i 7 lekkich krążowników]. Czyli pierwsza była nieco silniejsza od sił Cradocka pod Coronelem, a drugiej sam von Spee nie obawiał się w 100%. I niczego dodatkowego już nie skierowano, właściwie spychając problem na Japonię.
I dalej wobec perspektywy pojawienia się von Spee u wybrzeży Ameryki, tworzono kolejne słabsze eskadry, lepsze okręty wykorzystując pasywnie. Dopiero jak się skończyło Coronelem, Fisher zrobił radykalne posunięcia by zmyć tą hańbę ruszając krążowniki liniowe.
Tak więc wybacz, ale jeśli ktoś dowodzi tak, że słabszy zespół ma łowić silniejszy to ...

A panowie z ADMIRALICJI z 1914 NIE WYGRALI WOJNY. Battenberg odszedł po Coronelu [możliwe, że Churchil wykorzystał tą porażkę by się go pozbyć], częściowo odpowiedzialny szef sztabu Sturdee dostał kopa, ale do przodu [czyli dowództwo KL]. A Churchill wyleciał, za jeszcze większy imbecylizm tej wojny, czyli chyba wiesz za co?
[Tak samo to nie miejsce, żeby rozpatrywać Beattiego. Ale co to za dowódca, jeśli w dwóch kolejny bitwach podległe mu okręty mylą wytyczne, co do podziału celów].
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 964
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Gregski »

Tommy Arras pisze:Tyle, że nawet jak Niemców nie dało się doścignąć, to takie maratony wyczerpywały mocno węgiel. Więc pomysł by krążowniki pancerne goniły niemieckie krążowniki pancernopokładowe, jest naprawdę chybiony.
No wlasnie sam podales przyczyne dla ktorej takie poscigi nie byly chybionymi pomyslami. Brytyjczyk z latwoscia uzupelnil bunkier w ktorejs ze stacji. Niemiec musial albo go zdobyc albo mocno sie nagimnastykowac by go kupic. W koncu Brytyjczycy nie rabali drzew by opalac tym kotly.
Niemcom sie zdarzylo.
jogi balboa pisze:Coronel pokazał starą prawdę, że walczą ludzie nie okręty.
Owszem, oraz to, ze wielki wplyw maja okolicznosci. Na przykoad sytuacja poczatkowa. Craddock jeszcze przed bitwa znalazl sie w pulapce bez wyjscia.
Tommy Arras pisze: A Churchill wyleciał, za jeszcze większy imbecylizm tej wojny, czyli chyba wiesz za co?
Czyli jaki? Bo chyba nie Dardanele?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: jogi balboa »

Skoro dyskutujemy w inwektywach powiem tak:
"Uber imbecyle" po drugiej stronie Morza Północnego nie stracili eskadry, stracili całą flotę, nie pierwszą zresztą a ni ostatnią. Ich plany wojenne od początku nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, zresztą dlatego przegrali wszystkie nowożytne wojny. W królestwie ślepców jednooki jest władcą.
SmokEustachy pisze:Jakoś się okazało, że po Coronelu są dostępne i krążowniki liniowe, i pancerne, i to i sio.
Jak widać, nie tylko Polak mądry po szkodzie ;)
Zwłaszcza 100 lat po szkodzie.
Tommy Arras
Posty: 20
Rejestracja: 2020-06-06, 16:19

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Tommy Arras »

Gregski pisze:
Tommy Arras pisze:Tyle, że nawet jak Niemców nie dało się doścignąć, to takie maratony wyczerpywały mocno węgiel. Więc pomysł by krążowniki pancerne goniły niemieckie krążowniki pancernopokładowe, jest naprawdę chybiony.
No wlasnie sam podales przyczyne dla ktorej takie poscigi nie byly chybionymi pomyslami. Brytyjczyk z latwoscia uzupelnil bunkier w ktorejs ze stacji. Niemiec musial albo go zdobyc albo mocno sie nagimnastykowac by go kupic. W koncu Brytyjczycy nie rabali drzew by opalac tym kotly.
Niemcom sie zdarzylo.
jogi balboa pisze:Coronel pokazał starą prawdę, że walczą ludzie nie okręty.
Owszem, oraz to, ze wielki wplyw maja okolicznosci. Na przykoad sytuacja poczatkowa. Craddock jeszcze przed bitwa znalazl sie w pulapce bez wyjscia.
Tommy Arras pisze: A Churchill wyleciał, za jeszcze większy imbecylizm tej wojny, czyli chyba wiesz za co?
Czyli jaki? Bo chyba nie Dardanele?
Same pościgi nie były chybionymi pomysłami. Natomiast chybionym pomysłem było to by krążowniki pancerne ścigały krążowniki lekkie.

Czyli jeśli według Ciebie Cradock był na starcie w pułapce, to znaczy, że w tym przypadku zasada "walczą ludzie" nie obowiązuje. No chyba, że na miejscu von Spee byłby ktoś taki jak Roździestwieński.

No ja zawsze myślałem, że poleciał za Dardanele, czyśbym się mylił :wink:
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1169
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Tommy Arras pisze: Same pościgi nie były chybionymi pomysłami. Natomiast chybionym pomysłem było to by krążowniki pancerne ścigały krążowniki lekkie.



No ja zawsze myślałem, że poleciał za Dardanele, czyśbym się mylił :wink:
Jeszcze raz zaapeluję o czytanie cudzych postów. Skąd Ty to bierzesz ? Żadnego ścigania lekkich krążowników przez krążowniki pancerne nie było. Nie wymyślaj historii na poczekaniu.

Co do usunięcia Churchilla tkwisz w tzw. 100 % błędzie. Jego odejście z rządu było efektem decyzji liberałów o stworzeniu rządu "jedności narodowej" z unionistami (konserwatystami). Churchill, jako uciekinier z partii konserwatywnej był tam szczerze nienawidzony. Do tego stopnia, że jego pozostanie w rządzie uniemożliwiłoby powstanie takiej koalicji. Inne teorie na ten temat to albo przykrywki medialne albo prezentystyczne wizje związane z faktem, że Churchill odpowiadał później przed komisją państwową szukającą winnych fiaska operacji dardanelskiej. Stan na maj 1914 był taki, że jego osoba przeszkadzała w formowaniu nowego rządu Asquitha.

Co do odpowiedzialności Churchilla za Dardanele, to nie sądzisz chyba, że decyzja o przystąpieniu do operacji o takiej skali była w rękach jednego ministra ? Co nie zwalnia go z popełnionych przy jej planowaniu i realizacji błędów.
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: jogi balboa »

Tadeusz Klimczyk pisze:Skąd Ty to bierzesz ?
Bez wątpienia ode mnie.
Być może "piszę historię na nowo" i używam nadmiernych skrutów myślowych, ale. Skoro już jesteśmy przy Cradocku, miał on chronić brytyjską żeglugę przed niemieckimi rajderami w oparciu o Port Stanley. Jako rajdery traktuję wszystko przy pomocy czego Niemcy mogli lub uprawiali wojnę handlową. Być może nie można tego nazwać "ściganiem", tylko "eskortą" lub "patrolowaniem", ale z praktycznego punktu widzenia jest to dla mnie w sumie sematyką jak się to nazwie. Tak czy siak kończyło się to z kontaktem bojowym w założeniu mającym na celu wyeliminowanie rajdera.


Natomiast poniekąd krążowniki budowano albo do rajderowania, albo zwalczania rajderów (względnie jakichś innych lokalnie ważnych celów). Jeśli krążowniki pancerne nie nadawały się do zwalczania (ścigania... wszystko jedno) niemieckich lekkich krążowników a kryterium ma być prędkość, to tym bardziej na pewno nie nadawały się do ścigania uzbrojonych liniowców. Te dzięki innej konstrukcji napędów, były w praktyce szybsze od każdego jednego okrętu wojennego.

Tak czy siak, krążowniki pancerne (również te monokalibrowe) brały aktywny udział w niszczeniu niemieckich rajderów - jeśli nie robiły akurat czegoś ważniejszego. Stąd wniosek: nadawały się jak najbardziej, jak by tego nie nazywać.
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: jogi balboa »

Tommy Arras pisze:jeśli według Ciebie Cradock był na starcie w pułapce, to znaczy, że w tym przypadku zasada "walczą ludzie" nie obowiązuje
Różnica w postrzeganiu między nami jest taka że dla ciebie bitwa zaczyna się w momencie oddania strzału, dla mnie dni lub tygodnie wcześniej gdy ktoś gdzieś zaczyna podejmować decyzje.
Życie to nie word of warships, nie można sobie wybrać okrętu z listy i cały dzień strzelać się z różnym skutkiem w piętnastominutowych "bitwach".
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1169
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

jogi balboa pisze:
Tadeusz Klimczyk pisze:Skąd Ty to bierzesz ?
Tak czy siak kończyło się to z kontaktem bojowym w założeniu mającym na celu wyeliminowanie rajdera.
Tak się skończyło. Ale czy ten koniec był elementem przyjętej błędnej strategii przez imbecylów z Admiralicji ? Bo o to jest tutaj spór. Craddock miał wyraźny rozkaz unikania walki "z przeważającymi siłami przeciwnika". W pierwszym poście pisałem, że forma komunikacji Admiralicji bardzo się przyczyniła do tego dramatu. Ale Craddock nie miał ścigać i zniszczyć eskadry von Spee tylko ochronić Port Stanley i utrudnić przebywanie Niemców na południowym Atlantyku. Do czasu aż się eskadra sama rozsypie (co było kwestią czasu) albo ściągnie się więcej okrętów wykonujących w tym czasie inne, równie ważne zadania. Sam słusznie pisałeś, że Royal Navy nie miała nieograniczonej liczby jednostek a zadań w tym czasie moc. Tak więc podjęcie walki przez brytyjskiego admirała było w dużej mierze "samowolką"

My patrzymy na tą historię z perspektywy Coronelu ale przed nim kwestia obecności von Spee była dla Admiralicji sprawa drugorzędną. Póki był na Pacyfiku nikomu nie szkodził. Południowy Atlantyk też nie był dla Royal Navy jakimś super ważnym akwenem ale już przedostanie się wyżej na Karaiby, ewentualne zniszczenie stacji bunkrowych na Abrolhos Rocks czy Wsypach Zielonego Przylądka mogło być być już poważnym kłopotem. Ale między obecnością Niemców u wybrzeży Chile a znalezieniem się na wysokości Brazylii musiało upłynąć dużo czasu, który dawał Royal Navy szansę na pozbieranie okrętów. Likwidacja eskadry Craddocka zmieniała układ sił, droga na półkulę północną stała otworem i tylko dziwić się trzeba, że von Spee tak się z tym guzdrał.
Tommy Arras
Posty: 20
Rejestracja: 2020-06-06, 16:19

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Tommy Arras »

Tadeusz Klimczyk pisze:
Tommy Arras pisze: Same pościgi nie były chybionymi pomysłami. Natomiast chybionym pomysłem było to by krążowniki pancerne ścigały krążowniki lekkie.



No ja zawsze myślałem, że poleciał za Dardanele, czyśbym się mylił :wink:
Jeszcze raz zaapeluję o czytanie cudzych postów. Skąd Ty to bierzesz ? Żadnego ścigania lekkich krążowników przez krążowniki pancerne nie było. Nie wymyślaj historii na poczekaniu.

Co do usunięcia Churchilla tkwisz w tzw. 100 % błędzie. Jego odejście z rządu było efektem decyzji liberałów o stworzeniu rządu "jedności narodowej" z unionistami (konserwatystami). Churchill, jako uciekinier z partii konserwatywnej był tam szczerze nienawidzony. [...]
Co do odpowiedzialności Churchilla za Dardanele, to nie sądzisz chyba, że decyzja o przystąpieniu do operacji o takiej skali była w rękach jednego ministra ? Co nie zwalnia go z popełnionych przy jej planowaniu i realizacji błędów.
Gdzie ja niby nie czytam cudzych postów ???
Natomiast Ty jak widać tak. Podałem przykłady pościgu "Monmothów" za niemieckim krążownikami lekkimi. Chyba, że dla Ciebie "Monmothy" nie były krążownikami pancernymi.

Co do szczegółów odwołania Churchilla, dziękuję. Sprawa wyszła pobocznie przy okazji ogólnego stwiedzenia innego kolegi, że "przecież ludzie z Admiralicji [1914], wygrali wojnę". W każdym razie Dardanele wypominano Churchilowi także i w drugiej wojnie [ dowódcy ANZAC ] zwłaszcza, że mu powracała wizja "miękkiego podbrzusza". Co się kończyło różnymi Monte Cassinami, czy "Kretą bis".
Tak się skończyło. Ale czy ten koniec był elementem przyjętej błędnej strategii przez imbecylów z Admiralicji ? Bo o to jest tutaj spór. Craddock miał wyraźny rozkaz unikania walki "z przeważającymi siłami przeciwnika". W pierwszym poście pisałem, że forma komunikacji Admiralicji bardzo się przyczyniła do tego dramatu. Ale Craddock nie miał ścigać i zniszczyć eskadry von Spee tylko ochronić Port Stanley i utrudnić przebywanie Niemców na południowym Atlantyku.
Świetnie. Tylko czy Coronel leży na wybrzeżu Atlantyku?
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1169
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Jakim to "Monmothom" Admiralicja kazała ścigać niemieckie krążowniki lekkie ?
Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 592
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: MacGreg »

Cięzko się z Tobą dyskutuje, jeżeli używasz takich argumentów.
Pojedyncze fakty wyrwane z kontekstu interpretujesz na sposób który jest Tobie wygodny w tym momencie.
Rozumiec historię to trzeba patrzyć szeroko.
A panowie z ADMIRALICJI z 1914 NIE WYGRALI WOJNY. Battenberg odszedł po Coronelu [możliwe, że Churchil wykorzystał tą porażkę by się go pozbyć]
Motywy odejścia Battenberga były zupełnie inne.
Jakie?
Odsyłam do literatury. :gazeta:
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1169
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Re: Wojna krążowników 1914-1915

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Świetnie. Tylko czy Coronel leży na wybrzeżu Atlantyku?
Kwestia wymiany rozkazów i informacji między Admiralicją a Craddockiem jest zawiła i długa. I bardzo dobrze opisana w paru pozycjach. Jest stare ale jare paperbackowe wydanie Benetta, jest całkiem nowa biografia Craddocka pt. Scapegoat. 10 dolarów na Kindle. Tam wszystko jest ładnie opisane. Także to, czego do dziś nie wiemy i czego możemy się domyślać.

Jedno jest całkowicie jasne. Craddock miał unikać walki z przeważającym przeciwnikiem. Bez ścisłego określenia kogo za takowego Admiralicja uważa. Ale od kontradmirała chyba można wymagać takiej analizy ? Tak więc twierdzenie, że imbecyle z Admiralicji kazali krążownikom pancernym ganiać krążowniki lekkie jest kompletnie chybione.
ODPOWIEDZ