Gotland zatopił amerykańską flotę Pacyfiku

Okręty Wojenne po 1945 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Post autor: jogi balboa »

Tylko patrzeć jak USS America zmieni nazwę na USS Lutzow :x
Paco
Posty: 72
Rejestracja: 2006-06-05, 19:11
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Paco »

Tak się zastanawiam.
Amerykańskie okręty nie pływają pojedyńczo.
Zakładam, że rzeczywiście OP podchodzi do floty, wybiera dowolny cel i strzela. Nagle wiadomo, iż w pobliżu jest okręt podwodny i to w sporym przybliżeniu, zaczyna się wściekłe przeczesywanie wody aktywnymi sonarami, przy lotniskowcu to przynajmniej kilkanaście jednostek (wątpie, żeby na morzu arabskim nie wzmocnili grupy lotniskowca).
Jakie są szanse na powtórzenie ataku, jakie na wycofanie OP?
Maciej Błocki
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Post autor: jogi balboa »

Jak to powiedział kiedyś pewien podwodnik (to nie błąd), „atomowy” OP jest głośniejszy ale ze względu na możliwość osiągania dużych prędkości zawsze może próbować zrobić drugie podejście, „konwencjonalny” OP jest cichszy i na pewno ma dużą szansę przebić się przez osłonę ale ze względu na małe prędkości ma niewielką szansę na ucieczkę po ataku. W przypadku „konwencjonalnego”, w prawdziwym konflikcie, ta jego druga cecha moim zdaniem może bardzo wpływać na chęć podjęcia tego typu działania przeciw grupie lotniskowca.
Natomiast wyobraźmy sobie że ktoś w sztabie wpadnie na pomysł skoordynowanego w pewien sposób ataku 2-3 konwencjonalnych OP na grupę lotniskowca, przy czym pierwszym punktem będzie zaatakowanie = danie rozrywki eskorcie, drugim - atak na cel główny. Problem do oceny dla prawdziwych podwodników.
Poza tym torpedy nie są jedyną bronią OP a trudno ocenić jak bardzo odbiega skuteczność takiego choćby EAGIS (czy jak to się pisze) od tego jak jest on przedstawiany w reklamówkach US Navy.
Tak czy siak nie ulega wątpliwości kto jest tu łowcą a kto zwierzyną.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Akurat możliwej do rozwinięcia prędkości bym nie uważał na czynnik decydujący dla uratowania się OP z opresji, a to z tego względu, że im szybciej okręt płynie, tym jest głośniejszy, a co za tym idzie - łatwiejszy do namierzenia...
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

de Villars pisze:... z tego względu, że im szybciej okręt płynie, tym jest głośniejszy, a co za tym idzie - łatwiejszy do namierzenia...
Nalezy zwrócić uwagę, że podstawowym sposobem poszukiwania OP przez on jest poszukiwanie aktywne czyli takie w którym emituje się falę dżwiękową, a informacje o zanurzonym obiekcie otrzymuje się po powrocie odbitego odeń impulsu. Dlatego w takiej sytuacji hałas emitowany prszez OP nie ma żadnego znaczenia. Tym bardziej, że pozwala jedynie określić kierunek (ewentualnie zgrubnie odległość). Pomijam już, że ON emituje takie szumy własne, że szumonamierzaie może być realizowane na małych prędkościach i jedynie do wstępnego stwierdzenie obeności OP i określenia kierunku.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

Chyba z tą szybkością też nie jest tak - atomowe okręty podwodne mogą robić pod wodą 30+ węzłów - więcej niż okręty na powierzchni, ale obecnie raczej do niszczenie OP używa się torped i rakietotorped. Dla których nawet te 20 węzłów to prawie żadna różnica
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Post autor: jogi balboa »

Clansy w takiej jednej książeczce wymyślił taką technikę: na zanurzony OP ktoś zrzuca bojki sonarowe aktywne, OP określa czy są one na tyle blisko żeby go złapać, jeśli tak to cała naprzód w pewnym kierunku przez 15 minut po czym cisza na okręcie, nasłuch i pocichótku powolótku oddalamy się jeszcze bardziej. A ci na powierzchni od nowa muszą łapać namiar. I tak w kółko aż zabraknie łowcom bojek. Jeśli jest to urządzenie opuszczane ze śmigłowca to jego ruchliwość ogranicza konieczność wciągania i ponownego zanurzania dla dokonania kolejnych pomiarów (ala namierzanie radiostacji J23). No chyba że jest więcej śmigłowców, ale wtedy to już jest cała flota kontra pojedynczy OP, oby nie było drugiego w pobliżu.
Może wyglądało to trochę inaczej bo lata temu to czytałem. Poza tym podstawowym sposobem to chyba jednak jest poszukiwanie pasywne, sonar aktywny z miejsca alarmuje okręt podwodny i to ze znacznie większej odległości niż jest w stanie dać jakiś odczyt (dokładnie jak z radarem) a więc daje zwierzynie szansę na ucieczkę.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

jogi balboa pisze:Clansy w takiej jednej książeczce wymyślił taką technikę...
Clancy to co najwyżej mógł przepisać to co mu ktoś podpowiedział :D .
jogi balboa pisze:Poza tym podstawowym sposobem to chyba jednak jest poszukiwanie pasywne, sonar aktywny z miejsca alarmuje okręt podwodny i to ze znacznie większej odległości niż jest w stanie dać jakiś odczyt (dokładnie jak z radarem) a więc daje zwierzynie szansę na ucieczkę.
Podstawowym sposobem jest poszukiwanie aktywne!!! Obojętnie nie wiem jakby się nie skichali na ON to OP i tak usłyszy z odległości 3-4 krotnie większej! Zatem wyjaśnij mi jaki sens ma szumonamierzanie? Naprawdę przez ON jest stosowane w kilku specyficznych sytuacjach (np. identyfikacja obiektu). Zupełnie odwrotnie jest z OOP.

Prawda jest taka, że bez pomocy lotnictwa (BTW "na zanurzony OP ktoś zrzuca bojki sonarowe aktywne" - a czy ma sens rzucanie pasywnych pław radiohydroakustycznych?) znalezienie OP jest trudne, bardzo trudne. Może własnie dlatego nadal jest to bardzo skuteczna broń?
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
dessire_62
Posty: 2027
Rejestracja: 2007-12-31, 16:30
Lokalizacja: Głogów Małopolski

Post autor: dessire_62 »

No to teraz włoski Todaro typu 212A,będzie "topił "amerykańskie lotniskowce.Ma czas ,aż do października.

http://www.corlobe.tk/article10047.html


Obrazek
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Była też taka książeczka patricka Robinsona „Klasa Nimitz”, jak to podwodnik-Irakijczyk, udający Izraelczyka, ukończył kurs d-ców OP w Wielkiej Bryanii jako prymus – podobno „podwodny geniusz” – po czym skorumpował załogę rosyjskiego OP proj. 877 z Sewastopola, zaokrętował się nań jako dowódca (obok rosyjskiego kapitana), przepłynął przez Bosfor i gibraltar, na Morze Arabskie, po czym zaczaił się na grupę uderzeniową lotniskowca typu Nimitz (w powieści był jakiś z fikcyjna nazwą) i walnął mu torpedę z atomową głowicą. Niezłe było zamieszanie... zaś OP uciekł. Potem była cała akcja szukania „kto to” i na koniec dzielni jankesi dopadli tego OP i zatopili swoim Los Angelesem, bo na pokładzie nie było juz tego geniusza, więc Rosjanie dali się załatwić :D
BTW: wie ktoś może, jak to jest naprawde z owym manewrem „Szalony Iwan”, tak „rozsławionym” przez Clancy’ego?
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Rany, ależ miał fantazję autor :lol:
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
ODPOWIEDZ