Kutry torpedowe po drugiej Wojnie Światowej.

Okręty Wojenne po 1945 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

Marmik pisze: Wydaje mi się, że patrzysz przez pryzmat jakiejś nieruchawości na morzach. Nawet w strefach działań wojennych jest duży ruch. Zwłaszcza jeżeli przez wody objęte działaniami prowadzą szlaki komunikacyjne do państw nie wojujących. Statek szpitalny to jeden przykład (podany bo jaskrawy). Ot gdyby tak naszego Wodnika podczas Pustynnej Burzy ktoś zaatakował proponowaną metodą na czuja. To tylko przykład, więc nie mówcie mi, że tam stosowano kutrów torpedowych.
Wiesz ja po prostu patrze przez pryzmat pierwszej i drugiej wojny światowej

To znaczy się masz racje ale ja na Twoim miejscu udowadniał bym tezę na zasadzie odstrzelenia własnej jednostki a nie iluzji przebywania na akwenie jednostki przeciwnika teoretycznie należącej do tych całkowicie bezbronnych bo nikt by tam takiej jednostki nie posłał

Upraszczając wyobrażasz sobie w czasie wojny nato kontra układ warszawski w latach 50 70 błąkające się po Bałtyku frachtowce albo statki szpitalne gdzieś na wysokości Borholmu bo ja nie

:)


pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4949
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

domek pisze:Upraszczając wyobrażasz sobie w czasie wojny nato kontra układ warszawski w latach 50 70 błąkające się po Bałtyku frachtowce albo statki szpitalne gdzieś na wysokości Borholmu bo ja nie
Wyobrażam sobie, bo Finowie ( o ile udałoby im się zachować neutralność) też chcą żyć, a są niemal całkowicie zależni od dostaw surowców drogą morską, zatem przez Cieśninę Bornholmską byłby całkiem spory ruch (w tym też kabotaż do Karlskrony, Sztokholmu itp.).
Tak samo było w czasie DWS na akwenach gdzie nie każdy prał każdego.

Nie zapominaj, że transport materiałów wojennych to tylko część tego co dzieje się na morzach. I to mniejsza część, bo tak naprawdę setki milionów ludzi niezaangażowanych w konflikty chce i próbuje w miarę normalnie egzystować.
domek pisze:... na Twoim miejscu udowadniał bym tezę na zasadzie odstrzelenia własnej jednostki...
A tu dla odmiany wolałbym przyjmować założenie, że raczej wiadomo gdzie są nasze okręty (zwłaszcza w strefie przybrzeżnej).
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Edward Teach
Posty: 790
Rejestracja: 2006-09-22, 23:13
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Edward Teach »

pothkan pisze:Coś też próbowali Koreańczycy (północni) swoimi w czasie wojny, oczywiście bezskutecznie. Nie pamiętam czym - G-5 albo 123K.
Istnieją dwa opisy tego ataku.
Według Północnych Koreańczyków zatopiony został krążownik USS Baltimore razem z 1700 amerykańskimi marynarzami.
Nie wierzycie? To pojedźcie sobie do Korei . W muzeum stoi zachowany kuter torpedowy, który tego dokonał.
Obrazek


Według amerykanów prawda była bardziej prozaiczna. Dwa krążowniki i niszczyciel napotkały przybrzeżny konwój z amunicją eskortowany przez kilka kanonierek i kutrów torpedowych.
Koreańskie kutry rzeczywiście zaatakowały ale nawet nie zdołały dopłynąć na odległość strzału torpedowego.
http://en.wikipedia.org/wiki/Action_of_2_July_1950
http://en.wikipedia.org/wiki/USS_Baltimore_%28CA-68%29
http://www.eaglespeak.us/2009_06_01_archive.html
http://www.history.navy.mil/wars/korea/navalbattles.htm

I komu tu wierzyć? :?
Edward Teach www.pdf-model.pl
Awatar użytkownika
Edward Teach
Posty: 790
Rejestracja: 2006-09-22, 23:13
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Edward Teach »

Seba pisze:
Drobne starcia na tych wodach trwały nieprzerwanie od 1950 roku. Między innymi 14 listopada 1954 roku koło wyspy Tachen chińskie kutry torpedowe zatopiły tajwańską fregatę Ta Ping, a 10 stycznia 1955 storpedowały kanonierkę Ping Chiang.
za Okrety Wojenne - 3 numer specjalny, s 10.
Wygląda na to że największe sukcesy w użyciu kutrów torpedowych osiągnęła Chińska Republika Ludowa w walce z Republiką Chińską.
14 Listopada 1954 zatapiają tajwański niszczyciel eskortowy Taiping.
10 stycznia 1955 zatapiają dwa ściągacze okrętów podwodnych Tung Ting i Ying Chiang.
25 sierpnia 1955 zatapiają barkę desantową LST.
Nie udało mi się wygooglować na ten temat zbyt dużo.

The equipment of the PLAN with up-to-date Soviet weaponry almost immediately brought results in the permanent undeclared war China was waging against nationalists in the Taiwan Strait. Already on November 14, 1954 the freshly received Project 123K torpedo boats sank the escort destroyer Tai Ping (former US Decker) of the Kuomintang off the Tachen Is­lands. In January 1955, the PLAN conducted its first ever combined landing operation together with the ground and air forces, capturing the coastal island of Yijiangshan that had been kept by the nationalists. During the operation the Communists' torpedo boats destroyed the sub­marine chasers Tung Ting and Ying Chiang. In 1958, the PLAN took part in the well-known confrontation around the Quemoy and Matsu Is­lands, in which motor torpedo boats sank the LST landing ship on August 25, and the coastal artillery destroyed the LSM medium landing ship on September 8


http://www.navsource.org/archives/06/047.htm
http://www.desausa.org/de_photo_library ... _album.htm
http://www.navsource.org/archives/12/11013.htm

Co ciekawe brak informacji o jakichkolwiek stratach wśród atakujących kutrów torpedowych. :?
Czy ktoś zna jakieś szczegóły tych wydarzeń. :-D
Edward Teach www.pdf-model.pl
nek
Posty: 395
Rejestracja: 2005-07-25, 16:07
Lokalizacja: Ustroń

Post autor: nek »

Edward Teach pisze:
Według amerykanów prawda była bardziej prozaiczna. Dwa krążowniki i niszczyciel napotkały przybrzeżny konwój z amunicją eskortowany przez kilka kanonierek i kutrów torpedowych.
Koreańskie kutry rzeczywiście zaatakowały ale nawet nie zdołały dopłynąć na odległość strzału torpedowego.

I komu tu wierzyć? :?
Juneau już cztery dni po starciu z koreańskimi kutrami torpedowymi w najbliższym porcie wojennym Sasebo.

http://www.navsource.org/archives/04/119/0411905.jpg

Dlaczego amerykański krążownik chciał być częściowo (tzn.jego burta) zasłonięty przez dźwig pływający na środku zatoki zamiast przyjąć zapasy (jak to skomentowali Amerykanie) przy nabrzeżach wielkiej bazy floty czy tamtejszej stoczni ?
Speedy
Posty: 549
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
nek pisze:Dlaczego amerykański krążownik chciał być częściowo (tzn.jego burta) zasłonięty przez dźwig pływający na środku zatoki zamiast przyjąć zapasy (jak to skomentowali Amerykanie) przy nabrzeżach wielkiej bazy floty czy tamtejszej stoczni ?
Jeśli sugerujesz, że oberwał torpedą, a ten dźwig zasłania dziurę po niej :D to szczerze mówiąc nie wydaje mi się to prawdopodobne. Już poza wszystkim innym, Juneau to lekki krążownik (6000 t); jeśli nawet nie zatonąłby od jednej torpedy to w każdym razie uszkodzenia byłyby bardzo poważne.
Pozdro
Speedy
nek
Posty: 395
Rejestracja: 2005-07-25, 16:07
Lokalizacja: Ustroń

Post autor: nek »

Speedy pisze:Hej
nek pisze:Dlaczego amerykański krążownik chciał być częściowo (tzn.jego burta) zasłonięty przez dźwig pływający na środku zatoki zamiast przyjąć zapasy (jak to skomentowali Amerykanie) przy nabrzeżach wielkiej bazy floty czy tamtejszej stoczni ?
Jeśli sugerujesz, że oberwał torpedą, a ten dźwig zasłania dziurę po niej :D to szczerze mówiąc nie wydaje mi się to prawdopodobne. Już poza wszystkim innym, Juneau to lekki krążownik (6000 t); jeśli nawet nie zatonąłby od jednej torpedy to w każdym razie uszkodzenia byłyby bardzo poważne.
Zgoda co do lekkiego tylko że nie 6000 t a 8870t (std prawie 7000t, na dodatek to krążownik przeciwlotniczy CLAA ) super nadający się do ostrzeliwania lądu gdy się ma kilkadziesiąt innych krążowników maksimum o kilka lat starszych w tym ciężkich (sorki Juneau to już nówka - ukończony po II wojnie ) :) .

Uderzenie torpedą wytrzymywały nawet fregaty :P - nawet same
dopływały do bazy - wszystko zależy od miejsca trafienia i jeżeli nie byłyby uszkodzone nie wracałyby już po tygodniu do najbliższego portu jak krążownik po uzupełnienie akurat również paliwa (nawet Black Swan którego wówczas "eskortował" - chociaż pewnie miało być odwrotnie ,a te wstrętne Koreańce zamiast Angoli tzn. Jamaicę i Łabędzia wolały ich "eskortę"- która faktycznie też mogła ich również tylko spróbować storpedować :D ).

PS.Jakim sposobem za ichnim (jankeskim) komentarzem Juneau zamiast po przyjęciu nowej partii amunicji (jeżeli nie był poważnie uszkodzony) za zużytą ( i to dostarczanej z pływającego dźwigu akurat w Sasebo prawie pięć lat po wojnie ) zamiast wrócić na wody koreańskie wylądował w Yokosuce i nigdy już na wody wokół półwyspu nie wrócił oraz że służył w USNavy wiele lat krócej niż jego bliźniaki - Spokane do 1972 , a Fresno do 1965.

Pozdro : nek
witte
Posty: 100
Rejestracja: 2009-12-17, 22:40
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: witte »

Wydaje mi się że szwedzkie Spica (6 jednostek) i pochodne (Norrkoping -12 jednostek) używały torped przewodowych. w źródle:

http://www.hnsa.org/ships/t121.htm
http://www.hnsa.org/ships/vastervik.htm

piszą że do niewidzialnych ataków nawodnych ("Wire-guided hydrogen-peroxide propelled torpedoes from the surface, invisible track").
Sądzę że taktyka uzyci abyłaby podobna do ruchomych baterii brzegowych, czyli schować się w szkierach w zagrożonym rejonie i strzelać przy niskiej prędkości własnej a po odcięciu przewodu wiać z całą mocą (lub rozwijać powodzenie z armatą jeśli torpedy doszły celu).
...nie dostaje pieniędzy za bycie zdenerwowanym...
Speedy
Posty: 549
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
nek pisze: Zgoda co do lekkiego tylko że nie 6000 t a 8870t (std prawie 7000t, na dodatek to krążownik przeciwlotniczy CLAA )
Nie chcę się kłócić o tony, piszę z pracy i nie mam tu specjalnie żadnych źródełek (poblokowane :) ). Niemniej za Wiki http://en.wikipedia.org/wiki/USS_Juneau_(CL-119) wyporność std 6000 ton "długich" czyli tych po 1016 kg (średnia masa 1 m3 wody morskiej). Czyli 6096 ton metrycznych czyli nieco ponad 6721 ton amerykańskich tych po 907 kg.
nek pisze: Uderzenie torpedą wytrzymywały nawet fregaty :P - nawet same
dopływały do bazy - wszystko zależy od miejsca trafienia i jeżeli nie
Jasssne a nawet jeden niszczyciel, brytyjski chyba, przetrwał dwie torpedy: oderwało mu dziób i rufę a "środek" utrzymał się na wodzie. Różne się rzeczy zdarzają, czasem człowiek wypadnie z wysokiego piętra i przeżyje a czasem spadnie z łóżka i złamie rękę. Niemniej nie wydaje mi się żeby okręt tej wielkości ot tak przetrwał nawet 1 torpedę. Poprzedni Juneau, tego samego typu Atlanta, pod Guadalcanalem oberwał torpedą od japońskiego niszczyciela. Miał wyłączoną połowę siłowni, problemy ze sterem, duży przechył, prędkość ograniczoną do 13 w. Ledwo człapał, krótko mówiąc. Po kolejnej torpedzie, tym razem od okrętu podwodnego, przełamał się i zatonął w 20 sekund. "Nasz" Juneau, (też t.Atlanta tylko zmodernizowany) po owej potyczce 2 lipca z koreańskimi kutrami torpedowymi kontynuował pościg za jakimiś statkami co je te kutry eskortowały, i nawet coś tam zatopił. 18 lipca ostrzeliwał cele nadbrzeżne a 28 przeszedł do Sasebo. Tak tu w każdym razie piszą http://www.history.navy.mil/danfs/j5/juneau-ii.htm Bardzo poważnie wątpię, by torpeda spowodowała tak nieznaczne uszkodzenia, żeby po paru dniach 6000-tonowy okręt normalnie sobie pływał. Raczej bym się spodziewał wielomiesięcznego pobytu w doku.
nek pisze: i nigdy już na wody wokół półwyspu nie wrócił
Z zalinkowanego tekstu wynika, że owszem wrócił i nadal prowadził ostrzał wybrzeża.
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

nek pisze:
Edward Teach pisze:
Według amerykanów prawda była bardziej prozaiczna. Dwa krążowniki i niszczyciel napotkały przybrzeżny konwój z amunicją eskortowany przez kilka kanonierek i kutrów torpedowych.
Koreańskie kutry rzeczywiście zaatakowały ale nawet nie zdołały dopłynąć na odległość strzału torpedowego.

I komu tu wierzyć? :?
Juneau już cztery dni po starciu z koreańskimi kutrami torpedowymi w najbliższym porcie wojennym Sasebo.

http://www.navsource.org/archives/04/119/0411905.jpg

Dlaczego amerykański krążownik chciał być częściowo (tzn.jego burta) zasłonięty przez dźwig pływający na środku zatoki zamiast przyjąć zapasy (jak to skomentowali Amerykanie) przy nabrzeżach wielkiej bazy floty czy tamtejszej stoczni ?
Kutry torpedowe to dziadostwo nie okręty i tyle.
Łgarstwa, chora propaganda sukcesu i zbrodnicza polityka Korei Północnej doprowadza mnie już do szewskiej pasji.
To zdjęcie dowodzi tylko to, że okręt ma uzupełnianą amunicję, bo do tego służą dźwigi tej klasy.
Widział ktoś kiedyś jakikolwiek okręt trafiony torpedą, stojący na równej stępce, bez przegłębiania, bez przechyłu, bez najmniejszych śladów na KLW? Ja nie widziałem... a na zdjęciu KLW wskazuje na idealną charakterystykę kadłuba i pełną gotowość bojową.
Co do wyporności, Speedy napisał już tak jak należy, jedynie dodam iż tona angielska to precyzyjnie 1016,04 kg.
Fuck the system! \m/ \m/
nek
Posty: 395
Rejestracja: 2005-07-25, 16:07
Lokalizacja: Ustroń

Post autor: nek »

Speedy pisze: Nie chcę się kłócić o tony, piszę z pracy i nie mam tu specjalnie żadnych źródełek (poblokowane :) ). Niemniej za Wiki http://en.wikipedia.org/wiki/USS_Juneau_(CL-119) wyporność std 6000 ton "długich" czyli tych po 1016 kg (średnia masa 1 m3 wody morskiej). Czyli 6096 ton metrycznych czyli nieco ponad 6721 ton amerykańskich tych po 907 kg.
Taką samą wyporność Twoje źródło podaje i dla pierwszego Juneau'a czyli 6590t to 6000t i 6700t to też 6000t - większe różnice są przy full displacement 8100t do 8450t.
Speedy pisze: Jasssne a nawet jeden niszczyciel, brytyjski chyba, przetrwał dwie torpedy: oderwało mu dziób i rufę a "środek" utrzymał się na wodzie. Różne się rzeczy zdarzają, czasem człowiek wypadnie z wysokiego piętra i przeżyje a czasem spadnie z łóżka i złamie rękę. Niemniej nie wydaje mi się żeby okręt tej wielkości ot tak przetrwał nawet 1 torpedę. Poprzedni Juneau, tego samego typu Atlanta, pod Guadalcanalem oberwał torpedą od japońskiego niszczyciela. Miał wyłączoną połowę siłowni, problemy ze sterem, duży przechył, prędkość ograniczoną do 13 w. Ledwo człapał, krótko mówiąc. Po kolejnej torpedzie, tym razem od okrętu podwodnego, przełamał się i zatonął w 20 sekund. "Nasz" Juneau, (też t.Atlanta tylko zmodernizowany) po owej potyczce 2 lipca z koreańskimi kutrami torpedowymi kontynuował pościg za jakimiś statkami co je te kutry eskortowały, i nawet coś tam zatopił. 18 lipca ostrzeliwał cele nadbrzeżne a 28 przeszedł do Sasebo. Tak tu w każdym razie piszą http://www.history.navy.mil/danfs/j5/juneau-ii.htm Bardzo poważnie wątpię, by torpeda spowodowała tak nieznaczne uszkodzenia, żeby po paru dniach 6000-tonowy okręt normalnie sobie pływał. Raczej bym się spodziewał wielomiesięcznego pobytu w doku.
Fajnie, tylko że zdjęcie w Sasebo było wykonane akurat ( tak wynika z jego opisu 6 lipca 1950) - żeby było ciekawiej tego samego dnia w Sasebo znalazła się Jamaica (bez mojego komentarza) , kolejna sprawa podważająca nie storpedowanie Juneau'a - zdjęcie niżej na PAMI gdy stoją burta w burtę z Toledo (wystarczy sprawdzić kiedy był w Yokosuce razem z Juneau) w Yokosuce - mi wychodzi za Danfsem że nigdy nie mogli się tam spotkać - gdy Toledo w czasie wykonania tego zdjęcia tam był to Juneau był koło Tajwanu ,a wcześniej był w Sasebo aż do 28 lipca (długie uzupełnianie paliwa i amunicji oraz wyrzucenie dowódcy tak zespołu jak i okrętu - pewnie za zatopienie aż trzech G-5 ;) jak się chwalą ze 127ek plot -o zasięgu horyzontalnym 16 km tylko że przy 55 stopniach i to spoza zasiegu torped) później popłynął na Okinawę i patrolował wody Tajwanu (pod Koreę dopłynął ponownie 29 października ), a znalazł się w Yokosuce dopiero w 1952.
Jest jeszcze jedna sprawa - w tamtym okresie dość częsta - nie zawsze sama głowica torpedy po trafieniu w cel eksplodowała co nie znaczy że swoją energią kinetyczną nie wywaliła dziury w kadłubie , a do zatopienia nie cztero ,a ponad czterdziestoletniego lekkiego krążownika amerykańskiej budowy na dodatek szkolnego Couregeous potrzebował aż dwu torped i to za znacznie silniejszym ładunkiem wybuchowym niż miały torpedy z koreańskich kutrów.

Pozdro: nek

PS.Z jednym zdaniem Sławomira Lipieckiego się zgadzam tylko zamiast Korei Północnej wyjątkowo pasuje mi tam USA .
Majestro
Posty: 201
Rejestracja: 2010-01-08, 18:22

Post autor: Majestro »

A to co próbujesz udowodnić nie świadczy o nieprzydatności kutrów? Przecież nie udało im się zatopić Juneau więc po co taka dyskusja? Mogli odpalić torpedę i z 30 kilometrów która przypadkowo trafiła. To świadczy tylko o poprawności konstrukcji amerykańskich krążowników. Gdyby torpeda (nawet nie wybuchając - to dopiero byłaby historia!) trafiła ten okręt to potrzebowałby on pewnie, nawet kosmetycznego, dokowania, a o takim chyba nikt nie wspomina. Więc po co ta (z pogranicza fantastyki) dyskusja?
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

Gdyby ten okręt został storpedowany, to niezależnie od jego konstrukcji, siedziałby w wodzie głęboko, miał przechył, przegłębienie i sito od odłamków na burcie. Same udary od wybuchu czynią na okręcie niezły pasztet. Jednostka po takiej "przygodzie" wymaga natychmiastowej asysty i pośpiesznego dokowania.
Czy Panowie widzieli kiedykolwiek jak wygląda storpedowany okręt...?
Tymczasem ten na zdjęciu stoi sobie idealnie na równej stępce, a wysokość jego KLW wskazuje na wyporność bojową.
Czynności wykonywane wskazują na załadunek amunicji i prowiantu. Sprawa normalna i oczywista w każdej kampanii.
Od kiedy to zawijanie do portu, w dodatku na redę, świadczy o uszkodzeniach?
Nawet sobie nie wyobrażam w latach 50-tych podejścia kutrów pod taki okręt. Przy szybkostrzelnej, celnej artylerii kierowanej radarami mikrofalowymi, strzelając pociskami HC/HE, a nawet (tak, tak!) z radarowymi zapalnikami zbliżeniowymi, kutry zostałyby rozerwane na kawałki.
Przypadkowa torpeda?
To nie te czasy, ze stacją hydroakustyczną oni dobrze słyszeli, czy coś idzie pod wodą w ich stronę. Oczywiście stacji aktywnych do wykrywania okrętów podwodnych krążowniki raczej nie miały, nawet holowanych, ale środki pasywne pozwalające uchwycić namiar wysokoobrotowej śruby torpedy to i owszem...
Swoją drogą, "General Belgrano" chyba tego nie miał. Jego zatonięcie w ogóle jest IMHO dość ciekawą sprawą.

P.S. Widział ktoś kiedyś torpedę, co wybija dziurę energią kinetyczną (raczej pracą) w poszyciu ze stali specjalnej STS o grubości 12,7 mm? :D
Ile razy zwykłe statki, zbudowane ze zwykłej, cienkiej HT dostawały dalece większe i szybsze torpedy, co nie wybuchały, jakoś dziur po tym nie było... ;)
Zdanie o zbrodniczej polityce USA pomijam, bo to cuchnie na mile sowiecką propagandą, z resztą jak zwykle niczym nie popartą. Powiem tylko, że mamy kupę szczęścia, że to USA dysponuje taką potęgą, a nie np. Korea Północna.
Ostatnio zmieniony 2010-05-15, 10:07 przez Sławomir Lipiecki, łącznie zmieniany 2 razy.
Fuck the system! \m/ \m/
Speedy
Posty: 549
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
nek pisze: zatopienie aż trzech G-5 ;) jak się chwalą ze 127ek plot -o zasięgu horyzontalnym 16 km tylko że przy 55 stopniach i to spoza zasiegu torped)
Nie rozumiem - a co w tym dziwnego? To działa przeciwlotnicze, jak można z nich strzelać do samolotów, to można i do ścigaczy torpedowych. Do tych ostatnich nawet łatwiej, są wolniejsze i manewrują tylko w jednej płaszczyźnie...
nek pisze:
później popłynął na Okinawę i patrolował wody Tajwanu (pod Koreę dopłynął ponownie 29 października ), a znalazł się w Yokosuce dopiero w 1952.
No właśnie - cały czas działał, czyli nie mógł być poważnie uszkodzony.
nek pisze:
Jest jeszcze jedna sprawa - w tamtym okresie dość częsta - nie zawsze sama głowica torpedy po trafieniu w cel eksplodowała co nie znaczy że swoją energią kinetyczną nie wywaliła dziury w kadłubie
No jasne, wszystko jest możliwe. Ale w takim razie nie byłoby w ogóle praktycznie żadnych uszkodzeń, tylko 0,5-metrowa dziura pod linią wodną i nie byłoby żadnej potrzeby zasłaniania czegokolwiek jakimś dźwigiem.
nek pisze:
, a do zatopienia nie cztero ,a ponad czterdziestoletniego lekkiego krążownika amerykańskiej budowy na dodatek szkolnego Couregeous potrzebował aż dwu torped i to za znacznie silniejszym ładunkiem wybuchowym niż miały torpedy z koreańskich kutrów.
Ja bym raczej spojrzał na to od drugiej strony. Znacznie większy (ponad 9700 t std) i mocniejszy krążownik ciężki po 2 torpedach zatonął w 20 min. Więc mniejszy odeń i słabszy krążownik lekki po 1 torpedzie byłby co najmniej bardzo poważnie uszkodzony i wymagałby sporego remontu i kilkumiesięcznego pobytu w doku.
Ładunkiem wybuchowym bym się tak nie podniecał, oczywiście jak się chce coś doszczętnie rozwalić, to zawsze lepiej dać największy, jaki się tylko da. Ale prawda jest taka, że aby podwoić promień rażenia fali uderzeniowej trzeba zastosować ładunek jakieś 5-6 razy większy. Czyli ładunek powiedzmy 2x większy spowoduje tylko niewielki przyrost promienia rażenia.
Courageous użył torped Mk.VIII wywodzących się jeszcze z czasów II wojny; torpeda ta występowała z głowicą zawierającą 327 kg TNT, 340 kg TNT lub 365 kg torpeksu (mieszanina TNT, RDX i aluminium, około 1,5x silniejsza, można powiedzieć, od TNT). Zapewne była to najnowsza wersja, z głowicą zawierającą torpex.
Koreański kuter G-5 najprawdopodobniej użyłby rosyjskiej torpedy 53-38, najbardziej rozpowszechnionej w krajach socjalistycznych. Miała ona głowicę zawierającą 400 kg TNT (strona Naval Weapons podaje mniej, 300 kg, jednakże A.Komorowski "Broń torpedowa" podaje 400 kg, i taka mała rosyjska broszurka "Torpedy WMF SSSR" wydana w latach 90. też podaje 400 kg - a ci autorzy zapewne mogli się już oprzeć na odtajnionych oryginalnych dokumentach i instrukcjach).
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

Po wybuchu 400 kg TNT, to nasz biedny krążownik miałby wyrwane z fundamentów połowę kotłów i zalane pół maszynowni tudzież kotłowni, albo urwany dziób, albo rufę (zależy, gdzie by nastąpił wybuch)... :D
W najlepszym razie oznaczałoby to roczny pobyt w stoczni, a najpewniej rezerwę i kasację.
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4949
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Sławomir Lipiecki pisze:Łgarstwa, chora propaganda sukcesu i zbrodnicza polityka Korei Północnej doprowadza mnie już do szewskiej pasji.
nek pisze:Z jednym zdaniem Sławomira Lipieckiego się zgadzam tylko zamiast Korei Północnej wyjątkowo pasuje mi tam USA .
Sławomir Lipiecki pisze:Zdanie o zbrodniczej polityce USA pomijam, bo to cuchnie na mile sowiecką propagandą, z resztą jak zwykle niczym nie popartą.
Ten element dyskusji nie bardzo mi się podoba :-( . Propaganda jest wszędzie, ale obalać ją proszę argumentami rzeczowymi, a nie emocjonalnymi. Sugeruję nawet by nie wracać do tego elementu dyskusji, bo na razie do niczego dobrego nie prowadzi, a byłoby szkoda porzucać taki w gruncie rzeczy dość ciekawy temat.
Ostatnio zmieniony 2010-05-15, 11:23 przez Marmik, łącznie zmieniany 1 raz.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
ODPOWIEDZ