USS Oregon i bliźniacza para (MSIO 5/2007)

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

Tadeusz Klimczyk
Posty: 1177
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

USS Oregon i bliźniacza para (MSIO 5/2007)

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Zdaję sobie sprawę, że takie okręty jak amerykańskie pancerniki typu Indiana nie wzbudzają żadnych emocji porównalnych z....(tutaj każdy niech sobie wstawi ulubiony lub znienawidzony pancernik z II w. św). Ale nawet o predrednotach można pisać ciekawie, szczególnie o takich, które były kompletnie nieudane lub które brały udział w jakichś akcjach bojowych, co okrętom tej podklasy nie przydarzało się często. Tymczasem w MSiO 5/2007 (Andrzej Chojnacki USS Oregon i bliźniacza para) mamy przykład tekstu, który w żaden sposób nie wykorzystuje "naturalnych warunków" opisywanych jednostek, pomijając niemalże w 100 % wszystko, co w nich ciekawe a koncentrując się na sporządzaniu "poradniku inżyniera-okrętowca". Dowiadujemy się np. że kocioł pomocniczy miał długość 3,099 m, że skok tłoków miał 42 cali że powierzchnia łączna trzech skrzydeł śruby wynosiła 38,62 m2. Nie wiemy natomiast co tak naprawdę stało się z dwiema z trzech opisywanych jednostek, nie ma śladu opinii o ich udziale w bitwie pod Santiago, bądź co bądź jedynej bitwie amerykańskich okrętów liniowych do II w. światoweji jednej z kilku, w jakich amerykańskie BB w ogóle miały okazję się sprawdzać. Artykuł jest dziwny, z jednej strony sprawia wrażenie tekstu poczatkującego hobbysty, z drugiej ilość inżynierskich danych zawartych bez jakiegokolwiek uzasadnienia zdradza jednak dostęp do faktycznych źródeł. W sporządzaniu wyliczanki zarzutów, jakie stawiam autorowi oprócz jednego wypadku nie wyszedłem poza trzy podstawowe źródła dotyczace tych jednostek:

- N. Friedman "US Battleships. An Illustrated History"
- R. Scheina " American Battleships 1886-1923"
- J. Alden " The American Steel Navy"

Co do genezy powstania jednostek kluczową pozycją jest mało znana (i nudna) książka "Navalism and the Emergence of American Sea Power 1882-1893 Marka Shullmana, jednakże u Friedmana jest dość informacji, by wyrobić sobie pogląd na to, dlaczego USA zdecydowało się budować te jednostki. Co natomiast budzi mojej największe zdumienie to fakt, że dobór ilustracji do artykułu wskazuje, że autor dysponował trzema w/w książkami. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego pominął tak ważne i ciekawe dla Czytelnika informacje koncentrując się na numerologii.

Oto lista uwag w kolejności występowania w tekście artykułu:


1). Geneza powstania okrętów jest dość pokrętna. Autor wspomina jednostki Texas i Mainei pisze, że "po ukończeniu okazało się, że ich konstrukcja odbiega od wymagań przedstawionych w założeniach". To jest tzw. podwójna nieprawda - okręty zaprojektowano dla innych celów niż typ Indiana i zbudowano dokładnie tak, jak je zaprojektowano. To, co o nich myślano po ukończeniu nie miało żadnego związku z typem Indiana, bo ich budowa przeciągała się do 1895 r., kiedy pierwsza Indiana wchodziła do służby. Powstanie pierwszych okrętów liniowych US Navy (bo ani Maine ani Texas de facto takimi nie były) nie było też efektem "dokonania przez polityków dalekowzrocznej politycznej i militarnej oceny sytuacji USA". Kolokwializując nieco - Stany Zjednoczone na przełomie lat 80-tych i 90-tych XIX w. były finansowo gotowe do budowania wielkiej floty. Jednakże część polityków obawiała się, że dawanie marynarce niebezpiecznych zabawek spowoduje iż szybko będą chcieli je użyć (co się zresztą stało). Istniał ruch, częściowo społeczny zwany "nawalizmem", który popychał państwo "na morze" i do kolonii. Stymulowany był przez polityków, czasami przez przemysł stoczniowy. Podobne ruchy można było zaobserwować w kilku europejskich państwach, ubiegających się o swój udział w historii morskich podbojów świata. "Nawaliści" amerykańscy, związani głównie z republikanami nie mogli przepchnąć programu rozbudowy floty, bo z jednej strony część kongresmanów obawiała się awanturniczej polityki międzynarodowej, z drugiej strony kongresmeni stanów nie mających dostępu do morza słusznie obawiali się, że morskie projekty przepychane są przez stany mające na swym terenie przemysł stoczniowy. 51 Kongres USA po wielkiej dyskusji przepchnął uchwalenie środków na trzy pancerniki, przy czym podział na zwolenników i przeciwników budowania okrętów liniowych nie leżał tylko i wyłącznie wzdłuż przynależności partyjnej ). Tutaj moje prywatne spostrzeżenie: prawica zawsze stawiała na budowę pancerników, lewica zwykle popierała miny, torpedy, okręty podwodne itp. Największe zasługi miał w tym względzie sekretarz marynarki Benjamin Tracy, zwolennik tzw. "blue-water navalism", czyli budowania pełnomorskiej floty liniowej. Co ciekawe, głównym argumentem, jakim posługiwano się podczas debaty nie było ani zagrożenie zewnętrzne, ani wymogi polityki imperialnej tylko...duma narodowa Stanów Zjednoczonych, które nie mogą i nie muszą być gorsze od innych państw morskich. To bardzo ciekawy i zupełnie szczery argument, pokazujący iż w realiach końca XIX w. pancernik był ikoną państwowej potegi kraju i dobrobytu jego mieszkańców.

2). Geneza powstania okrętów wiąże się bardzo ściśle z ich charakterystyką. W tym względzie pan Andrzej Chojnacki pisze iż typ Indiana był "pierwszymi prawdziwymi pancernikami, mogącymi dorównać podobnym okrętom w innych flotach". W innym miejscu określa je jako "nowoczesne". A tymczasem....ich projekt był niemożliwym do realizacji gniotem i nieprofesjonalną próbą pogodzenia wody z ogniem. Jak piszą w/w autorzy projekt typu Indiana był przedstawiony w Kongresie jako "everything to everyone" czyli "dla każdego coś miłego". Czyli nawaliści dostali pancernik o uzbrojeniu dorównującym jednostkom europejskim, zwolennicy izolacji otrzymali niewielką wyporność, małą prędkość oraz śmieszny zasięg pływania. Dla tych ostanich projekt okrętu został przedstawiony w Kongresie jako "sea-going coast line battle-ship". Czyli nonsens znaczeniowy. Te "nowoczesne" pancerniki miały wyporniość jedynie 10.200 t i uzbrojenie na poziomie większych o 4.000 ton jednostek typu Royal Sovereign. Mające podobne gabaryty kolonialne pancerniki brytyjskie Centurion i Barfleur miały uzbrojenie składające się z 4 dział 254 mm oraz 10 x 120 mm. Tutaj na tym samym kadłubie próbowano wcisnąć 4 działa 330 mm, 8 x 203 mm oraz 4 x 152 mm. No ale Centuriony rozwijały 18,5 w, a typ Royal Sovereign 16,5 w, gdy pancerniki amerykańskie z ledwością dościgały 15 w. Nie rozwijając dalej tej myśli - projekt jednostek typu Indiana to produkt na zaspokojenie tylko i wyłącznie dumy narodowej. Okręty te nie miały niczemu konkretnemu służyć jedynie miały "prężyć" swe lufy w gazetowych zdjęciach. Jakiekolwiek przyrównywanie ich do konstrukcji europejskich jest bez sensu. Dlatego zawsze namawiam wszystkich amatorów oceniania okrętów do wejścia w genezę ich powstania. Nazywawanie typu Indiana "nowoczesnymi" to już gruba przesada. Friedman pisze "The three Indianas were note particularly successful" i wszędzie trąbi, że USA nie były jeszcze technologicznie przygotowane do budowania okrętów odpowiadających jakością europejskim.

3). Artykuł milczy o autorze projektów pancerników - był nim por. Lewis Nixon.

4). Marnotrawstem miejsca jest podawanie informacji, że Oregon był pierwszym pancernikiem zbudowanym na Zachodnim Wybrzeżu. To były pierwsze amerykańskie pancerniki i i tak były pierwsze we wszystkim.

5). Autor pisze, że na jednostkach zastosowano wiele nowych rozwiązań technicznych, takich jak:

- zbiorniki trymowe (miał je brytyjski pancernik Infexible rozpoczęty w 1874 r. i pewnie tuzin okrętów po drodze)
- oddzielne komory amunicyjne dział 330 mm i 203 mm (ale nowość !)
- zasobnie węglowe między przedziałami kotłowni i maszyn, mające je zabezpieczać przed pociskami (bzdura, niczego takiego nie było - bunkry węglowe tradycyjnie ulokowane były WZDŁUŻ kotłowni, zresztą na bardzo małym odcinku; jak się patrzy na przekrój kadłuba to można dojść do takiego wniosku, ale widok rzutu z góry wyjaśnia wszystko)
- napęd hydrauliczny wież i armat - nie dość, że to żadna nowość to jeszcze dotycząca tylko Oregona, wieże na pozostałej dwójce były poruszane parą.

6). W dwóch miejscach autor opisuje pojemność bunkrów węglowych dając wpierw 1600 ts, potem podając zapas normalny na 400 ts a maksymalny na 1600 t. Otóż okręty te zaprojektowano tak naprawdę na ledwie 400 ton zapasów węgla, co dawało taki skutek, że załadowanie okrętu większą ilością węgla powodowało całkowite zanurzenie pancerza burtowego oraz drastyczne zmniejszenie prędkości. W praktyce pancerniki te ładowały więcej niż 400 ton (oraz zredykowaną ilość amunicji), bo inaczej nie mogłby nigdzie dopłynąć. Był to wyraźny błąd projektowy, lub też celowe zaniżenie charakterystyki okrętu pod wymogi Kongresu związane z solidnym opancerzeniem i uzbrojeniem. US Navy na przyszłość ustaliła standart projektowania okrętów w wyporności normalnej oznaczającej 2/3 zapasów węgla, prowiantu i amunicji.

7). "Głównym elementem ochrony były płyty pancerne Harveya". Informacja ta jest niezupełnie prawdziwa. Utwardazanie pancerza metodą Harveya było ledwie co wprowadzone do procesów technologicznych i nie nastarczono odpowiedniej ilości płyt dla wszystkich trzech jednostek. Massachusetts miał pancerz złożony ze zwykłych płyt stali niklowej, pozostałe dwie jednostki także miały gdzieniegdzie takie płyty.

8). Czytamy dalej "Jego grubość (pancerza burtowego) w górnej części wynosiła 457 mm, na linii wodnej 305 mm, zaś w części dolnej 203 mm". Czyli że pancerz był jakiś taki ukośny w przekroju ? A to tymczasem niechlujstwo w tłumaczeniu z książki Scheiny, który jedynie pisze, że "12 cali poniżej linii wodnej (czyli 305 mm), grubość pancerza zaczęła maleć (do 8 cali czyli 203mm).

9). Brak podstawowej informacji, że projekt okrętu zakładał kształt wież dział 330 mm w postaci ściętego stożka (wzorem monitorów Eadsa z wojny secesyjnej). Jednakże amerykański przemysł metalurgiczny nie był w stanie wyprodukować płyt w takim kształcie, więc projekt zmieniono na wieże o prostej cylindrycznej konstrukcji.

10). Kształt wież naprowadza nas na jedną z większych wpadek autora, wpadkę nie tyle merytoryczną co pozbawiającą Czytelnika smakowitej informacji. Otóż typ Indiana liczył sobie...cztery jednostki. Czwartą, o nazwie Illinois zbudowano z...cegieł sklejki i płótna na potrzeby Wystawy Światowej, która odbyła się w Chicago w 1893 r. (Columbus Exhibition). Dziwo to było kopią budowanych właśnie przez USA pancerników i miało mówić światu, że Ameryka też potrafi budować okręty liniowe. Co ciekawe, "okręt" ten miał wieże kształtu stożkowatego, takiego jak w oryginalnym projekcie. Kto chce sobie popatrzyć niech zajrzy tutaj: http://columbus.iit.edu/dreamcity/750/00033086.jpg

11. Opisując pancerz autor nie podaje jeszcze jednej ciekawostki - część pomieszczeń na linii wodnej na dziobie i rufie była wypełniona sprężoną celulozą kakaową, która miała działać jak uszczelniacz w przypadku przebicia burty pociskiem. Rozwiązanie to było niepraktyczne, a celuloza gniła i musiała być wymieniana co parę lat.

12). Wiadomość o rozciąganiu się dna podwójnego na 59,74 m (ach ta dokładność) jest nieprawdziwa - dotyczyła tylko Oregona pozostała dwójka miała je niemalże na całej długości kadłuba.

13. Ani podana wartość grubości pokładu pancernego (82,5 mm) ani jego rozkład nijak nie mają się do rzeczywistości, zresztą różnej dla poszczególnych jednostek. Nie będą tego dokładnie opisywał, bo w końcu nie piszę artykułu, ale nie mam pojęcia skąd autor brał te liczby.

14. Autor słusznie zauważa, że plany jednostek zostały modyfikowane przez budujące je stocznie. Ale w rezultacie na każdym kroku jednostki te rózniły się szczegółami, których próżno by szukać w artykule.

15). Opisując uzbrojenie autor serwuje nam mnóstwo szczegółow, lecz nie wspomina o fakcie, iż ze względu na konieczność objęcia barbetą i wież mechanizmów obracajacych wieże dział 330 mm działa zostały przesuniete do przodu. Skutkiem tego wieże były niewyważone i każdorazowe ich obrócenie na burtę dawało okrętom kilkanaście stopni przechyłu. Była to okropna wada, osłabiająca znacznie walory bojowe tych jednostek. Dwukrotnie w karierze (w 1896 i 97 r.) wieże pancernika Indiana zerwały się ze stoperów i latały od burty do burty niemalże doprowadzając do położenia się okrętu na wodzie.

16). Na okrętach zainstalowano po raz pierwszy stedimetr Bradleya Fiske – urzadzenie do pomiaru odległości.

17). Nie ma śladu w artykule o pierwszym poważnym wypadku na amerykańskim pancerniku - kiedy 16 stycznia 1903 r. na Masachusetts eksplodował w lufie pocisk 203 mm zabijając 9 osób .

18). Przebieg służby okrętów jest w dużej mierze przepisany z Dictionary of American Naval Fighting Ships. Nie jest to powód do wstydu, ale też nie specjalnie dowiadujemy się z niego co stało się z dwoma z trzech opisywanych jednostek. Stoi to w dosyć dużym kontraście z oblepiającymi artykuł zwałami liczb podających różne bezsensowne parametry, skoki tłoków, wagi nieistniejących głowic torpedowych czy wymiary różnych urządzeń do trzeciego miejsca po przecinku.

19). O losie pancernika Indiana dowiadujemy się tyle: "W listopadzie 1920 r pancernik wykorzystano jako okręt-cel do badań nad skutecznością bomb lotniczych, w wyniku czego zatonął. 19 marca 1924 r. kadłub okrętu sprzedano na złom". Czyli zatonął, czy wydobyto go ? Badania nad skutecznościa bomb lotniczych przed sławnymi doświadczeniami Mitchella rozpoczetymi w 1921 r. ?

Otóż Indianę, a właściwie Coast Battleship No 1 skreślono z listy floty w listopadzie 1919 r. W listopadzie 1920 r. został przeholowany 7 mil od Tangier Island,MD na Cheaspeake Bay, gdzie ustawiono go obok okrętu celu San Marcos (dawny Texas). Nie jestem pewien, czy został osadzony na płyciźnie czy tylko zacumowany, ale pierwsze bombardowania miały miejsce dopiero wiosną 1921 r. Były one wykonane przez samoloty lotnictwa lądowego, które walczyło o zachowanie władzy nad lotnictwem morskim. Próby Mitchella rozpoczęły się nieco później. W wyniku wielkokrotnych trafień okręt został całkowicie zdemolowany, (zdjęcia na www.history.navy.mil). Rok później oba wraki otrzymały towarzystwo pancernika Alabama, na którym wyżywał się Mitchell. Indiana została sprzedana Steel Scrap Co z Filadelfii w marcu 1924 r.. Firma ta podniosła pancernik z płytkiej wody i złomowała.

20). Losy Massachusetts są opisane jeszcze bardziej tajemniczo: "Po czterech latach takiej eskploatacji (jako okręt-cel) okręt nominalnie wrócił 20 lutego 1925 r. do marynarki, po czym wystawiono go na sprzedaż. Finał nastąpił dopiero 15 listopada 1956 r., kiedy to kadłub został zakupiony przez stan Floryda.

Co za finał ? Otóż leżący bezpańsko wrak był w latach 50-tych obiektem zainteresowania się wielu firm złomowych, które chciały go przejąć jako porzucony. Na skutek protestów mieszkańców Pensacoli stan Floryda złożył protest i w Sądzie Najwyższym uzyskał tytuł własności okrętu mając nadzieję na przekształcenie go w atrakcję dla nurków oraz bazę dla budującej się rafy. 10 czerwca 1993 r., w 100 rocznicę wodowania okrętu przekształcono go w pomnik archeologii podmorskiej. Warto przy tym dodać, że przy niskim stanie morza wieże okrętu wystają ponad jego poziom.

21). Także ostatnie lata Oregona nie zostały opisane z troską o zaspokojenie ciekawości Czytelników. Otóż po wybuchu wojny gubernator stanu Oregon chcąc chyba przypodobać się "górze" ofiarował pancernik US Navy w fałszywej trosce o każdą tonę stali potrzebnej dla wojennego wysiłku. Jednakże jego gest spotkał się z silnym lokalnym oporem, który ostatecznie został "złamany" osobistą decyzją Roosevelta. Była to jednak całkowicie bezsensowna ofiara, bo z pancernika zdjęto nadbudówki, kominy oraz pancerz, który do końca wojny przeleżał sobie w sztaplach na nabrzeżu, a kadłub spokojnie stał do końca wojny- Zmarnowano w ten sposób możliwość zachowania jedynego predrednota (Mikasa dla mnie się nie liczy). Dziwię się, że w artykule nie ma też informacji o tym, że kominy, maszt i dziób okrętu zostały zachowane i stoją w różnych miejscach w Oregonie.

22). Dziwię sie także, że w artykule nie zamieszczono zdjęć ani tych pozostałości po pancerniku, ani też zdjęcia kadłuba okrętu, które powszechnie dostępne są w internecie. Mamy za to sumiastą postać nad prądnicą prądu stałego, która mogła by służyć za czyjegokolwiek dziadka w jakimkolwiek miejscu na ziemi.

23). Bardzo się także dziwię, że w opisie przebiegu służby okrętów całkowicie pominięto bitwę pod Santiago nie odnosząc się w żaden sposób do osiągów jednostek w tej jedynej dla ówczesnych amerykańskich pancerników próbie wojennej. Nie ma nic o słabych osiągach dział 330 mm (jedno lub dwa trafienia), o zaskakujaco celnych działa 203 mm, ktore wygrały bitwę. Nie ma nic o niezykłej szybkości, jaką rozwinął Oregon, przeganiając pozostałe amerykańskie okręty (jego główny mechanik chomikował najlepszy węgiel na czarną godzinę, poza tym podczas przelotów po "połową pary" nie wygaszał połowy kotłów, lecz trzymał wszystkie w użyciu, co odbiło sie na ich równiejszej sprawności).

Patrząc na powyższe uwagi mam żal do autora i redakcji nie tyle o błędy, co o skalę pominiętych ciekawych wiadomości. Po przeczytaniu tego artykułu każdemu na dobre odechce się interesowania starymi okrętami, które nigdy nie walczyły. A niesłusznie, wiele z nich miało interesujące, czasami śmieszne losy. Moja krytyka jest też elementem szerszej dyskusji o tym jak pisać o okrętach. Czy raczej zajmować się numerologią i mierzeniem wszystkiego na poszczególnych jednostkach, czy raczej pisać o genezie ich powstania, o ludziach, którzy przez ich historię się przewinęli i o wszelkich mało znanaych ciekawostkach. Innymi słowy - czy dawać materiał do czytania, czy też raczej encyklopedyczny zbiór niestrawnych liczb i parametrów. Ciekawy jestem zdania Kolegów.

PS. Powie ktoś: Klimczyk siedzi w historii okrętów przełomu wieków, to się czepia bo jest zawistny i ma więcej materiałów. Aby z góry obronić się przed tym uprawdopodobnionym zarzutem zrobiłem sobie mały "handicap". Nie sięgałem nigdzie poza w/w trzy źródła dostępne Autorowi oraz internet (oprócz kilku wtrętów co do genezy okrętów), nie robiłem kwerendy w Warship International. Nawet nie użyłem wiadomości z artykułu "The Battleship Oregon" W. Emersona z brytyjskiego Warshipa, chociaż podobieństwo w budowie niektórych zdań mogłoby mnie skłonić do stwierdzenia, że i to źródło było w rękach Autora.
Awatar użytkownika
seawolf
Posty: 837
Rejestracja: 2004-01-04, 15:29
Lokalizacja: Poznan

Post autor: seawolf »

Lubię ten nowy dział na FOW :D

W ww. artykule poraził mnie, jako laika, brak informacji o wymiarach okrętów (!). Nie wiem też nic o nowych masztach kratownicowych - kiedy i po co je postawiono? Coś tam na szczycie chyba było (jakieś przyrządy KO?), czy może nic nie było? :D
O doskonałości projektu sam sobie opinię wyrobiłem, wystarczy spojrzeć na wolną burtę. Cud, że koło Hornu przeszli.

Co do sposobu pisania - cyferki czy fakty do czytania - myślę, że da się osiągnąć jako taką równowagę i połączyć oba sposoby, choć pewnie trudno by było...(ale te skoki cylindrów i średnice kotłów to już przesada :) )
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

O tym Illinois to chyba i Piwowoński pisał. Amerykanie chcieli światu wmówić, że to prawdziwy okręt liniowy, czy odrazu było wiadomo, że to model?

Przy okazji ciekawe czy ktoś kiedyś policzy ile wybudowali modeli w skali 1:1 dużych okrętów....

Co do śrubkologii to jest ona niezbędna moim zdaniem jeśli w tytule stoi "okręty typu xxx". Oczywista pozostaje kwestia proporcji. Myśle, że obecnie w takich artykułach mamy przerost techniki nad historią operacyjną, a powinno być chyba odwrotnie.
Adam
Posty: 1744
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

MiKo pisze:O tym Illinois to chyba i Piwowoński pisał. Amerykanie chcieli światu wmówić, że to prawdziwy okręt liniowy, czy odrazu było wiadomo, że to model?
Wmówić pewnie byłoby im trudno, bo wówczas nie było chyba szans by pancernik wpłynął na Wielkie Jeziora (gdzie odbywała się wystawa, na której prezentowano Illinois).
Musze przyznać, że TAKA recenzja jest o wiele więcej warta (i ciekawa) niż ... artykuł ;)
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

No tak jasne, nie skojarzyłem tego Chicago...
Awatar użytkownika
ragozd
Posty: 184
Rejestracja: 2007-01-01, 15:38
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: ragozd »

Adam pisze: Musze przyznać, że TAKA recenzja jest o wiele więcej warta (i ciekawa) niż ... artykuł ;)
I zasługuje na opublikowanie. Tylko może nie jako miażdżąca krytyka a uzupełnienie.
deglock
Posty: 569
Rejestracja: 2004-01-14, 14:47

Post autor: deglock »

...A tak z zupełnie innej beczki to dawno nie czytałem nic pana Klimczyka
MG
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1177
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

USS Oregon i bliźniacza para (MSIO 5/2007)

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Czekałem aż Trybunał Konstytucyjny uwali lustrację.....
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

Przeszkoda usunięta, zapraszamy na łamy!
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Napoleon
Posty: 4006
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Post autor: Napoleon »

Co do okrętów Texas i Maine, to jednak uznałbym je za pancerniki (choć rozumiem intencje T. Klimczyka).
Zdjęcie Illinois - przyznaję, nie wiedziałem :oops: Nawiasem mówiąc, całkiem udana kopia - "na oka" można przyjąć, że to prawdziwy okręt.
a skoro mowa o modelach... Szukam filmu, który Amerykanie nakręcili (podobno) w zatoce Santiago parę dni po bitwie, a który przedstawiał bitwę z eskadrą hiszpańską. W filmie brały udział modele, ale podobno tak dobrze zrobione, że film wielokrotnie przedstawiano jako oryginalny film z bitwy - i za taki go brano. Nie wiem czy się zachował, ale...
A co do wartości bojowej jednostek typu Indiana - zawsze ciekawiło mnie co by było, gdyby doszło do starcia z Pelayo - jeden na jeden. A jeszcze jakby morze było trochę niespokojne (tak ze 3-4 stopnie...).
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

A co do wartości bojowej jednostek typu Indiana - zawsze ciekawiło mnie co by było, gdyby doszło do starcia z Pelayo - jeden na jeden. A jeszcze jakby morze było trochę niespokojne (tak ze 3-4 stopnie...).
To by im amunicji zabrakło przed rozstrzygnięciem walki... Amerykanie pod Santiago 1.5% trafień, Hiszpanie 0.5%.
A poważnie, trudno powiedzieć, Pelayo był mocno przestarzał... słabo opancerzony, Indiana z kolei nie miała specjalnie dział szybkostrzelnych jakby nie liczyć 57 mm, wszystko zależałoby od dystansu, który mogliby narzucićHiszpanie i od celności 8-calówek amerykańskich.
Wskazałbym jednak na Amerykanów. Wydaje się, że byli lepiej przygotowani a Pelayo miał wysoki kadłub pocięty iluminatorami... w zasadzie idealny cel dla przetestowania koncepcji "hail of fire". Jednak w przypadku pojedynku one on one wiele mogłoby zależeć od szczęścia.

Pozdrawiam
Miller
Ostatnio zmieniony 2007-06-25, 23:29 przez miller, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

Witam!
MiKo pisze:Co do śrubkologii to jest ona niezbędna moim zdaniem jeśli w tytule stoi "okręty typu xxx". Oczywista pozostaje kwestia proporcji. Myśle, że obecnie w takich artykułach mamy przerost techniki nad historią operacyjną, a powinno być chyba odwrotnie.
Większość cyferek nic nie mówi, a jedynie wprowadza w błąd.

Żeby cokolwiek mówiły - trzeba opatrzyć je innymi cyferkami, liczbami, wykładem metodologicznym, wykresami, porównaniami itp...

Można napisać albo dobry tekst bez cyferek, albo dobry tekst składający się jedynie z cyferek.

Cokolwiek pośrodku to kompromis - i to zgniły.

A wszystkim, którym wydaje się, że mają odmienne zdanie, proponuję zajrzeć do najlepszych tekstów w MSiO i sprawdzić, ile tam cyferek.

Pozdrawiam
Ksenofont

P.S.
"Ruchomy obrazek" USS Indiana z 1898 roku: http://s10.photobucket.com/albums/a118/ ... d6fa33.flv

X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
adyrian
Posty: 137
Rejestracja: 2007-08-12, 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: adyrian »

W tym artykule nie poruszono jeszcze jednej, dosyć interesującej kwestii.
Otóż autor ani razu nie wspomniał o tym, że armaty 330mm tych pancerników strzelały prochem dymnym, co w tym okresie na pewno nie stawiało tych jednostek w, tu cytat: "rzędzie bardzo nowoczesnych".
ODPOWIEDZ