Pomyślałem że wtrącę swoje 3 grosze jako osoba nie czująca szczególnej mięty do żadnego z tych okrętów.
W czym North Carolina była bardziej uniwersalna od Yamato?
- Że tak powiem – we wszystkim?
Obawiam się że owa
uniwersalność pancernika ograniczała się w czasie WWII do eskortowania lotniskowców, na wszelki wypadek gdyby natknęły się przypadkiem na flotą wroga – jak pod samar, oraz ostrzeliwania wybrzeża podczas desantów.
USS „North Carolina” miał efektywniejsze uzbrojenie przeciwlotnicze od samego początku, a nie pod koniec wojny. To po pierwsze. Pod koniec wojny to nawet nie ma czego porównywać w tej kwestii. Niesie to za sobą sporo funkcji:
a) Okręt skutecznie chronił sam siebie.
b) Okręt skutecznie chronił eskortowane jednostki, a więc mógł ukryć pod „parasolem” przeciwlotniczym nie tylko siebie tudzież lotniskowce,
Czy przebieg konfliktu nie wykazał jednoznacznie że ów
”parasol” artyleryjski nie jest w stanie ochronić ani własnego okrętu ani żadnego innego we flocie, a sprawdzał się jedynie w przypadku gdy siły nieprzyjaciela zostały już wcześniej przetrzebione przez własne lotnictwo pokładowe. Reasumując, amerykańska obrona jako całość była lepsza (zwłaszcza po wprowadzeniu pod koniec wojny zapalników zbliżeniowych), ale to i tak miało niewielkie znaczenie w przypadku starcia z atakiem lotnictwa o czym świadczy każdy jeden przypadek przedarcia się samolotu przez tą obronę (a jak wiadomo, w przeciwieństwie do większości innych nacji, akurat umiejętności przeciętnych japońskich pilotów nie rosły z upływem czasu).
Okręt miał duży zasięg operacyjny. Nie wymagał ciągłego tankowania, dzięki czemu mógł brać udział w misjach patrolowych, zwalczania okrętów podwodnych (3 samoloty z bombami głębinowymi z efektywnym systemem ich obsługi)...
Pancernik zwalczający okręty podwodne? Czy to nie jest małe przegięcie?
Jego systemy od początku były pomyślane pod kątem integracji z radarami artyleryjskimi itp.
O ile mi wiadomo to w okresie projektowania typu NC, radary były w pewnym sensie ciekawostką techniczną będącą w sferze prób i rozważań co do możliwości zastosowania, a amerykanie w tym czasie na pewno nie przodowali w ich rozwoju. Pozwolę sobie więc wyrazić moje wątpliwości co do ich przewidywań w kwestii zastosowania radaru do kierowania ogniem artyleryjskim w tym okresie.
A i tak nie miały służyć to ewakuacji załogi!!! Jak ponad 2000 luda miało się zmieścić na paru łódkach????????????
- Więc po co ten zbędny ciężar i komplikowanie konstrukcji, a do tego zwiększanie ilości ognisk pożarowych?.
Na pewno nie miały służyć ewakuacji u japończyków, jako że ich stosunek na temat oddania się do niewoli oraz śmierci jest dosyć dobrze znany.
Owe łodzie, służyły praktycznie wyłącznie w czasie służby okrętu w trakcie pokoju (za wyjątkiem pancerników niemieckich), w trakcie bitwy były one oczywiście zbędne, podobnie jak „komnaty” dla admirałów i ich sztabu – taki już los wielkich okrętów że upodobali je sobie kolesie z dużą ilością pasków na rękawach.
Dodam, że ta torpeda uderzyła w miejsce, gdzie grodzi było mniej, a sam system był węższy, podczas gdy „Yamato” otrzymał trafienie na wysokości wieży nr 3, tam gdzie ma maksymalną szerokość.
Wydaje mi się że to trochę zbyt mocno powiedziane, przede wszystkim w tym rejonie obrona nie jest najszersza ze względu na wyprofilowanie kadłuba na rufie, ponadto w tym rejonie znajdują się korytarze wałów napędowych i liczne przejścia w grodziach, jest to więc zawsze rejon szczególnie podatny na uszkodzenia.
Być może typ Iowa tak (dla niego oszacowano np. możliwość przetrwania jednoczesnego uderzenia 4 torped po 310 kg TNT w jedna burtę, w najbardziej niekorzystnych miejscach)
Mnie udało się kiedyś doczytać że ów system nie specjalnie sobie w trakcie prób radził z owymi 300kg głowicami.
Yamato był kompletną pomyłką.
Obawiam się że w przypadku wojny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Japonią, niezależnie od tego co ci drudzy by zbudowali, opinie na ten temat byłyby dokładnie takie same jak na temat sensu zbudowania typu Jamato. Można by się więc pokusić o stwierdzenie że budowanie jakichkolwiek sił zbrojnych w perspektywie starcia z US Navy lub Royal Navy było pozbawione sensu (wyłączając oczywiście skonstruowanie do 1942 roku bomby atomowej oraz „nosiciela” dla niej) i lepiej było od razu uznać wyższość obu wymienionych flot, godząc się tym samym na związane z tym polityczne konsekwencje.
No właśnie - w TEJ SAMEJ pozycji. Czyli przy kącie podniesienia powiedzmy 20 stopni najpierw zjeżdżamy do 0 stopni ( pi razy oko 2 sek )
Ostatnio zamieszczony tu filmik pokazujący strzelanie z tych harmat pokazuje że chyba jednak trochę więcej niż 2 sekundy.
Obawiam się że proste sumowanie „czasów pojedynczych operacji” dla określenia max szybkostrzelności to chyba trochę zbyt mało. To że mechanizm podnoszenia umożliwia ruch z prędkością przykładowo 10stopni/sekundę wcale nie oznacza że podnoszenie i ustalenie działa w pozycji „gotowy do strzału” dla 20 stopni będzie trwało 2 sekundy. Operację tę wykonuje jakiś układ automatycznej regulacji, a ten również posiada jakieś parametry w tym czas wypracowania wyniku. Warto przypomnieć że taka 16” waży około 100-150ton, a więc mamy do czynienia z całkiem sporymi momentami bezwładności, wykonanie celnego strzału wymaga zaś ustawienia z dokładnością co najmniej do dziesiątej części stopnia. W związku z powyższym machlowanie nią w dół i w górę ze stałą max prędkością raczej nie wchodzi w grę.
Ponadto, co przykładowo z korygowaniem ognia, czasem wypracowywania wyników przez system, wyszkoleniem i stanem fizycznym załogi itd.
co do zatapiania pancerników ogniem artylerii - zgoda, sam gdzie indziej pisałem, że artyleria to dobry obezwładniacz a słaby zatapiacz.
Ja bym raczej powiedział że jest to kwestia czasu i kalibru pocisków. W przypadku ładunków miotających według receptury brytyjskiej, zwłaszcza ilością pocisków które przebiją się w rejonie magazynów.
A sam Yamato o ile pamiętam to na samym początku unikając torped ustawił się rufą do wroga w efekcie zanim torpedy go wyprzedziły i zanim zawrócił to znalazł się tak daleko, że nie miał szans na odegranie jakiejś roli - znów błędy dowództwa.
Chyba zgodzimy się że owe
błędy dowództwa były lepszym wyjściem niż pozwolenie na storpedowanie się. Pozwolę sobie stwierdzić że jest to raczej przykład tego co może zdziałać dobrze zorganizowana obrona poprzez samobójczy atak.
Co by było, gdyby zamiast tych kilku „puszek na pomidory” na akwenie pojawiło się 5 szybkich pancerników z eskortą i zaczęły strzelać z pomocą radarów „blind fire” spoza mgły i szkwałów?
Strzelanie Washingtona do Sendai pod Savo zdaje się wskazywać że wystrzeleniem amunicji bez żadnego lub z miernym rezultatem, albo też niczym bo nie otwarto by ognia wcale z uwagi na brak możliwości identyfikacji
swój obcy.
bez przeciążenia maszyn
Co mogły okręty US Navy na przeciążeniu to wiemy, ale zawsze mnie zastanawiało co mogą okręty innych nacji na przeciążeniu.
to oczywiście wartości z 1940-1941
Ciekawe ile mogły wyciągnąć po zamontowaniu tego całego żelastwa po moderkach? Na przykład WV przybyło coś około 4 metrów do szerokości i z3-4 tys. ton do wyporności.