Yamato w MSiO nr. specjalny wojna na Pacyfiku

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

radarro pisze:
Sławomir Lipiecki pisze: To właśnie USS "Texas" szedł te ok. 20 w. przy pełnej wyporności.
Ale osobiście wątpię, by poszedł on do bitwy w jednej eskadrze z 21-węzłowcami, nie mówiąc o 22-23- węzłowych Big Five i Nowych Meksykach.

Tak jak pisałem, wolę dwa Kongo niż jednego "Yamato" - większy pożytek na szerszą skalę.
18w, Vmax Battleline podczas manewrów 1941r, jeszcze za czasów Richardsona. 4 najstarsze/najwolniejsze to typy Oklahoma/Arizona.

[War Plan Orange - Millera].
Kongo, Yamato, Iowa, .... torpedy załatwią każdego.
Arizona osiągał w 1941 prędkość 21,5 węzła według Friedmana.
Oklahoma 20,5 węzła.
To, że linia poruszała się wolniej nie oznacza, że pancerniki nie mogły iść szybciej. W zbitej formacji, japońskie okręty także byłyby o te 2-3 węzły wolniejsze.
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

Maciej3 pisze:
To właśnie USS "Texas" szedł te ok. 20 w. przy pełnej wyporności.
Na to warto dodać przez ile czasu. Maszyny parowe z definicji ( nie tylko amerykańskie ) miały wredną tendencję do rozmontowywania się podczas długich marszy z pełną mocą.
A te 22-23 w BIg Five to chyba przy prawie zerowym stanie paliwa i przed dozbrojeniem w działka przeciwlotnicze.
Nie to żebym przeceniał znaczenie 1-2 w różnicy w prędkości - jeśli obydwie strony chcą walczyć to nie ma to znaczenia, tylko chciałbym dojść do wspólnego stanowiska.

I jak zwykle zaczyna nie mieć to nic wspólnego z tematem na początku. Echhh
Ale dyskusja jest za to ciekawa.
Te 22 w. Big Five to oczywiście wartości z 1940-1941 roku, czyli przed wojną, bo o tym była mowa. Fakt, że przez brak zbiorników wypornościowych, okręty te często były przeciążone i z trudem wlekły się te 21 w., ale możliwości przeciążenia jeszcze miały i to wcale nie małe...
Maszyny parowo-tłokowe w tamtym czasie były już niewydolne, dlatego śmiem wątpić, by wcale nowoczesny „Oklahoma” w parze z dość sędziwym „Texasem” szły razem z eskadrą 21-węzłową…

Póki co pozdrawiam i życzę dobrej nocy :)
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Amerykanie strzelaliby radarowo, patrząc na ekrany, koordynując własne salwy za pomocą kodowanego systemu łączności TBS (Talk Between Ships) z daleka. To byłaby rzeź niewiniątek.
Z tym radarem to nie koniecznie. Pamiętam z opisu ostrzału japonii przez Iowę z końca wojny ( monografia Iowy z przed 10 czy 12 lat albo Pańska albo Jarosława Palaska ), że radar podczas strzelań z artylerii głównej miał paskudny zwyczaj psucia się. Więc mogło by być różnie.
Do tego kolory wyprysków nijak nie są widoczne na radarze. Brytyjskie doświadczenia ze skoordynowanym ostrzałem jednego celu przez parę okrętów jednoznacznie wskazują, że więcej niż 3 czy 4 to już wada nie zaleta. I to do tego gdy wszystkie mają jednakowe działa ( a w USA nie miały ).
Nie to żebym udowadniał że sam Yamato pokonałby 5 nowoczesnych pancerników USA, co to to nie. Ale 5 wcale nie musiało by załatwić go tak szybko. Właśnie ze względu na te trudności.
W każdym razie nie szybciej niż 3.
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Post autor: jogi balboa »

Pomyślałem że wtrącę swoje 3 grosze jako osoba nie czująca szczególnej mięty do żadnego z tych okrętów.
W czym North Carolina była bardziej uniwersalna od Yamato?

- Że tak powiem – we wszystkim?
Obawiam się że owa uniwersalność pancernika ograniczała się w czasie WWII do eskortowania lotniskowców, na wszelki wypadek gdyby natknęły się przypadkiem na flotą wroga – jak pod samar, oraz ostrzeliwania wybrzeża podczas desantów.
USS „North Carolina” miał efektywniejsze uzbrojenie przeciwlotnicze od samego początku, a nie pod koniec wojny. To po pierwsze. Pod koniec wojny to nawet nie ma czego porównywać w tej kwestii. Niesie to za sobą sporo funkcji:
a) Okręt skutecznie chronił sam siebie.
b) Okręt skutecznie chronił eskortowane jednostki, a więc mógł ukryć pod „parasolem” przeciwlotniczym nie tylko siebie tudzież lotniskowce,
Czy przebieg konfliktu nie wykazał jednoznacznie że ów ”parasol” artyleryjski nie jest w stanie ochronić ani własnego okrętu ani żadnego innego we flocie, a sprawdzał się jedynie w przypadku gdy siły nieprzyjaciela zostały już wcześniej przetrzebione przez własne lotnictwo pokładowe. Reasumując, amerykańska obrona jako całość była lepsza (zwłaszcza po wprowadzeniu pod koniec wojny zapalników zbliżeniowych), ale to i tak miało niewielkie znaczenie w przypadku starcia z atakiem lotnictwa o czym świadczy każdy jeden przypadek przedarcia się samolotu przez tą obronę (a jak wiadomo, w przeciwieństwie do większości innych nacji, akurat umiejętności przeciętnych japońskich pilotów nie rosły z upływem czasu).
Okręt miał duży zasięg operacyjny. Nie wymagał ciągłego tankowania, dzięki czemu mógł brać udział w misjach patrolowych, zwalczania okrętów podwodnych (3 samoloty z bombami głębinowymi z efektywnym systemem ich obsługi)...
Pancernik zwalczający okręty podwodne? Czy to nie jest małe przegięcie?
Jego systemy od początku były pomyślane pod kątem integracji z radarami artyleryjskimi itp.
O ile mi wiadomo to w okresie projektowania typu NC, radary były w pewnym sensie ciekawostką techniczną będącą w sferze prób i rozważań co do możliwości zastosowania, a amerykanie w tym czasie na pewno nie przodowali w ich rozwoju. Pozwolę sobie więc wyrazić moje wątpliwości co do ich przewidywań w kwestii zastosowania radaru do kierowania ogniem artyleryjskim w tym okresie.
A i tak nie miały służyć to ewakuacji załogi!!! Jak ponad 2000 luda miało się zmieścić na paru łódkach????????????

- Więc po co ten zbędny ciężar i komplikowanie konstrukcji, a do tego zwiększanie ilości ognisk pożarowych?.
Na pewno nie miały służyć ewakuacji u japończyków, jako że ich stosunek na temat oddania się do niewoli oraz śmierci jest dosyć dobrze znany.
Owe łodzie, służyły praktycznie wyłącznie w czasie służby okrętu w trakcie pokoju (za wyjątkiem pancerników niemieckich), w trakcie bitwy były one oczywiście zbędne, podobnie jak „komnaty” dla admirałów i ich sztabu – taki już los wielkich okrętów że upodobali je sobie kolesie z dużą ilością pasków na rękawach.
Dodam, że ta torpeda uderzyła w miejsce, gdzie grodzi było mniej, a sam system był węższy, podczas gdy „Yamato” otrzymał trafienie na wysokości wieży nr 3, tam gdzie ma maksymalną szerokość.
Wydaje mi się że to trochę zbyt mocno powiedziane, przede wszystkim w tym rejonie obrona nie jest najszersza ze względu na wyprofilowanie kadłuba na rufie, ponadto w tym rejonie znajdują się korytarze wałów napędowych i liczne przejścia w grodziach, jest to więc zawsze rejon szczególnie podatny na uszkodzenia.
Być może typ Iowa tak (dla niego oszacowano np. możliwość przetrwania jednoczesnego uderzenia 4 torped po 310 kg TNT w jedna burtę, w najbardziej niekorzystnych miejscach)
Mnie udało się kiedyś doczytać że ów system nie specjalnie sobie w trakcie prób radził z owymi 300kg głowicami.
Yamato był kompletną pomyłką.
Obawiam się że w przypadku wojny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Japonią, niezależnie od tego co ci drudzy by zbudowali, opinie na ten temat byłyby dokładnie takie same jak na temat sensu zbudowania typu Jamato. Można by się więc pokusić o stwierdzenie że budowanie jakichkolwiek sił zbrojnych w perspektywie starcia z US Navy lub Royal Navy było pozbawione sensu (wyłączając oczywiście skonstruowanie do 1942 roku bomby atomowej oraz „nosiciela” dla niej) i lepiej było od razu uznać wyższość obu wymienionych flot, godząc się tym samym na związane z tym polityczne konsekwencje.
No właśnie - w TEJ SAMEJ pozycji. Czyli przy kącie podniesienia powiedzmy 20 stopni najpierw zjeżdżamy do 0 stopni ( pi razy oko 2 sek )
Ostatnio zamieszczony tu filmik pokazujący strzelanie z tych harmat pokazuje że chyba jednak trochę więcej niż 2 sekundy. ;)
Obawiam się że proste sumowanie „czasów pojedynczych operacji” dla określenia max szybkostrzelności to chyba trochę zbyt mało. To że mechanizm podnoszenia umożliwia ruch z prędkością przykładowo 10stopni/sekundę wcale nie oznacza że podnoszenie i ustalenie działa w pozycji „gotowy do strzału” dla 20 stopni będzie trwało 2 sekundy. Operację tę wykonuje jakiś układ automatycznej regulacji, a ten również posiada jakieś parametry w tym czas wypracowania wyniku. Warto przypomnieć że taka 16” waży około 100-150ton, a więc mamy do czynienia z całkiem sporymi momentami bezwładności, wykonanie celnego strzału wymaga zaś ustawienia z dokładnością co najmniej do dziesiątej części stopnia. W związku z powyższym machlowanie nią w dół i w górę ze stałą max prędkością raczej nie wchodzi w grę.
Ponadto, co przykładowo z korygowaniem ognia, czasem wypracowywania wyników przez system, wyszkoleniem i stanem fizycznym załogi itd.
co do zatapiania pancerników ogniem artylerii - zgoda, sam gdzie indziej pisałem, że artyleria to dobry obezwładniacz a słaby zatapiacz.
Ja bym raczej powiedział że jest to kwestia czasu i kalibru pocisków. W przypadku ładunków miotających według receptury brytyjskiej, zwłaszcza ilością pocisków które przebiją się w rejonie magazynów.
A sam Yamato o ile pamiętam to na samym początku unikając torped ustawił się rufą do wroga w efekcie zanim torpedy go wyprzedziły i zanim zawrócił to znalazł się tak daleko, że nie miał szans na odegranie jakiejś roli - znów błędy dowództwa.
Chyba zgodzimy się że owe błędy dowództwa były lepszym wyjściem niż pozwolenie na storpedowanie się. Pozwolę sobie stwierdzić że jest to raczej przykład tego co może zdziałać dobrze zorganizowana obrona poprzez samobójczy atak.
Co by było, gdyby zamiast tych kilku „puszek na pomidory” na akwenie pojawiło się 5 szybkich pancerników z eskortą i zaczęły strzelać z pomocą radarów „blind fire” spoza mgły i szkwałów?
Strzelanie Washingtona do Sendai pod Savo zdaje się wskazywać że wystrzeleniem amunicji bez żadnego lub z miernym rezultatem, albo też niczym bo nie otwarto by ognia wcale z uwagi na brak możliwości identyfikacji swój obcy.
bez przeciążenia maszyn
Co mogły okręty US Navy na przeciążeniu to wiemy, ale zawsze mnie zastanawiało co mogą okręty innych nacji na przeciążeniu.
to oczywiście wartości z 1940-1941
Ciekawe ile mogły wyciągnąć po zamontowaniu tego całego żelastwa po moderkach? Na przykład WV przybyło coś około 4 metrów do szerokości i z3-4 tys. ton do wyporności.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Ostatnio zamieszczony tu filmik pokazujący strzelanie z tych harmat pokazuje że chyba jednak trochę więcej niż 2 sekundy.

ciaach

Ponadto, co przykładowo z korygowaniem ognia, czasem wypracowywania wyników przez system, wyszkoleniem i stanem fizycznym załogi itd.
Ależ oczywiście. Chciałem tylko zaznaczyć że szybkostrzelność dział USA również malała wraz ze wzrostem odległości walki. A o tym często się zapomina.
Ponadto patrzmy dalej. Padają argumenty ( nie tylko w artykule ), że przy DUŻYCH odległościach walki i boju manewrowym ważna jest duża prędkość obrotowa wież. Przepraszam, ale jest dokładnie odwrotnie. To znaczy przy boju manewrowym to owszem szybkość ta ma znaczenie, ale przy duzych odległościach prawie żadne.
Wystarczy sobie wyobrazić jak zmienia się kąt położenia celu względem nas wraz ze wzrostem odległości ( albo policzyć z prostej funkcji trygonometrycznej. )
Przy odległości powiedzmy 20 km jak okręt skręci i w czasie pomiędzy jedną salwą a drugą zmieni położenie o powiedzmy 500 m to kąt zmieni się o maksimum 2 stopnie ( mniej więcej ), czyli przy szybkości obrotu 4 st/sek ( USA ) zamiast 2 st/sek ( Japonia ) zyskujemy max 0,5 sekundy. W rzeczywistości mniej. Liczy się precyzja. Podobnie szybkostrzelność nie ma większego znaczenia ( chyba że różnica jest ogromna ). I tak trzeba czekać aż dolecą pociski żeby korygować ogień. itd itp.
Po prostu drażni mnie taka stronniczość. Wszelkie argumenty są bardzo jednostronne na korzyść USA i tyle. Tak przynajmniej je odbieram.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

A co do błędów dowodzenia w bitwie koło wyspy Samar to bardziej miałem na myśli udział całego zespołu niż samego Yamato. Faktycznie wymijanie torped jest dosyć istotne i zalecane przez wszystkie podręczniki. To że Yamato mógł znieść całkiem sporo ( Musashi zwolnił po ilu 4 czy 6 trafieniach? ) nie zmienia tego faktu.
Ale po pierwsze - samo dowództwo pancernika wcześnie nakazało rozdzielenie ognia o strzelanie z każdej wieży do innego celu - z oczywistymi skutkami jeśli chodzi o celność a dowództwo zespołu nakazało atakować z okrętami w rozsypce bez uporządkowania szyku w efekcie okręty wchodziły sobie w pole rażenia i czasem bardziej przeszkadzały niż pomagały ( o oczywistymi efektami jeśli chodzi o skuteczność ognia ), a jak już udało się praktycznie wyeliminować eskortę bądź to przez zatopienie bądź eskorta nie miała już torped ( a 5" to raczej mało przydatne były do walki z ciężkimi okrętami ), a same okręty własne doszły na odległość i pozycję z której mogły po prostu odstrzelić te lotniskowce jak kaczki to dowódca nakazał odwrót.
No sorry, ale przy takim dowodzeniu to nawet najlepszy okręt nie pomoże.
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Jedna uwaga poza tematem - Macieju, ani słowem nie wspomniałeś o lotnictwie. Po pierwsze - brak rozpoznania u Japończyków - oni nie mieli pojęcia z kim walczą - obecność lotniskowców nakazywała przypuszczać że będą mieli do czynienia z silną eskortą, nawet jeśli nie natychmiast to w bardzo bliskiej przyszłości. Po drugie - to chyba jednak samoloty przyczyniły się bardziej do odwrotu japońskiego zespołu niż desperacka obrona amerykańskich niszczycieli (nic im nie ujmując), zresztą też zdaje się że zadały im większe straty w tej bitwie. Na pewno były błędy w dowodzeniu, ale łatwiej oceniać to z naszej perspektywy niż z ich. Z pewnością też swoje zrobiły wcześniejsze naloty i ataki op...
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Sorry za offtop.
Ależ zgoda, że to samoloty przyczyniły się do odwrotu a nie ta drobnica. Ale błędy dowództwa są ewidentne. O ile pamiętam Kurita był święcie przekonany że dorwał się do lotniskowców uderzeniowych. W owym okresie one były najważniejsze. Dla Japończyków sprawą być albo nie być było zniszczenie ich. W takim układzie powinien iść do końca niezależnie od strat, japończycy nie bali się walczyć do samobójstwa. A tu zwiał jak tylko mógł je dopaść.
No chyba że zauważył tą drobną różnice że to lotniskowce eskortowe a nie essexy. Ale nie przypominam sobie tego stwierdzenia w jego wspomnieniach. A może uświadomił sobie i uznał że szkoda strat, a potem głupio mu było się przyznać że wiedział że walczy z takim słabym przeciwnikiem a mimo to tak dużo stracił ( bodaj trzy CA ) a tak mało zniszczył?

A to że teraz wszystko łatwiej oceniać to prawda. Ale niektóre błędy są tak oczywiste. A jak jeszcze sobie uświadomimy, że Japonia miała wtedy takie problemy paliwowe, że okręty i tak stały potem w bazach - a po utracie filipin z całą pewnością były by jeszcze większe to nie trudno było zgadnąć, że prawdopodobnie będzie to ostatnia większa akcja. Potem i tak amerykanie nas zatopią w bazach. Więc lepiej walczyć i co najwyżej zginąć - bo o humanitaryzm względem własnych żołnierzy to Japończyków nie podejrzewam.
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Mogę się wypowiadać tylko na podstawie tego co pamiętam na ten temat - Kurita był chyba przekonany że zatopił kilka lotniskowców? A straty i coraz silniejsze naloty oraz informacje o kolejnych grupach lotniskowców spowodowały że wycofał się. Nie wiem też jak stały zapasy amunicji i paliwa na japońskich okrętach.
W każdym razie Kurita zgodnie z wiedzą którą wtedy posiadał podjął taką a nie inną decyzję, z naszego punktu widzenia i zgodnie z naszym stanem wiedzy niesłuszną...
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: CIA »

Ja to tylko w kwestii tego nitowania Yamato... przecież North Carolina TEŻ była w większości nitowana.
Niedowiarki moga sobie zrobić zbliżenie na burtę :D
http://lh5.ggpht.com/_9CmSUgLExTY/RoBfF ... G_1600.jpg



Wiem, wiem...
Pewnie zaraz dostanę ripostę, że Yamato był w większej większości nitowany ;)


Tutaj jeszcze Massa...
http://www.tonyrogers.com/images/2004_u ... _900px.jpg


i burta...

New Jersey
http://farm2.static.flickr.com/1167/999 ... 94af_o.jpg
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Ależ nic się nie dostanie. Friedman wyraźnie pisał, że spawanie w USA wchodziło powoli. Od ok 30% mało istotnych elementów na show bocie stopniowo coraz więcej z okrętu na okręt ( nie typu na typ! ) aż do prawie 80% ( o ile pamiętam ) na missouri i wisconsin.
Ale jak rozumiem amerykańskie nity są oczywiście najlepsze i nie pękają pod obciążeniem i się nie ścinają i nie przeciekają itp. W ogóle działają jak najlepszy spaw. Tylko reszta świata nie potrafi nitować. Ale w takim razie to po co przechodzili na spawanie?
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: CIA »

Maciej3 pisze: Dokładnie tak samo jak na prawie wszystkich pancernikach II wojny ( tak z pamięci to z konstrukcji II wojennych to chyba tylko Richelieu i Dunkierka mógł ładować w dowolnym położeniu dział )
No jeszcze Nagato (co prawda przedwojenny), ale tylko do 20stopni...
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Z tych II wojennych to mi chodziło o budowane w tym okresie no + okres międzywojenny. Bo jak tak patrzymy to Hood też mógł do 20 stopni a cała reszta brytyjskich 15 calówek w pełnym zakresie ( do czasu podniesienia maksymalnego kąta, ładowanie zostało do 20 stopni ). Ale w praktyce chyba i tak używano ładowania przy jednym kącie koło zera.
Ktoś wie czemu? Dla wygody czy faktycznie przy dużych kątach podniesienia system hydrauliczny nie wyrabiał ?
ODPOWIEDZ