Pechowcy spod Cuszimy - uwagi

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Rejs Rożestwieńskiego wyglądał nieźle, z zastrzeżeniem kiepskiej (momentami) współpracy z HAPAG, no i tego nieszczęsnego postoju u brzegów Madagaskaru. Niebogatow szedł sprawniej, ale miał lepsze załogi, mniej okrętów i nie strzelał do rybaków z Hull (pomnik rybaków w Hull stoi do dziś).
Sama wyprawa miał głęboki sens, ale bitwa była sensowna co najwyżej do momentu kiedy ostrzał Port Artura stał się naprawdę dokuczliwy. Uważam, ze tamte okręty po prostu potrzebowały bazy, nie nadawały się do walki z marszu.

Nie wiem czy w takich warunkach Rosjanie mogli bitwę wygrać.
Choć pewnie mogli, więcej było nierównych bitew wygranych. Problem polegał na tym, ze Rosjanie w żadnej dziedzinie nie mieli przewagi pod Cuszimą (no może na papierze mieli więcej ciężkich dział, ale o tym już wiele napisano w wątku o "Mitach...")
Napoleon
Posty: 3993
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Post autor: Napoleon »

Niebogatow szedł sprawniej, ale miał lepsze załogi, mniej okrętów i nie strzelał do rybaków z Hull (pomnik rybaków w Hull stoi do dziś).
Czy miał sprawniejsze załogi... wątpliwe (wspomniał o tym Adm. Byng). Co nie znaczy, że się gorzej spisywały (np. w czasie ćwiczeń artyleryjskich okazali się lepsi od II Eskadry, choć być może dlatego, że okręty Niebogatowa wyposażone były w lepsze dalmierze).

Co do współpracy z HAPAG - nie spodziewajmy się cudów. Idealna nie była, ale mogło być gorzej.

Czy Rosjanie mogli wygrać bitwę... Przede wszystkim byliby zwycięzcami gdyby przedarli się do Władywostoku przy porównywalnych stratach. A to było możliwe (moim zdaniem). Tą przewagę w ciężkiej artylerii też nie należy lekceważyć. Tyle tylko, że trzeba było umieć ją wykorzystać. M.in. dlatego tak "najeżdżam" na Rożestwieńskiego, bo on nie mial pojęcia co z potencjałem, którym dysponowały dowodzone przez niego okręty, zrobić. Bazy oczywiście okręty potrzebowały, ale do ciągłego działania. A tu chodziło o jedną bitwę - do niej przygotowane były (a raczej mogły być, gdyby je nie przeciążono, pozbyto się balastu transportowców itd. - wszystko to jednak było możliwe!).
eSDe
Posty: 84
Rejestracja: 2004-04-15, 22:37
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: eSDe »

Witam,

Tym razem również i ja zapoznałem się z tym ciekawym artykułem w przyzwoitym czasie. Po jego lekturze, "sprostowań" nasunęło mi się jednak nieco więcej niż Napoleonowi. Zdaję sobie sprawę, że o wiele łatwiej jest coś skrytykować niż samemu napisać. Dlatego nie chciałbym aby poniższe uwagi były traktowane jako krytyka, a raczej rozszerzenie czy uporządkowanie pewnych pojęć (z góry przepraszam, za moją "czepliwość").

1. instalacja odwadniająca str.48
Z tekstu wynika, że to chodzi o system drenażowy/zęzowy. Jeśli tak jak pisze autor każdy z przedziałów miał własną taką instalację, to nie ma prawa dziwić fakt zbytniego przeciążenia okrętu. Sama pompa; rury doprowadzające parę świeżą i odprowadzające parę po przepracowaniu, do tego niezbędna armatura - w sumie za bardzo nie chce mi się wierzyć w takie skomplikowanie w sumie prostego rozwiązania.
Dodatkowo określenie tej instalacji jako instalacja odwadniająca jest wyjątkowo niefartowne, ponieważ przy napędach parowych taki system istnieje naprawdę. Tylko, że jego zadania są kompletnie inne...

2. wentylacja maszynowni str.49
Nie wiem co znaczy dostateczna? W strefie tropikalnej temperatury wyszczególnione w artykule są normą. A jeśli pomiary wykazywały takie temperatury zimą czy wiosną na Bałtyku, to nie mamy kłopotów z wentylacją a raczej z niedostateczną izolacją termiczną rurociągów i maszyn. Pamiętając o przyspieszonym wyposażaniu okrętów skłaniałbym się ku tej drugiej wersji.

3. nadwyrężenie maszyn str.54
W sposób jaki jest opisany w artykule można to świadomie zrobić blokując regulator obrotów. Tylko po co wtedy ponad 100 lat wcześniej Watt go opracowywał? Przecież właśnie jego zadaniem jest regulacja prędkości obrotowej maszyny w celu utrzymania stałego obciążenia.

4. kotły Niclausse'a
Autor bardzo dokładnie opisał sprawy związane z artylerią tych okrętów. Tymczasem danych dotyczących tych kotłów czy ich porównania do innych konstrukcji brak. Jest to o tyle dziwne, że w tekście kilkakrotnie pojawia się ich krytyka. Czy zasłużona?
Promowane w artykule kotły Belleville'a, to kotły należące do grupy z ograniczoną cyrkulacją. Czyli mówiąc krótko do kotłów dopływa tylko tyle wody ile jej odparowało. Natomiast kotły Niclausse'a miały swobodną cyrkulację. Ta właśnie krotność cyrkulacji była ich zasadniczą przewagą. Warto również podkreślić, że były to pierwsze kotły w których ze względu na budowę wymiana uszkodzonej rury zajmowała kilka minut (oczywiście przy posiadaniu takowej w zapasie).
Przy braku jakichkolwiek dowodów w artykule, nie mogę więc zgodzić się z ich wyłączną krytyką.

Dodam, że zarówno późniejszy japoński typ Kashima, jak i część amerykańskich pancerników podczas sławnego rejsu "Białej Floty" była właśnie w takie kotły wyposażona.
Tyle tylko, że przez szybki postęp techniczny jak widać nie odcisnęły się zbytnio w pamięci następnych pokoleń.

Pozdrawiam :-)
ODPOWIEDZ