Historia superpancerników typu Yamato

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Historia superpancerników typu Yamato

Post autor: Halsey »

Za grosze kupiłem na wyprzedaży płytę DVD z filmem o Yamato, z dodatkową książeczką Historia superpancerników typu Yamato autorstwa Wojciecha Dutki. Jeżeli chodzi o książkę, to niestety kompletne pudło. Gdyby nie nienajgorszy film wchodzący w skład taniego zestawu, to musiałbym stwierdzić, iż pomienione grosze lepiej by było przepić...
W książce bowiem wprost roi się od różnego kalibru błędów. Pół biedy, jeśli jeszcze chodzi tylko o literówki w rodzaju "Shlahtkreuzer" - każdemu może się zdarzyć, choć w publikacji o pancernikach jakby jednak nie powinno. Ale przekręcenie nazwy kanonierki USS Panay na Pannay to już błąd merytoryczny. I tym razem nie chodzi o literówkę, gdyż nazwa tego okrętu jest przekręcona dwukrotnie; do tego Dutka pisząc gdzie indziej o wyspie Panay (od której wzięła nazwę kanonierka), pisze ją tym razem poprawnie. W świetle powyższego nie bardzo byłbym też skłonny uwierzyć, że zaproponowana przez autora pisownia nazwy Britania (chodzi o brytyjski pancernik HMS Britannia) to efekt przypadku.
Skoro o błędach drobnych mowa, uderza niekonsekwentne podejście autora do pisowni japońskich nazw, imion i nazwisk. Mamy więc np. Jukio Seki, ale Yamamoto. Albo - albo. Skoro Yamamoto, to powinno być Yukio, ale skoro już Jukio - to i Jamamoto.
Wszystko powyższe to wciąż jeszcze drobiazgi. Błędów znacznie poważniejszych jest multum i czas może najwyższy do nich przejść.
Dutka serwuje nam zatem przezabawną wręcz historyjkę o zmierzających pod Cuszimę okrętach rosyjskich, które jakoby przepłynęły obok Tokio mając w zasięgu wzroku (i dział) pałac cesarski. Nonsens! Wystarczyłoby autorowi spojrzeć na mapę, by uświadomić sobie, że rosyjskiej II Eskadrze Oceanu Spokojnego, płynącej przez z Morza Wschodniochińskiego na Morze Japońskie, było przez okolice Tokio cokolwiek nie po drodze. Błąd wziął się stąd, że w lipcu 1904 rosyjskie krążowniki z eskadry bazującej we Władywostoku faktycznie zapuściły się do wrót Zatoki Tokijskiej (z tym, że w jej głąb wpływać już nie zamierzały). Autor poplątał ze sobą dwa wydarzenia, które wiąże w zasadzie tylko to, że miały miejsce podczas tej samej wojny. A z pałacem cesarskim w zasięgu wzroku z pokładów rosyjskich okrętów - to już chyba zwyczajnie sobie pofantazjował.
Niezbyt też wyszło mu stwierdzenie, iż tylko, dopóki żył darzony wielkim autorytetem admirał Togo, japońskiej Marynarce udawało się uciszyć żądania Armii, by to tej ostatniej przekazywać ogromne sumy, jej zdaniem marnotrawione na rozbudowę floty. Autor przeoczył fakt, iż Togo żył aż do roku... 1934. Akurat dopiero po jego śmierci Japonia wypowiedziała Traktat Waszyngtoński, nie podpisała II Układu Londyńskiego i uruchomiła wreszcie programy rozbudowy floty, w ramach których powstały m.in. pancerniki typu Yamato...
Historia okrętów i ich dane również nie są obszarami, po których Dutka porusza się bez potknięć. Według niego np. budowę wszystkich pozostawionych Japonii po Traktacie Waszyngtońskim krążowników liniowych i pancerników rozpoczęto podczas pierwszej wojny światowej. Jest to totalne nieporozumienie. Z japońskich krążowników liniowych Kongo zdążył nawet wejść do służby jeszcze przed wybuchem Wielkiej Wojny, w sierpniu 1913 r., a i Hiei niewiele się spóźnił (sierpień 1914); budowę pozostałych (Haruna i Kirishima) rozpoczęto w 1912 r. Przed I wojną światową rozpoczęto również budowę pancerników Fuso (marzec 1912) i Yamashiro (listopad 1913). Dutka myli się zatem w przypadku aż 6 z 10 okrętów, tworzących "powaszyngtońską" flotę liniową Japonii.
Z kolei lotniskowiec Hosho uważany jest przezeń za "dawny zbiornikowiec" (na podobnej zasadzie, jak lotniskowiec USS Langley był dawnym węglowcem). Ależ skąd - Hosho nigdy nie zdążył stać się zbiornikowcem, gdyż decyzję o zbudowaniu go jako lotniskowiec podjęto krótko po położeniu stępki okrętu.
Błędne jest również określenie w książce ciężkiego krążownika Chikuma jako "10-tysięczno tonowy". Ten znany okręt miał oczywiście większą wyporność (11 215 t standard, 15 200 t pełna). Zresztą odnoszę wrażenie, że Dutka ma największe problemy właśnie wypowiadając się w sprawach szeroko znanych przez wszystkich interesujących się wojną na Pacyfiku, w rzeczach wręcz na poziomie podstawowym. Świadczy o tym na przykład określenie przezeń słynnego Tameichi Hara dowódcą niszczyciela Shigure, podczas gdy powszechnie wiadomo, iż nie dowodził on tym niszczycielem. Był to okręt flagowy dowodzonego przez Harę 27 Dywizjonu Niszczycieli. Hara, oficer o wielkim autorytecie i doświadczeniu, dominował na mostku Shigure (dowodzonego przez kapitana Kimio Yamagami), ale formalnie jego dowódcą nie był!
Błędem z tego samego w sumie gatunku, tzn. ocierającym się o amatorszczyznę, jest stwierdzenie, iż myśliwce, które 18 kwietnia 1943 zestrzeliły samolot adm. Yamamoto, należały do US Army Air Corps. Szkopuł w tym, że od 20 czerwca 1941 siły powietrzne amerykańskich sił lądowych to już nie US Army Air Corps, lecz US Army Air Forces (USAAF).
Kuriozalne jest też określenie zgrupowania pancerników i lotniskowców wiceadmirała Kurity w pierwszej bitwie na Morzu Filipińskim "swoistą przeciwlotniczą ariergardą". Kłopot polega na tym, że zgrupowanie to wysunięto przed główne siły lotniskowców wiceadmirała Ozawy. Skoro tak, to nie stanowiło ono ariergardy, straży tylnej, tylko wręcz przeciwnie - przednią (czyli awangardę). Bez komentarza...
Najbardziej chyba jednak zaszokowały mnie partie "dzieła" poświęcone bitwie o Midway. Dutka spróbował tu chyba rzucić wyzwanie walczącym na Pacyfiku w czerwcu 1942 stronom i popełnić więcej pomyłek, niż Japończycy i Amerykanie w pamiętnej batalii. Przykładowo, czytamy więc o lotniskowcach Nagumy demolowanych bombami bombowców nurkujących nie tylko z lotniskowców Enterprise i Yorktown, ale i... z Horneta. A przecież bombowce nurkujące tego ostatniego zostały wysłane w złym kierunku, nie odnalazły przeciwnika i żadnego lotniskowca Nagumo na oczy nie zobaczyły.
Autor pisze o 50 średnich bombowcach stacjonujących rzekomo na Wake - nieprawda, na Wake stacjonowało zaledwie 9-10 bombowców. Owszem, w nadziei dosięgnięcia amerykańskich lotniskowców, gdyby te zapędziły się wystarczająco daleko na zachód, adm. Yamamoto planował przerzucić na Wake bombowce Betty z Wysp Marshalla. Ale maszyny te miały tam być jedynie dotankowane i zaraz posłane do ataku - trudno tu mówić o ich stacjonowaniu w niewielkiej skądinąd bazie lotniczej...
Zdaniem Dutki krążownik Mikuma został zatopiony 6 czerwca o godzinie 10.30. To kolejny z serii błędów: okręt ten zatonął około godziny 19.30 (16.30 wg czasu używanego przez Japończyków).
Można też jedynie wzruszyć z politowaniem ramionami po przeczytaniu, iż Yamamoto wydał rozkazy odwołujące operację MI 5 maja, albo też o nadziejach, że wróg wejdzie w zasięg lotnictwa z Wake 7 grudnia. Ktoś tu musiał być nieprzytomny: albo autor, albo korekta.
Reasumując – w poszukiwaniu wiedzy o dziejach Yamato i Musashi (oraz ogólnie o wojnie na Pacyfiku) lepiej sięgnąć po inne publikacje. Osobom spragnionym rzetelnej wiedzy lekturę Historii superpancerników typu Yamato odradzam. Nie jest to pozycja zupełnie bezwartościowa, lecz zawiera całą masę błędów – i to ją niestety w znacznym stopniu dyskwalifikuje.

Wojciech Dutka, Historia superpancerników typu Yamato, stron 88, Vision Film Distribution (dodatek do filmu Yamato na DVD)
Ostatnio zmieniony 2010-09-07, 12:25 przez Halsey, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Post autor: ALF »

Co tu jest dodatkiem...film do książki, czy książka do filmu? :lol:
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Adamasz
Posty: 4
Rejestracja: 2010-09-08, 10:53

Post autor: Adamasz »

haha zależy dla którego pokolenia, pewnie młodzi będą mówili że film ważniejszy :-o
fortunis favore adiuvat sexare multilis
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Wśród dodatków na płycie znajduje się tekst pt. Koniec ery pancernika, tego samego autorstwa co książeczka, który nie zmieścił się w jej objętości. Obciążają go niestety te same grzechy w postaci licznych błędów na poziomie podstawowym. Tak więc mamy tam np. zatopienie rosyjskiego pancernika Pietropawłowsk 12 kwietnia 1904 (podczas gdy zatonął on 13 kwietnia), starcie pancerników pod Guadalcanalem w nocy z 15 na 16 listopada 1942 (miało miejsce noc wcześniej), czy nazwę Sharnhorst (komentarza nie trzeba...). Czytamy też, jakoby jedynymi pancernikami zatopionymi przez bombowce horyzontalne podczas drugiej wojny światowej były Arizona i Tirpitz. Zostawiając już na boku klasyfikację pancerników kieszonkowych Lützow oraz Admiral Scheer, i nie wspominając o Schleswigu-Holsteinie, to autor tak czy inaczej kompletnie przeoczył zatopienie włoskiego pancernika Conte di Cavour w Trieście (luty 1945).
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Roma to tez przez horyzontalne. Choc nie znam kontekstu, moze chodzilo o klasyczne bomby bez naprowadzania...
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Maciej3 pisze:Roma to tez przez horyzontalne. Choc nie znam kontekstu, moze chodzilo o klasyczne bomby bez naprowadzania...
Zgadza się, Roma też. Również jej dałem już spokój, bo to jednak Fritz X, a nie klasyczne bombardowanie z lotu poziomego. Z drugiej jednak strony, może i kierowana, ale przecież bomba i bombowiec horyzontalny ją zrzucił.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Post autor: Shinano »

To jest to słynne "opracowanie" które napisał Fereby? :lol: To szczeście, ze mam płytę z filmem kupiona przed laty w kiosku :o
Duże koty zjadam na przystawkę.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

jej dałem już spokój, bo to jednak Fritz X
Cóż, przy takim podejściu, to żaden pancernik w historii nie został zatopiony przez samoloty, tylko co najwyżej przez bomby i/lub torpedy które jakoś tam się nazywały. Samolotom można przypisać co najwyżej kilka lotniskowców eskortowych czy niszczycieli. :-D
I w ogóle to zaledwie ze 3 czy 4 pancerniki na krzyż zostały zatopione przez inne pancerniki ale sporo przed I wojną, a w II to Alabama. Czy Indiana ( nie pomne ) o mało co nie dołączył do tego zacnego grona, ale Washington jednak miał zbyt mały impet i się nie udało ( no bo analogicznie nie okręty topiły, tylko pociski i/lub torpedy które też jakoś tam się nazywały ).
No dobra jak odliczymy bronie kierowane to trochę to się zmieni, ale przecież te bronie ( czy raczej amunicja ) z czegoś są wystrzeliwane?
Także przypiszmy Romę bombowcom horyzontalnym, żeby uniknąć takiej pułapki. A Fritz X po prostu spowodował, że wreszcie bombowce tego typu stały się niebezpieczne dla okrętów na pełnym morzu. Przynajmniej przez jakiś czas.
To szczeście, ze mam płytę z filmem kupiona przed laty w kiosku
A ja z supermarketu za cenę butelki marnego piwa. W sumie film dokładnie tyle warty ( jak dla mnie ). Trochę masakry i reszta to jakiś wyciskacz łez.
Ale co kto lubi. Ja tej książeczki nie mam i jak widać nie ma czego żałować.
Naprawdę to takie duże opracowanie, że zajmowało od początku pancernika do końca?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4481
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

Shinano pisze:To jest to słynne "opracowanie" które napisał Fereby? :lol: To szczeście, ze mam płytę z filmem kupiona przed laty w kiosku :o
To Fereby pisał?
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Maciej3 pisze:A ja z supermarketu za cenę butelki marnego piwa. W sumie film dokładnie tyle warty ( jak dla mnie ). Trochę masakry i reszta to jakiś wyciskacz łez.
Podzielam zdanie Macieja. Widocznie hollywoodzka maniera udzieliła się Japończykom. Szkoda, ale chyba taki jest kierunek kina dla mas.

Co do opracowania to wypowiadać się nie będę, bo nie mam go. Natomiast zadam pytanie: Czy przy - jak rozumiem - licznych usterkach tekstu i błędach, które "w znacznym stopniu dyskwalifikują" opracowanie, można polecić polskiemu czytelnikowi po jakie publikacje "lepiej sięgnąć" gdy jest "spragniony rzetelnej wiedzy"?
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Jesli chodzi o same pancerniki to ja polecam na poczatek "Historie Pancernika" albo nowsze wydanie "Pancerniki" Tadeusza Klimczyka. Pozycje wiekowe ale zacne. Co prawda z niektorymi wnioskami autora sie nie zgadzam, co zreszta bylo tu dyskutowane I chyba kazdy pozostal przy swoim, ale wnioski to wioski kazdy moze miec wlasne. Natomiast co do samej zawartosci merytorycznej to bledow nie pamietam, a czytac tylko po to zeby sie przyczepic to jaks nie mam ochoty. Szczegolnie, ze znajac autora jakos na zageszczenie bledow liczyc nie mozna ;)

Ale nie potrafie powiedziec jak sie to ma do ksiazeczki dolaczonej o Yamato bo jej nie mam. Byc moze zakres nieco inny.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Post autor: ALF »

Odnoszę podobne wrażenie co Maciej...mimo, że nie zgadzam się z pewnymi opiniami i wnioskami TK, to uważam, że te książki są chyba najpewniejszą lekturą polskojęzyczną dotyczącą pancerników.
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Maciej3 pisze:
jej dałem już spokój, bo to jednak Fritz X
No dobra jak odliczymy bronie kierowane to trochę to się zmieni, ale przecież te bronie ( czy raczej amunicja ) z czegoś są wystrzeliwane?
Także przypiszmy Romę bombowcom horyzontalnym, żeby uniknąć takiej pułapki. A Fritz X po prostu spowodował, że wreszcie bombowce tego typu stały się niebezpieczne dla okrętów na pełnym morzu. Przynajmniej przez jakiś czas.
Zgoda.
SmokEustachy pisze:
Shinano pisze:To jest to słynne "opracowanie" które napisał Fereby? :lol: To szczeście, ze mam płytę z filmem kupiona przed laty w kiosku :o
To Fereby pisał?
Formalnie wszystko na to wskazuje.
Marmik pisze:Czy przy - jak rozumiem - licznych usterkach tekstu i błędach, które "w znacznym stopniu dyskwalifikują" opracowanie, można polecić polskiemu czytelnikowi po jakie publikacje "lepiej sięgnąć" gdy jest "spragniony rzetelnej wiedzy"?
Maciej i Alf wspomnieli już Pancerniki Tadeusza Klimczyka. Zgadzam się. Mamy też polskie wydanie Conwayowskiej monografii Janusza Skulskiego Superpancernik Yamato. W Serii z Kotwiczką wyszedł Pancernik Musashi Akiry Yoshimury. O genezie budowy superpancerników sporo znajdziemy w I tomie Japońskich pancerników Mirosława Skwiota (Kagero). Niestety drugiego tomu wciąż nie można się doczekać, wyszedł natomiast pierwszy następnej publikacji Skwiota - Pancerniki II wojny światowej, gdzie zwięźle ale konkretnie także o dziejach Y&M. O zatopieniu Yamato poczytamy po polsku np. w przedostatnim tomie Kampanii powietrznych II wojny światowej Zbigniewa Krali i oczywiście w Burzy nad Pacyfikiem Zbigniewa Flisowskiego, zaś klimat floty japońskiej tamtych dni plastycznie oddaje Tameichi Hara w Dowódcy niszczyciela.
Dobry opis bojowej kariery okrętów jest w necie, na znanej stronie www.combinedfleet.com Jonathana Parshalla i spółki. Wprawdzie po angielsku (nie sądzę jednak, by jego poziom sprawił kłopot komuś, kto interesuje się tematem), za to darmo.
Zresztą komu ja to piszę - zapewne większość ekipy FOW ma całą powyższą literaturę (i dużo więcej) w małym palcu...

Niemal wszystkie z błędów, które wyłowiłem, są niestety na poziomie polskojęzycznych opracowań. Niejednego z nich autor uniknąłby zaglądając od czasu do czasu chociażby do wiekowego skądinąd dzieła Flisowskiego.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Halsey pisze:Maciej i Alf wspomnieli już Pancerniki Tadeusza Klimczyka. Zgadzam się. Mamy też polskie wydanie Conwayowskiej monografii Janusza Skulskiego Superpancernik Yamato. W Serii z Kotwiczką wyszedł Pancernik Musashi Akiry Yoshimury. O genezie budowy superpancerników sporo znajdziemy w I tomie Japońskich pancerników Mirosława Skwiota (Kagero). Niestety drugiego tomu wciąż nie można się doczekać, wyszedł natomiast pierwszy następnej publikacji Skwiota - Pancerniki II wojny światowej, gdzie zwięźle ale konkretnie także o dziejach Y&M. O zatopieniu Yamato poczytamy po polsku np. w przedostatnim tomie Kampanii powietrznych II wojny światowej Zbigniewa Krali i oczywiście w Burzy nad Pacyfikiem Zbigniewa Flisowskiego, zaś klimat floty japońskiej tamtych dni plastycznie oddaje Tameichi Hara w Dowódcy niszczyciela.
Dobry opis bojowej kariery okrętów jest w necie, na znanej stronie www.combinedfleet.com Jonathana Parshalla i spółki. Wprawdzie po angielsku (nie sądzę jednak, by jego poziom sprawił kłopot komuś, kto interesuje się tematem), za to darmo.
A teraz kilka spraw. Książka jest dodatkiem do filmu. Film kupią nie tylko fascynaci cesarskiej floty, ale i osoby o "luźniejszych" zainteresowaniach. W zamian za książkę dołączona gratis do filmu proponujesz im lekturę kilku niekiedy bardzo obszernych opracowań, z których niemal każde traktuje superpancerniki jako jedno z zagadnień podlegających omówieniu. A na dobitkę sugerujesz zagłębienie się w opracowanie Skulskiego. Mam tę publikację i prócz świetnych rysunków, zawiera zaledwie 10 stron tekstu gęsto okraszonego zdjęciami.
Wybacz, ale IMO to niecelowe w tej sytuacji.
Nie neguję tego, że recenzowane opracowanie zawiera błędy (nie czytałem, to nie wypowiadam się i w drugą stronę), ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie widzę na polskim rynku wydawniczym publikacji stanowiącej ekwiwalent i alternatywę dla "Historii superpancerników typu Yamato".
Każda inna praca, niezależnie od tego jak dobra i jak lekko się ją czyta, traktuje pancerniki jako temat poboczny lub jedynie wycinek poruszanej tematyki. Nie wiem jak książka Yoshimury, ale obawiam się, że wiele z osób zakupujących film nie miałoby siły przez nią przebrnąć.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Marmik pisze: Książka jest dodatkiem do filmu. Film kupią nie tylko fascynaci cesarskiej floty, ale i osoby o "luźniejszych" zainteresowaniach. (..)
Nie neguję tego, że recenzowane opracowanie zawiera błędy (nie czytałem, to nie wypowiadam się i w drugą stronę), ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie widzę na polskim rynku wydawniczym publikacji stanowiącej ekwiwalent i alternatywę dla "Historii superpancerników typu Yamato".
Marmiku,
uważam jajecznicę za potrawę bardzo smaczną.
Z dodatkiem grzybów jest wyśmienita.
Bo grzyby są pyszne.
Ale jeżeli przypadkiem znajdzie się wśród nich jakiś grzyb trujący - co nam da taki dodatek do jajecznicy?

Twój laik, który przeczyta Historię superpancerników, przyjmie za dobrą monetę, że bombowce nurkujące Horneta topiły japońskie lotniskowce pod Midway... Że rosyjska flota w drodze pod Cuszimę mogła zbombardować Tokio... Że Kongo nie istniał przed I wojną światową...
I zatruje się tego typu wiedzą.
Skoro uważasz, że lepsze takie pełne merytorycznej trucizny opracowanie, niż żadne – trudno, szanuję twoje prawo do własnego zdania. W zamian ty szanuj moje. OK?
Marmik pisze: opracowanie Skulskiego (...) zawiera zaledwie 10 stron tekstu
... Tekstu profesjonalnego, zwięzłego, gęsto upakowanego faktami. Moim skromnym zdaniem N razy więcej przez to wartego, niż całe rozwlekłe opracowanie Wojciecha Dutki.

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Marmiku. Tu chodzi o bledy merytoryczne. Lepiej nie miec zadnej wiadomosci niz bledna. Kazdy wojskowy to powie. Biznesmen zreszta tez.
Jestem przekonany, ze Halsey wiedzial ze chodzi o dzielo Fereby I poczatkowo odebralem to jako atak z flanki na przeciwnika, ale coz przeciwnik sie podlozyl.
Ja rozumiem ze mozna palnac glupote na forum. Pisze sie szybko z pamieci to I o blad latwo. Udowodnia to sie poprawi I po temacie.
W przypadku ksiazki/dodatku czy czego tam nie ma takiego poblazania. Jak sie nie jest czegos pewnym to jest czas na sprawdzenie. A jak nie ma gdzie sprawdzic to nie brac sie za pisanie. A amatorzy moga nie trafic na FOW czy gdzies indziej I zyc sobie zblednymi danymi. A to juz niedobrze.
Tak uwazam, co zreszta widac bylo po mojej pseudo recenzji opracowania o wloskich pancernikach.

A jakby Halsey pisal o slizganiu sie po temacie czy malej wnikliwosci to sam bym mu tlumaczyl zeby sie nie czepial bo to dodatek do filmu a nie monografia czy praca doktorska.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
ODPOWIEDZ