"XVII-w. holend. bandery woj."

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

"XVII-w. holend. bandery woj."

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Artykuł Anny Pastorek z pisma „Okręty wojenne” nr 3/2011.

Przede wszystkim miłym zaskoczeniem jest, że czyta się go znacznie lepiej niż „De Zeven Provinciën”, z uwagi na poprawny język. Ponadto tym razem tytuł w pełni oddaje treść, chociaż przyznam, że ja tam lubię bardzo długie dygresje, więc wycieczki autorki (w innych artykułach) na rozmaite poletka poboczne nigdy mnie nie drażniły, a nawet czytałem je z większym zainteresowaniem niż tekst główny. Ale to po prostu taki prywatny punkt widzenia osoby, która na tyle zna się na epoce żagla, by przecierać oczy ze zdumienia czytając (u jednego z deklarujących przyszłą recenzję), że nagminne mylenie tonażu z wypornością (kiedy chodzi o całkiem inne wielkości fizyczne, zupełnie inaczej mierzone i zupełnie co innego wyrażające, a dla tego samego okrętu mogące różnić się liczbowo o ponad 87 procent!!!) to „drobne błędy”, zaś przeliczanie koni parowych na mechaniczne przy użyciu przelicznika 1:1 zamiast 1,0139 (odchyłka poniżej 1,5 procenta przy tej samej wielkości fizycznej) to „błąd karygodny”. Cóż, de gustibus non est disputandum.
W każdym razie pani Pastorek, pomimo deklaracji w tytule o ograniczeniu się do jednego, XVII w., bardzo słusznie rozpoczęła swoje wywody od daty powstania niezależnej Republiki Zjednoczonych Prowincji, byśmy nie musieli traktować pierwszej bandery siedemnastowiecznej niczym zesłanej przez Opatrzność i nie mającej jeszcze swojej historii. Pisze dalej o zmieniających się barwach i rysunkach, wiążąc poszczególne bandery ze stopniami dowódców, miejscem na okręcie, przynależnością do eskadry i admiralicji, a więc traktując kwestie kompleksowo i ciekawie. Nie zauważyłem tutaj żadnych uchybień, chociaż parę razy się uśmiechnąłem – czytając o tym, kto akurat w literaturze holenderskiej mieści się pod pojęciem „oficerów flagowych”, mimo że dokładnie tak samo było w innych marynarkach; o tym, iż grotstenga to stenga grotmasztu, fokstenga to stenga fokmasztu a bezanstenga to stenga bezanmasztu (zapewne ktoś mógłby pomyśleć, że nazwy zamieniano na krzyż, dla zmylenia przeciwnika). Powtórzenie (za jednym z wcześniejszych artykułów) tej samej anegdotki o przybiciu bander do masztów, by nie mogły być zerwane przez przeciwników, już mniej mi się spodobało, zwłaszcza że autorka najwyraźniej nie wie, iż nie był to żaden „patent” holenderski – motyw przybijania bander do masztów do znudzenia przewija się w życiorysach wszystkich morskich bohaterów angielskich, francuskich, amerykańskich i pewno wielu innych. Być może znajdą się tacy recenzenci, którzy na gruncie współczesnej nomenklatury zechcą się rozwodzić nad koniecznością rozszerzenia (miejscami zamiany) nazw o flagi, proporczyki i znaki - oprócz występujących już w artykule bander, proporców i wimpli - ale dla mnie to rzecz zupełnie bez znaczenia.
Z kompletnych drobiazgów nie umniejszających ani wartości artykułu, ani przyjemności jego czytania:
1. Przelicznik 1 rijksdaalder (w przypisie zniknęło „k” z nazwy) = 2,5 guldena był prawdziwy od roku 1622, kiedy gulden wrócił do wartości 20 stuiverów, ale przecież te wcześniejsze 21 lat to też wiek XVII.
2. Blindestenga (nazywana od kilkudziesięciu lat w polskiej literaturze marynistycznej maszcikiem bukszprytowym), była dokładnie tak samo charakterystyczna dla XVII-wiecznych okrętów holenderskich, jak dla żaglowców wszystkich innych morskich narodów europejskich w tamtym czasie. Wiek XVII to wiek tego drzewca w ogóle, a nie wiek tego drzewca akurat na okrętach holenderskich.
3. Wg przyjętej w Polsce terminologii symboli heraldycznych, znak na proporcu Middelburga to wieża, a nie zamek.
4. Rozumiem doskonale niechęć autorki do przekładania terminu „vleugel” na określenie związane z funkcją, której ta flaga właściwie w XVII już nie pełniła. Nie da się jednak ukryć, że w rozmaitych językach europejskich NAZWA owego „skrzydła” pochodziła od wcześniejszych flag wiatrowych i właśnie ten termin jest używany w języku polskim. Raczej przy tym nie „wiatrowskaz” (chociaż teoretycznie o to samo chodzi), gdyż ten ostatni mógł już przyjmować formy konstrukcyjne odbiegające od flagi. Zatem – flaga wiatrowa.

Krzysztof Gerlach
Ostatnio zmieniony 2011-06-16, 06:44 przez Krzysztof Gerlach, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6408
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: "XVII-w. holend. bandery woj."

Post autor: Peperon »

No... po takiej recenzji będę musiał kupić OW i poczytać. Zapowiada się interesująco. :lol:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: "XVII-w. holend. bandery woj."

Post autor: Krzysztof Gerlach »

I dobrze :) .
Jednak, by być całkiem uczciwym - redakcja "Okrętów Wojennych" na takie ekstawagancje jak coś nie metalowego przeznacza znikomą ilość miejsca. Cały artykulik zajmuje cztery strony, z których jedna to w połowie wielka tabela. A numer kosztuje 26 zł, więc warto sobie znaleźć w nim jeszcze coś innego dla zmotywowania.
Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6408
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: "XVII-w. holend. bandery woj."

Post autor: Peperon »

Przeglądniemy w EMPiK-u to zobaczymy :clever:

Ale dziękuję za ostrzeżenie co do objętości materiału.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
ODPOWIEDZ