Taka recenzja w PHW
Taka recenzja w PHW
Kiedyś wykształcenie, tak jak szlachectwo zobowiązywało. Do określonych zachowań, do posiadania pewnego określonego poziomu kultury. Do szacunku do tych co w życiu osiągnęli więcej niż inni. I oczywiście w tym wszystkim jest miejsce na dyskusję, merytoryczne uwagi. Na zwrócenie uwagi, że coś jest napisane, może niekoniecznie do końca poprawianie. Tak jak to potrafił z taktem zrobić nieodżałowany Śp. Pamięci Jan Piwowoński. Bo w jego wykonaniu zwrócona uwaga miała siłę motywującą do lepszej, rzetelniejszej pracy. To były uwagi były konstruktywne, a i stał za nim dorobek naukowy.
Zastanawiałem się nieraz, jaka jest granica takiego ludzkiego chamstwa. I gdzie ją można znaleźć. Bo przecież nie w naszym środowisku tych którzy interesują się marynarką wojenną – jej historią, dniem dzisiejszym. Mają dostęp do opracowań (nieraz niszowych) i chcą się wiedzą z innymi podzielić. Bo przecież pamiętamy wszyscy te czasy kiedy na nową pozycję o tematyce wojenno-morskiej czekało się latami. Jak na Jarmarkach kolekcjonerskich kupowało się rysunki okrętów z powielaczy, a planik w Morzu wywoływał skurcz serca. I rynek – na którym funkcjonowało kilka nazwisk. Teraz wszystko jest prostsze. Ale do rzeczy.
Zupełnie przypadkowo wpadł mi w ręce Przegląd Historyczno – Wojskowy nr 1 (234) 2011 roku. A w nim w dziale „Recenzje i omówienia” Wystąpienie Michała Glocka i Oskara Myszora pt. „O książce niesłusznie nagrodzonej”” . Po przeczytaniu ich opinii na temat książki Macieja K. Franza, Okręty lotnicze I wojny światowej, Gdynia 2009 ogarnęło mnie przerażenie. Takiej dawki złości, nienawiści, chamstwa trudno szukać. I to nawet nie o to chodzi, że z pewnymi uwagami nie można się nie zgodzić, ale o sposób w jaki ci Panowie to przedstawili. Czarą goryczy, a może szczytem - ale czego? braku kultury? jest fragment, który pozwolę sobie zacytować w całości […] Proponujemy, aby strony od 111 do 117 po prostu wyrwać. Można ich użyć do innych celów niż czytanie, bo do tego na pewno się nie nadają … .
Ten fragment jasno pokazuje tych panów. Zastanawiałem się nawet dlaczego powstał ten tekst. Co było siłą sprawczą, duchem tego wystąpienia.
Jedyne co przychodzi mi do głowy to przekonanie, że Pan Maciej niechcący wstąpił na podwórko, które Glock przypisał tylko sobie. A jest to to wszystko co wiąże się z flotą rosyjską, sowiecką. Bo mamy kilka autorytetów którzy znają się na rzeczy. Macierewicz na teorii lotu, Lato na piłce nożnej, a Zulu Gula na wszystkim. I do nich właśnie dołączył Glock. Nieomylny, dokładny z warsztatem naukowym godnym starej szkoły lwowskiej. Tylko, jak to mówią u mnie w górach tej słomy w butach, tak ciężko ukryć.
Panie Macieju – czekamy na pana prace. Bo każda z nich wnosi coś nowego, innego. No i dobrze, że Pan tak jak karawana idzie dalej.
Zastanawiałem się nieraz, jaka jest granica takiego ludzkiego chamstwa. I gdzie ją można znaleźć. Bo przecież nie w naszym środowisku tych którzy interesują się marynarką wojenną – jej historią, dniem dzisiejszym. Mają dostęp do opracowań (nieraz niszowych) i chcą się wiedzą z innymi podzielić. Bo przecież pamiętamy wszyscy te czasy kiedy na nową pozycję o tematyce wojenno-morskiej czekało się latami. Jak na Jarmarkach kolekcjonerskich kupowało się rysunki okrętów z powielaczy, a planik w Morzu wywoływał skurcz serca. I rynek – na którym funkcjonowało kilka nazwisk. Teraz wszystko jest prostsze. Ale do rzeczy.
Zupełnie przypadkowo wpadł mi w ręce Przegląd Historyczno – Wojskowy nr 1 (234) 2011 roku. A w nim w dziale „Recenzje i omówienia” Wystąpienie Michała Glocka i Oskara Myszora pt. „O książce niesłusznie nagrodzonej”” . Po przeczytaniu ich opinii na temat książki Macieja K. Franza, Okręty lotnicze I wojny światowej, Gdynia 2009 ogarnęło mnie przerażenie. Takiej dawki złości, nienawiści, chamstwa trudno szukać. I to nawet nie o to chodzi, że z pewnymi uwagami nie można się nie zgodzić, ale o sposób w jaki ci Panowie to przedstawili. Czarą goryczy, a może szczytem - ale czego? braku kultury? jest fragment, który pozwolę sobie zacytować w całości […] Proponujemy, aby strony od 111 do 117 po prostu wyrwać. Można ich użyć do innych celów niż czytanie, bo do tego na pewno się nie nadają … .
Ten fragment jasno pokazuje tych panów. Zastanawiałem się nawet dlaczego powstał ten tekst. Co było siłą sprawczą, duchem tego wystąpienia.
Jedyne co przychodzi mi do głowy to przekonanie, że Pan Maciej niechcący wstąpił na podwórko, które Glock przypisał tylko sobie. A jest to to wszystko co wiąże się z flotą rosyjską, sowiecką. Bo mamy kilka autorytetów którzy znają się na rzeczy. Macierewicz na teorii lotu, Lato na piłce nożnej, a Zulu Gula na wszystkim. I do nich właśnie dołączył Glock. Nieomylny, dokładny z warsztatem naukowym godnym starej szkoły lwowskiej. Tylko, jak to mówią u mnie w górach tej słomy w butach, tak ciężko ukryć.
Panie Macieju – czekamy na pana prace. Bo każda z nich wnosi coś nowego, innego. No i dobrze, że Pan tak jak karawana idzie dalej.
- pothkan
- Posty: 4479
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: Taka recenzja w PHW
Ten fragment wyszedł spod pióra Michała, a ja go niestety przeoczyłem (albo został dopisany już po mnie - mniejsza zresztą o to). W każdym razie, z jego formą się nie zgadzam - w związku z tym za owe sformułowanie przeprosiliśmy autora w polemice w PHW 3/2011. Zaznaczam jednak, że chodzi o użyte porównanie. Bo że owe strony są bezwartościowe, tutaj jesteśmy obaj zgodni.Giewont pisze:Czarą goryczy, a może szczytem - ale czego? braku kultury? jest fragment, który pozwolę sobie zacytować w całości […] Proponujemy, aby strony od 111 do 117 po prostu wyrwać. Można ich użyć do innych celów niż czytanie, bo do tego na pewno się nie nadają … .
Zapraszam do lektury odpowiedzi i polemiki, PHW jest dostępne online: http://www.wceo.wp.mil.pl/plik/file/WBBH/PHW3_tresc.pdf
W tej sprawie wypowiadałem się już na forum DWS, więc odsyłam do odpowiedniego tematu: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?p=1543053 i dalej.
W głowę Michała wchodzić nie mogę, ale moja motywacja jest prosta - uważam, że to marna książka. I tyle.Giewont pisze:Ten fragment jasno pokazuje tych panów. Zastanawiałem się nawet dlaczego powstał ten tekst. Co było siłą sprawczą, duchem tego wystąpienia. Jedyne co przychodzi mi do głowy to przekonanie, że Pan Maciej niechcący wstąpił na podwórko, które Glock przypisał tylko sobie.
Pozdrawiam,
Oskar Myszor
Re: Taka recenzja w PHW
Rozumiem, że cytowany fragment został na forum wycięty - ach te skłonności do cenzury... Myślę, że było to niepotrzebne - w końcu cytowanie nie narusza niczyich praw autorskich -a wzmaga ciekawość. Mleko się wylało i kto będzie chciał dotrze do tego fragmentu.
Jaki cytowany fragment? Jak wycięty? Jakiej cenzury????
Marmik
Jaki cytowany fragment? Jak wycięty? Jakiej cenzury????
Marmik
Z pozdrowieniami,
Jerry.
Jerry.
Re: Taka recenzja w PHW
Co jakiś czas znajduje się jakiś kolejny anonimowy oczywiście obrońca M. Franza, który nawraca z uporem godnym lepszej sprawy do naszej recenzji. Dobrze, że Oskar odesłał pana Giewonta na DWS bo nie zamierzam wracać do zamkniętej sprawy (zresztą nawet wymieniliśmy na ten temat maile z M. Franzem). Nie zauważyłem, żeby M. Franz wszedł na moje podwórko jak pisze pan Giewont bo takowe po prostu nie istnieje. Zwyczajnie znam się dobrze na sprawach Rosji i ZSRR na jej siłach morskich, mam dużo literatury utrzymujemy kontakty z historykami morskimi z Petersburga, wiec można założyć, że znam się na rzeczy i wiem kiedy ktoś pisze bzdury.
Ciekawe, że Giewonta i kilku innych obrońców martwi moje chamstwo (zresztą nie zamierzam się go wypierać), a do porządku dziennego przechodzą nad bardzo złą pod względem naukowym książkę. Przemyślcie sobie to.
Ciekawe, że Giewonta i kilku innych obrońców martwi moje chamstwo (zresztą nie zamierzam się go wypierać), a do porządku dziennego przechodzą nad bardzo złą pod względem naukowym książkę. Przemyślcie sobie to.
Re: Taka recenzja w PHW
Po raz kolejny pragnę zwrócić uwagę, że wraz z ubyciem jednego z użytkowników skończyliśmy z wytykaniem anonimowości. Jeżeli ktoś nie chce się podpisywać imieniem i nazwiskiem to jest to jego święte prawo. Jest mi to o tyle bliskie, że sam zawsze z niego korzystam.
To tyle w kwestii "technicznej".
Co się tyczy rzeczonej recenzji i odpowiedzi autora książki to w zasadzie nie widzę powodu by wyważać otwarte drzwi i odesłanie na zaprzyjaźnione (tu piszę za siebie) forum wydaje się być jedynym sensownym rozwiązaniem. Możemy kontynuować nawet i tu, ale na konkretach, bo zarzuty o elegancję czy nie, są już raczej przewałkowane.
Pozdrawiam,
Marmik
To tyle w kwestii "technicznej".
Co się tyczy rzeczonej recenzji i odpowiedzi autora książki to w zasadzie nie widzę powodu by wyważać otwarte drzwi i odesłanie na zaprzyjaźnione (tu piszę za siebie) forum wydaje się być jedynym sensownym rozwiązaniem. Możemy kontynuować nawet i tu, ale na konkretach, bo zarzuty o elegancję czy nie, są już raczej przewałkowane.
Pozdrawiam,
Marmik
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Re: Taka recenzja w PHW
Ze swojej strony także uważam sprawę za zamkniętą, pod każdym względem. Recenzja była, żyje swoim życiem, kwestie estetyczne zostały wyjaśnione, sporu nie ma. Co do kwestii merytorycznych obie strony pozostały przy swoim, co też zamyka sprawę.
Pozostaje mieć nadzieję, że następne książki będą lepsze w ocenie, co zawsze jest dążeniem każdego z Autorów jak mniemam.
Wszelkie więc wystąpienia w mojej obronie, lub moich książek nie są przeze mnie inspirowane, nie mam na to czasu i nie mam na to ochoty. Wolę pisac nowe.
Z poważaniem
Maciej Franz
Pozostaje mieć nadzieję, że następne książki będą lepsze w ocenie, co zawsze jest dążeniem każdego z Autorów jak mniemam.
Wszelkie więc wystąpienia w mojej obronie, lub moich książek nie są przeze mnie inspirowane, nie mam na to czasu i nie mam na to ochoty. Wolę pisac nowe.
Z poważaniem
Maciej Franz
Re: Taka recenzja w PHW
A mnie w tym wszystkim dziwi jednorodność skojarzeń. Przecież z wyrwanych kartek można zrobić np. samolocik albo origami.
Re: Taka recenzja w PHW
Zakładając, a nie mam powodu sądzić, iż będzie inaczej, że OCENIAJĄCY będą oceniać rzetelnie, to jakość oceny zależy od AUTORA i jego pracy i rzetelności. O tamtą książkę nie będę sie starać ale kolejną będe chcial koniecznie przeczytać!maciej432 pisze:
Pozostaje mieć nadzieję, że następne książki będą lepsze w ocenie...
Re: Taka recenzja w PHW
W odpowiedzi pana Macieja Franza, zamieszczonej w "PHW", najbardziej mnie ubawiło takie zdanie:
JB
O ile się nie mylę, to pan Franz pracuje w instytucji akademickiej i powinien wiedzieć, że w nauce ważna jest prawda, a nie to czy ktoś ma tytuł albo stopień naukowy. A czy ci :...uznani w kraju profesorowie... mają na pewno tytuł naukowy profesora?Dokonywanie ocen uznanych w kraju profesorów przez magistra i doktora, jest co prawda mało delikatne, ale niech będzie, świat staje się coraz bardziej nowoczesny i liberalny
JB
Re: Taka recenzja w PHW
Drogi Marmiku i inni którzy poczuli się urażeni moim postem,
biję się w piersi (swoje), ale ktoś w taki "oryginalny" sposób zacytował, że nie pomyślałem, iż mam już do czynienia z cytatem. No po prostu nie te dwie szare komórki co trzeba się zderzyły - tak bywa. Ja jestem człowiek prosty, co prawda skończyłem podstawówkę itp., ale nikt mnie nie nauczył, że w ten sposób można cytować i gdy mój wzrok zatrzymał się na takim oto znaku "[...]" to mi się przypomniały czasy stanu wojennego i taki jeden urząd na ulicy Mysiej (wygląda na to, że to trauma stanu wojennego, ale może odpowiedzialni za to - zostaną stosownie ukarani) - nie wpadłem na to, że chodzi o początek cytatu... Mea culpa, mea culpa, mea maximissima culpa...
biję się w piersi (swoje), ale ktoś w taki "oryginalny" sposób zacytował, że nie pomyślałem, iż mam już do czynienia z cytatem. No po prostu nie te dwie szare komórki co trzeba się zderzyły - tak bywa. Ja jestem człowiek prosty, co prawda skończyłem podstawówkę itp., ale nikt mnie nie nauczył, że w ten sposób można cytować i gdy mój wzrok zatrzymał się na takim oto znaku "[...]" to mi się przypomniały czasy stanu wojennego i taki jeden urząd na ulicy Mysiej (wygląda na to, że to trauma stanu wojennego, ale może odpowiedzialni za to - zostaną stosownie ukarani) - nie wpadłem na to, że chodzi o początek cytatu... Mea culpa, mea culpa, mea maximissima culpa...
Z pozdrowieniami,
Jerry.
Jerry.
Re: Taka recenzja w PHW
Jerry, ja tylko po prostu nie wiedziałem o co chodzi, więc wyraziłem zdziwienie.
JB poruszył wielokrotnie wałkowany już temat, ale chyba można uznać, że jest to neverending story. Każdy ma prawo dokonywania oceny (inna sprawa to wartość owej oceny) książek, tak samo jak każdy może oceniać filmy, samochody, obrazy, czy pizzę. Nie trzeba wcześniej samemu nakręcić "Przeminęło z wiatrem", zbudować Forda Focusa, namalować "Słoneczniki", czy przygotować pyszną Margheritę. Ostatnimi czasy (i nie piję tu wyłącznie do poruszonej sytuacji) coraz bardziej irytuje mnie swoiste odbieranie prawa do krytyki, tylko z powodu nieutytułowania lub mniejszego doświadczenia (i bezceremonialne wytykanie tego faktu). Oczywiście napisanie i wydanie książki to doświadczenie, które można w pełni zrozumieć jeżeli przejdzie się przez cały ów proces, ale nie ma to nic wspólnego z zaliczeniem do uprawnionego grona krytyków. Gdy w odpowiedzi na krytykę (nieważne czy słuszną) pojawia się zbyt rozbudowana część poświęcona dokonaniom autorów tejże krytyki, a nie samej treści (tej merytorycznej) krytyki to nie jest to dobre. Rozumiem też, że w niektórych sytuacjach emocje mogą brać górę, ale właśnie wtedy dobrze mieć bezstronnego znajomego, który na czas zaciągnie hamulec bezpieczeństwa.
Na sam koniec mogę dodać, że "wymiana ciosów" jaką obserwowałem m.in. w PHW przeraża mnie. O ile na forum można w zasadzie bez większych problemów okładać się razami, o tyle uważam, że dopuszczanie przez redakcje do czegoś takiego jest... niezbyt profesjonalne. Ale to tylko moje zdanie.
JB poruszył wielokrotnie wałkowany już temat, ale chyba można uznać, że jest to neverending story. Każdy ma prawo dokonywania oceny (inna sprawa to wartość owej oceny) książek, tak samo jak każdy może oceniać filmy, samochody, obrazy, czy pizzę. Nie trzeba wcześniej samemu nakręcić "Przeminęło z wiatrem", zbudować Forda Focusa, namalować "Słoneczniki", czy przygotować pyszną Margheritę. Ostatnimi czasy (i nie piję tu wyłącznie do poruszonej sytuacji) coraz bardziej irytuje mnie swoiste odbieranie prawa do krytyki, tylko z powodu nieutytułowania lub mniejszego doświadczenia (i bezceremonialne wytykanie tego faktu). Oczywiście napisanie i wydanie książki to doświadczenie, które można w pełni zrozumieć jeżeli przejdzie się przez cały ów proces, ale nie ma to nic wspólnego z zaliczeniem do uprawnionego grona krytyków. Gdy w odpowiedzi na krytykę (nieważne czy słuszną) pojawia się zbyt rozbudowana część poświęcona dokonaniom autorów tejże krytyki, a nie samej treści (tej merytorycznej) krytyki to nie jest to dobre. Rozumiem też, że w niektórych sytuacjach emocje mogą brać górę, ale właśnie wtedy dobrze mieć bezstronnego znajomego, który na czas zaciągnie hamulec bezpieczeństwa.
Na sam koniec mogę dodać, że "wymiana ciosów" jaką obserwowałem m.in. w PHW przeraża mnie. O ile na forum można w zasadzie bez większych problemów okładać się razami, o tyle uważam, że dopuszczanie przez redakcje do czegoś takiego jest... niezbyt profesjonalne. Ale to tylko moje zdanie.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Re: Taka recenzja w PHW
Nie tylko TwojeMarmik pisze:Gdy w odpowiedzi na krytykę (nieważne czy słuszną) pojawia się zbyt rozbudowana część poświęcona dokonaniom autorów tejże krytyki, a nie samej treści (tej merytorycznej) krytyki to nie jest to dobre.
Ale to tylko moje zdanie.
Na forum nikoniarzy, gdy komentarz pod zdjęciem dotyczy modelki, autora zdjęcia lub autora komentarza - post leci w kosmos z urzędu jako bezwartościowy. Jeżeli do tego dochodzi chamstwo, żółta kartka, wulgaryzmy, czerwona, a w warunkach recydywy ban.
Komentowanie czy recenzowanie czyjejś pracy (w tym komentarzy i recenzji) powinno się odnosić wyłącznie do kwestii merytorycznych. Komentarz nacechowany emocjami traci na wartości. Wiem, że powstrzymywanie emocji jest trudne, ale o ile od amatora można tego wymagać, to od profesjonalisty wręcz żądać!