zapewnienie prowadzenia ognia przez okret we wszystkich kierunkach bylo bardzo wazne.
Ależ to się mieści w punkcie [1], zwiększenie kątów ostrzału
Dosc oczywistego rozwiazania czyli umieszczenia dwoch wiez dzialowych w tzw. superpozycji czyli jedna powyzej drugiej nie zastosowano z dosc wydawac sie moglo blachego powodu,mianowicie ze brytyjskie wieze mialy tak umieszczone wizjery obserwacyjne, ze podmuch dzial z wiezy powyzej skierowany prosto do przodu byl zabojczy dla obslugi wiezy ponizej.
Z tym mnie trochę ubiegłeś, nie zdążyłem wczoraj napisać, aczkolwiek interpretację mam nieco inną ( o czym za chwilę )
Dopiero w nowo zaprojektowanych wiezach zamontowanych na Hood'zie zaprojektowano inne polozenie wizjerow.
Też tak twierdziłem, choćby tu:
http://fow.az.pl/forum/viewtopic.php?f= ... zy#p120802
Ale teraz wprowadzam poprawkę – takie wizjery pozwalające na strzelanie przez dziób z 4 dział miał już Tiger. Nie jestem pewien jak na Renownach ( chyba jednak nie mogły, ale głowy uciąć sobie nie dam ), a potem oczywiście Hood już mógł strzelać jak chciał.
Ale powoli.
Przy projektowaniu pierwszych drednotów, nie tylko w Anglii bardzo obawiano się ciśnienia gazów powstałych przy wystrzale dział. Wiedziano już, że nie jest on mały i były obawy jak koncentracja wież blisko siebie wpłynie na konstrukcję okrętów. Przy czym chodziło nie tylko o „rozpadnięcie się kadłuba”, ale również o banalne wyrywanie drzwi, rozbijanie łodzi, nokautowanie ludzi itd.
Przed wyborem ostatecznej wersji konfiguracji wież dla Drednota ( i Invicibla też ), Anglicy zrobili dokładne wykresy zależności ciśnienia przy strzale w różnych miejscach jednostki dla różnego ustawienia wież. Wyszło im, że przy ustawieniu ich zbyt blisko siebie lokalne ciśnienie będzie nieakceptowanie duże przy pewnych kątach strzału – tych istotnych. Rozsunięcie wież bardzo pomagało. Ciśnienie wszędzie było bardziej równomiernie rozłożone i nie było miejsc o tak dużej koncentracji, żeby np. porozbijać łodzie okrętowe. Problem nie był banalny. Taka jedna łódka mogła kosztować i ze 2000 funtów ( z pamięci piszę, mam nadzieję że nie przesunąłem zera
), a takich łódek na dużym okręcie było kilkanaście. Nie wszystkie tak duże ( i drogie ), ale łączny koszt na poziomie dobrze ponad 100 000 funtów banalny nie był ( dla porównania cały pancernik 1,5 – 2 miliony ). Jakby po każdych ćwiczeniach trzeba było wymieniać łodzie na połowie floty, to raczej koszty utrzymania stałyby się nie do zaakceptowania. Oczywiście chodziło o zniszczenia nie tylko łodzi, ale wszelkiego „dobra” na okręcie.
Rozsuwając wieże możliwie daleko od siebie minimalizowano ten problem, choć w dłuższej perspektywie stworzyło inny. Jak trzeba było montować plotki, to się okazało że nie bardzo jest gdzie, bo nie ma dla odmiany nigdzie miejsca gdzie ciśnienie byłoby bardzo małe.
Ale to było w czasach o tyle późniejszych, że w „normalnym układzie” to okręty pierwszych serii drednotowych powinny i tak być wycofywane z pierwszej linii, więc kogo to obchodzi?
A że nie były, bo wojna, to inna sprawa.
Minimalizacja „szczęśliwych trafień” jest dość prosta. Obawiano się, że przy ustawieniu blisko siebie dwóch ( czy więcej ) wież, jeden pocisk ( albo salwa ) może wyeliminować obydwie. Seydlitz tak zaliczył pod Dogger Bank, więc obawy kazały się słuszne, ale ciężko mi sobie przypomnieć inny taki przypadek skasowania obydwu wież jednym strzałem, więc nie wiem czy nie przesadzone. W końcu „jeden przykład to przypadek”, dopiero „dwa to seria”.
Niezależnie od tego czy słusznie czy nie, to jednak się tego bano i rozsuwano. Dodatkowo warto pamiętać, że w czasie projektu „daleki dystans” to było poniżej 10 km.
Przy tych odległościach to można było celować w konkretne miejsca pancernika ( a potem następowało gwałtowne, niemal skokowe pogorszenie ilości trafień do nieakceptowanie niskiego poziomu ), koncentracja kilku wież koło siebie wydawała się wspaniałym celem. Zwłaszcza, że przewidywano walki na jednak mniejszym dystansie niż te 10 km ( czy 10 000 jardów jak kto woli, to niech sobie te 10% odległości odejmie ).
Dalej ( a jakże ), ustawienie wież w superpozycji powodowało podwyższenie środka ciężkości, oraz zwiększało masę wyższych barbet ( znów środek ciężkości, solidniejsze fundamenty, cięższy kadłub itd. ). Owszem mogło to czasem poprawić celność ( głębsze, ale łagodniejsze i wolniejsze przechyły, co ułatwiało życie artylerzystom, i ogólnie marynarzom ), ale na pewno spadała odporność na niesymetryczne zalanie kadłuba. Przy bardziej skrajnym przypadku podwyższenia środka ciężkości ( w połączeniu z resztą okrętu ), mogło to jednak doprowadzić do nieakceptowalnie dużych przechyłów. Tego obawiano się bardzo realnie.
Dodano: Poza banalnym podniesieniem środka ciężkości dochodziła jeszcze kwestia większego momentu bezwładności z powodu oddalenia podwyższonej wieży od osi obrotu dla przechyłów bocznych. Co prawda niedogodność ta również występowała przy wieżach "przyburtowych", co też mogło mieć bardzo negatywny wpływ na zachowanie się okrętu na fali, o czym boleśnie się przekonali Niemcy jak zaczęli pływać Nassauami po Morzu Północnym A przy braku doświadczeń z dotychczas budowanymi drednotami ( z racji ich braku
), większość marynarek była bardzo ostrożna co do takiego ustawiania wież.
Wizjery wspomniane były, ale ja tam uważam, że nie dlatego tak montowano wieże że takie były wizjery, tylko takie były wizjery bo nie przejmowano się tym, a wieże ustawiano inaczej niezależnie od „uszczelnienia wież”. Z wyjątkiem USA, ale tam „optymalne” ustawienie pośrednio wymusił kongres stawiając odgórny limit wyporności. Projektanci chcieli coś w rodzaju Nassau, ale było za duże. Żeby się zmieścić w 16 tys ton i mieć 8 dział na burtę musieli mieć wieże w płaszczyźnie symetrii. Ustawienie ich „po rosyjsku” było niemożliwe, bo kadłub robił się długi, przez co pancerz musiałby być cienki. Ustawienie ich w superpozycji miało zaoszczędzić długość kadłuba. Dopiero po podjęciu decyzji o takim ustawieniu wież, zrobili próby czy dolnych wież da się używać przy strzelaniu z górnych przez dziób/rufę. Wyszło że tak, ale to był dodatek. Amerykanom wówczas zależało na salwie burtowej nie dziób/rufa.
Inne marynarki nie miały tych problemów więc kombinowały inaczej.
Jak wziąć to wszystko pod uwagę ( jeszcze uproszczona konstrukcja wytrzymałościowa kadłuba ), to porozsuwanie wież wydaje się dość logiczne. Owszem komory wież środkowych siedziały sobie radośnie pomiędzy pomieszczeniami siłowni, które je niemiłosiernie nagrzewały, ale to był standard na wcześniejszych okrętach, tyle że z artyleria średnią. Do tego wszyscy przywykli, różnice w balistyce spowodowane podgrzewaniem ładunków miotających były wówczas jeszcze do zaakceptowania ( cieplejszy ładunek, większa prędkość wylotowa pocisku ).
Reasumując.
Przy rozsunięciu wież zyskiwano:
1. Większą odporność na „szczęśliwe trafienia”
2. Mniejszą koncentrację mas w skrajnych częściach kadłuba, co poprawiało dzielność morska
3. Mniejszą koncentrację ciśnienia i wstrząsów przy strzale ( mniejsze zniszczenia )
4. Lepsze katy ostrzału w kierunku dziobu/rufy
5. Lepszą stateczność.
6. Prostszą konstrukcję całej struktury odpowiadającej na wytrzymałość kadłuba.
Tracono.
1. Część salwy burtowej ( ominięte do pewnego stopnia na Neptune, Indefatigable itd. )
2. Identyczność balistyki dział ( do przeskoczenia dzięki systemom chłodzącym )
Jak coś pominąłem to dodajcie, za rano jest na dobre myślenie
A teraz odnośnie tych nieszczęsnych wizjerów, dlaczego teraz uważam, że była to jednak sprawa niemal niezależna od ustawienia wież.
Jak z różnych powodów rozmieszczano wieże jak na pierwszych drednotach, to się wizjerami nie przejmowano ( pewnie argumenty o takim blokowaniu sektorów padały, ale to dodatek nie główny powód ).
Jak zaczęto pakować wieże w płaszczyźnie symetrii, to nadal się wizjerami nie przejmowano.
Pierwsze drednoty ( podobnie jak i wielkie krążowniki ) jak powstawały to w zasadzie nie miały przeciwnika. Ot staruchy łatwe do skasowania. Dzięki przewadze prędkości mogły dyktować warunki walki, więc walki na ostrych kątach podejścia ( czy odejścia ) były jak najbardziej prawdopodobne, a najmniej prawdopodobne strzelanie się „burta w burtę”
Jak ilość przeciwników ( równoważnych ) rosła i walka „burta w burtę” była coraz bardziej prawdopodobna, to nagle wieże wylądowały centralnie. Wizjerami na pancernikach nie przejmowano się w zasadzie do końca ich istnienia. Umieszczenie wież w superpozycji pozwalało mieć maksymalną salwę burtową przy krótszym kadłubie niż jakby je rozmieścić „po rosyjsku” ( czy włosku jak kto woli, Dante Alighieri był starszy
).
Liony dostały wieże centralnie, bo były na tyle ciężkie, że uznano iż umieszczenie ich przy burtach będzie jednak kłopotliwe. Superpozycja na dziobie to zło konieczne, ale jak okręt miał mieć umiarkowaną wielkość ( haha, największy wówczas na świecie ), to nie było wyjścia.
Wieża na śródokręciu pozwalała jednak na pewne oszczędności. Było to dużo bardziej istotne na długich smukłych kadłubach krążowników, niż „krępych” pancernikach.
Krążowniki były jednak przewidziane do takich szybkich akcji, na ostrych katach podejścia. Jak zaszła taka potrzeba to wizjery przerobiono ( Tiger ). Czemu Liony nie, to nie mam twardych dowodów, ale stawiałbym na czas.
Hood to był budowany już w nieco innych czasach i „wartość dodana” w postaci możliwości strzelania z 4 dział na dziób i rufę była wręcz oczywistością, a nie „wartością dodaną”
Mam nadzieję, że okazałem się pomocny