To może i ja jednak dorzucę jeszcze swoje „trzy grosze”. Znowu mi się pewnie oberwie, ale co tam!
Tak sobie czytam te wszystkie posty w tym wątku i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że chyba wszyscy się za mocno nieco nakręcamy i przeżywamy. Nie chodzi mi bynajmniej o bagatelizowanie zaprezentowanych przez Peperona błędów, ani o bagatelizowanie wypowiedzi czy to Janusza Skulskiego czy Waldemara Góralskiego. Przychodzą mi na myśl inne kwestie a mianowicie takie, że chyba nieco za mocno lansuje się w ostatnim czasie grafikę 3D. Używam słowa „lansuje” bo chyba tak jest.
Oczywistą „oczywistością” jest fakt, że komputery otworzyły pewne nowe możliwości prezentowania wielu cudów techniki, w tym i okrętów. Odeszły więc w związku z tym do lamusa odręczne metody kreślenia rysunków technicznych, opracowywania planów modelarskich czy modeli kartonowych, które w Polsce mają swoje wieloletnie tradycje. W pewnym momencie pojawiła się możliwość obrazowania „martwych” rysunków technicznych, planów w postaci modeli 3D. No i wspaniale! Mamy kolejne novum w naszym okrętowym świecie. Ale czy aby nie poszło to za daleko?
Przecież model 3D to TYLKO MODEL! Zanim którykolwiek grafik, specjalista od programów 3D podejmie się budowy takiego wirtualnego modelu czyż nie jest zmuszony sięgnąć do zasobów rysunkowych w 2D? Bo na podstawie czego powstają modele 3D? Na podstawie planów i rysunków technicznych. Jakość modeli 3D zawsze będzie przecież powiązana z jakością dostępnych planów i materiałów rysunkowych. I tu dochodzimy do tego, o co mi chodzi. A mianowicie chodzi o to, aby nie traktować grafik 3D obrazujących nic innego jak MODEL, po prostu model, jako najlepszych na świecie materiałów i sumy wiedzy o danym okręcie tylko dlatego, że ten czy inny wydawca nadaje tytuł albumowi renderów czy grafik (jak zwał tak zwał)SUPER DRAWINGS 3D! Czy w ten sposób nie dajemy się nabrać na reklamę wydawnictw? Wydaje nam się, że jak ktoś napisze, że coś jest super, to rzeczywiście jest najlepsze na świecie?
Japońskie magazyny z serii Gakken zawierają niemal w każdym numerze pakiety pięknych, kolorowych zdjęć modeli japońskich okrętów. Modeli wykonanych nie wirtualnie, ale „namacalnie” w różnych skalach przez japońskich modelarzy. Ale to także tylko modele. Nikt nie mówi, że są jakąś skończoną doskonałością.
A czym jest model w takim razie? Niczym innym jak wizją konkretnego człowieka na temat tego czy innego okrętu, o którym ma mniejszą czy większą wiedzę dzięki materiałom jakie udało mu się zdobyć. Albo ma ich dużo, albo mało, ale robi model, bo fascynuje go dany okręt z rożnych powodów. Albo ma ochotę i siły aby dociekać w zakresie najdrobniejszych szczegółów jak naprawdę okręt wyglądał, albo zadowoli się tym, co ma do dyspozycji nie zawracając sobie głowy drobiazgami. Robi model!
Myślę, że popełniamy wielki błąd traktując grafiki 3D i modele 3D jako skończony absolut. Owszem, mamy wszyscy prawo czuć się oszukani, kiedy wydajemy 80-100 zł za publikację z taką ilością błędów merytorycznych, że mamy ochotę natychmiast oddać publikację z powrotem wydawcy i zażądać odszkodowania. Mamy prawo oceniać i krytykować pracę każdego grafika, czy to kreślącego plany czy wykonującego modele 3D. I chyba po to jest forum, aby można było bez większych emocji a tym bardziej podjazdowej wojny personalnej wobec kogokolwiek rozmawiać, dyskutować, polemizować, udowadniać i wytykać dostrzeżone błędy. Ale i druga strona barykady powinna chyba zapomnieć o czymś, co wydaje mi się jakąś odmianą pychy, arogancji i pewności siebie. Ja z wielką pasją i przyjemnością kreślę plany i planiki okrętów w 2D, ale nie pamiętam, kiedy wykonałem pracę w tej materii, którą mógłbym uznać za bezbłędną, doskonałą i zasługującą na określenie SUPER DUPER DRAWINGS 2D. Mam wielki dystans do tego, co kreślę, bo to jest także wyłącznie jakaś moja wizja tego czy innego okrętu na bazie sumy posiadanych materiałów tekstowych, rysunkowych i fotograficznych. I robię takie byki, że czasem sam się przed sobą wstydzę.
Przyznaję, że podobnie jak Grzechu nie rozumiem zupełnie „subtelności wyjaśnień” Waldka Góralskiego, pewnie modelarstwo za bardzo ogranicza moje horyzonty… Nie wiem o jaką zadymę chodzi, nie wiem czym jest informacja, że czasopismo NAVY YARD dociera do czterech osób w tym kraju (akurat ja kupuję, więc czy jestem jednym z tych czterech?) i co ma piernik do wiatraka w ogóle. Personalne kwestie mnie nie interesują zupełnie. Osobiście marzy mi się sytuacja, kiedy graficy 3D nie będą się czuli kimś ważniejszym, mądrzejszym i wyrastającym ponad innych modelarzy i shiploverów tylko dlatego, że tworzenie grafiki 3D to ciężka i mozolna praca, którą niezależnie od efektu wszyscy powinni szanować i broń Boże nie krytykować!
Pozdrawiam!