Wygaszenie kotłów

Techniczne zagadnienia okrętowe

Moderatorzy: crolick, Marmik

adyrian
Posty: 137
Rejestracja: 2007-08-12, 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Wygaszenie kotłów

Post autor: adyrian »

Czytałem sobie znowu o katastrofie s/s Wrocław w 1968 i zwróciłem uwagę na pewien aspekt techniczny, który miał wpływ na przebieg katastrofy a który nie do końca rozumiem.
Zaraz po wejściu na mieliznę palacz mający wachtę w maszynowni samowolnie- bez rozkazu- wygasił kotły. Izba Morska w postępowaniu zarzuciła Głównemu mechanikowi, że "nie zbadał możliwości ponownego rozpalenia kotłów" (pozbawiono go uprawnień na rok).
Z tego co wiem "Wrocław" miał kotły opalane mazutem, 1 Maszyna parowa + turbina na parę odlotową. Na mój chłopski rozum wygaszenie kotłów polegało by z grubsza na otwarciu zaworów upustowych pary oraz zakręceniu dopływu paliwa do palników w kotłach. Ponowne rozpalenie zaś polegało by zamknięciu upustu pary i odkręceniu dopływu paliwa do rozpylaczy w kotłach i włączenie "jakichś" zapłonników. Cała instalacja statku była pod ciśnieniem, rozgrzana etc. Wydaje się to proste i wręcz naturalne. Tymczasem mechanik z kapitanem rozprawiają czy resztkę pary puścić na maszynę by spróbować zejść z łachy czy zużyć na odpompowanie wody...

Tak więć mam pytanie do lepiej zorientowanych kolegów/ praktyków: na czym dokładnie polegało wygaszenie kotłów i dlaczego ich ponowne uruchomienie było takim problemem?
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 959
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Re: Wygaszenie kotłów

Post autor: Gregski »

Nie znam szczegółów.
Wiesz jaka była sytuacja ze skraplaczem i pompami skraplacza?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
adyrian
Posty: 137
Rejestracja: 2007-08-12, 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wygaszenie kotłów

Post autor: adyrian »

Niestety, nie znam więcej szczegółów technicznych. W kotłowni szybko pojawiła się woda i to było powodem pochopnego (jak się okazało) działania tego palacza. Być może wstrząs spowodował też jakieś nieszczelności. Tak czy owak czyniono Głównemu mechanikowi zarzuty, że kotłów nie rozpalił ponownie tak więc uznano, że było to wykonalne.
Natomiast chciałbym dowiedzieć się bardziej ogólnie jak wyglądała taka procedura wygaszenia i ponownego rozpalenia kotów na parowcu?
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 959
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Re: Wygaszenie kotłów

Post autor: Gregski »

A to zależy czy ze stanu zimnego czy po chwilowym "wytripowaniu" kotłów.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6373
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Wygaszenie kotłów

Post autor: Peperon »

Najlepiej byłoby opisać sytuację opartą na przypadku Salt Lake City w bitwie u Wysp Komandorskich.
Kotły gasną i powiedzmy po dwóch godzinach trzeba je rozpalić.
Czy można prosić o taki opis ?
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 959
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Re: Wygaszenie kotłów

Post autor: Gregski »

Po dwóch godzinach to już pary nie mamy. Energia elektryczna z generatorów spalinowych, czyli startujemy jak z zimnego.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
ODPOWIEDZ